w dowcip/ rozmaitą naukę/ mianowicie w Wiersz ozdobny/ gładki/ uczony/ przedniego) którego upodobania mam słuszne i ważne przyczyny. Upatrowałem wprzód to/ że Księgi Metamorphoseon, to jest/ Przemieniania/ po Polsku/ są składem/ i skarbnicą wszytkich i uciesznych powieści/ którymi Greccy/ i Łacińscy Poetowie pisma swoje podsycać zwykli; i nimi/ jako kosztownym złotem/ drogimi i świetnymi kamieńmi/ i perlami/ roboty swe haftują/ i natykają. Te mówię powieści/ duszą są/ tchnieniem i zdrowiem/ strojem i ozdobą wszystkich nacelniejszych Poetyckich kunsztów. Podźmy do Greków/ Homera/ Hesioda/ Pindara/ Eurypidesa/ Sofoklesa; nie masz tej
w dowćip/ rozmáitą náukę/ miánowićie w Wiersz ozdobny/ głádki/ vczony/ przedniego) ktorego vpodobánia mam słuszne y ważne przyczyny. Vpátrowałem wprzod to/ że Kśięgi Metamorphoseon, to iest/ Przemieniánia/ po Polsku/ są skłádem/ y skárbnicą wszytkich y vćiesznych powieśći/ ktorymi Greccy/ y Láćińscy Poetowie pismá swoie podsycáć zwykli; y nimi/ iáko kosztownym złotem/ drogimi y świetnymi kámieńmi/ y perlámi/ roboty swe háftuią/ y nátykáią. Te mowię powieśći/ duszą są/ tchnieniem y zdrowiem/ stroiem y ozdobą wszystkich nacelnieyszych Poetyckich kunsztow. Podźmy do Grekow/ Homerá/ Hesiodá/ Pindárá/ Eurypidesá/ Sophoklesá; nie mász tey
Skrót tekstu: OvOtwWPrzem
Strona: 6
Tytuł:
Księgi Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Walerian Otwinowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
mówiąc: Przyidzcie, a obaczcie dzieła Boże, które położył cuda na ziemi, znosząc wojny aż do granice ziemie: złamie łuk, i złamie oręża, i tarcze ogniem spali. Tak prędko z wilków drapieżnych Apostołowie/ jako owieczki pokorne; z okrutników Kaznodzieje? tak cierpliwi/ tak dobrzy/ tak wiarę miłujący/ którą podsycali krwią własną? Te są dzieła/ które co dzień Syn czyni z Ojcem. O tych dziełach błogosławiony Dawid śpiewał: Błogosławiony Pan Bóg Izraelski, który sam cuda wielkie czyni. O tych mówi i Amos Prorok: Który czyni wszytko, i przemienia ich, i odmienia w Jutrzenny cień śmierci. Jeśli cud wielki/ odmiana
mowiąc: Przyidzćie, á obáczćie dziełá Boże, ktore położył cudá ná ziemi, znosząc woyny áż do gránice ziemie: złamie łuk, y złamie oręża, y tarcze ogniem spali. Ták prędko z wilkow drapieżnych Apostołowie/ iáko owieczki pokorne; z okrutnikow Káznodźieie? ták ćierpliwi/ ták dobrzy/ ták wiárę miłuiący/ ktorą podsycáli krwią własną? Te są dźiełá/ ktore co dźień Syn czyni z Oycem. O tych dźiełách błogosłáwiony Dawid śpiewał: Błogosłáwiony Pan Bog Izráelski, ktory sam cudá wielkie czyni. O tych mowi y Amos Prorok: Ktory czyni wszytko, y przemienia ich, y odmienia w Iutrzenny ćień śmierći. Iesli cud wielki/ odmiáná
Skrót tekstu: BirkOboz
Strona: 60
Tytuł:
Kazania obozowe o Bogarodzicy
Autor:
Fabian Birkowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1623
Data wydania (nie wcześniej niż):
1623
Data wydania (nie później niż):
1623
mowie: Jeżeli spytasz słowem, tysiącem odpowie; A co się jej zda czynić najbardziej dowcipnie, Za każdym cię zakole, za każdym uszczypnie.
Patrzaj, co diabeł broi! Im bardziej jest szpetna, Tym bardziej zła, kto by rzekł, tym bardziej zaletna, I rzadko która, żeby przystała jej szubka, Nie podsyca w starości gorzałeczką czubka; Chce nadstawić tej, która z ciała spadła, krasy Klejnotami, wstęgami, świetnymi hatłasy. Szczęśliwa, która młodo nie zroniwszy kwiatu. Doniesie do boskiego swój glanc majestatu: Nie szpeci płci niewinnej językiem zuchwałem, Ale pobożną duszą, nie zmarszczona ciałem, Na niebieskie z śmiertelnej przesadzona grzędy Kwitnąć będzie
mowie: Jeżeli spytasz słowem, tysiącem odpowie; A co się jej zda czynić najbardziej dowcipnie, Za każdym cię zakole, za każdym uszczypnie.
Patrzaj, co diabeł broi! Im bardziej jest szpetna, Tym bardziej zła, kto by rzekł, tym bardziej zaletna, I rzadko która, żeby przystała jej szubka, Nie podsyca w starości gorzałeczką czubka; Chce nadstawić tej, która z ciała spadła, krasy Klejnotami, wstęgami, świetnymi hatłasy. Szczęśliwa, która młodo nie zroniwszy kwiatu. Doniesie do boskiego swój glanc majestatu: Nie szpeci płci niewinnej językiem zuchwałem, Ale pobożną duszą, nie zmarszczona ciałem, Na niebieskie z śmiertelnej przesadzona grzędy Kwitnąć będzie
Skrót tekstu: PotPoczKuk_III
Strona: 439
Tytuł:
Poczet herbów szlachty
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
herbarze
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1696
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
podłe, pochodzi z dalekiego odstąpienia, od owego pierwszego krzaku, w nim kto uważy szczep Narodu ludzkiego, tak wieśniak, jako i największy Pan, z jednej się rozwinęli gałęzi.
Aczkolwiek jest, żadne rzemiesło w Egipcie nie szpeciło. Zatym wszystkie konszta do należytej przychodziły pory, i doskonałości. Przesadzanie się nad drugich, podsycało je. Prawo każdemu naznaczało urząd, który był wieczysty w domu. Nikt dwóch mieć nie mógł, ani odmienić rzemiosła. Zawsze się lepiej wyrabia, na co się dłużej zapatruje, i ćwiczy od młodości, a każdy swego do dawniejszej dokładając umiejętności, łatwo mógł celować w swojej sztuce. Z drugiej strony tak zbawienny zwyczaj
podłe, pochodzi z dalekiego odstąpieniá, od owego pierwszego krzaku, w nim kto uważy szczep Narodu ludzkiego, ták wieśniák, iáko y naywiększy Pan, z iedney się rozwinęli gałęźi.
Aczkolwiek iest, żadne rzemiesło w Egypcie nie szpećiło. Zátym wszystkie konsztá do należytey przychodziły pory, y doskonałośći. Przesadzanie się nád drugich, podsycało ie. Prawo káżdemu náznaczało urząd, ktory był wieczysty w domu. Nikt dwoch mieć nie mogł, áni odmienić rzemiosłá. Zawsze się lepiey wyrábiá, ná co się dłużey zápatruie, y cwiczy od młodośći, á każdy swego do dawnieyszey dokładaiąc umieiętnośći, łátwo mogł celować w swoiey sztuce. Z drugiey strony ták zbawienny zwyczay
Skrót tekstu: RolJabłADziej
Strona: 139
Tytuł:
Dziejopis starożytny Egipcjanów, Kartainców, Assyryjczyków, Babilonców, Medów, Persów, Macedończyków i Greków
Autor:
Charles Rollin
Tłumacz:
Józef Aleksander Jabłonowski
Drukarnia:
Drukarnia Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1743
Data wydania (nie wcześniej niż):
1743
Data wydania (nie później niż):
1743
Komu głowę mozoli mól, choć będzie drobny. Siedź godzinę, siedź drugą z omoczonym piórem, Słowo po słowie, jako z kamienia, oporem, Abo jako z chudego ziarna w prasie olej; Wszytko z musu, najmniej się nie darzy do wolej. Kiedy nie chce Minerwa, nie pociągnie z góry: Próżno trunkiem podsycać, próżno stroić w szory. Nie ma chęci po trzeźwu, najmniej nie przysporzy. Owszem, tysiąc razy drwi po pijanu gorzej. 336. DOBRZY LUDZIE SKŁONNI DO ŁEZ
Znać zalotnego z oczu, gniewliwego z czoła, Chlubny o sobie trąbi, tchórz na wojnę woła, Poważny z lekka stąpa, darmopych się suwa,
Komu głowę mozoli mól, choć będzie drobny. Siedź godzinę, siedź drugą z omoczonym piórem, Słowo po słowie, jako z kamienia, oporem, Abo jako z chudego ziarna w prasie olej; Wszytko z musu, najmniej się nie darzy do wolej. Kiedy nie chce Minerwa, nie pociągnie z gory: Próżno trunkiem podsycać, próżno stroić w szory. Nie ma chęci po trzeźwu, najmniej nie przysporzy. Owszem, tysiąc razy drwi po pijanu gorzej. 336. DOBRZY LUDZIE SKŁONNI DO ŁEZ
Znać zalotnego z oczu, gniewliwego z czoła, Chlubny o sobie trąbi, tchórz na wojnę woła, Poważny z lekka stąpa, darmopych się suwa,
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 200
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
należy do mnie, Gdy w ostatniej starości, w siedmdziesiąt lat sześci, Poczynam drugą pisać księgę przypowieści, Gdy w piersiach wsiadanego śmiertelny gra gądek, Ręka drży, zgasił kuchnią niestrawny żołądek, Gdy zwierzchne i zewnętrzne zmysły swą moc tracą. Śmieją się na Parnasie, na mą patrząc pracą, Co miały dziada z swojej podsycać nalewki, Że się na nią ośmielił, helikońskie dziewki. Ale trudno przymusić, kiedy zechcą przeczyć: Wolno dać, wolno nie dać, przecież nie kaleczyć, Nie wydzierać, co komu życzyła natura: Wody wapnu do cegły, dosyć drzewu sznura. I to mniejsza, choć będą w mojej ścienie szpary; Zatka
należy do mnie, Gdy w ostatniej starości, w siedmdziesiąt lat sześci, Poczynam drugą pisać księgę przypowieści, Gdy w piersiach wsiadanego śmiertelny gra gądek, Ręka drży, zgasił kuchnią niestrawny żołądek, Gdy zwierzchne i zewnętrzne zmysły swą moc tracą. Śmieją się na Parnasie, na mą patrząc pracą, Co miały dziada z swojej podsycać nalewki, Że się na nię ośmielił, helikońskie dziewki. Ale trudno przymusić, kiedy zechcą przeczyć: Wolno dać, wolno nie dać, przecież nie kaleczyć, Nie wydzierać, co komu życzyła natura: Wody wapnu do cegły, dosyć drzewu sznura. I to mniejsza, choć będą w mojej ścienie spary; Zatka
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 290
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
40. w szerz. Dzieli się na 3. Audiencje czyli Prowincje: Peru własną we środku; Quito na Pułnoc, a Los Charcas czyli La Plata na Południe. Powietrze ma zbytnie gorące, deszczów nigdy nie zna, osobliwie nad brzegami Morskiemi, jednak obfituje w wszelaką żywność i owoce bo rosy ustawiczne chłodzą i podsycają Ziemię, a do tego Kanały rzeczne oblewają Pola, najwięcej zaś obfituje w bawełny, cukry, owoce, pszenice, oliwy, wina wyśmienite, anadewszystko Hiszpanią bogaci złotem, srebrem, szmaragdami, żywym srebrem. To Państwo niżeli je Hiszpani odebrali, miało własnych Królów zwanych Incas, którzy się czynili być Synami Słońca. Peruwianie
40. w szerz. Dzieli się ná 3. Audyencye czyli Prowincye: Peru włásną we srodku; Quito ná Pułnoc, á Los Charcas czyli La Plata ná Południe. Powietrze ma zbytnie gorące, deszczow nigdy nie zná, osobliwie nád brzegámi Morskiemi, iednák obfituie w wszelaką żywność y owoce bo rosy ustáwiczne chłodzą y podsycáią Ziemię, á do tego Kanáły rzeczne oblewáią Pola, náywięcey záś obfituie w báwełny, cukry, owoce, pszenice, oliwy, winá wysmienite, ánadewszystko Hiszpánią bogáci złotem, srebrem, szmarágdámi, żywym srebrem. To Páństwo niżeli ie Hiszpáni odebráli, miáło włásnych Krolow zwánych Incas, ktorzy się czynili bydź Synami Słońca. Peruwiánie
Skrót tekstu: ŁubŚwiat
Strona: 645
Tytuł:
Świat we wszystkich swoich częściach
Autor:
Władysław Aleksander Łubieński
Drukarnia:
Wrocławska Akademia Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Wrocław
Region:
Śląsk
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
egzotyka, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1740
Data wydania (nie wcześniej niż):
1740
Data wydania (nie później niż):
1740
miłej ojczyźnie zasługi: Boś pewnie nie zamącił naszej spólnej strugi, Którąśmy długim pasmem, jako bieży z góry, Jeszcze kiedy rozmierzał Lech tę ziemię sznury, Kiedy Krakus, gdzie smocy żywo ludzi jedli, Miasto swoje stołeczne zakładał, osiedli Przy tej ścienie, gdzie nieba ostre Tatry bodą, Gdzie nas winną Lyaeus podsyca jagodą. PRZEMOWA
Stąd jako orzeł z gniazda, koń Trojański z brzucha, Odważne kawalery (nie ujźrzysz piecucha), Wysadza na teatrum koronnego świata, A sława nieśmiertelna pod słońce wylata. Tuć dawne Lipie leży, tu Laskowa w boku, Tu Rupnów i Stadniki od tego Poloku Cugiem idą; tu Wiśnicz sławnych niegdy
miłej ojczyźnie zasługi: Boś pewnie nie zamącił naszej spólnej strugi, Którąśmy długim pasmem, jako bieży z góry, Jeszcze kiedy rozmierzał Lech tę ziemię sznury, Kiedy Krakus, gdzie smocy żywo ludzi jedli, Miasto swoje stołeczne zakładał, osiedli Przy tej ścienie, gdzie nieba ostre Tatry bodą, Gdzie nas winną Lyaeus podsyca jagodą. PRZEMOWA
Stąd jako orzeł z gniazda, koń Trojański z brzucha, Odważne kawalery (nie ujźrysz piecucha), Wysadza na theatrum koronnego świata, A sława nieśmiertelna pod słońce wylata. Tuć dawne Lipie leży, tu Laskowa w boku, Tu Rupnów i Stadniki od tego Poloku Cugiem idą; tu Wiśnicz sławnych niegdy
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 389
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924
. Ciało śmiertelne w górne grzmoty nie włożone, Spłonęło sprzężnym darem: a niedonoszone Niemowiątko z żywota macierze dobyte/ I (ku prawdzieli) w biedrze ojcowskiej zaszyte. Gdzie dostawało czasów/ których mać stradała. Ino ciotka skrycie go w przód pielegnowała: Stąd wziętego/ Nysejskie w swych odchowywały Jamach Nimfy/ a mleczną karmią podsycały. To gdy na ziemi robią urady przedwieczne/ A dwuródnego Bacha kołyski bezpieczne: Strafunku snadź Jupiter/ Nektaru trąciwszy/ Zwolną Junoną/ ważne sprawy odłożywszy/ Zartował: mówiąc: Wierę/ więtszą niż mężowie Rozkosz macie? Ta jej przy. tedy obie głowie Na skaźń Tyresiasa mądrego się zdały; Któremu znać się mądrego się
. Ciáło śmiertelne w gorne grzmoty nie włożone, Spłonęło sprzężnym dárem: á niedonoszone Niemowiątko z żywotá máćierze dobyte/ Y (ku prawdźieli) w biedrze oycowskiey zászyte. Gdźie dostawáło czásow/ ktorych máć stradáłá. Ino ćiotká skryćie go w przod pielegnowáłá: Ztąd wźiętego/ Nyseyskie w swych odchowywáły Iámách Nymphy/ á mleczną karmią podsycáły. To gdy ná źiemi robią vrády przedwieczne/ A dwurodnego Bacchá kołyski bespieczne: Ztrafunku snadz Iupiter/ Nektaru trąćiwszy/ Zwolną Iunoną/ ważne spráwy odłożywszy/ Zártował: mowiąc: Wierę/ więtszą niż mężowie Roskosz maćie? Tá iey przy. tedy obie głowie Ná skáźń Tyresiásá mądrego się zdáły; Ktoremu znać się mądrego się
Skrót tekstu: OvŻebrMet
Strona: 64
Tytuł:
Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Jakub Żebrowski
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636
jaki poczetby przypadło: Zebracza bydło liczyć/ w czym nie dasz mi wiary Co się ich cnoty tycze z każdej doznasz miary/ Ze ledwie pod wymiony ropiętemi schodza/ Przypłodki od owieczek pod okoły chodzą. I koźlątek w owczarni gwałt pod temiż laty. Ja jeden w mleko zawsze śnieżyste bogaty/ Częścią nim podsycam się/ po części się zśada. Przy czym nie lada jaka uciechać się nada. Sarnki/ kozki/ żajączki: dwojko gołębiątek W wierzchu drzewa/ i z gniazdem przyszło mi na wziątek. Naszedłem także parkę/ z ktroemibyś grała/ Niedzwiedzice kudłatej szczeniatek we skale: Naszedszy/ rzekłem: paniej dochowam ich całe
iaki poczetby przypadło: Zebrácza bydło liczyć/ w czym nie dasz mi wiáry Co się ich cnoty tycze z każdey doznasz miáry/ Ze ledwie pod wymiony ropiętemi schodza/ Przypłodki od owieczek pod okoły chodzą. Y koźlątek w owczárni gwáłt pod temiż laty. Ia ieden w mleko záwsze śnieżyste bogáty/ Częścią nim podsycam się/ po częśći się zśada. Przy czym nie ledá iáka vćiecháć sie náda. Sarnki/ kozki/ źáiączki: dwoyko gołębiątek W wierzchu drzewá/ y z gniazdem przyszło mi ná wźiątek. Nászedłęm tákże parkę/ z ktroemibyś gráłá/ Niedzwiedźice kudłátey szczeniatek we skale: Naszedszy/ rzekłem: pániey dochowam ich cáłe
Skrót tekstu: OvŻebrMet
Strona: 342
Tytuł:
Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Jakub Żebrowski
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636