serce młoty, I dla zdrajcę, który cię snadź zawiodł, jednego, Już tak i czci i wiary odsądzasz każdego. Bodajże marnie zginął, za którego sprawą I ja dziś tak uznawam twarz twą niełaskawą, Będąc krom wszej obłudy sługą szczyrym tobie, Czego proszę przynajmniej lekce nie waż sobie.
P. Cicha woda podrywa brzegi, tak mawiają; Często się piękne słowa z sercem nie zgadzają. Bo kto więc siła trąbi o swojej skromności, Na tego pospolicie sparzysz się chytrości. Kto nie wie, jako Jazon Medeą szanował, Póki runa złotego w Kolchach potrzebował? Kto nie wie, jak przeklina tyrana trackiego, Nadobna Filomela zdradzona od
serce młoty, I dla zdrajcę, ktory cię snadź zawiodł, jednego, Już tak i czci i wiary odsądzasz każdego. Bodajże marnie zginął, za ktorego sprawą I ja dziś tak uznawam twarz twą niełaskawą, Będąc krom wszej obłudy sługą szczyrym tobie, Czego proszę przynajmniej lekce nie waż sobie.
P. Cicha woda podrywa brzegi, tak mawiają; Często się piękne słowa z sercem nie zgadzają. Bo kto więc siła trąbi o swojej skromności, Na tego pospolicie sparzysz się chytrości. Kto nie wie, jako Jazon Medeą szanował, Poki runa złotego w Kolchach potrzebował? Kto nie wie, jak przeklina tyrana trackiego, Nadobna Filomela zdradzona od
Skrót tekstu: TrembWierszeWir_II
Strona: 245
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Jakub Teodor Trembecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1643 a 1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1719
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1911
wołaj wilka zlasa. Nie drażnij złego. Nie budź biedy, kiedy śpi.
Nie wszystko wierz co słyszysz. Nie wszystko powadaj co wiesz. Nie wszystko czyń co możesz.
Gdzie diabeł nie może sprawić, tam babę pośle.
Nie z każdej ręki przyjemna Bogu ofiara.
Strzeżonego Pan Bóg strzeże.
Cicha woda brzegi podrywa. Ponura świnia głęboko ryje.
Nie każdego to szczęście potka.
Nie wszystko zdrowo, co dobrze smakuje.
Uczonym nie łacno zostać.
Nie płaci bogaty, ale winowaty.
Jeszcze się nie urodziło, już się ochrzciło.
Każdy błazen swoim strojem.
Robota nikomu nie sromota.
Lekarstwa nie zawsze pomogą.
Nie trzeba węża w
wołay wilka zlasa. Nie draźniy złego. Nie budź biedy, kiedy spi.
Nie wszystko wierz co słyszysz. Nie wszystko powaday co wiesz. Nie wszystko czyń co możesz.
Gdzie diabeł nie może sprawić, tam babę pośle.
Nie z każdey ręki przyjemna Bogu ofiara.
Strzeżonego Pan Bog strzeże.
Cicha woda brzegi podrywa. Ponura świnia głęboko ryje.
Nie każdego to szczęśćie potka.
Nie wszystko zdrowo, co dobrze smakuje.
Uczonym nie łacno zostać.
Nie płaci bogaty, ale winowaty.
Jeszcze śię nie urodziło, już śię ochrzćiło.
Każdy błazen swojim strojem.
Robota nikomu nie sromota.
Lekarstwa nie zawsze pomogą.
Nie trzeba węża w
Skrót tekstu: FlorTriling
Strona: 108
Tytuł:
Flores Trilingues
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Johannes Zacharias Stollius
Miejsce wydania:
Gdańsk
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
przysłowia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1702
Data wydania (nie wcześniej niż):
1702
Data wydania (nie później niż):
1702
trzeba Szukać obrony, kiedy zajdzie już potrzeba;
Lepiej się starać o broń za czasu pokoju,
Którejbym mógł dostąpić przed czasem do boju. Szczęśliwe to królestwo, które przemyślawa Wtenczas o wojnie, póki pokoju mu zstawa; Bo ten sobie daremny ratunek gotuje, Który dopiro w potop korabie buduje. LXXVII. Cicha woda brzegi podrywa. LAMPART I MAŁPY.
Lampart, mając to sobie za miłą zabawę Małpy gonić, których on za przednią potrawę Zwykł używać, przetoż tam, kędy ich najwięcej, To jest w Murzyńskiej ziemi, gonił je co prędzej,
Aby się i myślistwem i jedłem ucieszył; Wszakże nic nie dokazał, choć się na to
trzeba Szukać obrony, kiedy zajdzie już potrzeba;
Lepiej się starać o broń za czasu pokoju,
Którejbym mógł dostąpić przed czasem do boju. Szczęśliwe to królestwo, które przemyślawa Wtenczas o wojnie, póki pokoju mu zstawa; Bo ten sobie daremny ratunek gotuje, Który dopiro w potop korabie buduje. LXXVII. Cicha woda brzegi podrywa. LAMPART I MAŁPY.
Lampart, mając to sobie za miłą zabawę Małpy gonić, których on za przednią potrawę Zwykł używać, przetoż tam, kędy ich najwięcej, To jest w Murzyńskiej ziemi, gonił je co pręcej,
Aby się i myślistwem i jedłem ucieszył; Wszakże nic nie dokazał, choć się na to
Skrót tekstu: VerdBłażSet
Strona: 70
Tytuł:
Setnik przypowieści uciesznych
Autor:
Giovanni Mario Verdizzotti
Tłumacz:
Marcin Błażewski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1608
Data wydania (nie wcześniej niż):
1608
Data wydania (nie później niż):
1608
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Wilhelm Bruchnalski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1897
porwał: tak się mu w garść wszystkie dostały, Bo im zabiegł od drzewa, więc czego mężnością Nie mógł sprawić, to musiał sprawować zmyślnością.
Tak czasem czemu mocą nie sprosta więc drugi, Ważąc na przedsięwzięcie swe czas barzo długi, Chytrością go wykona i równym ten bywa Wodzie, co cicho płynie, a brzegi podrywa. LXXVIII. Milczaną, gdzie chcesz, obrócisz. OSIEŁ I LISZKA.
Osieł nalazł lwią skórę, wnet się w nią przystroił, Strasząc inne zwierzęta, siła złego broił; Bo gdy tam i sam biegał, zwierzęta się bały I przed osłem, mniemając, iż lew, uciekały.
A w tym się z liszką
porwał: tak się mu w garść wszystkie dostały, Bo im zabiegł od drzewa, więc czego mężnością Nie mógł sprawić, to musiał sprawować zmyślnością.
Tak czasem czemu mocą nie sprosta więc drugi, Ważąc na przedsięwzięcie swe czas barzo długi, Chytrością go wykona i równym ten bywa Wodzie, co cicho płynie, a brzegi podrywa. LXXVIII. Milczaną, gdzie chcesz, obrócisz. OSIEŁ I LISZKA.
Osieł nalazł lwią skórę, wnet się w nię przystroił, Strasząc inne źwierzęta, siła złego broił; Bo gdy tam i sam biegał, źwierzęta się bały I przed osłem, mniemając, iż lew, uciekały.
A w tym się z liszką
Skrót tekstu: VerdBłażSet
Strona: 71
Tytuł:
Setnik przypowieści uciesznych
Autor:
Giovanni Mario Verdizzotti
Tłumacz:
Marcin Błażewski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1608
Data wydania (nie wcześniej niż):
1608
Data wydania (nie później niż):
1608
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Wilhelm Bruchnalski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1897
.
Na kształt budynku w Rzymie chciał mieć ten pysznego, W którem swój u strumienia schował Tybrowego Popiół cesarz Adrian; więc przy niem wysoką Wieżą robi nad rzeką z wyjźrzeniem głęboką, Przez którą na dwa łokcia wąski most postawił, Most, co strachu przedniejszych rycerzów nabawił; Rzeka szeroka pędem straszliwem bieżała, Ustawicznie wysokie brzegi podrywała. PIEŚŃ XXIX.
XXXIV.
Żadnem sposobem jeznych dwaj się nie minęło Po moście: tak go wąskie umyślnie ścisnęło Budowanie; więc nie miał poręcza żadnego Na obie strony: i koń i człowiek spaść z niego Mógł snadno, bo tak chce mieć Sarracen surowy, Aby każdy, tam jadąc, umrzeć był gotowy, Mężczyzna
.
Na kształt budynku w Rzymie chciał mieć ten pysznego, W którem swój u strumienia schował Tybrowego Popiół cesarz Adryan; więc przy niem wysoką Wieżą robi nad rzeką z wyjźrzeniem głęboką, Przez którą na dwa łokcia wązki most postawił, Most, co strachu przedniejszych rycerzów nabawił; Rzeka szeroka pędem straszliwem bieżała, Ustawicznie wysokie brzegi podrywała. PIEŚŃ XXIX.
XXXIV.
Żadnem sposobem jeznych dwaj się nie minęło Po moście: tak go wązkie umyślnie ścisnęło Budowanie; więc nie miał poręcza żadnego Na obie strony: i koń i człowiek spaść z niego Mógł snadno, bo tak chce mieć Sarracen surowy, Aby każdy, tam jadąc, umrzeć był gotowy, Mężczyzna
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 391
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
Chłop ma być jako nasiekany kij. Forma viros neglecta decet. Czego się z razu skorupa napije/ to się z niej potym nigdy nie wymyje. Quod noua testa capit, inueterata sapit. Quo semel est imbuta recens seruabit odorem, Testa diu. Co się upiecze to ukroj. Praesentibus vtere. Cicha woda brzegi podrywa/ Kwa flumen placidum est, forsan latet altius vnda. Cnota w czerwieni chodzi. Rubor est virtutis color. Chleb z olą z dobrą wolą. Czapka/ chlebem i solą/ ludzie sobie ludzi niewolą. Czyja szkoda/ tego i grzech. Plautus Ouid. Horatius. Kato. Centuria Secunda. 100 PROVERBIORVM POLONICORVM CENTURIA
Chłop ma być iáko náśiekány kiy. Forma viros neglecta decet. Cżego się z rázu skorupá nápiie/ to się z niey potym nigdy nie wymyie. Quod noua testa capit, inueterata sapit. Quo semel est imbuta recens seruabit odorem, Testa diu. Co się vpiecże to vkroy. Praesentibus vtere. Cicha wodá brzegi podrywa/ Quá flumen placidum est, forsan latet altius vnda. Cnotá w cżerwieni chodźi. Rubor est virtutis color. Chleb z olą z dobrą wolą. Cżapka/ chlebem y solą/ ludźie sobie ludźi niewolą. Cżyiá szkodá/ tego y grzech. Plautus Ouid. Horatius. Cato. Centuria Secunda. 100 PROVERBIORVM POLONICORVM CENTURIA
Skrót tekstu: RysProv
Strona: A2v
Tytuł:
Proverbium polonicorum
Autor:
Salomon Rysiński
Drukarnia:
Piotr Blastus Kmita
Miejsce wydania:
Lubcz
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
przysłowia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1618
Data wydania (nie wcześniej niż):
1618
Data wydania (nie później niż):
1618
dojdą, choć usilnie spieszą, Albo z pracą doszedszy, krótko nimi cieszą. Ale kiedyby tak być nie chcieli uparci,
Naraiłbym pewniejsze tym niedźwiedziom barci, Słodsze daleko miody niż cukry, niż seki. Do niebieskiej się niechaj udadzą pasieki: Tam prawdziwe honory; kto chce, to ich dopnie, Niech podrywa drabinę, niech śmierć łomie stopnie. Chcieć tylko dobrze czynić, boską się obrazą Brzydzić, cnót naśladować, same w ręce lazą. Możeż większy nad króla, co tu płacą drogo I z kłopotem dostają, potkać honor kogo? Gnojek w niebie, którym tu brzydzono się wszędzie, Zostawszy królem, świeckich monarchów posiędzie
dojdą, choć usilnie spieszą, Albo z pracą doszedszy, krótko nimi cieszą. Ale kiedyby tak być nie chcieli uparci,
Naraiłbym pewniejsze tym niedźwiedziom barci, Słodsze daleko miody niż cukry, niż seki. Do niebieskiej się niechaj udadzą pasieki: Tam prawdziwe honory; kto chce, to ich dopnie, Niech podrywa drabinę, niech śmierć łomie stopnie. Chcieć tylko dobrze czynić, boską się obrazą Brzydzić, cnót naśladować, same w ręce lazą. Możeż większy nad króla, co tu płacą drogo I z kłopotem dostają, potkać honor kogo? Gnojek w niebie, którym tu brzydzono się wszędzie, Zostawszy królem, świeckich monarchów posiędzie
Skrót tekstu: PotFrasz2Kuk_II
Strona: 505
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część wtora
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
wierzę ani ufam takowej twarzyczce/ W której to postać święta/ Haiduckie sumnienie. Wszytko o Panu BOgu. Pacioreczki w ręku Ustawicznie i Książką/ i żywoty świętych. Z których o jako mało tych przykładów biorą Które świętemi czynią. Znałem takowego Co pacierzy gwałt mówił/ a odrwił każdego. Cicha wodeczka rada brzegi więc podrywa/ Takowe są naturki tych to Sycofantów Przykrytych skorką owczą/ wewnątrz szczerych wilków. Postawka święta, sumnienia pasz. SATYRA I. Wilkowi podobni natureczką zdradliwa.
Powiadają o wilku/ że mu raz dotarła Ba nie raz/ ciężka nędza/ i głód/ i niewczasy/ Aż on chciał od Klasztora/ gdzie przyjęty/ wczasu
wierzę áni vfam tákowey twarzyczce/ W ktorey to postáć święta/ Haiduckie sumnienie. Wszytko o Pánu BOgu. Paćioreczki w ręku Vstawicznie y Xiąszką/ y żywoty świętych. Z ktorych o iáko máło tych przykładow biorą Ktore świętemi czynią. Znałem tákowego Co paćierzy gwałt mowił/ á odrwił kożdego. Cichá wodeczká rada brzegi więc podrywa/ Tákowe są naturki tych to Sycofantow Przykrytych skorką owczą/ wewnątrz szczerych wilkow. Postawka święta, sumnienia pasz. SATYRA I. Wilkowi podobni natureczką zdradliwa.
Powiadáią o wilku/ że mu raz dotárłá Ba nie raz/ ćięszká nędza/ y głod/ y niewczásy/ Asz on chćiał od Klásztorá/ gdźie przyięty/ wczásu
Skrót tekstu: OpalKSat1650
Strona: 43
Tytuł:
Satyry albo przestrogi do naprawy rządu i obyczajów w Polszcze
Autor:
Krzysztof Opaliński
Miejsce wydania:
Amsterdam
Region:
zagranica
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1650
Data wydania (nie później niż):
1650