pannę się wadzą? Jeszczeż ludzie o ludzi, ale pytaj Włocha, Czemu ani indyka, ani kozła kocha, Same owoce, głąbie, same jedząc chwasty: Mężowie w kozły, w kozy poszły ich niewiasty. 61 (N). KRAJCZY Z PANNĄ
Grzeczny jeden do stołu służący pachołek Zrucił kuper indyka pannie na podołek. Zmiesza się ta nieboga, co z tym czynić, nie wie, Widząc swój nowy hatłas w gorącej podlewie; Choć do gołego ciała wskroś przenika jucha, Gdy się jej ów zawiedzie z widelcy do brzucha, Wstanie, a kuper pod stół, nowe czyniąc zmazy. „Mogłem go ja zdjąć — rzecze —
pannę się wadzą? Jeszczeż ludzie o ludzi, ale pytaj Włocha, Czemu ani indyka, ani kozła kocha, Same owoce, głąbie, same jedząc chwasty: Mężowie w kozły, w kozy poszły ich niewiasty. 61 (N). KRAJCZY Z PANNĄ
Grzeczny jeden do stołu służący pachołek Zrucił kuper indyka pannie na podołek. Zmiesza się ta nieboga, co z tym czynić, nie wie, Widząc swój nowy hatłas w gorącej podlewie; Choć do gołego ciała wskroś przenika jucha, Gdy się jej ów zawiedzie z widelcy do brzucha, Wstanie, a kuper pod stół, nowe czyniąc zmazy. „Mogłem go ja zdjąć — rzecze —
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 36
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
mierze,
Gdy twą chwalę urodę, idę z tobą szczyrze, Nic ci nie pochlebując; uznałabyś i to, Jakie ja męki cierpię dla ciebie sowito, Żeś tak piękna a w tym się szczęściu urodziła, Którymeś me fortuny nader przewyższyła, Bowiem żebyś mię ledwo chudego pachołka Przyjęła do wytarcia błotnego podołka. Dlaczego trudno to ma postać na mym sercu, Żebym kiedy o ślubnym miał myślić kobiercu. A to biedny tą tylko cieszę się wolnością, Że mi i do królewny palić się miłością Wolno, choć o to nie dba ani nie wie o tym, Z jakim się dla niej serce me biedzi kłopotem. A
mierze,
Gdy twą chwalę urodę, idę z tobą szczyrze, Nic ci nie pochlebując; uznałabyś i to, Jakie ja męki cierpię dla ciebie sowito, Żeś tak piękna a w tym się szczęściu urodziła, Ktorymeś me fortuny nader przewyższyła, Bowiem żebyś mię ledwo chudego pachołka Przyjęła do wytarcia błotnego podołka. Dlaczego trudno to ma postać na mym sercu, Żebym kiedy o ślubnym miał myślić kobiercu. A to biedny tą tylko cieszę się wolnością, Że mi i do krolewny palić się miłością Wolno, choć o to nie dba ani nie wie o tym, Z jakim się dla niej serce me biedzi kłopotem. A
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 375
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
mknie talery, a ten już się z jadu kąsa, Coraz zawiesistego pociągając wąsa, Który mu się jak puhacz na plutę odyma, A kartę jako jastrząb pazurami żdżyma. Panowie, kto przegraje, niechaj się nie gniewa A kto wygrał, z drugiego niechaj nie przedrwiewa. A cóż, by cię zabito! spodkiem do podołka Ściąłeś wnet tuza, jako złodziej czapkę z kołka. To łżesz, by cię zabito! Wej karta znaczona, Wej między nie i matka najszersza włożona. Ba i to łżesz jako pies, nie dowiedziesz tego, Jeszcze to nowe karty. Nuż jeden drugiego W gębę jak w maślny garnek. Stójcie! Oboz to
mknie talery, a ten już się z jadu kąsa, Coraz zawiesistego pociągając wąsa, Ktory mu się jak puhacz na plutę odyma, A kartę jako jastrząb pazurami żdżyma. Panowie, kto przegraje, niechaj się nie gniewa A kto wygrał, z drugiego niechaj nie przedrwiewa. A coż, by cię zabito! spodkiem do podołka Ściąłeś wnet tuza, jako złodziej czapkę z kołka. To łżesz, by cię zabito! Wej karta znaczona, Wej między nie i matka najszersza włożona. Ba i to łżesz jako pies, nie dowiedziesz tego, Jeszcze to nowe karty. Nuż jeden drugiego W gębę jak w maślny garnek. Stojcie! Oboz to
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 451
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
gładził puklerze, Teraz muszę skubać pierze, I com hecował przyłbice, Teraz wycieram spódnice. Mam-li tak żyć niewesoły, Wolę już chodzić do szkoły, Bo tam ćwiczą w głowie mózgi, Choć się boję rózgi. Niech się w suchedni nie dłużę, Już panu z panią nie służę, A do błotnego podołka Panna niech przyjmie pachołka. DRUGA
Ja trzymam z dworem, Zabiję worem;
Co się nawinie, To u mnie zginie, Więc i te stroje, Co nie są moje, Zdejmcie w skok, bo to, Srebro czy złoto, Ani się zwiecie, Będzie w kalecie. STOLARZ Z DOKTORA
Przedtem chorych dobijał, teraz
gładził puklerze, Teraz muszę skubać pierze, I com hecował przyłbice, Teraz wycieram spódnice. Mam-li tak żyć niewesoły, Wolę już chodzić do szkoły, Bo tam ćwiczą w głowie mózgi, Choć się boję rózgi. Niech się w suchedni nie dłużę, Już panu z panią nie służę, A do błotnego podołka Panna niech przyjmie pachołka. DRUGA
Ja trzymam z dworem, Zabiję worem;
Co się nawinie, To u mnie zginie, Więc i te stroje, Co nie są moje, Zdejmcie w skok, bo to, Srebro czy złoto, Ani się zwiecie, Będzie w kalecie. STOLARZ Z DOKTORA
Przedtem chorych dobijał, teraz
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 66
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
sobie wspomniawszy po tak wielkim jaju, Zmówmy po trzy paciorki, panno, dla zwyczaju. Bijał on kiedyś Turki z dzikimi Nohajcy.” A panna: „Cóż nie miał bić z tak wielkimi jajcy?” 413. PIERDEL U STAREGO
Stanąwszy w karczmie na noc jeden szlachcic zimie, Aż dziad pijany babie na podołku drzymie. „Niech mi ten dziad nie pierdzi, idź z nim za piec, babo, Tu mi ścielcie.” A owa: „Napierdzi-ć już słabo, Napierdzi bożą łaskę; jeszcze wżdy bźnie tęgo.” „Niechże i nie bździ, idź z nim do sieni, mitręgo.” 414. PRÓBA
sobie wspomniawszy po tak wielkim jaju, Zmówmy po trzy paciorki, panno, dla zwyczaju. Bijał on kiedyś Turki z dzikimi Nohajcy.” A panna: „Cóż nie miał bić z tak wielkimi jajcy?” 413. PIERDEL U STAREGO
Stanąwszy w karczmie na noc jeden szlachcic zimie, Aż dziad pijany babie na podołku drzymie. „Niech mi ten dziad nie pierdzi, idź z nim za piec, babo, Tu mi ścielcie.” A owa: „Napierdzi-ć już słabo, Napierdzi bożą łaskę; jeszcze wżdy bźnie tęgo.” „Niechże i nie bździ, idź z nim do sieni, mitręgo.” 414. PRÓBA
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 364
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
zwykły pijanicy, Kiedy się im zagrzeje trunek w mózgownicy: Śpiewa ten, drugi płacze, trzeci bluźni Boga, Czwarty pieje paciorki, piątemu drga noga W taniec; ten Dyskuruje o Rzeczpospolitej, Choć widzieć w Polsce pokój, ów ma kord dobyty Na zwadę, ten żartuje, ten zaś do podwiki Przybliża się, sięgając podołka Zosinki; Tamten wąs z gębą odął i mówić nie może, Ów nogami nie władnie i leci na łoże, Ten krzyczy jako gąsior, ten się zzuwa z suknie, Drugi o wierze gada, grożąc, gdy kto mruknie. Po wsi tamci z kuligiem w nocy, jak szaleni Chodząc, drzwi wybijając i
zwykły pijanicy, Kiedy się im zagrzeje trunek w mózgownicy: Śpiewa ten, drugi płacze, trzeci bluźni Boga, Czwarty pieje paciorki, piątemu drga noga W taniec; ten dyszkuruje o Rzeczpospolitej, Choć widzieć w Polszczę pokój, ów ma kord dobyty Na zwadę, ten żartuje, ten zaś do podwiki Przybliża się, sięgając podołka Zosinki; Tamten wąs z gębą odął i mówić nie może, Ów nogami nie władnie i leci na łoże, Ten krzyczy jako gąsior, ten się zzuwa z suknie, Drugi o wierze gada, grożąc, gdy kto mruknie. Po wsi tamci z kuligiem w nocy, jak szaleni Chodząc, drzwi wybijając i
Skrót tekstu: ZbierDrużBar_II
Strona: 589
Tytuł:
Wiersze zbieranej drużyny
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
. Gospodarz że nie wygnał kozy swej do trzody, Pasterz zaś że nie dojrzał, wpoł poniosą szkody. Parobek z dziewką drugą połowicę winy Zapłacić zaraz muszą, a to z tej przyczyny: Ow, że szedł bez ręcznika myć się, bo któż za to Ręczył mu, że tam dziewka miała czekać na to Z podołkiem, by się utarł. Ta zaś z inszej miary, Iż widząc twarz i ręce zmyte, takiej wiary Była, że gdy się tamten chciał utrzeć fartuchem, Ona mniemała, że jej miał macać pod brzuchem. Precz stąd niemiecka Spira, precz Amfitriony Greckie i parlamenty precz narod wsławiony.
Wójt prosty rzecz osądził,
. Gospodarz że nie wygnał kozy swej do trzody, Pasterz zaś że nie dojrzał, wpoł poniosą szkody. Parobek z dziewką drugą połowicę winy Zapłacić zaraz muszą, a to z tej przyczyny: Ow, że szedł bez ręcznika myć się, bo ktoż za to Ręczył mu, że tam dziewka miała czekać na to Z podołkiem, by się utarł. Ta zaś z inszej miary, Iż widząc twarz i ręce zmyte, takiej wiary Była, że gdy się tamten chciał utrzeć fartuchem, Ona mniemała, że jej miał macać pod brzuchem. Precz stąd niemiecka Spira, precz Amfitriony Greckie i parlamenty precz narod wsławiony.
Wojt prosty rzecz osądził,
Skrót tekstu: TrembWierszeWir_II
Strona: 296
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Jakub Teodor Trembecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1643 a 1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1719
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1911
się przez Matronę w stroju zielonym, (czasem w niebieskim z gwiazdami złotemi) która w Jewej ręce kopię, w prawej Geniusza, albo Kupidyna, a na głowie
Bazyliszka złotego piastuje. Albo się też maluje Białogłowa o trzech głowach prześcieradłem okryta, węża w koło 7 winionego, Okrąg Świata, Słońce, Księżyc, na podołku mająca, na głowie Bazyliszka, kopie w ręku, z karteluszem popisanym: his formalibûs: Manet immota. Albo też się wyraża Panny postacią,na znak, że AEternitas jak Panna incorrupta, z długim warkoczem i szatą; długość Wieczności znamienując: Cornucopiam trzyma w ręku, na kopii wsparta, na znak, że Wieczność
się przez Matronę w stroiu zielonym, (czasem w niebieskim z gwiazdami złotemi) ktora w Iewey ręce kopię, w prawey Geniusza, álbo Kupidyná, a na głowie
Bazyliszká złotego piástuie. Albo się też maluie Białogłowa o trzech głowach prześcieradłem okryta, węża w koło 7 winionego, Okrąg Swiata, Słońce, Xiężyc, na podołku máiąca, na głowie Bazyliszka, kopie w ręku, z karteluszem popisanym: his formalibûs: Manet immota. Albo też się wyraża Panny postacią,na znak, że AEternitas iak Panna incorrupta, z długim warkoczem y szatą; długośc Wieczności znamienuiąc: Cornucopiam trzyma w ręku, na kopii wsparta, na znák, że Wieczność
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 1165
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
i Svidas Autorowie. Czasu jednego młody bocian gdy z gniazda wypadł, złamał nogę; Herakleida obywatelka Torrentu miasta, kompasją wzruszona, nogę też wzieła w leszczoty, obwineła, wygoiła, puściła na wolność. Ptak wdzięczny tej sobie przysługi; w krótce kamień O Ptakach Historia naturalna.
drogi, po nad nią lecący, na podołek jej spuścił; który jak pochodnia świecił się w nocy. AElianus lib: 8 cap: 22. Bociany w Europie poty się bawią, póki ciepło i pożywienie mają; a jak im na tym zbywa obojgu, lecą wielkiemi stadami i pułkami do Egiptu i Murzyńskiej ziemi, nie przed zimnem uciekając, bo chowane i na
y Svidas Autorowie. Czasu iednego młody bocian gdy z gniazda wypadł, złamał nogę; Herakleida obywatelka Torrentu miasta, kompasyą wzruszona, nogę też wzieła w leszczoty, obwineła, wygoiła, pusciła na wolność. Ptak wdzięczny tey sobie przysługi; w krotce kamień O Ptakach Historia naturalna.
drogi, po nad nią lecący, na podołek iey spuscił; ktory iak pochodnia swiecił się w nocy. AElianus lib: 8 cap: 22. Bociány w Europie poty się bawią, poki ciepło y pożywienie maią; á iak im na tym zbywa oboygu, lecą wielkiemi stadami y pułkami do Egyptu y Murzyńskiey ziemi, nie przed zimnem uciekaiąc, bo chowane y na
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 292
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
psa zaszywszy, w głębokich topili wodach. Sybarytowie, jako pisze o nich Ateneusz, kogutów i kowalów, kotlarzów, i wszelkich brząkających rzemiesników z miast rugowali swoich; aby w delicjach i spaniu zatopionym, nie byli przeszkodą. Julia Cesarzowa będąc przy nadziei, a nie wiedząc, czy Syna, czy córkę powije; na podołku swoim nosiła w cieple konserwowane jaje kurze, z którego wykluł się kogucik, Syna Nerona na świat cały sławnego prognostykując tyrana i lubieżnika. Plinius lib: 10 cap: 55.
O KURACH to notandum, że grzmoty wielkie i głos Jastrzębia, wtedy słyszany od kury, gdy siedzi na jajcach, wszystkie jajca zapartkami poczyni.
psa zaszywszy, w głębokich topili wodach. Sybarytowie, iako pisze o nich Ateneusz, kogutow y kowalow, kotlarzow, y wszelkich brząkáiących rzemiesnikow z miast rugowali swoich; aby w delicyach y spaniu zatopionym, nie byli przeszkodą. Iulia Cesarzowa będąc przy nadziei, à nie wiedząc, czy Syna, czy corkę powiie; na podołku swoim nosiła w cieple konserwowane iaie kurze, z ktorego wykluł się kogucik, Syna Nerona na swiat cały sławnego prognostykuiąc tyrana y lubieżnika. Plinius lib: 10 cap: 55.
O KURACH to notandum, że grzmoty wielkie y głos Iastrzębia, wtedy słyszány od kury, gdy siedzi na iaycach, wszystkie iayca zapartkami poczyni.
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 295
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754