na wysokość dachu tak będzie ad angulum rectum, stały mocny do ścieczenia łacnego deszczu do spadnienia śniegów sposobny.
Druga uwaga jakie ma być wiązanie pod dachem to więc polscy cieśle zbytnie czynią i drzewa nawalą ciezarem ścian niepotrzebnym. A ono dosyć aby się krokiew nie uginała pod dachuwką zwłaszcza a tak wesprzeć ją i mocy jej dodać podprawiwszy prosto stempel pod nie ras i drugi zwłaszcza gdy wielka jest szerokość gmachu a krokwić przytym gęsto.
Trzecia uwaga/ aby byliny niemiał która gnoi budynek/ gdy nie odda deszczu/ gdy śniegiem przepełniona tak że przez nie zaciekać musi na ściany a tak dachy włoskie najlepsze.
Skończyłem budynek nie zostawa/ tylko zawrzeć
ná wysokość dáchu ták będźie ad angulum rectum, stáły mocny do śćieczenia łácnego deszczu do spádnienia śniegow sposobny.
Druga vwagá iákie ma być wiązánie pod dáchem to więc polscy ćieśle zbytnie czynią y drzewá náwálą ciezarem śćian niepotrzebnym. A ono dosyć áby się krokiew nie vgináłá pod dáchuwką zwłaszczá á ták wesprzeć ią y mocy iey dodáć podpráwiwszy prosto stempel pod nie ras y drugi zwłaszczá gdy wielka iest szerokość gmáchu á krokwić przytym gęsto.
Trzećia vwagá/ áby byliny niemiał ktora gnoi budinek/ gdy nie odda deszczu/ gdy śniegiem przepełniona ták że przez nie záćiekáć muśi ná śćiány á ták dáchy włoskie naylepsze.
Skończyłem budynek nie zostawa/ tylko zawrzeć
Skrót tekstu: NaukaBud
Strona: D3v
Tytuł:
Krótka nauka budownicza
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Wdowa i Dziedzice Andrzeja Piotrowczyka
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
architektura, budownictwo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1659
Data wydania (nie wcześniej niż):
1659
Data wydania (nie później niż):
1659
lecz żółwie leniwe; Wielki w tej drodze trud, kłopot i praca, I myśląc o niej głowa się zawraca. Gdyby mię to tam kto mógł przenieść we śnie, A jeśli jechać, żeby przecię wcześnie I niewielkimi gdyby noclegami, W lekkich karocach abo też mułami, A gdyby przy tym pod zamki i dwory Koła podprawić, skarby i splendory, Żeby jechały ze mną, to by jeszcze Pół biedy, ale na gnojowej deszczce Albo w półkoszkach starych, lub piechotą Na łbie utykać, nie z wielką ochotą Wybieramy się. O, głupcze szalony, Wiesz, jako Bożi Syn Jednorodzony Ciężkie dla ciebie podejmował drogi Jakie ponosił prace i
lecz żółwie leniwe; Wielki w tej drodze trud, kłopot i praca, I myśląc o niej głowa się zawraca. Gdyby mię to tam kto mógł przenieść we śnie, A jeśli jechać, żeby przecię wcześnie I niewielkimi gdyby noclegami, W lekkich karocach abo też mułami, A gdyby przy tym pod zamki i dwory Koła podprawić, skarby i splendory, Żeby jechały ze mną, to by jeszcze Pół biedy, ale na gnojowej deszczce Albo w półkoszkach starych, lub piechotą Na łbie utykać, nie z wielką ochotą Wybieramy się. O, głupcze szalony, Wiesz, jako Boży Syn Jednorodzony Ciężkie dla ciebie podejmował drogi Jakie ponosił prace i
Skrót tekstu: MorszZEmbWyb
Strona: 306
Tytuł:
Emblemata
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
emblematy
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1658 a 1680
Data wydania (nie wcześniej niż):
1658
Data wydania (nie później niż):
1680
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wybór wierszy
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Pelc
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1975
Tuśmy stanęli gospodą an den Flist, gospoda piękna ale droga. Do widzenia mieliśmy miasto fortifikowane, kamiennice zacne, kościół wielki w rynku, w którym jest do widzenia wiszących okręcików trzy pierwszego inwentora: kiedy dobywano jednego potężnego portu między skałami dwiema, gdzie zamykano łańcuchami w wodzie dla weścia okrętów i przeszkody; tedy podprawiono pod okręt piłę potężną żelazną, a z wiatrem dobrym rozpędziwszy się, przecięli łańcuchy i tak dostano portu było, co na znak tego podziś dzień wiszą nakształt tamtych. W pośrodku kościoła wieża barzo kosztowna i wysoka na którą chodziliśmy aż pod samy krzyż, skąd prospekt barzo piękny na wszystkie strony. Potem widzieli
Tuśmy stanęli gospodą an den Flist, gospoda piękna ale droga. Do widzenia mieliśmy miasto fortifikowane, kamiennice zacne, kościół wielki w rynku, w którym jest do widzenia wiszących okręcików trzy pierwszego inventora: kiedy dobywano jednego potężnego portu między skałami dwiema, gdzie zamykano łańcuchami w wodzie dla weścia okrętów i przeszkody; tedy podprawiono pod okręt piłę potężną żelazną, a z wiatrem dobrym rozpędziwszy się, przecięli łańcuchy i tak dostano portu było, co na znak tego podziś dzień wiszą nakształt tamtych. W pośrodku kościoła wieża barzo kosztowna i wysoka na którą chodziliśmy aż pod samy krzyż, skąd prospekt barzo piękny na wszystkie strony. Potem widzieli
Skrót tekstu: GawarDzien
Strona: 180
Tytuł:
Dziennik podróży po Europie Jana i Marka Sobieskich
Autor:
Sebastian Gawarecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży, pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1646 a 1648
Data wydania (nie wcześniej niż):
1646
Data wydania (nie później niż):
1648
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Wincenty Dawid
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Redakcja "Wędrowca"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1883