w dowcip/ rozmaitą naukę/ mianowicie w Wiersz ozdobny/ gładki/ uczony/ przedniego) którego upodobania mam słuszne i ważne przyczyny. Upatrowałem wprzód to/ że Księgi Metamorphoseon, to jest/ Przemieniania/ po Polsku/ są składem/ i skarbnicą wszytkich i uciesznych powieści/ którymi Greccy/ i Łacińscy Poetowie pisma swoje podsycać zwykli; i nimi/ jako kosztownym złotem/ drogimi i świetnymi kamieńmi/ i perlami/ roboty swe haftują/ i natykają. Te mówię powieści/ duszą są/ tchnieniem i zdrowiem/ strojem i ozdobą wszystkich nacelniejszych Poetyckich kunsztów. Podźmy do Greków/ Homera/ Hesioda/ Pindara/ Eurypidesa/ Sofoklesa; nie masz tej
w dowćip/ rozmáitą náukę/ miánowićie w Wiersz ozdobny/ głádki/ vczony/ przedniego) ktorego vpodobánia mam słuszne y ważne przyczyny. Vpátrowałem wprzod to/ że Kśięgi Metamorphoseon, to iest/ Przemieniánia/ po Polsku/ są skłádem/ y skárbnicą wszytkich y vćiesznych powieśći/ ktorymi Greccy/ y Láćińscy Poetowie pismá swoie podsycáć zwykli; y nimi/ iáko kosztownym złotem/ drogimi y świetnymi kámieńmi/ y perlámi/ roboty swe háftuią/ y nátykáią. Te mowię powieśći/ duszą są/ tchnieniem y zdrowiem/ stroiem y ozdobą wszystkich nacelnieyszych Poetyckich kunsztow. Podźmy do Grekow/ Homerá/ Hesiodá/ Pindárá/ Eurypidesá/ Sophoklesá; nie mász tey
Skrót tekstu: OvOtwWPrzem
Strona: 6
Tytuł:
Księgi Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Walerian Otwinowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
Komu głowę mozoli mól, choć będzie drobny. Siedź godzinę, siedź drugą z omoczonym piórem, Słowo po słowie, jako z kamienia, oporem, Abo jako z chudego ziarna w prasie olej; Wszytko z musu, najmniej się nie darzy do wolej. Kiedy nie chce Minerwa, nie pociągnie z góry: Próżno trunkiem podsycać, próżno stroić w szory. Nie ma chęci po trzeźwu, najmniej nie przysporzy. Owszem, tysiąc razy drwi po pijanu gorzej. 336. DOBRZY LUDZIE SKŁONNI DO ŁEZ
Znać zalotnego z oczu, gniewliwego z czoła, Chlubny o sobie trąbi, tchórz na wojnę woła, Poważny z lekka stąpa, darmopych się suwa,
Komu głowę mozoli mól, choć będzie drobny. Siedź godzinę, siedź drugą z omoczonym piórem, Słowo po słowie, jako z kamienia, oporem, Abo jako z chudego ziarna w prasie olej; Wszytko z musu, najmniej się nie darzy do wolej. Kiedy nie chce Minerwa, nie pociągnie z gory: Próżno trunkiem podsycać, próżno stroić w szory. Nie ma chęci po trzeźwu, najmniej nie przysporzy. Owszem, tysiąc razy drwi po pijanu gorzej. 336. DOBRZY LUDZIE SKŁONNI DO ŁEZ
Znać zalotnego z oczu, gniewliwego z czoła, Chlubny o sobie trąbi, tchórz na wojnę woła, Poważny z lekka stąpa, darmopych się suwa,
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 200
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
należy do mnie, Gdy w ostatniej starości, w siedmdziesiąt lat sześci, Poczynam drugą pisać księgę przypowieści, Gdy w piersiach wsiadanego śmiertelny gra gądek, Ręka drży, zgasił kuchnią niestrawny żołądek, Gdy zwierzchne i zewnętrzne zmysły swą moc tracą. Śmieją się na Parnasie, na mą patrząc pracą, Co miały dziada z swojej podsycać nalewki, Że się na nią ośmielił, helikońskie dziewki. Ale trudno przymusić, kiedy zechcą przeczyć: Wolno dać, wolno nie dać, przecież nie kaleczyć, Nie wydzierać, co komu życzyła natura: Wody wapnu do cegły, dosyć drzewu sznura. I to mniejsza, choć będą w mojej ścienie szpary; Zatka
należy do mnie, Gdy w ostatniej starości, w siedmdziesiąt lat sześci, Poczynam drugą pisać księgę przypowieści, Gdy w piersiach wsiadanego śmiertelny gra gądek, Ręka drży, zgasił kuchnią niestrawny żołądek, Gdy zwierzchne i zewnętrzne zmysły swą moc tracą. Śmieją się na Parnasie, na mą patrząc pracą, Co miały dziada z swojej podsycać nalewki, Że się na nię ośmielił, helikońskie dziewki. Ale trudno przymusić, kiedy zechcą przeczyć: Wolno dać, wolno nie dać, przecież nie kaleczyć, Nie wydzierać, co komu życzyła natura: Wody wapnu do cegły, dosyć drzewu sznura. I to mniejsza, choć będą w mojej ścienie spary; Zatka
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 290
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987