miedzy nas desperat: kto dłuższy ten lepszy/ i takby humana societas zaginąć musiała/ a ludzie w bestie obróciliby się. Jaśnie to widzieć w jednym Szlachcicu Lokreńskim Zaleukusie/ który prawo takie. Aby cudzołożnikowi oczy wyłupione były/ uczyniwszy. Niechcąc w tym sprawiedliwości ukrzywdzić/ iż jedyny syn jego pod taki Dekret podpadł/ rzekł. Święta Sprawiedliwość niech w nas będzie. Oto że syn i ja jedno jesteśmy/ jedno oko sobie/ drugie synowi wyrwę. Dając tym wiedzieć/ że bez sprawiedliwości człowiek człowiekiem nie jest/ a pogotowiu ani Szlachcicem/ który Cnot wszystkich kościołem być ma. Jest i inszych wiele przykładów/ jako de Charonda Szlachcicu
miedzy nas desperat: kto duższy ten lepszy/ y tákby humana societas záginąć muśiáłá/ á ludzie w bestye obroćiliby się. Iásnie to widźieć w iednym Szláchćicu Lokreńskim Zaleukuśie/ ktory práwo tákie. Aby cudzołożnikowi oczy wyłupione były/ vczyniwszy. Niechcąc w tym spráwiedliwośći vkrzywdzić/ iż iedyny syn iego pod táki Dekret podpadł/ rzekł. Swięta Spráwiedliwość niech w nas będzie. Oto że syn y ia iedno iestesmy/ iedno oko sobie/ drugie synowi wyrwę. Dáiąc tym wiedzieć/ że bez spráwiedliwośći człowiek człowiekiem nie iest/ á pogotowiu áni Szláchćicem/ ktory Cnot wszystkich kośćiołem być ma. Iest y inszych wiele przykłádow/ iáko de Charonda Szláchćicu
Skrót tekstu: KunWOb
Strona: A2v
Tytuł:
Obraz szlachcica polskiego
Autor:
Wacław Kunicki
Drukarnia:
Drukarnia dziedziców Jakuba Sibeneychera
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1615
Data wydania (nie wcześniej niż):
1615
Data wydania (nie później niż):
1615
perswadować, to, co się funduje na maksymach i nauce Ewangelii, i nic naturalniejszego jako ziczyć, żeby każdy ził według swojej profesyj, żołnierska wojować, sędziego sądzić, rolnika orać, a duchownego nie insza, tylko słuzić Bogu i bliźniemu z zupełnym oddaleniem i oderwaniem się od wszelkich światowości; Nie rozumiem tedy żebym podpadł pod tę cenzurę; Nolite tangere Christos meos, poniewaź to wszystko, czego ziczę, świadczy, że w daleko większymby respekcie i obserwancyj był ten święty charakter, niżeli dotąd jest.
Podaję na ostatek i to do uwagi; Fundator świątobliwy ratując duszę, ujmuje porcją dzieciom, żeby ją zapisał kościołowi; radbym widział,
perswadować, to, co śię funduie na maxymach y nauce Ewangelii, y nic naturalńieyszego iako źyczyć, źeby kaźdy źył według swoiey professyi, źołnierska woiować, sędźiego sądźić, rolnika orać, a duchownego nie insza, tylko słuźyć Bogu y bliźniemu z zupełnym oddaleńiem y oderwańiem śię od wszelkich swiatowośći; Nie rozumiem tedy źebym podpadł pod tę censurę; Nolite tangere Christos meos, poniewaź to wszystko, czego źyczę, swiadczy, źe w daleko większymby respekćie y obserwancyi był ten swięty charakter, niźeli dotąd iest.
Podaię na ostatek y to do uwagi; Fundator swiątobliwy ratuiąc duszę, uymuie porcyą dźiećiom, źeby ią zapisał kośćiołowi; radbym widźiał,
Skrót tekstu: LeszczStGłos
Strona: 24
Tytuł:
Głos wolny wolność ubezpieczający
Autor:
Stanisław Leszczyński
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1733
Data wydania (nie wcześniej niż):
1733
Data wydania (nie później niż):
1733
z usiłowania otrzymał: Niektórzy dla wstydu pokrywali/ drudzy powiadali. Jako jeden powiedział: Ja nic nie daję i nic dobrego nie czynię/ jednak to co czynię i daję co mi Pan Bóg przez modlitwy twoje Ojcze ś. udziela/ takem zwykł czynić. Byłem przedtym barzo niemiłosierny i okrutny. Raz wielkąm szkodę podpadł/ i do uboztwam był przyszedł: Jąłem myślić sobie: bym ja był jałmużnikiem/ Bogby mię nie opuścił. Postanowiłem tedy każdy dzień dawać pięć pieniażków ubogim. Jakom począł dawać/ jął mi szatan bronić tego mowąc: zaprawdę że tych piąci pieniędzy dosyć było na jarzyny do domu/ abo na łaznią
z vśiłowánia otrzymał: Niektorzy dla wstydu pokrywáli/ drudzy powiádali. Iáko ieden powiedźiał: Ia nic nie dáię y nic dobrego nie czynię/ iednák to co czynię y dáię co mi Pan Bog przez modlitwy twoie Oycze ś. vdźiela/ tákem zwykł czynić. Byłem przedtym bárzo niemiłośierny y okrutny. Raz wielkąm szkodę podpadł/ y do vboztwám był przyszedł: Iąłem myślić sobie: bym ia był iáłmużnikiem/ Bogby mię nie opuśćił. Postánowiłem tedy káżdy dźień dáwáć pięć pieniażkow vbogim. Iákom począł dáwáć/ iął mi szátan bronić tego mowąc: záprawdę że tych piąći pieniędzy dosyć było ná iárzyny do domu/ ábo ná łaznią
Skrót tekstu: ZwierPrzykład
Strona: 339
Tytuł:
Wielkie zwierciadło przykładów
Autor:
Anonim
Tłumacz:
Szymon Wysocki
Drukarnia:
Jan Szarffenberger
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
żeby żupnik ruski dla niestawienia soli wedle powinności na skład bydgoski, na potym nie na sejmie, ale na trybunale tak piotrkowskim, jako i lubelskim inter causas officii vel conservatos terminos, na delacyją i instygacyją żupnika bydgoskiego forum mieć i odpowiadać był powinien. Co się też i o winach, którem względem niewystawienia soli lat przeszłych podpadł, rozumieć ma. A gdzieby żupnik bydgoski w dochodzeniu tych win niedbałym i pobłażającym się pokazał, tedy o to ad cuiusvis incolae Posnaniensis et Calissiensis palatinatuum instantiam na trybunale którymkolwiek, tj, piotrkowskim albo lubelskim, inter causas officii sive conservatos terminos peremptorie odpowiadać i sam miasto żupnika ruskiego te winy sine quibusvis dilationibus tam,
żeby żupnik ruski dla niestawienia soli wedle powinności na skład bydgoski, na potym nie na sejmie, ale na trybunale tak piotrkowskim, jako i lubelskim inter causas officii vel conservatos terminos, na delacyją i instygacyją żupnika bydgoskiego forum mieć i odpowiadać był powinien. Co się też i o winach, którem względem niewystawienia soli lat przeszłych podpadł, rozumieć ma. A gdzieby żupnik bydgoski w dochodzeniu tych win niedbałym i pobłażającym się pokazał, tedy o to ad cuiusvis incolae Posnaniensis et Calissiensis palatinatuum instantiam na trybunale którymkolwiek, tj, piotrkowskim albo lubelskim, inter causas officii sive conservatos terminos peremptorie odpowiadać i sam miasto żupnika ruskiego te winy sine quibusvis dilationibus tam,
Skrót tekstu: AktaPozn_I_1
Strona: 265
Tytuł:
Akta sejmikowe województw poznańskiego i kaliskiego tom I
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty urzędowo-kancelaryjne
Gatunek:
akta sejmikowe
Tematyka:
polityka, prawo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1601 a 1616
Data wydania (nie wcześniej niż):
1601
Data wydania (nie później niż):
1616
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Włodzimierz Dworzaczek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Poznań
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowe Wydawnictwo Naukowe
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1957
. jeszcze w Laksemfeurgu, za dni piętnaście spodziewamy się go do Faworyty, gdzie przez lato rezydować będzie. Nowiny z Wlęgier nic nie mają w sobie osobliwego. Wybrał się był pod Senc generał Heyster, ale dla rozlanych wód nie mógł z armatą i infanteryją pospieszyć, musząc w okrąg obchodzić, we trzech tysięcy jednak jazdy podpadł aż pod bramę cum intentione ubieżenia miasta, które zastawszy w pozyturze
obrony, zatrzymał się, czekając aż nadciągnie piechota. Jedna ma dwa bastiony mocne, dwie także bramy obronne, ludzi w niej do obrony niemało i żywność niedawno im wprowadzono. Czekamy tedy z wielkim pragnieniem, jak mu szczęście służyć będzie. Urywają się po
. jeszcze w Laksemfeurgu, za dni piętnaście spodziewamy się go do Faworyty, gdzie przez lato rezydować będzie. Nowiny z Wlęgier nic nie mają w sobie osobliwego. Wybrał się był pod Senc generał Heyster, ale dla rozlanych wód nie mógł z armatą i infanteryją pospieszyć, musząc w okrąg obchodzić, we trzech tysięcy jednak jazdy podpadł aż pod bramę cum intentione ubieżenia miasta, które zastawszy w pozyturze
obrony, zatrzymał się, czekając aż nadciągnie piechota. Jedna ma dwa bastiony mocne, dwie także bramy obronne, ludzi w niej do obrony niemało i żywność niedawno im wprowadzono. Czekamy tedy z wielkim pragnieniem, jak mu szczęście służyć będzie. Urywają się po
Skrót tekstu: SarPam
Strona: 351
Tytuł:
Pamiętnik z czasów Jana Sobieskiego
Autor:
Kazimierz Sarnecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1690 a 1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1690
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Woliński
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1958
Mocny mur na Krępaku, kiedy w Akwilony Wściekłe około niego gniewy rozciągąją, Które z korzeniem twarde dęby wywracają, Jako huczy Sarracen, gniewem zapalony I niezmiernem pragnieniem na krew przerażony; I jako piorun z grzmieniem bywa w jednem czesie, Tak jego gniew zarazem z sobą pomstę niesie.
XII.
Tego, co podeń podpadł nabliżej, z Dordony Ugięta tak ciął ostrą szablą bez obrony, Że choć miał doskonały szyszak, aż do gęby Przeciął mu łeb, że wszytkie widać było zęby; I samego też w onem czasie wszyscy bili Prawie po wszytkiem ciele, lecz mu to czynili, Co nakowalniej igły: tak Sarracen hardy Miał na sobie łuszczasty
Mocny mur na Krępaku, kiedy w Akwilony Wściekłe około niego gniewy rozciągąją, Które z korzeniem twarde dęby wywracają, Jako huczy Sarracen, gniewem zapalony I niezmiernem pragnieniem na krew przerażony; I jako piorun z grzmieniem bywa w jednem czesie, Tak jego gniew zarazem z sobą pomstę niesie.
XII.
Tego, co podeń podpadł nabliżej, z Dordony Ugięta tak ciął ostrą szablą bez obrony, Że choć miał doskonały szyszak, aż do gęby Przeciął mu łeb, że wszytkie widać było zęby; I samego też w onem czasie wszyscy bili Prawie po wszytkiem ciele, lecz mu to czynili, Co nakowalniej igły: tak Sarracen hardy Miał na sobie łuszczasty
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 39
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
miłować, I onego mandata przykazane chować. I że on słowem Pańskiem, na cokolwiek może Ludzkie pogłądać oko, i czego niemoże Dojść. także jako stworzył z miłosierdzia swego Na podobieństwo Swoje człowieka pierwszego, Którego za gwałt swego mandatu na ziemie Prostą z Raju wypędził, kędy wszytko plemie Jego podpadło, i on był podpadł chorobie Różnej, biedzie, i śmierci. O onej ozdobie Dóbr wiecznych mówił także, któryśmy odbiegli Dobrowolnie dla grzechu, a nędzom podlegli. Opowiadał o Boskiej potym łaskawości, Tudzież o niewymownej ku ludziom miłości: To jest, jako ten Mocarz w dobroć nieprzebrany, Mając w pamięci ludzki ród odrysowany, Słał posły swe
miłowáć, Y onego mándáta przykazáne chować. Y że on słowem Páńskiem, ná cokolwiek może Ludzkie pogłądáć oko, y czego niemoże Doyśc. tákże iáko stworzył z miłośierdźia swego Ná podobieństwo Swoie człowieká pierwszego, Ktorego zá gwałt swego mándátu ná źiemie Prostą z Ráiu wypędźił, kędy wszytko plemie Iego podpádło, y on był podpadł chorobie Rożney, biedźie, y śmierći. O oney ozdobie Dobr wiecznych mowił tákze, ktoryśmy odbiegli Dobrowolnie dla grzechu, á nędzom podlegli. Opowiádał o Boskiey potym łáskáwosci, Tudźiesz o niewymowney ku ludźiom miłości: To iest, iáko ten Mocárz w dobroć nieprzebrány, Máiąc w pámięći ludzki rod odrysowány, Słał posły swe
Skrót tekstu: DamKuligKról
Strona: 150
Tytuł:
Królewic indyjski
Autor:
Jan Damasceński
Tłumacz:
Mateusz Ignacy Kuligowski
Drukarnia:
Mikołaj Aleksander Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
żywoty świętych
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
wyobrażenie, I swoje podobieństwo, gdy mu przez swe tchnienie Duszę dał nieśmiertelną, a wolą przydawszy, Postanowił go w Raju, w którym rozkazawszy Ze wszystkich drzew owocu zażywać; z jednego Drzewa tylko zakazał, na pamiątkę swego Rządu. Jak w tym zaś człowiek, Jego przykazanie Zgwałciwszy, wyrzucony z Raju na wygnanie, Podpadł pod dekret śmierci za Swadą Szatana, Który raz oderwawszy od Mandatów Pana, I Boga prawdziwego, to rad ludziom radził, Aby, od znajomości Boga, odprowadził, A sobie przez bałwanów ukłon, honor sprawił. Wszytko mu to Jozafat zosobna wyprawił. O BARLAAMIE I JOZAFAĆIE ŚŚ.
Jak zaś Bóg nasz, i
wyobráżenie, Y swoie podobieństwo, gdy mu przez swe tchnienie Duszę dał nieśmiertelną, á wolą przydawszy, Postánowił go w Ráiu, w ktorym roskazawszy Ze wszystkich drzew owocu záżywáć; z iednego Drzewá tylko zákazał, ná pámiątkę swego Rządu. Iák w tym záś człowiek, Iego przykazánie Zgwałćiwszy, wyrzucony z Ráiu ná wygnánie, Podpadł pod dekret śmierći zá Swádą Szátáná, Ktory raz oderwawszy od Mándatow Páná, Y Bogá prawdźiwego, to rad ludźiom radźił, Aby, od znáiomośći Bogá, odprowádźił, A sobie przez báłwánow vkłon, honor spráwił. Wszytko mu to Iozáphát zosobná wypráwił. O BARLAAMIE Y IOZAPHAĆIE ŚŚ.
Iák záś Bog nász, y
Skrót tekstu: DamKuligKról
Strona: 261
Tytuł:
Królewic indyjski
Autor:
Jan Damasceński
Tłumacz:
Mateusz Ignacy Kuligowski
Drukarnia:
Mikołaj Aleksander Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
żywoty świętych
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
niech Całuje. To Moskwa Za nim kilkanaście albo kilkadziesiąt wysworowawszy. Chłopiec zaś na Rączym Bachmacie siedział to uciekał. Wyprowadziwszy Ich daleko od kupy To My skoczywszy Z Boków przerznelismy Zoń Tozmy siekli brali. Dość natym ze zmy posłali Wdzie Ze Trzydzieści Języków. Z Charcu za powodem Onego Chłopca. To znowu do Nich podpadł i powiedział Im Co Inszego O Czaru To Moskwa Jako wściekli. bo Oni bardziej się Urazają o krzywdę Imienia Carskiego Niżeli Imienia Boskiego suną się Zapamiętale i tak było Tego wiele razy na Owego Chłopca tak tedy zagnali się za Owym Chłopcem az w las A chcąc go koniecznie dostać bo by Go byli pewnie skóry darli Za takie
niech Całuie. To Moskwa Za nim kilkanascie albo kilkadziesiąt wysworowawszy. Chłopiec zas na Rączym Bachmacie siedział to uciekał. Wyprowadziwszy Ich daleko od kupy To My skoczywszy Z Bokow przerznelismy Zoń Tozmy siekli brali. Dosc natym ze zmy posłali Wdzie Ze Trzydziesci Ięzykow. Z Charcu za powodem Onego Chłopca. To znowu do Nich podpadł y powiedział Im Co Inszego O Czaru To Moskwa Iako wsciekli. bo Oni bardziey się Urazaią o krzywdę Imienia Carskiego Nizeli Imienia Boskiego suną się Zapamiętale y tak było Tego wiele razy na Owego Chłopca tak tedy zagnali się za Owym Chłopcem az w las A chcąc go koniecznie dostać bo by Go byli pewnie zkury darli Za takie
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 104
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
Książęciem a Gusztawem wszystkie sprawy i consilia ich zobopólnie znosił.
A gdy tak wojsko po odjeździe J. M. P. Hetmana stało pod Libiszowem miedzy błoty i przeprawami bardzo złemi, przeprawił się Gusztaw z Żuławy przez Wisłę ze wszystkiem wojskiem do Czczowa, gdzie trzeciego dnia raniusieńko uszykowawszy wojsko pod miastem, sam w kilkadziesiąt koni podpadł pod obóz aż do brodu na podsłuchy zpod chorągwie P. Cetnerowej, co chorągiew na straży stojąc obaczywszy, w posiłku im skoczyła do przeprawy. A w tem chorągiew P. Stephana Koniecpolskiego, która też na straży nocnej była, tak jak byli na straży bez zbroi, i P. Krzeczowskiego, która tę chorągiew miała
Xiążęciem a Gusztawem wszystkie sprawy i consilia ich zobopólnie znosił.
A gdy tak wojsko po odjeździe J. M. P. Hetmana stało pod Libiszowem miedzy błoty i przeprawami bardzo złemi, przeprawił się Gusztaw z Żuławy przes Wisłę ze wszystkiém wojskiem do Cczowa, gdzie trzeciego dnia raniusieńko uszykowawszy wojsko pod miastem, sam w kilkadziesiąt koni podpadł pod obóz aż do brodu na podsłuchy zpod chorągwie P. Cetnerowej, co chorągiew na straży stojąc obaczywszy, w posiłku im skoczyła do przeprawy. A w tém chorągiew P. Stephana Koniecpolskiego, która też na straży nocnéj była, tak jak byli na straży bez zbroi, i P. Krzeczowskiego, która tę chorągiew miała
Skrót tekstu: DiarKwarKoniec
Strona: 31
Tytuł:
Diariusz ...wojska kwarcianego...
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki
Tematyka:
historia, wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1626
Data wydania (nie wcześniej niż):
1626
Data wydania (nie później niż):
1626
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pamiętniki o Koniecpolskich. Przyczynek do dziejów polskich XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Stanisław Przyłęcki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Leon Rzewuski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1842