sługi Ona Cugi Szkatułą i gamnem Wszytko za nią Jako Panią Idzie rządem szumnem Gdy co każe Warty straże Zaraz usłuchają Pojeźnicy Urzędnicy Rachunki oddają. Zgoła wszędzie Ona będzie Wszytko się jej godzi. Ty lichoto Niedbasz oto Ze cię za nos wodzi Z tej przyczyny Ześ ty zgliny A ona zaś z kości Ustąmpiłeś I podrwiłeś Małżeńskiej zwierchności Masz być Brenie Głową Zenie Bo jest z twego Członka Każdy błądzi Kędy rządzi We wszytkim Małżonka Jak po diable Puszczać Żagle Kiedy wiatr szalony. Tak ten zginie W każdym czynie Który słucha Zony Radzi Ewa Aby z drzewa Życia rwać Jabłuszka Nie wierz Damie Tej Adamie Twa cię zdradzi duszka. Bywszy w Raju W
sługi Oná Cugi Szkátułą y gamnem Wszytko zá nią Iáko Pánią Idźie rządem szumnem Gdy co kaze Wárty straze Záraz vsłucháią Poieźnicy Vrzędnicy Ráchunki oddáią. Zgołá wszędźie Oná będźie Wszytko się iey godźi. Ty lichoto Niedbasz oto Ze ćię zá nos wodźi Z tey przyczyny Ześ ty zgliny A oná záś z kośći Vstąmpiłeś Y podrwiłeś Małżeńskiey zwierchnośći Masz bydź Brenie Głową Zęnie Bo iest z twego Członká Kázdy błądźi Kędy rządźi We wszytkim Małzonká Iák po diable Pusczáć Zagle Kiedy wiátr szalony. Ták ten zginie W káżdym czynie Ktory słucha Zony Rádźi Ewá Aby z drzewá Zyćia rwáć Iábłuszká Nie wierz Dámie Tey Adámie Twá ćię zdrádźi duszká. Bywszy w Ráiu W
Skrót tekstu: KochProżnLir
Strona: 197
Tytuł:
Liryka polskie
Autor:
Wespazjan Kochowski
Drukarnia:
Wojciech Górecki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1674
Data wydania (nie wcześniej niż):
1674
Data wydania (nie później niż):
1674
Przyszedł Adam do Ewy dla dzieci rodzaju; Nie wiedział, skąd ją począć. Woła: „W znak, w znak” wrona, A czajka: „Niżej, niżej”; gdy trafił do grona, Zaraz dudek: „Tu, tu, tu” swą zwyczajną notą, I jako ich usłuchał, nie podrwił z robotą. Dziś, ledwie stamtąd wylazł, nie trzeba mu dudka, Rad by się drugi zaraz skrył do tego smutka. 100 (P). CZEMU ŻYDZI SZALBIERZAMI
Że Żydzi szalbierują, nie trzeba dowodu, Bo im to od Jakuba jeszcze idzie z rodu, Który jako Ezawa, brata, odrwił w jusze,
Przyszedł Adam do Ewy dla dzieci rodzaju; Nie wiedział, skąd ją począć. Woła: „W znak, w znak” wrona, A czajka: „Niżej, niżej”; gdy trafił do grona, Zaraz dudek: „Tu, tu, tu” swą zwyczajną notą, I jako ich usłuchał, nie podrwił z robotą. Dziś, ledwie stamtąd wylazł, nie trzeba mu dudka, Rad by się drugi zaraz skrył do tego smutka. 100 (P). CZEMU ŻYDZI SZALBIERZAMI
Że Żydzi szalbierują, nie trzeba dowodu, Bo im to od Jakuba jeszcze idzie z rodu, Który jako Ezawa, brata, odrwił w jusze,
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 51
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
, kiedy gębę karzą. Bliskość winna, że czasem broda cierpi z twarzą.” 179 (S). DO PRZYJACIELA
A kiedyż też u ciebie, przyjacielu drogi, Miejsce mieć będą moje życzliwe przestrogi? Pewnie nigdy. Uznasz to, choć w czesie malutkiem, Żeś zawsze, za swą głową idąc, podrwił skutkiem. Rozumiem, że i teraz twa porywczość skora Będzie potrzebowała rządnego doktora. Tak ma być, bo przyjaciel zawczasu przestrzeże; Balwierz do gotowego: leczy albo rzeże. Zrobiłeś co sprośnego dla uciechy swojej, Uciecha precz, a sprośność aż do śmierci stoi; Przyszłoć co poczciwego z wielką pracą, panie,
, kiedy gębę karzą. Bliskość winna, że czasem broda cierpi z twarzą.” 179 (S). DO PRZYJACIELA
A kiedyż też u ciebie, przyjacielu drogi, Miejsce mieć będą moje życzliwe przestrogi? Pewnie nigdy. Uznasz to, choć w czesie malutkiem, Żeś zawsze, za swą głową idąc, podrwił skutkiem. Rozumiem, że i teraz twa porywczość skora Będzie potrzebowała rządnego doktora. Tak ma być, bo przyjaciel zawczasu przestrzeże; Balwierz do gotowego: leczy albo rzeże. Zrobiłeś co sprośnego dla uciechy swojej, Uciecha precz, a sprośność aż do śmierci stoi; Przyszłoć co poczciwego z wielką pracą, panie,
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 84
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
smrodu, Choć z drugim końcem panny wypchną do wychodu.
Toż zebrawszy drobiankę owę na przystawkę, Gotują nowomodną na zimno potrawkę, Wsuwszy cukru, rozynków i coś cynamonu. Skoro ów, przetrzeźwiony, uprasza perdonu: Że nie on, wino winno, że pijane błędy Respekty i osobne mieć powinny względy. Któż nie podrwił pijany uczynkiem i słowy? Dosyć mamy karania, nazajutrz ból głowy. Świętym ludziom, skoro ich mocne wino zmorzy, Dziesięćkroć się, niźli nam, przydawało gorzej; Lepiej, kto się ma gniewać, kto ma kawy liczyć, Nie poić i tak często zdrowia nam nie życzyć. Nie masz nic śmiertelnego, już się
smrodu, Choć z drugim końcem panny wypchną do wychodu.
Toż zebrawszy drobiankę owę na przystawkę, Gotują nowomodną na zimno potrawkę, Wsuwszy cukru, rozynków i coś cynamonu. Skoro ów, przetrzeźwiony, uprasza perdonu: Że nie on, wino winno, że pijane błędy Respekty i osobne mieć powinny względy. Któż nie podrwił pijany uczynkiem i słowy? Dosyć mamy karania, nazajutrz ból głowy. Świętym ludziom, skoro ich mocne wino zmorzy, Dziesięćkroć się, niźli nam, przydawało gorzej; Lepiej, kto się ma gniewać, kto ma kawy liczyć, Nie poić i tak często zdrowia nam nie życzyć. Nie masz nic śmiertelnego, już się
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 163
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
451. OCHWAT DO SĄSIADA
Lepiej miarą, chceli kto czego zażyć dłużej. Zrazu Kupido, zrazu tylko Wenus służy. Zbrzydnie mu i cale koń smak do tego traci, I człowiek, nie tylko koń, gdy się czym ochwaci. Mało była poczciwa jedna żona na cię, Przecieś ci, prawdę rzekszy, podrwił, miły bracie, Wziąwszy drugą; co gorsza, wziąwszy cudzą z Krosna. Dryganta tylko rusza pospolicie wiosna; Nie mogłeś się wychłodzić, chociaż w zimnej wódce? Byś jedno nie próbował inszej wanny wkrótce. Prędkoś się też, nieboże, tym ochwacił lichem, Z małżonka się na Piasku przetworzywszy mnichem.
451. OCHWAT DO SĄSIADA
Lepiej miarą, chceli kto czego zażyć dłużej. Zrazu Kupido, zrazu tylko Wenus służy. Zbrzydnie mu i cale koń smak do tego traci, I człowiek, nie tylko koń, gdy się czym ochwaci. Mało była poczciwa jedna żona na cię, Przecieś ci, prawdę rzekszy, podrwił, miły bracie, Wziąwszy drugą; co gorsza, wziąwszy cudzą z Krosna. Dryganta tylko rusza pospolicie wiosna; Nie mogłeś się wychłodzić, chociaż w zimnej wódce? Byś jedno nie próbował inszej wanny wkrótce. Prędkoś się też, nieboże, tym ochwacił lichem, Z małżonka się na Piasku przetworzywszy mnichem.
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 202
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
postaci gołębinnej schodzącego. Obłądził się tym tedy takim Argumentowaniem od prawdy nie tylko Zyzani/ ale i inszy niektórzy z naszych scribentów. Co przypadać zwykło na ldzie wysokiego o sobie rozumienia/ z samego złego brzydkiego uporu który choć prawdę widzi/ brnie nie jednak oślep. Co się i z inszych rzeczy/ w których się Zyzani podrwił/ jawnie widzieć może. Fol. 101 i 102 Psal. 109. Apologia Fol. 47. Fol. 52. 752. Do Narodu Ruskiego. Damasci seru[...] qul inseribitur Quoniam ad imaginem Dei facti sumus. pag. 495. Bluźnierstwo wielkie Zizaniego na Syna Bożego. Lib. 2. de[...] Trinit. c.
postáći gołębinney schodzącego. Obłądźił sie tym tedy tákim Argumentowaniem od prawdy nie tylko Zyzáni/ ále y inszy niektorzy z nászych scribentow. Co przypadáć zwykło ná ldźie wysokiego o sobie rozumienia/ z sámego złego brzydkiego vporu ktory choć prawdę widźi/ brnie nie iednák oślep. Co sie y z inszych rzecży/ w ktorych sie Zyzáni podrwił/ iáwnie widźieć może. Fol. 101 y 102 Psal. 109. Apologia Fol. 47. Fol. 52. 752. Do Narodu Ruskiego. Damasci seru[...] qul inseribitur Quoniam ad imaginem Dei facti sumus. pag. 495. Bluźnierstwo wielkie Zizániego ná Syná Bożego. Lib. 2. de[...] Trinit. c.
Skrót tekstu: SmotApol
Strona: 43
Tytuł:
Apologia peregrinacjej do Krajów Wschodnich
Autor:
Melecjusz Smotrycki
Miejsce wydania:
Dermań
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1628
Data wydania (nie wcześniej niż):
1628
Data wydania (nie później niż):
1628
tedy postrzegła straż Elearska, iż blisko kwarteru byli, za ich oznajmieniem gdy do koni krzykniono, wypadłszy ochotnik do koła ich odbiegł, i harcując kilku z nich postrzelono, a mianowicie samego kapitana, zaczem niebożęta strwożeni, zapomniawszy pytać co za Ind, dokąd i jakim duchem szedł, i czemu przez ich państwa, podrwiwszy od strachu swój stary kalendarz, rzucili się do lamentu następującej, według nowego, Ewangelii: Panie, córka moja dopiero umarła, to jest buta rebelizancka, bo się wnet deklarowali, iż nic inszego nie chcieli, tylko żywność z miasta ofiarowaną w cale dla ciurów do stanowiska przeprowadzić. Które chęci obaczywszy hetman Elearski spólnie z
tedy postrzegła straż Elearska, iż blisko kwarteru byli, za ich oznajmieniem gdy do koni krzykniono, wypadłszy ochotnik do koła ich odbiegł, i harcując kilku z nich postrzelono, a mianowicie samego kapitana, zaczem niebożęta strwożeni, zapomniawszy pytać co za Ind, dokąd i jakim duchem szedł, i czemu przez ich państwa, podrwiwszy od strachu swój stary kalendarz, rzucili się do lamentu następującej, według nowego, Ewangielii: Panie, córka moja dopiero umarła, to jest buta rebelizancka, bo się wnet deklarowali, iż nic inszego nie chcieli, tylko żywność z miasta ofiarowaną w cale dla ciurów do stanowiska przeprowadzić. Które chęci obaczywszy hetman Elearski spólnie z
Skrót tekstu: DembPrzew
Strona: 114
Tytuł:
Przewagi elearów polskich
Autor:
Wojciech Dembołęcki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Tematyka:
historia, wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1623
Data wydania (nie wcześniej niż):
1623
Data wydania (nie później niż):
1623
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Biblioteki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1859
, podniósszy zadku: „Czemuż Waszmość kwapisz?” Wsiadając na koń, rzekę: i to sobie napisz: Mijaj w drodze z wizytą murowany komin. Więc pełen do swojego kapłona oskomin, Do chałupy z żołądkiem przyjechawszy próżnem, Chociaż słudzy żartują: „Dawaj go i z rożnem.” Postrzegł cześnik, że podrwił, ale już po czesie: Dwie kurze chude sługa z flaszą wina niesie (Nie ujźrałby w nim żaby; „z pełnej — rzecze — beczki”), Wiązkę siana dla koni i wór gołej sieczki. „Wino mętne mi szkodzi, bom na kamień chory, Kury nierychło warzyć, i te z sieczką
, podniósszy zadku: „Czemuż Waszmość kwapisz?” Wsiadając na koń, rzekę: i to sobie napisz: Mijaj w drodze z wizytą murowany komin. Więc pełen do swojego kapłona oskomin, Do chałupy z żołądkiem przyjechawszy prożnem, Chociaż słudzy żartują: „Dawaj go i z rożnem.” Postrzegł cześnik, że podrwił, ale już po czesie: Dwie kurze chude sługa z flaszą wina niesie (Nie ujźrałby w nim żaby; „z pełnej — rzecze — beczki”), Wiązkę siana dla koni i wór gołej sieczki. „Wino mętne mi szkodzi, bom na kamień chory, Kury nierychło warzyć, i te z sieczką
Skrót tekstu: PotFrasz3Kuk_II
Strona: 599
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część trzecia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
bez łoju, piwo warzone bez słodu. Mówi ksiądz słowo boże; prawda li, plebanie, Czemuż go sam nie czynisz i nie pomnisz na nie? Kiedy to, co w niedzielę do południa chwalisz, Za kwadrans od wieczora pijany obalisz; Żebyś w drugą niedzielę za kwadrans naprawił, Wątpię, coś podrwił i coś cały tydzień kawił. Gdzieżby każdy katolik apostolskie listy Czytał, nie trzeba by mu do cnoty jurysty: Tam by się i z przykładów uczył, i z kazania, Statutów i boskiego pełnić rozkazania. Każdy ksiądz heretykiem, darmo na mnie fuka, Który Boga i jego kościoła nie słucha: Jakoż się
bez łoju, piwo warzone bez słodu. Mówi ksiądz słowo boże; prawda li, plebanie, Czemuż go sam nie czynisz i nie pomnisz na nie? Kiedy to, co w niedzielę do południa chwalisz, Za kwadrans od wieczora pijany obalisz; Żebyś w drugą niedzielę za kwadrans naprawił, Wątpię, coś podrwił i coś cały tydzień kawił. Gdzieżby każdy katolik apostolskie listy Czytał, nie trzeba by mu do cnoty jurysty: Tam by się i z przykładów uczył, i z kazania, Statutów i boskiego pełnić rozkazania. Każdy ksiądz heretykiem, darmo na mnie fuka, Który Boga i jego kościoła nie słucha: Jakoż się
Skrót tekstu: PotFrasz3Kuk_II
Strona: 614
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część trzecia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
duch przystąpił, skrzypkowie zagrali.” „Będąć — rzekę — w kościele moim bez gorzałki I skrzypkowie, i grały w organach piszczałki.” Ów, skoro półkwartowy kieliszek wyczubi: „Do natury to — rzecze — idzie, co kto lubi. Prorokować nie umiem; po muzyce skaczę; Podpiwszy śpię albo też, podrwiwszy co, płaczę.” 178 (D). NIERZĄDNICE ZAKŁADAJĄ, TE-Ż BURZĄ MIASTA
Kurwa, uczciwszy uszy, upraszam perdonu, Fundatorką wielkiego była Babilonu; Kurwa Kartagę, jako stare mówią karty, Kurwa Rzym założyła przez swoje bękarty; Kurwa Troję zburzyła; jeśli Greków wolim, Kurwa u nich zburzyła sławne Persepolim. Od
duch przystąpił, skrzypkowie zagrali.” „Będąć — rzekę — w kościele moim bez gorzałki I skrzypkowie, i grały w organach piszczałki.” Ów, skoro półkwartowy kieliszek wyczubi: „Do natury to — rzecze — idzie, co kto lubi. Prorokować nie umiem; po muzyce skaczę; Podpiwszy śpię albo też, podrwiwszy co, płaczę.” 178 (D). NIERZĄDNICE ZAKŁADAJĄ, TE-Ż BURZĄ MIASTA
Kurwa, uczciwszy uszy, upraszam perdonu, Fundatorką wielkiego była Babilonu; Kurwa Kartagę, jako stare mówią karty, Kurwa Rzym założyła przez swoje bękarty; Kurwa Troję zburzyła; jeśli Greków wolim, Kurwa u nich zburzyła sławne Persepolim. Od
Skrót tekstu: PotFrasz3Kuk_II
Strona: 623
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część trzecia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987