IV. Tąż racją rezolwować się powinny niektóre ciekawe kwestie. Czemu człowiek w prawą stronę naprzykład upadający, w przeciwną stronę lewą, rękę albo nogę lewą wyciąga? Czemy, gdy człowiek przed się nachylony ciężar jaki z ziemi chce dźwignąć, w przód nogę wystawuje? Czemu zgrzybiałej starości człowiek czyli stojący czyli chodzący podpierać się musi laską? Czemu Tancmistrze po linach bez upadku chodzą, i różnych sztuk w chodzeniu bez szwanku dokazują? etc. Racja tego wszystkiego jest albo z instynktu natury, albo z obserwy reguł w takiej eksercytacyj, aby człowiek, ile być może, warował się takiego upadku. Żeby ciężarem ciała swego przemagającym w swoich siłach
IV. Tąż racyą rezolwować się powinny niektore ciekawe kwestye. Czemu człowiek w prawą stronę naprzykład upádaiący, w przeciwną stronę lewą, rękę albo nogę lewą wyciąga? Czemy, gdy człowiek przed się nachylony ciężar iaki z ziemi chce dźwignąć, w przod nogę wystawuie? Czemu zgrzybiałey starości człowiek czyli stoiący czyli chodzący podpierać się musi laską? Czemu Tancmistrze po linách bez upadku chodzą, y rożnych sztuk w chodzeniu bez szwanku dokazuią? etc. Racyá tego wszystkiego iest álbo z instynktu natury, albo z obserwy reguł w tákiey exercytacyi, áby człowiek, ile być może, warowáł się takiego upadku. Zeby ciężarem ciałá swego przemágáiącym w swoich siłach
Skrót tekstu: BystrzInfGeogr
Strona: A2
Tytuł:
Informacja geograficzna
Autor:
Wojciech Bystrzonowski
Drukarnia:
Drukarnia lubelska Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1743
Data wydania (nie wcześniej niż):
1743
Data wydania (nie później niż):
1743
? Jeszcze powiedasz, że ja cię z zazdrości Dla Praksedzinej potwarzam grzeczności, Jakobym ja to miał odmawiać tobie Onę, a pragnął z nią małżeństwa sobie. Ato jest w oczach! Niechaj się do tego Przyzna, jeślim co mówił z nią takiego! Na cóż to darmo tę stroisz poczwarę I pośliźnioną śmiesz podpierać wiarę? Już ty mów, co chcesz, stój przy swym uporze, Ja jedno śpiewam, jedno zawsze porzę: Iżeś ty czystość nazwał wszeteczeństwem, A teraz ten grzech nazywasz małżeństwem!” „Widzę ty, Smicie, żeś wyostrzył zęby, A śmieleć słowa wypadają z gęby! Chcesz mię potępić!
? Jeszcze powiedasz, że ja cię z zazdrości Dla Praksedzinej potwarzam grzeczności, Jakobym ja to miał odmawiać tobie Onę, a pragnął z nią małżeństwa sobie. Ato jest w oczach! Niechaj się do tego Przyzna, jeźlim co mówił z nią takiego! Na cóż to darmo tę stroisz poczwarę I pośliźnioną śmiesz podpierać wiarę? Już ty mów, co chcesz, stój przy swym uporze, Ja jedno śpiewam, jedno zawsze porzę: Iżeś ty czystość nazwał wszeteczeństwem, A teraz ten grzech nazywasz małżeństwem!” „Widzę ty, Smicie, żeś wyostrzył zęby, A śmieleć słowa wypadają z gęby! Chcesz mię potępić!
Skrót tekstu: BorzNaw
Strona: 181
Tytuł:
Morska nawigacyja do Lubeka
Autor:
Marcin Borzymowski
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1662
Data wydania (nie wcześniej niż):
1662
Data wydania (nie później niż):
1662
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Morskie
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
od komplementowania zwykłego, lub jej przykrzonego nad zgubą swego kochanka, czego by w Warszawie nie uszła, gdyby była tam z ostawała. Tak ją własne nieszczęścia trapiły, że też i cudze ją dolegały. Słuchała tedy z wielkim ukontentowaniem przypadki Beraldy, a statecznością jej wielce się ucieszyła, tak, że chcąc jej rzecz sama podpierać, zaraz radziła Beraldzie, aby posłała do Niemieć, dając o sobie znać Kawalerowi swemu, żeby wiedział miejsce jej bytności. Beralda przystała na tej radzie, niechcąc się oddalać z jej obrony, ani powracać do Niemiec, obawiając się powtórnego zabrania od Barona, który się nieoddalał od niej, w tym ufając
od komplementowánia zwykłego, lub iey przykrzonego nád zgubą swego kochánká, czego by w Wárszáwie nie uszłá, gdyby byłá tám z ostawáłá. Ták ią włásne nieszczęśćia trapiły, że tesz y cudze ią dolegáły. Słucháłá tedy z wielkim ukontęntowániem przypadki Beráldy, á státecznośćią iey wielce się ućieszyłá, ták, że chcąc iey rzecz samá podpieráć, záraz rádźiłá Beráldźie, áby posłáłá do Niemieć, dáiąc o sobie znáć Káwálerowi swemu, żeby wiedźiał mieysce iey bytnośći. Beráldá przystáłá ná tey rádźie, niechcąc się oddalác z iey obrony, áni powracáć do Niemiec, obawiáiąc się powtornego zábránia od Bároná, ktory się nieoddalał od niey, w tym ufaiąc
Skrót tekstu: PrechDziałKaw
Strona: 65
Tytuł:
Kawaler polski z francuskiego przetłumaczony
Autor:
Jean de Prechac
Tłumacz:
Jan Działyński
Miejsce wydania:
Toruń
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
epika
Gatunek:
romanse
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1722
Data wydania (nie wcześniej niż):
1722
Data wydania (nie później niż):
1722
500. mil wielkich: z których jedna szła równiną/ a druga przez Sierrę. Była ta rzecz zaprawdę/ która dla swej wielkości i pożytku/ przekładana ma być nad Egipskie i nad Rzymskie przewagi: bo w Sierrze potrzeba na tysiącu miejsc podwyższać i napełniać doły i głębokie miejsca/ obcinać skały/ równać przykrość miejsc/ podpierać miejsca co się ku waleniu skłaniają/ nadstawiać przykrych: a po równinach też trzeba tak wiele zwyciężać trudności/ i znosić zawady których piasek zwykł pod takiemi przygodami. Po tych tedy drogach bywały te Tamby/ i na wielu też miejsc bywały ogrody wesołe/ i drzewa które zielonością swą/ i ptastwem co po nich się
500. mil wielkich: z ktorych iedná szłá rowniną/ á druga przez Sierrę. Byłá tá rzecz záprawdę/ ktora dla swey wielkośći y pożytku/ przekłádána ma bydź nád Egyptskie y nád Rzymskie przewagi: bo w Sierrze potrzebá ná tyśiącu mieyść podwyższáć y nápełniáć doły y głębokie mieyscá/ obćináć skáły/ rownáć przykrość mieysc/ podpieráć mieyscá co się ku wáleniu skłániáią/ nádstáwiáć przykrych: á po rowninách też trzebá ták wiele zwyćiężáć trudnośći/ y znośić zawády ktorych piasek zwykł pod tákiemi przygodámi. Po tych tedy drogách bywáły te Támby/ y ná wielu też mieysc bywáły ogrody wesołe/ y drzewá ktore źielonośćią swą/ y ptastwem co po nich się
Skrót tekstu: BotŁęczRel_I
Strona: 307
Tytuł:
Relacje powszechne, cz. I
Autor:
Giovanni Botero
Tłumacz:
Paweł Łęczycki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
egzotyka, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609
niedawną probę Wojnę szwedzką Kiedy już sevire fortuna et Cuncta miscere Cepit . Kiedy nas Vicinarum Gentium a prawie wszystkich simul et semel ścisnęła Potentia Kiedy na Rezystencyją tak ciężkim impetem Nieprzyjacielskim. Już nie garzci zhukanego Wojska tak wielu Centimanos trzeba było na sukurs Cotteos. Siłasz się obrało tych Zelantów? Żeby mieli in necessitate radą i substancyją podpierać już upadłą Ojczyznę? Siłaz się ich garnęło do Boku Pańskiego? widząc go omni spe et Consilio destitutum każdy w swą. każdy w nogi. Oprócz niektórych a bardzo Nie wielu poczciwych i dobrych senatorów i Panów którzy albo Pańskiego trzymali się Boku albo Wojska. które jako ordyniec w knici zmykając się z miejsca na miejsce
niedawną probę Woynę szwedzką Kiedy iuz sevire fortuna et Cuncta miscere Cepit . Kiedy nas Vicinarum Gentium a prawie wszystkich simul et semel scisnęła Potentia Kiedy na Rezystencyią tak cięzkim impetem Nieprzyiacielskim. Iuz nie garzci zhukanego Woyska tak wielu Centimanos trzeba było na sukkurs Cotteos. Siłasz się obrało tych Zelantow? Zeby mieli in necessitate radą y substancyią podpierać iuz upadłą Oyczyznę? Siłaz się ich garnęło do Boku Panskiego? widząc go omni spe et Consilio destitutum kozdy w swą. kozdy w nogi. Oprocz niektorych a bardzo Nie wielu poczciwych y dobrych senatorow y Panow ktorzy albo Panskiego trzymali się Boku albo Woyska. ktore iako ordyniec w knici zmykaiąc się z mieysca na mieysce
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 133v
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
świętem, Dorosłe dzieci słowy, a małe karz prętem. 319. NA TOŻ DRUGI RAZ
Kto ptaka z pierza skrobie, rybę z łuski skubie, Zimie bez futra, lecie w lisiej chodzi szubie, Szydłem suknią, igłą bot łata, a przy stole Łyżką kraje pieczenią, nożem kaszę kole, Cepami chce opasać, podpierać się worem, Siano żąć, żyto kosić, nadstawiać humorem Jawnej nędze, choć żebrze sztuki chleba z kijem, Śmieć drabowi, że szlachcic, sieść za stołem czyjem, Opończą drze w pogodę, suknią podczas mokwy, Takiemu piątej w głowie niedostaje krokwy. 320. GORĄCO UCHWYCIŁ
Zimny jeden, gorący drugi koniec w
świętem, Dorosłe dzieci słowy, a małe karz prętem. 319. NA TOŻ DRUGI RAZ
Kto ptaka z pierza skrobie, rybę z łuski skubie, Zimie bez futra, lecie w lisiej chodzi szubie, Szydłem suknią, igłą bot łata, a przy stole Łyżką kraje pieczenią, nożem kaszę kole, Cepami chce opasać, podpierać się worem, Siano żąć, żyto kosić, nadstawiać humorem Jawnej nędze, choć żebrze sztuki chleba z kijem, Śmieć drabowi, że szlachcic, sieść za stołem czyjem, Opończą drze w pogodę, suknią podczas mokwy, Takiemu piątej w głowie niedostaje krokwy. 320. GORĄCO UCHWYCIŁ
Zimny jeden, gorący drugi koniec w
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 189
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
na napodlejszym miejscu samę siebie położyła. VI. CZy widząc nieba Duchowie/ jak się w ubogiej stajni Dzieciątko położyło/ i że Bóg narodzony niemiał pałacu Królewskiego: chcą prędko pałac budować/ dla czego do budynku/ kolumny już przynieśli? Abo przynamniej widząc tej stajni obaliny; aby Dzieciny nie przytłukły/ chcąc tą kolumną podpierać? VII. CZy że to przedtym spiczaste słupy Słońcu poganie wystawowali/ wiedząc ci Aniołowie/ że tu w tej stajni/ pokazało się Słońce sprawiedliwości/ jaśniejsze daleko nad tysiąc słońców/ i tak temu ten słup ochotnie wystawują? VIII. CZy że to baczą Aniołowie/ że ta Dziecina ma prędko uciekać do Egiptu / zwyczajnym
ná napodleyszym mieyscu samę siebie położyłá. VI. CZy widząc niebá Duchowie/ iák się w vbogiey stáyni Dźiećiątko położyło/ y że Bog narodzony niemiał páłacu Krolewskiego: chcą prędko páłac budowáć/ dla czego do budynku/ kolumny iuż przynieśli? Abo przynamniey widząc tey stáyni obáliny; áby Dźiećiny nie przytłukły/ chcąc tą kolumną podpieráć? VII. CZy że to przedtym spiczáste słupy Słońcu pogánie wystáwowali/ wiedząc ći Anyołowie/ że tu w tey stáyni/ pokazało się Słońce spráwiedliwośći/ iaśnieysze daleko nad tyśiąc słońcow/ y ták temu ten słup ochotnie wystáwuią? VIII. CZy że to baczą Anyołowie/ że tá Dźiećiná ma prędko vćiekáć do Egiptu / zwyczáynym
Skrót tekstu: HinPlęsy
Strona: 193
Tytuł:
Plęsy Jezusa z aniołami
Autor:
Marcin Hińcza
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636
wszelkiej podpory. Nie masz Aniołów żeby go nieśli na rękach zbolałego. Człowiek też żaden nic nie podeprze Jezusa. Nie darmo wyniesie JEZUs trzcinę na ganku do góry/ aby pokazał. Oto jak trzcinka człowiek/ nie podeprze mię człowiek/ słaby jest do pomocy/ do podpory człowiek. barzobym zmocniał by mię miał podpierać człowiek; jednobym spuścił z ręki człowieka/ leciałby zaraz do ziemie człowiek/ a cóżby mi miał pomoc człowiek? stać ja sam mogę bez człowieka/ nie da mi siły człowiek. Nie jestem ja jako człowiek/ który się wspierać ladaczym/ żyjąc na ziemi/ usiłuje. Oto jako się trzciną wspiera człowiek
wszelkiey podpory. Nie mász Anyołow żeby go nieśli ná rękach zboláłego. Człowiek też żaden nic nie podeprze Iezusá. Nie darmo wynieśie IEZVs trzćinę ná ganku do gory/ áby pokazał. Oto iák trzćinka człowiek/ nie podeprze mię człowiek/ słáby iest do pomocy/ do podpory człowiek. bárzobym zmocniał by mię miał podpieráć człowiek; iednobym spuśćił z ręki człowieká/ lećiałby záraz do źiemie człowiek/ á cożby mi miał pomoc człowiek? stać ia sam mogę bez człowieká/ nie da mi śiły człowiek. Nie iestem ia iako człowiek/ ktory się wspieráć ládáczym/ żyiąc ná źiemi/ vśiłuie. Oto iáko się trzćiną wspiera człowiek
Skrót tekstu: HinPlęsy
Strona: 411
Tytuł:
Plęsy Jezusa z aniołami
Autor:
Marcin Hińcza
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636
, rakiem, Któremu kiedy, ciągnąc, urwą nogę w dziurze, Zaraz insza wyrasta, dość czyniąc naturze. 145. DO TEGOŻ
Dawnoż to, jakoś z rączym równo skakał sarnem? Dziś, niestetyż, postrzałem skaliczony marnem, Nie skakać, mój starosto, jeżeli chcesz chodzić, Albo się czym podpierać, albo trzeba wodzić, Patrząc, gdyć chłopcy nogę drewnianą przyzuli. Kto od kule skaliczał, nie chodzi o kuli. 146. DO TEGOŻ
Wtenczas, kiedyś tureckie brał szturmem załogi, Zażyć było drewnianej, cny starosto, nogi, Nie w ciele odnieść postrzał; teraz już po czesie, Pozbywszy nogi
, rakiem, Któremu kiedy, ciągnąc, urwą nogę w dziurze, Zaraz insza wyrasta, dość czyniąc naturze. 145. DO TEGOŻ
Dawnoż to, jakoś z rączym równo skakał sarnem? Dziś, niestetyż, postrzałem skaliczony marnem, Nie skakać, mój starosto, jeżeli chcesz chodzić, Albo się czym podpierać, albo trzeba wodzić, Patrząc, gdyć chłopcy nogę drewnianą przyzuli. Kto od kule skaliczał, nie chodzi o kuli. 146. DO TEGOŻ
Wtenczas, kiedyś tureckie brał szturmem załogi, Zażyć było drewnianej, cny starosto, nogi, Nie w ciele odnieść postrzał; teraz już po czesie, Pozbywszy nogi
Skrót tekstu: PotFrasz2Kuk_II
Strona: 297
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część wtora
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
w smak diete zachować każdemu, Rzeczesz: w klasztorach, martwić się należy Mnichom, albo też chleba zebrzącemu, Dostatnim chojność Pańska przynależy. By i chorować, wszak to nie nowina, Doktorów wiele, mogą temu radzić, Choć się przebi[...] rze miara w piciu wina. Lekarstwy może chorobie poradzić. Już to ostatnia, podpierać walący Dom: podkładając przyciesi choć nowe. Gwałtowny wicher, gdy wstanie burzący. Obali chatę, przytłucze i głowę. Przemowa Rytmem opisana. Przemowa rytmem opisana. Przydatek.
KIedy Pan Bóg przepuści chorobę na człeka, Lubo jaki frasunek, aliści się lęka; Prosi Boga o pomoc, czyni stanowienia, Złe nałogi odmienić,
w smák diete zachowáć káżdemu, Rzeczesz: w klasztorach, martwić się náleży Mnichom, álbo też chlebá zebrzącemu, Dostatnim choyność Pańska przynálezy. By y chorowáć, wszak to nie nowiná, Doktorow wiele, mogą temu rádźić, Choć się przebi[...] rze miara w pićiu winá. Lekarstwy może chorobie porádźić. Iuż to ostatnia, podpieráć walący Dom: podkłádáiąc przyćieśi choć nowe. Gwałtowny wicher, gdy wstánie burzący. Obali chatę, przytłucze y głowe. Przemowá Rytmem opisana. Przemowa rytmem opisana. Przydátek.
KIedy Pan Bog przepuśći chorobę ná człeka, Lubo iáki frásunek, aliści się lęka; Prośi Boga o pomoc, czyni stánowienia, Złe nałogi odmienić,
Skrót tekstu: PromMed
Strona: 6
Tytuł:
Promptuarium medicum
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1716
Data wydania (nie wcześniej niż):
1716
Data wydania (nie później niż):
1716