żeby co zostało Dostatków i spiże, wszystko pogorzało, Ale w pół płomieni z Kozacką drużyną, Naszy się ochyną. Tak zbiegłszy Medea trackie pali włości, Tak morduje bracią, dla tessalskich gości, Żeby okrucieństwem dziewki zabawiony, Ociec był strapiony. Po pustych ostrogach żakują wtem pieszy, Gdzie została spiza znacznie ich ucieszy, Podsycą się dotąd przykurczeni głodem, Cererą i miodem.
Tedy Próżorowski, Dam, i Menandrowe Ustąpiły forty. Nowe Muzo, nowe Zaczynajmy pieśni niezwyciężonemu, Alcydowi swemu. WIERSZ ÓSMY.
Jeszcze się oparli, Jeszcze tęgiemi zamknieni wały, Raz ogromnemi ozwą się działy, I Leseel, i Szarlej Oto gdy nowemi Ciężka się Etna tumulty
żeby co zostało Dostatków i spiże, wszystko pogorzało, Ale w pół płomieni z Kozacką drużyną, Naszy się ochyną. Tak zbiegłszy Medea trackie pali włości, Tak morduje bracią, dla tessalskich gości, Żeby okrucieństwem dziewki zabawiony, Ociec był strapiony. Po pustych ostrogach żakują wtem pieszy, Gdzie została spiza znacznie ich ucieszy, Podsycą się dotąd przykurczeni głodem, Cererą i miodem.
Tedy Prozorowski, Dam, i Menandrowe Ustąpiły forty. Nowe Muzo, nowe Zaczynajmy pieśni niezwyciężonemu, Alcydowi swemu. WIERSZ ÓSMY.
Jeszcze się oparli, Jeszcze tęgiemi zamknieni wały, Raz ogromnemi ozwą się działy, I Leseel, i Szarlej Oto gdy nowemi Ciężka się Etna tumulty
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 17
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
oni rozumieli wygranej nadętych/ których też chcąc bez szkody swej uplenić/ (bo dostało się języka na obóz nasz uderzyć uchwalili/ w-którym nad zwyczaj daliśmy naniecić ognie/ aby całego pułku tego/ i rozgoszczenie nasze ukazywali) sami po stronach zapadliśmy/ a ciurom być pogotowiu/ i odstrzeliwać się kazano/ i posiłkami podsycono. Tak się stało że nastąpili na obóz: oto przecię/ acz nie bez szkody swych/ i już byli go poczęli otrzymywać/ a w-tym z-tyłu po cichu za nimi się nastąpiło. Bośmy na to patrzali/ kiedy i jako wpadli. Tamże dopiero się ręczną bronią/ jako nasz tryb
oni rozumieli wygráney nádętych/ ktorych też chcąc bez szkody swey uplenić/ (bo dostáło się ięzyká na oboz nász uderzyć uchwalili/ w-ktorym nad zwyczay dáliśmy nániećić ognie/ áby cáłego pułku tego/ i rozgoszczenie násze ukázywáli) sámi po stronách západliśmy/ á ćiurom być pogotowiu/ i odstrzeliwáć się kazano/ i pośiłkámi podsycono. Ták się stało że nástąpili ná oboz: oto przećię/ ácz nie bez szkody swych/ i iuż byli go poczęli otrzymywáć/ á w-tym z-tyłu po ćichu zá nimi się nástąpiło. Bośmy na to pátrzáli/ kiedy i iáko wpádli. Támże dopiero się ręczną bronią/ iáko nász tryb
Skrót tekstu: PisMów_II
Strona: 79
Tytuł:
Mówca polski, t. 2
Autor:
Jan Pisarski
Drukarnia:
Drukarnia Kolegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
mowy okolicznościowe
Tematyka:
retoryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1676
Data wydania (nie wcześniej niż):
1676
Data wydania (nie później niż):
1676
przyznać, zawsze się tego życzyć godzi. Najgłówniejszy nie ujmie nieprzyjaciel, bo mu
Nie zada, że na niechęć miał zarobić komu. Ojcemeśmy na wojnie, doma znali bratem. Niechże żyje i w zdrowie, i w szczęście bogatem. SZÓSTY
Niechaj się drugi sławnym przodkiem swoim szczyci, Skoro mu zbiór ojcowski fortuny podsyci, Niech się, jak chce, odyma w nazbieranych worach — Liczyć się temu równym nie może w honorach, Który, choćby się też mógł z przodków chlubić śmiele, Woli swoję niż swojej sławy parantelę. SIÓDMY
Próżno się taki z dziadów i z pradziadów zdobi: Cudze to, nie nasze, kto sam czego nie
przyznać, zawsze się tego życzyć godzi. Najgłówniejszy nie ujmie nieprzyjaciel, bo mu
Nie zada, że na niechęć miał zarobić komu. Ojcemeśmy na wojnie, doma znali bratem. Niechże żyje i w zdrowie, i w szczęście bogatem. SZÓSTY
Niechaj się drugi sławnym przodkiem swoim szczyci, Skoro mu zbiór ojcowski fortuny podsyci, Niech się, jak chce, odyma w nazbieranych worach — Liczyć się temu równym nie może w honorach, Który, choćby się też mógł z przodków chlubić śmiele, Woli swoję niż swojej sławy parantelę. SIÓDMY
Próżno się taki z dziadów i z pradziadów zdobi: Cudze to, nie nasze, kto sam czego nie
Skrót tekstu: PotSielKuk_I
Strona: 121
Tytuł:
Sielanka
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
sielanki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1676
Data wydania (nie wcześniej niż):
1676
Data wydania (nie później niż):
1676
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
. Potym się praesidium akordowało, których nasi konwojowali o kilka mil ku Budom. Stamtąd szło już wojsko ku granicom polskim, gdzie pod Sabinowem, miasteczkiem jeszcze węgierskim, spotkaliśmy się z wojskiem litewskim, ciągnącym ku Widnowi, spod którego już wracaliśmy się. Jednakże z Litwy mieliśmy ten awantaż, że nas podsycili gorzałkami, o które tam trudno bardzo było i drogo, bo po dwa złote kwatyrkę płacić musieliśmy, gdyż była potrzebna na wojskową chorobę, to jest dysenteryją, na którą siła godnych wojskowych poumierało; ta zaś choroba (jako doktorowie zeznawali) była z wody dunajewskiej, która nigdy czysta nie była, ale zawsze mętna
. Potym sie praesidium akkordowało, których nasi konwojowali o kilka mil ku Budom. Stamtąd szło już wojsko ku granicom polskim, gdzie pod Sabinowem, miasteczkiem jeszcze węgierskim, spotkaliśmy się z wojskiem litewskim, ciągnącym ku Widnowi, spod którego już wracaliśmy się. Jednakże z Litwy mieliśmy ten awantaż, że nas podsycili gorzałkami, o które tam trudno bardzo było i drogo, bo po dwa złote kwatyrkę płacić musieliśmy, gdyż była potrzebna na wojskową chorobę, to jest dyssenteryją, na którą siła godnych wojskowych poumierało; ta zaś choroba (jako doktorowie zeznawali) była z wody dunajewskiej, która nigdy czysta nie była, ale zawsze mętna
Skrót tekstu: DyakDiar
Strona: 88
Tytuł:
Diariusz wiedeńskiej okazji
Autor:
Mikołaj Dyakowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki, relacje
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1717 a 1720
Data wydania (nie wcześniej niż):
1717
Data wydania (nie później niż):
1720
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Józef A. Kosiński, Józef Długosz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Ministerstwo Obrony Narodowej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1983
, Jakby o nią nic nie dbał — posła konfunduje, Skąd wpadszy w suspicją eunuch się sprawuje, Że Paniej jest życzliwym a Panu inaczej Dla pretensjej, którą wyraźnie tłumaczy.
Teraz, teraz ja ciebie, helikońska coro, Klejo — wzywam, w me wieszczym duchem dmuchaj pióro
I nowym entuzjazmem cerebellu z głową Podsyć, gdy już zaczynam rzecz w sobie takową. A zaczynani od Włocha: Latom nie miał miary, Żonka zaś jak roży kwiat. Więc nie dając wiary, By kto nie zajrzał w kuchnią, nie przysiadł jej rucha, Obarczonego w członki miał przy niej eunucha Żony mu konfidując swej wraz i zamknieniu Fartycznych zapor. Lecz
, Jakby o nię nic nie dbał — posła konfunduje, Skąd wpadszy w suspicyą eunuch sie sprawuje, Że Paniej jest życzliwym a Panu inaczej Dla pretensyej, ktorą wyraźnie tłumaczy.
Teraz, teraz ja ciebie, helikońska coro, Klijo — wzywam, w me wieszczym duchem dmuchaj pioro
I nowym entuzjazmem cerebellu z głową Podsyć, gdy już zaczynam rzecz w sobie takową. A zaczynani od Włocha: Latom nie miał miary, Żonka zaś jak roży kwiat. Więc nie dając wiary, By kto nie zajrzał w kuchnią, nie przysiadł jej rucha, Obarczonego w członki miał przy niej eunucha Żony mu konfidując swej wraz i zamknieniu Fartycznych zapor. Lecz
Skrót tekstu: KorczWiz
Strona: 16
Tytuł:
Wizerunk złocistej przyjaźnią zdrady
Autor:
Adam Korczyński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1698
Data wydania (nie wcześniej niż):
1698
Data wydania (nie później niż):
1698
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak, Stefan Saski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1949
włóczył trupy. Poczuł on tyr Karakasz: „Nie słowy, nie słowy, Lecz tego — rzecze — com rzekł, rękami gotowy Poprawić; mieliście czas, zdobić sławę swoje Ani o dziwowidzów, ani pomoc stoję”. A tu Osman z obu rącz za szyję go chwyci, Gdy mu tak obumarłe nadzieje podsyci. „O wielki bohaterze! O mój drogi synu! Wolałbym dziesięć takich niźli tysiąc gminu: WOJNA CHOCIMSKA
Abowiem szedłszy z nimi, jeszcze na przededniu, Wziąwszy Preszpurk, stanąłbym bez wątpienia w Wiedniu; W Rzymie-bym był na obiad, a durne Wenety, co tylko Włoch, wszytkie pojadłbym
włóczył trupy. Poczuł on tyr Karakasz: „Nie słowy, nie słowy, Lecz tego — rzecze — com rzekł, rękami gotowy Poprawić; mieliście czas, zdobić sławę swoje Ani o dziwowidzów, ani pomoc stoję”. A tu Osman z obu rącz za szyję go chwyci, Gdy mu tak obumarłe nadzieje podsyci. „O wielki bohaterze! O mój drogi synu! Wolałbym dziesięć takich niźli tysiąc gminu: WOJNA CHOCIMSKA
Abowiem szedszy z nimi, jeszcze na przededniu, Wziąwszy Preszpurk, stanąłbym bez wątpienia w Wiedniu; W Rzymie-bym był na obiad, a durne Wenety, co tylko Włoch, wszytkie pojadłbym
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 223
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924
z refektarza mniszy. Głos gdzieś za ścianą, ale co się dzieje z mnichem, Nie wiedzą przez zamknięte drzwi; za czym z wytrychem Ślusarz z miasta niech przyjdzie. Krokiem tedy sporem Wpadszy, zmartwieją, widząc cielę pod przeorem Przebierające we trzech: ten puści, ów chwyci, Kiedy go żaden cycek mlekiem nie podsyci. Rozumiejąc, że diabeł, egzorcystę wiodą, Który chociaż święconą uleje go wodą, Ssie cielę po staremu, ów już ledwie dycha. Na ostatek uwolnią i rozwiążą mnicha, Jako z pocącej wanny; ledwie że się słowa Dopytają; wyzna grzech, że to białagłowa, Czego się i sam zaraz za godnego sądzi,
z refektarza mniszy. Głos gdzieś za ścianą, ale co się dzieje z mnichem, Nie wiedzą przez zamknięte drzwi; za czym z wytrychem Ślusarz z miasta niech przyjdzie. Krokiem tedy sporem Wpadszy, zmartwieją, widząc cielę pod przeorem Przebierające we trzech: ten puści, ów chwyci, Kiedy go żaden cycek mlekiem nie podsyci. Rozumiejąc, że diabeł, egzorcystę wiodą, Który chociaż święconą uleje go wodą, Ssie cielę po staremu, ów już ledwie dycha. Na ostatek uwolnią i rozwiążą mnicha, Jako z pocącej wanny; ledwie że się słowa Dopytają; wyzna grzech, że to białagłowa, Czego się i sam zaraz za godnego sądzi,
Skrót tekstu: PotFrasz2Kuk_II
Strona: 485
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część wtora
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
szkody. Ono Szujski pogaństwo przywiódł przeciwko swoje na ukrainę z której oni na posiłki swe Kozaki sprowadżyli. A więc to nie szkoda/ gdy tak wiele włości w dym poszłoo A więc to nie ciężki żał/ gdy ojce synom/ dzieci matkom/ małżonki mężom/ braciej bracią w niewolą pobrał poganin? Ono wszystki dostatki Karolusa podsyciwszy/ poteżniej niżli kiedy ziemią i morzem na Iflanty naprowadził: a więc to nie szkoda: gozie tak wiele szlachetckiej krwie się roźlało et gdzie tak wiele dostatków ich zginęło et choć zwycięstwo w ręku niechaj jedno to sobie na szale w o za/ sławe tę którą tak poważnie wynoszą a szkody o których nie wiedzą/ poznali
szkody. Ono Szuyski pogánstwo przywiodł przeciwko swoie ná vkráinę z ktorey oni ná pośiłki swe Kozaki sprowádżili. A więc to nie szkoda/ gdy ták wiele włośći w dym poszłoo A więc to nie ćiężki żał/ gdy oyce synom/ dżieći mátkom/ małżonki mężom/ bráćiey bráćią w niewolą pobrał pogánin? Ono wszystki dostátki Károlusá podsyćiwszy/ poteżniey niżli kiedy źiemią y morzem ná Iflanty náprowádźił: á więc to nie szkodá: goźie tak wiele szláchetckiey krwie sie roźlało & gdźie ták wiele dostátkow ich zginęło & choć zwyćiestwo w ręku niechay iedno to sobie na szale w o ża/ sławe tę ktorą ták poważnie wynoszą á szkody o ktorych nie wiedzą/ poználi
Skrót tekstu: BielDiar
Strona: C3v
Tytuł:
Diariusz wiadomości od wyjazdu króla z Wilna do Smoleńska
Autor:
Samuel Bielski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1610
Data wydania (nie wcześniej niż):
1610
Data wydania (nie później niż):
1610
porzucił, i tę sam pustynię Obrałem sobie, jako jaką skrzynię. Nic Ja o świecie, ni o was chcę wiedzieć, Więcej ni im dać chiał, ani powiedzieć; Ale z układną miną i nabożną Zamknął się w serze zswoją Cnotą próżną. Do was to mówi Ezop Hypokryci, Którzyście płaszczem cnot wszelkich podsyci, Wszystkich rozkoszy w domu zażywacie, Kiedy miłości bliźniego niemacie. Aleć, o moi najmilsi szczurkowie, ! Bójcie się kota, co się diabłem zowie. 1.Szczur w Serze Holenderskim 2.Sędzia i Ostryga. Druga. SĘDZIA I OSTRYGA.
Inter duos Litigantes tertius occupans. RAz wędrowało parę Ludzi skromnie
porzućił, i tę sam pustynię Obrałem sobie, iako iaką skrzynię. Nic Ja o świećie, ni o was chcę wiedźieć, Więcey ni im dac chiał, ani powiedźieć; Ale z układną miną i nabożną Zamknął śię w serze zswoią Cnotą prożną. Do was to mowi Ezop Hypokryći, Ktorzyśćie płaszczem cnot wszelkich podsyći, Wszystkich rozkoszy w domu zażywaćie, Kiedy miłośći bliźniego niemaćie. Aleć, o moi naymilśi szczurkowie, ! Boyćie śię kota, co śię diabłem zowie. 1.Szczur w Serze Holenderskim 2.Sędźia i Ostryga. Druga. SĘDZIA I OSTRYGA.
Inter duos Litigantes tertius occupans. RAz wędrowało parę Ludźi skromnie
Skrót tekstu: JabłEzop
Strona: 3
Tytuł:
Ezop nowy polski
Autor:
Jan Stanisław Jabłonowski
Drukarnia:
Andrzej Ceydler
Miejsce wydania:
Lipsk
Region:
zagranica
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
bajki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1731
Data wydania (nie wcześniej niż):
1731
Data wydania (nie później niż):
1731