konceptem! Skępiec jeden tłustego zabił wieprza w domu, A nie chcąc, choć był wszytkim winien, słać nikomu, Radzi się z tym sąsiada, z którym przyjaźń bliska, Jako by mógł i szkody ujść, i obmowiska.
Więc po długim na to się zgodzili radzeniu, Żeby chwilę w noc wieprz on wisiał na podsieniu: „Potem go schowasz; niechaj czeladź z tobą twierdzi, Że go zaraz z wieczora ukradziono z żerdzi. Żebyś bezpieczniej kłamał i wierzonoć snadniej, Nie każ go strzec nikomu i sam go ukradni.” Lecz nie chciał dobry sąsiad, aby taka wada Skępstwa, kłamstwa, złodziejstwa padła na sąsiada: Ledwie głupi
konceptem! Skępiec jeden tłustego zabił wieprza w domu, A nie chcąc, choć był wszytkim winien, słać nikomu, Radzi się z tym sąsiada, z którym przyjaźń bliska, Jako by mógł i szkody ujść, i obmowiska.
Więc po długim na to się zgodzili radzeniu, Żeby chwilę w noc wieprz on wisiał na podsieniu: „Potem go schowasz; niechaj czeladź z tobą twierdzi, Że go zaraz z wieczora ukradziono z żerdzi. Żebyś bezpieczniej kłamał i wierzonoć snadniej, Nie każ go strzec nikomu i sam go ukradni.” Lecz nie chciał dobry sąsiad, aby taka wada Skępstwa, kłamstwa, złodziejstwa padła na sąsiada: Ledwie głupi
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 236
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
przy ekonomijach dla króla Michała (Kościół proszowski, izba aż poselska drżała) Stawał; ale postrzegszy na ostatnim sejmie, Że wilkowi jagnięcia z gardła nie odejmie: Czemuż nie i ja, insi gdy biorą te łupy? Z tym zaraz do wielickiej zaweźmie się żupy — Ni ów pies kupiecki, co w mieście przed podsienie Naszał panu od jego rzeźnika pieczenie, Aż kiedy go drudzy psi rozbiją z koszałki, Obrawszy co najlepsze, sam poje, kawałki. 554. O GOŁĘBIU
Duch Święty, którego nam w gołębiej osobie Figurują, dwie rzeczy przeciwne ma w sobie:
Raz pokój, jedność, miłość — stąd ci nowe stadło Naprzód prosi,
przy ekonomijach dla króla Michała (Kościół proszowski, izba aż poselska drżała) Stawał; ale postrzegszy na ostatnim sejmie, Że wilkowi jagnięcia z gardła nie odejmie: Czemuż nie i ja, insi gdy biorą te łupy? Z tym zaraz do wielickiej zaweźmie się żupy — Ni ów pies kupiecki, co w mieście przed podsienie Naszał panu od jego rzeźnika pieczenie, Aż kiedy go drudzy psi rozbiją z koszałki, Obrawszy co najlepsze, sam poje, kawałki. 554. O GOŁĘBIU
Duch Święty, którego nam w gołębiej osobie Figurują, dwie rzeczy przeciwne ma w sobie:
Raz pokój, jedność, miłość — stąd ci nowe stadło Naprzód prosi,
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 428
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
się i płakać w gorącości ducha będzie, to w pół kościoła, to w pół chóru mniejszego uklęknie, a na ostatek po pawimencie się upoci albo strzeliskiem w tył kogo dosięże.
Pójdźmy do ochędostwa. Ale ach! spuchnąć wszędzie od smrodu potrzeba. Bramy – barłogi i gnoje, ulice – psy zdechłe i ścierwy, podsienia – parowy i doły, rynki – sapiska i przepaści, domy – kloaki i smrody pozastępowały, stajnia koniowi topieliskiem, izba gościowi będzie śmiertelną więźnia Zbawiciela piwnicą, nie inaksza we wszytkim wygoda. A cóż mówić o ludziach i wysłudze zwyczajnej! Zjeść bez womitu niepodobna kawałka podróżnej pieczeni, wejzrawszy na szparago gospodarskie po
się i płakać w gorącości ducha będzie, to w pół kościoła, to w pół chóru mniejszego uklęknie, a na ostatek po pawimencie się upoci albo strzeliskiem w tył kogo dosięże.
Pójdźmy do ochędostwa. Ale ach! spuchnąć wszędzie od smrodu potrzeba. Bramy – barłogi i gnoje, ulice – psy zdechłe i ścierwy, podsienia – parowy i doły, rynki – sapiska i przepaści, domy – kloaki i smrody pozastępowały, stajnia koniowi topieliskiem, izba gościowi będzie śmiertelną więźnia Zbawiciela piwnicą, nie inaksza we wszytkim wygoda. A cóż mówić o ludziach i wysłudze zwyczajnej! Zjeść bez womitu niepodobna kawałka podróżnej pieczeni, wejzrawszy na szparagi gospodarskie po
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 202
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
genera pulpit jaki, i Włócznia, pod którą Niewolników przedawano.
Wojny, Żołnierstwa znak: Sagum, Szata lub Paludament na wierzchu zbroi. Item : signa sequi, pasem opasać się Rycerskim.
Śmierci znaki: cyprysowe cisowe drzewa, mary. grubarza oglądać.
Szlachectwa Insigne: Pierścień na palcu, Miesiączki u Obuwia nosiź, podsienią, podwórza, Sale Antekamery portretami Antenatów napełnić, złote noszenie, gałkę złotą, Order nosić na sobie. U Ateńczyków zaś znak Szlachestwa Konik złory u czapki, czyli zawoja: U Egipcjanów Sępów skrzydła nadedrzwiami zawieszone: U Galatów, trupy pokrwawione, i głowy z ścięte przy drzwiach, albo nadedrzwiami wiszące.
genera pulpit iaki, y Włocznia, pod ktorą Niewolnikow przedawano.
Woyny, Zołnierstwa znak: Sagum, Szata lub Paludament na wierzchu zbroi. Item : signa sequi, pasem opasać się Rycerskim.
Smierci znaki: cyprysowe cisowe drzewa, mary. grubarza oglądać.
Szlachectwa Insigne: Pierścień na palcu, Mieśiączki u Obuwia nosiź, podsienią, podworza, Sale Antekamery portretami Antenatow napełnić, złote noszenie, gałkę złotą, Order nosic na sobie. U Ateńczykow zaś znak Szlachestwa Konik złory u czapki, czyli zawoia: U Egypcyanow Sępow skrzydła nadedrzwiami zawieszone: U Galatow, trupy pokrwawione, y głowy z ścięte przy drzwiach, albo nadedrzwiami wiszące.
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 69
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
owdzie wyprawują lud jezdny i pieszy. Poseł za posłem pada/ niech tego prowadzą Co wskok Nazareńczyka: Już Panowie radzą. Dogadza się ich woli: bezecni siepacze Porwą Pana/ krzyknąwszy na swe posługacze. Szykują zbrojnych na kształt miesięcznej obławy. Jeśliby co/ żeby im łacniej przyść do sprawy. Już wiodą/ po podsieniu rozwodzą się głosy/ Na niewiadomych sprawy/ strach podnosi włosy. Już tu/ jaka zelżywość/ i jakie sromoty/ Jakie sznupki Zbawiciel/ jakie podjął psoty/ Żałość wymówić nie da/ co żywo się sroży: Wrzask/ trzask/ owo ten Jezus/ owo ten Syn Boży. A dla godła łańcuchem nad karkiem brząkają
owdźie wypráwuią lud iezdny y pieszy. Poseł zá posłem pada/ niech tego prowádzą Co wskok Názáreńczyká: Iuż Pánowie rádzą. Dogadza się ich woli: bezecni śiepácze Porwą Páná/ krzyknąwszy ná swe posługácze. Szykuią zbroynych ná kształt mieśięczney obłáwy. Ieśliby co/ żeby im łácniey przyść do spráwy. Iuż wiodą/ po podśieniu rozwodzą się głosy/ Ná niewiádomych spráwy/ strách podnośi włosy. Iuż tu/ iáka zelżywość/ y iákie sromoty/ Iákie sznupki Zbáwićiel/ iákie podiął psoty/ Záłość wymowić nie da/ co żywo się sroży: Wrzask/ trzask/ owo ten Iezus/ owo ten Syn Boży. A dla godłá łáńcuchem nád kárkiem brząkáią
Skrót tekstu: RożAPam
Strona: 24.
Tytuł:
Pamiątka krwawej ofiary Pana Zbawiciela Naszego Jezusa Chrystusa
Autor:
Abraham Rożniatowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1610
Data wydania (nie wcześniej niż):
1610
Data wydania (nie później niż):
1610
czy nie słaby.
Więc stanął cesarz w bramie, nim się zszykowała Kawalkata, która go nieco przytrzymała. Nam zaś stąd wczesność była przy takiej bliskości Przypatrzyć się osobie jego do sytości. Te znaki przyjaźniejszej chęci Turcy dali, Że nas na osobliwsze akty zapraszali. ... Drzewa przy domach sadzą, jak i na podsieniu Na publicznych ulicach, dla zażycia cieniu, Zwłaszcza wino, które się gdy w górę wybije, Liściem, ąronami wkoło wystawy pokryje. Tymi ulica cała czasem zagajona, Ponad głowy idących słodkie chwieje grona. A lub drażni, nie złudzi ręki na zerwanie, Bo ją w skromności trzyma niechybne karanie. Insze drzewa, jak
czy nie słaby.
Więc stanął cesarz w bramie, nim się zszykowała Kawalkata, która go nieco przytrzymała. Nam zaś stąd wczesność była przy takiej bliskości Przypatrzyć się osobie jego do sytości. Te znaki przyjaźniejszej chęci Turcy dali, Że nas na osobliwsze akty zapraszali. ... Drzewa przy domach sadzą, jak i na podsieniu Na publicznych ulicach, dla zażycia cieniu, Zwłaszcza wino, które się gdy w górę wybije, Liściem, ąronami wkoło wystawy pokryje. Tymi ulica cała czasem zagajona, Ponad głowy idących słodkie chwieje grona. A lub drażni, nie złudzi ręki na zerwanie, Bo ją w skromności trzyma niechybne karanie. Insze drzewa, jak
Skrót tekstu: GośPosBar_II
Strona: 460
Tytuł:
Poselstwo wielkie Stanisława Chomentowskiego...
Autor:
Franciszek Gościecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
relacje
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1732
Data wydania (nie wcześniej niż):
1732
Data wydania (nie później niż):
1732
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
— mojaśty, nie masz świadczyć czego.” Ta, grosza: „Świadczę znowu”, dobywszy drugiego, „Niechaj to — mówiąc — będzie wiadomo Waszeci.” Ja znowu: „Pewnieć, że kiep.” Kładzie ta grosz trzeci; A potem z domu jako szalona wypadła. Jam wyszedł na podsienie, żeby czeladź jadła, Rozmawiam z gospodarzem pobliższej gospody, A ta, wziąwszy kukłę w kosz, bieży jak w zawody. „Dokąd, babo?” „Do dworu, że wam gębę zatka, Coście go kpem nazwali, wszak mam na to świadka.” „Dobrzem ci rzekł, i wielki
— mojaśty, nie masz świadczyć czego.” Ta, grosza: „Świadczę znowu”, dobywszy drugiego, „Niechaj to — mówiąc — będzie wiadomo Waszeci.” Ja znowu: „Pewnieć, że kiep.” Kładzie ta grosz trzeci; A potem z domu jako szalona wypadła. Jam wyszedł na podsienie, żeby czeladź jadła, Rozmawiam z gospodarzem pobliższej gospody, A ta, wziąwszy kukłę w kosz, bieży jak w zawody. „Dokąd, babo?” „Do dworu, że wam gębę zatka, Coście go kpem nazwali, wszak mam na to świadka.” „Dobrzem ci rzekł, i wielki
Skrót tekstu: PotFrasz2Kuk_II
Strona: 278
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część wtora
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
ć i ten bałwochwalcą i dzwon Bogiem wierzy, Który, go usłyszawszy, klęknie do pacierzy. Dzwon uszom, obraz oczom; daremnie się przy twej Zasadzasz opinijej pobudką modlitwy.” „Jako — odpowie luter — niepodobna dowieść? Więc słuchaj, com sam widział, powiem ci, nie powieść. Widziałem na podsieniu, w jednym wielkim mieście, Obraz młodej i pięknej podobien niewieście, Znać, że któraś święcica, ołtarz srebrem lity, Obraz wszytek w klejnotach, w drogie aksamity, W kobierce świeże z kramu i w wielkie dywany, Z srogą pompą obite okolicznie ściany. Ćma ludzi, co ich rynek przestrony osięże, Ten
ć i ten bałwochwalcą i dzwon Bogiem wierzy, Który, go usłyszawszy, klęknie do pacierzy. Dzwon uszom, obraz oczom; daremnie się przy twej Zasadzasz opinijej pobudką modlitwy.” „Jako — odpowie luter — niepodobna dowieść? Więc słuchaj, com sam widział, powiem ci, nie powieść. Widziałem na podsieniu, w jednym wielkim mieście, Obraz młodej i pięknej podobien niewieście, Znać, że któraś święcica, ołtarz srebrem lity, Obraz wszytek w klejnotach, w drogie aksamity, W kobierce świeże z kramu i w wielkie dywany, Z srogą pompą obite okolicznie ściany. Ćma ludzi, co ich rynek przestrony osięże, Ten
Skrót tekstu: PotFrasz2Kuk_II
Strona: 364
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część wtora
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
, narobił bigosów. Więc że pełno na strychu suchej było słomy, Zgorzały w rynku cztery, okrom tego, domy. Za czym inkwizycja, czyją by to winą. Wszyscy się na to zgodzą, że diabeł przyczyną, Że duda grał, że baby śpiewały o Bieniu; Ktoś i przysięgał, że go widział na podsieniu. 507 (D). NA ZBYTEK W JEDZENIU I W PICIU
Patrząc, kiedy kucharka, choć się kapłon krztusi, Tkając mu gałki w gardziel, do jedzenia musi, Choć wrzeszczy, że gwałt jego w nim cierpi natura — Daleko nieszczęśliwszy człek, rzekę, od kura, Bo tego, nakarmiwszy, puści gospodyni
, narobił bigosów. Więc że pełno na strychu suchej było słomy, Zgorzały w rynku cztery, okrom tego, domy. Za czym inkwizycyja, czyją by to winą. Wszyscy się na to zgodzą, że diabeł przyczyną, Że duda grał, że baby śpiewały o Bieniu; Ktoś i przysięgał, że go widział na podsieniu. 507 (D). NA ZBYTEK W JEDZENIU I W PICIU
Patrząc, kiedy kucharka, choć się kapłon krztusi, Tkając mu gałki w gardziel, do jedzenia musi, Choć wrzeszczy, że gwałt jego w nim cierpi natura — Daleko nieszczęśliwszy człek, rzekę, od kura, Bo tego, nakarmiwszy, puści gospodyni
Skrót tekstu: PotFrasz2Kuk_II
Strona: 499
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część wtora
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
jaka złość a konspiracja heretycka/ com od Jonatasa słyszał/ tu o jednym tylko namienię/ na co oczyma swymi patrzał/ kiedy szedł Dominikan jeden z Wrocławia do Polski na petycją/ tam idąc w Straburku miastecku Śląskim przez rynek wyszli do niego podpici Straburczanie/ mówiąc: stój tak Mnichu/ (a Minister/ stał podsieniami/ bawiąc się rozmowami/ rad doczekał takiej komedyej) tego to zakonnika/ obracając się szarpali/ i miedzy sobą rozciągali: Wyszedszy zdudami drudzy/ nu znim po błocie w tany/ począł nieboraczek łajać/ więc grozić/ naostatek prosić/ tam jako by ubity/ błotem upluskany/ podrapany/ jako z miasteczka
iáka złość á konspirácya heretycka/ com od Ionátásá słyszał/ tu o iednym tylko námienię/ ná co oczyma swymi pátrzał/ kiedy szedł Dominikan ieden z Wrocłáwiá do Polski ná petycyą/ tam idąc w Stráburku miástecku Sląskim przez rynek wyszli do niego podpići Stráburczanie/ mowiąc: stoy ták Mnichu/ (á Minister/ stał podśieniámi/ báwiąc się rozmowámi/ rad doczekał tákiey komedyey) tego to zakonniká/ obracáiąc się szárpáli/ y miedzy sobą rośćiągáli: Wyszedszy zdudámi drudzy/ nu znim po błoćie w tany/ począł nieboraczek łáiáć/ więc groźić/ náostátek prośić/ tám iáko by vbity/ błotem vpluskány/ podrapány/ iáko z miásteczká
Skrót tekstu: MirJon
Strona: 4.
Tytuł:
Jonathas zmartwychwstał
Autor:
Florian Mirecki
Drukarnia:
wdowa Jakuba Sibeneychera
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
dialogi
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609