wielki, gdzie błogosławiony Kostka leży, ale bardzo miły i wesoły, i ołtarze szczególnie pięknie i posadzka wyśmienitej roboty z marmuru.
Kościół jezuitów i Collegium Romanum nadzwyczajnie wielkie; tego kościoła sufit wybornego malowania i inwencji, gdzie od ognistego Ignacego płomienie lecą cum inscriptione: „Veni mittere ignem.” Amor Dei nad drzwiami kościoła podpala, cum inscriptione: „Etquid aliud volo, nisi ut accendatur.”; zdaje się cale żywym ogniem sklepienie gorzeć. Kaplica gdzie św. Aloizy Gonzaga leży piękna i ołtarz; kolegium zaś i wielkie i piękne, także szkoły.
Kościół staroświecki, alla Rotonda, najpierwszy w Rzymie, gdzie Sacrificia pogan były, i
wielki, gdzie błogosławiony Kostka leży, ale bardzo miły i wesoły, i ołtarze szczególnie pięknie i posadzka wyśmienitéj roboty z marmuru.
Kościół jezuitów i Collegium Romanum nadzwyczajnie wielkie; tego kościoła sufit wybornego malowania i inwencyi, gdzie od ognistego Ignacego płomienie lecą cum inscriptione: „Veni mittere ignem.” Amor Dei nad drzwiami kościoła podpala, cum inscriptione: „Etquid aliud volo, nisi ut accendatur.”; zdaje się cale żywym ogniem sklepienie gorzeć. Kaplica gdzie św. Aloizy Gonzaga leży piękna i ołtarz; kollegium zaś i wielkie i piękne, także szkoły.
Kościół staroświecki, alla Rotonda, najpierwszy w Rzymie, gdzie Sacrificia pogan były, i
Skrót tekstu: ZawiszaPam
Strona: 90
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Krzysztof Zawisza
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1715 a 1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1717
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Julian Bartoszewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Jan Zawisza
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1862
było dwadzieścia, których długość sto piędzi mierzyło. Pazury też żelazne u rąk i nóg miała, tymi groty od kopij miąższość przewyszała. Pysk także barzo długi, miąższy, zakrzywiony, ogon zaś nazbyt ostry, w żądła uzbrojony. Leży to dziwowisko straszne, niewidane, na kracie rozpalonej mocno przykowane. Nieprzeliczeni czarci ognie podpalają, dmąc miechami, pod kratą płomienie wzniecają. Tak wiele czartów i dusz więźnia otoczyło, iż zda się niepodobno, aby kiedy było tak wiele dusz od ludzi początku stworzonych, nie żeby ich miało być tak wiele zgubionych.
Za wszytkie członków stawy smoka przywiązano, łańcuchami miąższymi z spiże przykowano. A gdy na roście onym
było dwadzieścia, których długość sto piędzi mierzyło. Pazury też żelazne u rąk i nóg miała, tymi groty od kopij miąższość przewyszała. Pysk także barzo długi, miąższy, zakrzywiony, ogon zaś nazbyt ostry, w żądła uzbrojony. Leży to dziwowisko straszne, niewidane, na kracie rozpalonej mocno przykowane. Nieprzeliczeni czarci ognie podpalają, dmąc miechami, pod kratą płomienie wzniecają. Tak wiele czartów i dusz więźnia otoczyło, iż zda się niepodobno, aby kiedy było tak wiele dusz od ludzi początku stworzonych, nie żeby ich miało być tak wiele zgubionych.
Za wszytkie członków stawy smoka przywiązano, łańcuchami miąższymi z spiże przykowano. A gdy na roście onym
Skrót tekstu: BolesEcho
Strona: 99
Tytuł:
Przeraźliwe echo trąby ostatecznej
Autor:
Klemens Bolesławiusz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jacek Sokolski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
Grabowski faworyt, do wykonania wszystkich jego egzorbitancji wierny posługacz, który i Zborowskiego, podsędka brzeskiego, ojczyma księżnej krajczyny, z strzelcami czemerowskimi pod Brześciem w karczmie tryszyńskiej zabił, który metresę jedną księcia tegoż, za kapitana Szaterlofa, w służbie u tegoż księcia będącego, wydaną, z rozkazu książęcego zadusił. Dwory szlacheckie podpalał, najechał był i na moje wsie, w zastawnej mojej posesji będące, czemerowskie, ale zebrawszy szlachtę, odpędziłem go. Tenże Grabowski, gdy książę krajczy był w starostwie pokrzywnickim, zabił szlachcica z rozkazu tegoż książęcia i dekret ex instantia krewnych zabitego na niego po inkwizycji w trybunale piotrkowskim na gardło wypadł.
Grabowski faworyt, do wykonania wszystkich jego egzorbitancji wierny posługacz, który i Zborowskiego, podsędka brzeskiego, ojczyma księżnej krajczyny, z strzelcami czemerowskimi pod Brześciem w karczmie tryszyńskiej zabił, który metresę jedną księcia tegoż, za kapitana Szaterloffa, w służbie u tegoż księcia będącego, wydaną, z rozkazu książęcego zadusił. Dwory szlacheckie podpalał, najechał był i na moje wsie, w zastawnej mojej posesji będące, czemerowskie, ale zebrawszy szlachtę, odpędziłem go. Tenże Grabowski, gdy książę krajczy był w starostwie pokrzywnickim, zabił szlachcica z rozkazu tegoż książęcia i dekret ex instantia krewnych zabitego na niego po inkwizycji w trybunale piotrkowskim na gardło wypadł.
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 280
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
że ma nafta jakiś pokarm z wody/ dla którego przez tak długi czas góre. Tegoż może każdy doświadczyć na Camforze/ która też rodzaj jeden jest takowego kleju. Jeszczeć jest mniemanie ostatnie/ które przypisują Arystoteli/ i tych wszystkich którzy za nim i jego nauką idą: że nie co innego ten ogień podziemny podpala i pasie/ jedno siarka. Znajdziesz to u Arystotelesa in Problematis, to jest w pytaniach o przyrodzonych rzeczach/ kędy takie pytanie czyni: Czemu ciepliczne wody bywają nazywane świętymi; czyli podobno dla tego? że się takowemi zstawają od siarki/ i od piorunu/ które rzeczy są święte. Z kąd się pokazuje że
że ma naphthá iákiś pokarm z wody/ dla ktorego przez ták długi cżás gore. Tegoż może káżdy doświádcżyć na Camphorze/ ktora też rodzay ieden iest tákowego kliiu. Ieszcżeć iest mniemánie ostátnie/ ktore przypisuią Arystoteli/ y tych wszystkich ktorzy zá nim y iego náuką idą: że nie co innego ten ogień podźiemny podpala y páśie/ iedno śiárká. Znaydźiesz to v Arystotelesá in Problematis, to iest w pytániách o przyrodzonych rzecżách/ kędy tákie pytánie cżyni: Cżemu ćieplicżne wody bywáią názywáne świętymi; cżyli podobno dla tego? że się tákowemi zstawáią od śiárki/ y od piorunu/ ktore rzecży są święte. Z kąd się pokázuie że
Skrót tekstu: SykstCiepl
Strona: 108.
Tytuł:
O cieplicach we Skle ksiąg troje
Autor:
Erazm Sykstus
Drukarnia:
Krzysztof Wolbramczyk
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1617
Data wydania (nie wcześniej niż):
1617
Data wydania (nie później niż):
1617
, Ciało me, co cię unosi, Jeszczeć w pamięci rozkoszy, Jużci wszystkie ominęły, Tego miejsca nabawiły. W piekle być, Już tam żyć Na wieki.
Opłakana duszo moja, Dalekaż to droga twoja, Jeszcze lepiej by nadalej, Nabędziesz się tam do wolej. Tam przeklęci czarci wszyscy Podżegają, podpalają. W piekle być, Już tam żyć Na wieki.
O, nędznico, duszo moja, Świetnica tam która twoja, Gdzie naciemniej, nasmrodliwiej, Czarci z ogniem z siarki żywej. W tej komorze twarde łoże Z ognia, z smoły. Po niewoli W piekle być, Już tam żyć Na wieki.
O,
, Ciało me, co cię unosi, Jeszczeć w pamięci rozkoszy, Jużci wszystkie ominęły, Tego miejsca nabawiły. W piekle być, Już tam żyć Na wieki.
Opłakana duszo moja, Dalekaż to droga twoja, Jeszcze lepiej by nadalej, Nabędziesz się tam do wolej. Tam przeklęci czarci wszyscy Podżegają, podpalają. W piekle być, Już tam żyć Na wieki.
O, nędznico, duszo moja, Świetnica tam która twoja, Gdzie naciemniej, nasmrodliwiej, Czarci z ogniem z siarki żywej. W tej komorze twarde łoże Z ognia, z smoły. Po niewoli W piekle być, Już tam żyć Na wieki.
O,
Skrót tekstu: KolBar_II
Strona: 675
Tytuł:
Kolędy
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
kolędy i pastorałki
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1721
Data wydania (nie wcześniej niż):
1721
Data wydania (nie później niż):
1721
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
, dziewczyno udatna.
Jeżelić i ta cięży, więc i tę zrzuć z siebie; i bez niej, ma pociecho, przyjmę ja rad ciebie. TRZECI: HILARION
W chwilę wesołą pod wieczór zalotny Przyleciał do mnie coś za bożek lotny, W ręku trzymając światło jadowite, Którym on serce moje frasowite, Że miał podpalać, jął się wychwalać.
A gdy już do mnie z pochodnią przyskoczył, Jam mu w niej ogień rękoma przytłoczył, A on tym barziej zajątrzony krzyknie: „Żaden przed moim płomieniem nie zniknie! I ty daremną waśń wiedziesz ze mną”.
Skoro tę skargę Rożynie przełożył, A w jej wstydliwe oczy głównią włożył
, dziewczyno udatna.
Jeżelić i ta cięży, więc i tę zrzuć z siebie; i bez niej, ma pociecho, przyjmę ja rad ciebie. TRZECI: HILARION
W chwilę wesołą pod wieczór zalotny Przyleciał do mnie coś za bożek lotny, W ręku trzymając światło jadowite, Którym on serce moje frasowite, Że miał podpalać, jął się wychwalać.
A gdy już do mnie z pochodnią przyskoczył, Jam mu w niej ogień rękoma przytłoczył, A on tym barziej zajątrzony krzyknie: „Żaden przed moim płomieniem nie zniknie! I ty daremną waśń wiedziesz ze mną”.
Skoro tę skargę Rożynie przełożył, A w jej wstydliwe oczy głownią włożył
Skrót tekstu: ZimSRoks
Strona: 57
Tytuł:
Roksolanki
Autor:
Szymon Zimorowic
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
sielanki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ludwika Ślękowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1983
, Który swym dźwiękiem podżegać barziej umiesz? Gdy jeszcze Telegdonę swoim głosem chwalisz, Sama mię palisz.
Telegdono, tyś boginią ulubiła, Która się w morzu burzliwym urodziła, I samaś morze; skądże na moje zniszczenie Bierzesz płomienie?
Z oczu twych jasne płomienie wypadają, Te spróchniałe kości we mnie podpalają, Te mię pieką okrutnie moimiż żądzami Jako świecami.
Wierzę, kiedy ciało moje próżne duszy Robak podziemny swym zębem w proch pokruszy,
Skoro na mię ognistym pojźrzysz twoim okiem, Ożywię skokiem.
Mylę się! Nieubłagane twe przymioty Raczej do morskiej podobne są istoty, W twym burze, wichry, flagi, skały nieprzebyte
, Który swym dźwiękiem podżegać barziej umiész? Gdy jeszcze Telegdonę swoim głosem chwalisz, Sama mię palisz.
Telegdono, tyś boginią ulubiła, Która się w morzu burzliwym urodziła, I samaś morze; skądże na moje zniszczenie Bierzesz płomienie?
Z oczu twych jasne płomienie wypadają, Te spróchniałe kości we mnie podpalają, Te mię pieką okrutnie moimiż żądzami Jako świecami.
Wierzę, kiedy ciało moje próżne duszy Robak podziemny swym zębem w proch pokruszy,
Skoro na mię ognistym pojźrzysz twoim okiem, Ożywię skokiem.
Mylę się! Nieubłagane twe przymioty Raczej do morskiej podobne są istoty, W twym burze, wichry, flagi, skały nieprzebyte
Skrót tekstu: ZimSRoks
Strona: 60
Tytuł:
Roksolanki
Autor:
Szymon Zimorowic
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
sielanki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ludwika Ślękowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1983
brzuchem głodne w kącie stało/ Chciwie się każdej rzeczy dotykało. Kosztownym zbytek płaszczem przyodziany/ Za sobą długie powłaczał ogony: Tam Wszeteczeństwo/ i Obżarstwo jego Ródzone siostry stoją podle niego. Z ziadu się kąsał Gniew nieuśmierzony/ Z tą Zapalczywość po sali przestrony/ Z pochodnią jasną ustawnie latała/ A co raz serca jego podpalała. Na samym czele pięknie ozdobionej Sali: ku Cnocie śliczno ustrojonej. Piotr w ciemnej skale/ rzewliwe łzy leje/ Kur mu nad głową ustawicznie pieje. On co raz woła/ z okrutnym westchnieniem Boże: zmiłuj się nad twoim stworzeniem. Po prawej stronie pięknie malowani Byli Rycerze: przedtym uwikłaniMarną rozkoszą: teraz oświeceni
brzuchem głodne w kąćie stało/ Chćiwie się każdey rzeczy dotykało. Kosztownym zbytek płaszczem przyodźiany/ Za sobą długie powłaczał ogony: Tám Wszeteczeństwo/ y Obżarstwo iego Rodzone śiostry stoią podle niego. Z ziadu się kąsał Gniew nieuśmierzony/ Z tą Zapalczywość po sáli przestrony/ Z pochodnią iasną vstawnie latała/ A co raz sercá iego podpaláłá. Na samym czele pieknie ozdobioney Sáli: ku Cnoćie śliczno vstroioney. Piotr w ćiemney skale/ rzewliwe łzy leie/ Kur mu nad głową vstáwicznie pieie. On co raz woła/ z okrutnym westchnieniem Boże: zmiłuy się nad twoim stworzeniem. Po prawey stronie pięknie málowani Byli Rycerze: przedtym vwikłaniMárną roskoszą: teraz oświeceni
Skrót tekstu: TwarKŁodz
Strona: D2
Tytuł:
Łódź młodzi z nawałności do brzegu płynąca
Autor:
Kasper Twardowski
Drukarnia:
Drukarnia dziedziców Jakuba Siebeneychera
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1618
Data wydania (nie wcześniej niż):
1618
Data wydania (nie później niż):
1618
Żołnierza, na zwycięstwo stateczności jego, Niewiedząc tego głupi, że śmiech ku niesławie Sobie, i swej gromadzie w tej sporządzi sprawie. Przeklęty zaś duch gorszych czartów ku potrzebie Naprzeciw Królewiczu, przybrawszy do siebie, Do budynku onego z impetem przybiega, I ogniem ciało jego na nierząd podżega. Zaczym wewnątrz go zły duch podpalał, a wszytkie Jako na ciele piękne, tak na duszy brzydkie Niewiasty, chcąc mu gwałtem wziąć czystość ślubowną, Dawały do nierządu ansę powierzchowną. HISTORIA Z. JANA DAMASCENA,
Postrzegszy jednak dusza Jozafata czysta, Ze od nieprzyjaciela dusznego nieczysta Ta nań bije myśl ciężko, i poznawszy tęgi Przeciwko sobie impet diabelskiej potęgi,
Zołnierzá, ná zwycięstwo státecznośći iego, Niewiedząc tego głupi, że śmiech ku niesławie Sobie, y swey gromádźie w tey sporządźi spráwie. Przeklęty záś duch gorszych czártow ku potrzebie Náprzećiw Krolewicu, przybrawszy do śiebie, Do budynku onego z impetem przybiega, Y ogniem ciáło iego ná nierząd podżega. Záczym wewnątrz go zły duch podpalał, á wszytkie Iáko ná ćiele piękne, ták ná duszy brzydkie Niewiásty, chcąc mu gwałtem wźiąć czystość ślubowną, Dawáły do nierządu ánsę powierzchowną. HISTORYA S. IANA DAMASCENA,
Postrzegszy iednák duszá Iozáphátá czysta, Ze od nieprzyiaćielá dusznego nieczysta Tá nań biie myśl ćięszko, y poznawszy tęgi Przećiwko sobie impet diabelskiey potęgi,
Skrót tekstu: DamKuligKról
Strona: 224
Tytuł:
Królewic indyjski
Autor:
Jan Damasceński
Tłumacz:
Mateusz Ignacy Kuligowski
Drukarnia:
Mikołaj Aleksander Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
żywoty świętych
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
szwank jaki w Królestwie odniesć/ niż żeby jaki miała ponieść Wiara Katolicka od Heretyków za swoim zaniedbaniem. Przeto też Biskupowi Nemauzeńskiemu/ dał władzą/ Heretyki wyganiać/ i z dóbr ich wyzuwać jako klątwą gardzących. Kazał też pilnie szukać Heretyków kryjących się/ i zapłatę wynalazcom naznaczył. 8. Albigensów w Hiszpanii palą, Król podpala.
Już byli ci Albigenses i do Hiszpanii zaszli/ ale jako Mariana pisze/ Jakub Król Kaszteli i Legionu/ kazał ich tam katować/ a gdy ich miano palić/ sam swoją ręką drew do ognia przydawał. Tak była gorąca miłość Wiary Świętej w tym Królu/ za którą też go Pan Bóg zwycięstwem z Maurów wsławił
szwank iaki w Krolestwie odniesć/ niż żeby iaki miáłá ponieść Wiárá Kátolicka od Heretykow zá swoim zaniedbaniem. Przeto też Biskupowi Nemáuzeńskiemu/ dał władzą/ Heretyki wyganiać/ i z dobr ich wyzuwáć iako klątwą gardzących. Kazał też pilnie szukáć Heretykow kryiących się/ i zapłatę wynalazcom náznáczył. 8. Albigensow w Hiszpanii palą, Krol podpala.
Iuż byli ći Albigenses i do Hiszpánii zászli/ ale iako Maryaná pisze/ Iákub Krol Kastelli i Legionu/ kazał ich tám katować/ á gdy ich miano palić/ sam swoią ręką drew do ognia przydawał. Tak była gorąca miłość Wiary Swiętey w tym Krolu/ za ktorą też go Pan Bog zwyćięstwem z Maurow wsławił
Skrót tekstu: KwiatDzieje
Strona: 53
Tytuł:
Roczne dzieje kościelne
Autor:
Jan Kwiatkiewicz
Drukarnia:
Drukarnia Kolegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki
Tematyka:
historia, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695