stare barzo dobry gachy. Bo na cóż rżą, kark łomią, na co grzebą nogą? I młodszych odrażają, i sami nie mogą. I mój frez żeby przestał lepszych od klacz straszyć, Nic nad to słuszniejszego, jak go owałaszyć. Tak, wierzymli poetom, uczyniono z jurnem, Na niebie, skoro sobie podstarzał, Saturnem; Z których relikwij (mego nie potka to konia) Piękną Wenerę morska urodziła tonią. Więc do twej, zacny sędzia, jakom prosił usty, Posyłam stajnie; prawdać, minęły zapusty, Czasy do takich związków między ludźmi skłonne, Ale na cóż kobyły dbają bezzakonne? Jednę z dam swych posyłam,
stare barzo dobry gachy. Bo na cóż rżą, kark łomią, na co grzebą nogą? I młodszych odrażają, i sami nie mogą. I mój frez żeby przestał lepszych od klacz straszyć, Nic nad to słuszniejszego, jak go owałaszyć. Tak, wierzymli poetom, uczyniono z jurnem, Na niebie, skoro sobie podstarzał, Saturnem; Z których relikwij (mego nie potka to konia) Piękną Wenerę morska urodziła tonią. Więc do twej, zacny sędzia, jakom prosił usty, Posyłam stajnie; prawdać, minęły zapusty, Czasy do takich związków między ludźmi skłonne, Ale na cóż kobyły dbają bezzakonne? Jednę z dam swych posyłam,
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 173
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
i sąsiad, ciężkie lamenta czynili, opłakując przyszłe dziecięca tego nieszczęścia, choroby, kazusy, głód, ubóstwo; Ale jak umarł Człowiek, wszelkiej wesołości reprezentowali Scenę, iż zakończył mizerią, do grobu go jako do tańcu z wesołością prowadzili.
TIBARENI zaś lud Scytów. w Azyj, miłe Osoby i kochane sobie, gdy podstarzeli, wieszali na szubienicach. Położnice, Mężczyznom na swoim miejscu leżącym usługiwały.
MONOMOTAPÓW Król ( w Afryce: ) gdy kichnie, kaszle, alho pije, wszyscy w pokoju, na dziedzincu, w Mieście kichają, kaszlą, wołają: Vivat. Theatrum Politicum. Generalnie ledwo nie wszystkie starożytne Narody, ten obserwowały Ceremoniał,
y sąsiad, cięszkie lamenta czynili, opłakuiąc przyszłe dźiecięca tego nieszczęścia, choroby, kázusy, głód, ubóstwo; Ale iak umarł Człowiek, wszelkiey wesołości reprezentowáli Scenę, iż zákończył mizeryą, do grobu go iako do tańcu z wesołością prowádźili.
TIBARENI zaś lud Scytow. w Azyi, miłe Osoby y kochane sobie, gdy podstarzeli, wieszáli ná szubienicach. Położnice, Męszczyznom ná swoim mieyscu leźącym usługiwáły.
MONOMOTAPOW Krol ( w Afryce: ) gdy kichnie, kaszle, alho piie, wszyscy w pokoiu, ná dźiedźincu, w Mieście kichaią, kaszlą, wołaią: Vivat. Theatrum Politicum. Generálnie ledwo nie wszystkie starożytne Národy, ten obserwowáły Ceremoniał,
Skrót tekstu: ChmielAteny_II
Strona: 739
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 2
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1746
Data wydania (nie wcześniej niż):
1746
Data wydania (nie później niż):
1746
od onego czasu aż do tego/ nie schodziło mi na wolej przyjąć waszę Religią: lecz już i bojaźń/ abym był nie wzbudził jakiej odmiany w poddanych/ już też i obawianie moje/ abym był nie stracił sławy i reputacji/ czyniąc odmianę tak wielką na końcu żywota mego (już bowiem dobrze był sobie podstarzał) kazały mi to aż do tego czasu odwlec: a proszę cię P. Pajwa/ abyś przy obecności mego dworu/ chciał mówić o tajemnicach wiary twej/ i o artykułach zakonu Bożego. Co gdy uczynił po kilka kroć z wielką satisfaccją królewską/ prosił go nakoniec/ aby się chciał resolwować. Lecz on
od onego czásu áż do tego/ nie schodźiło mi ná woley przyiąć wászę Religią: lecz iuż y boiaźn/ ábym był nie wzbudźił iákiey odmiány w poddánych/ iuż też y obawiánie moie/ ábym był nie stráćił sławy y reputátiey/ czyniąc odmiánę ták wielką ná końcu żywotá mego (iuż bowiem dobrze był sobie podstárzał) kazáły mi to áż do tego czásu odwlec: á proszę ćię P. Páywá/ ábyś przy obecnośći mego dworu/ chćiał mowić o táiemnicách wiáry twey/ y o ártikułách zakonu Bożego. Co gdy vczynił po kilká kroć z wielką satisfáctią krolewską/ prośił go nákoniec/ áby się chćiał resolwowáć. Lecz on
Skrót tekstu: BotŁęczRel_IV
Strona: 198
Tytuł:
Relacje powszechne, cz. IV
Autor:
Giovanni Botero
Tłumacz:
Paweł Łęczycki
Drukarnia:
Mikołaj Lob
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
egzotyka, geografia, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609
żeby też i w niebie starzy Ojcowie prędzej poznali. Kleantes starości nie pragnął. Laer: lib. 7. cap: 2. Starych skoro kto trząśnie zaraz z nich jaki Isokrates wypadnie.
Wypadnę i wylecę z tego zgniłego domu, z tej zgrzybiałej starości. Nie mało podobo i takowych jest starców/ którzy już podstarzawszy sobie/ chcą też w grobie odmłodzieć/ i tak pospolicie sami śmierć do siebie zapraszają. Jużci ja rozumiem i wierzyć mogę że śmierci aby ich nawiedziła/ ąby ich pod swą opiekę wzięła proszą/ ale kiedy onych nawiedza, jeśli im wdzięczną w gościnie bywa niewiem: Radzi pono tej śmierci ale tak/ jako jeden
żeby też y w niebie stárzy Oycowie prędzey poználi. Kleántes stárośći nie prágnął. Laer: lib. 7. cap: 2. Stárych skoro kto trząśnie záraz z nich iaki Isokrátes wypádnie.
Wypádnę y wylecę z tego zgniłego domu, z tey zgrzybiałey stárośći. Nie máło podobo y tákowych iest starcow/ ktorzy iuż podstárzawszy sobie/ chcą też w grobie odmłodźieć/ y ták pospolićie sámi śmierć do śiebie zápraszáią. Iużći ia rozumiem y wierzyć mogę że śmierći áby ich náwiedźiłá/ ąby ich pod swą opiekę wźięłá proszą/ ále kiedy onych náwiedza, ieśli im wdźięczną w gośćinie bywa niewiem: Rádźi pono tey śmierći ále ták/ iáko ieden
Skrót tekstu: WojszOr
Strona: 298
Tytuł:
Oratora politycznego [...] część pierwsza pogrzebowa
Autor:
Kazimierz Wojsznarowicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
mowy okolicznościowe
Tematyka:
retoryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1644
Data wydania (nie wcześniej niż):
1644
Data wydania (nie później niż):
1644
ma cóż tu porabiazie? Ta mu z śmiechem odpowie. Niebójcie się Panie/ Jam tu nie ziadać przyszła/ ale na mieszkanie.
O tymże. MA Bogactwa/ nie rozum. Przypatrzmysz się skępcy? Sobie on jest ubogi. Bogaty następcy. O Starej. do Jana Kochan. CHoć ona sobie Janie podstarzała/ Przecięby z tobą rada się zigrała. A niedziwuję/ ani się jej śmieję. Czemu? bo Diabeł ten dwakroć szaleje. Dworzanek I. Gawińskiego/
O Vulcanie. WUlkanie/ Mieszkanco Ziemny/ Kuźniku ognistej Lemny/ Słuchaj/ jakoć/ a dla żony/ Róg od Marsa przyprawiony. Wulkanie Kowalu Boży
ma cosz tu porabiaźie? Tá mu z smiechem odpowie. Nieboyćie się Pánie/ Iam tu nie ziádáć przyszłá/ ále ná mieszkánie.
O tymze. MA Bogáctwá/ nie rozum. Przypátrzmysz się skępcy? Sobie on iest vbogi. Bogáty nástępcy. O Starey. do Ianá Kochán. CHoć oná sobie Ianie podstárzáłá/ Przećięby z tobą rádá się zigráłá. A niedziwuię/ áni się iey śmieię. Czemu? bo Diaboł ten dwákroć száleie. Dworzánek I. Gawinskiego/
O Vulcanie. WVlkánie/ Mieszkánco Ziemny/ Kuźniku ognistey Lemny/ Słuchay/ iákoć/ á dla żony/ Rog od Mársa przypráwiony. Wulkánie Kowalu Boży
Skrót tekstu: GawDworz
Strona: 60
Tytuł:
Dworzanki albo epigramata polskie
Autor:
Jan Gawiński
Drukarnia:
Balcer Smieszkowicz
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1664
Data wydania (nie wcześniej niż):
1664
Data wydania (nie później niż):
1664