, a ta constans, jakoto Saliana z wielu Ojcami Świętemi od niego cytowanemi, tudzież i Kirchera wielkiego Sciendorum Indagatora, że Raj w cale Potopem zalany uniwersalnym, i zupełnie zgładzony, żadnego nie ma vestigium. A zaś Enoch, i Eliasz (dla których jedynie tylko drudzy Autorowie Raj utrzymują, nie wiedząc gdzie ich podzieć) albo są na osobliwym Świata miejscu, od ludzi nie wiadomym, i nie widomym, starego Raju rozko- Czy jest? i Gdzie Jest?
szom aequivalente, będąc in statu quietis et contemplationis, ale nie mając Visionem Beatificam P BOGA; albo też BÓG jako Wszechmocny Ich Osoby na powietrzu konserwuje, bez jedzenia i napoju
, a ta constans, iakoto Saliana z wielu Oycami Swiętemi od niego cytowanemi, tudziesz y Kirchera wielkiego Sciendorum Indagatora, że Ray w cale Potopem zalany uniwersalnym, y zupełnie zgładzony, żadnego nie ma vestigium. A zaś Enoch, y Eliasz (dla ktorych iedynie tylko drudzy Autorowie Ráy utrzymuią, nie wiedząc gdzie ich podzieć) albo są na osobliwym Swiata mieyscu, od ludzi nie wiadomym, y nie widomym, starego Raiu rosko- Czy iest? y Gdzie Iest?
szòm aequivalente, będąc in statu quietis et contemplationis, ale nie maiąc Visionem Beatificam P BOGA; albo też BOG iako Wszechmocny Ich Osoby na powietrzu konserwuie, bez iedzenia y napoiu
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 93
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
Takem wierzył i wam też tak wierzyć potrzeba, Że żaden przed dniem sądnym nie pójdzie do nieba. Czyśćcu nie masz, w ziemi też mieszkają robacy, Na ziemi tylko żywi, na powietrzu ptacy. Raj też tylko dla żywych ludzi założono, I z ognistym anioła mieczem postawiono. A tak po śmierci gdzie się podzieć było duszy? Musiałem aż do piekła wleźć po same uszy. A nie tylko ja! Jest tam nas Niemców nie lada, Że już trzecia część diabłów po niemiecku gada. Nie żebyśmy cierpieli, wszakżem wierzył i to, Że przed sądnym dniem cierpieć nie jest przyzwoito. Tylko sądu czekając, z wisielcami
Takem wierzył i wam też tak wierzyć potrzeba, Że żaden przed dniem sądnym nie pójdzie do nieba. Czyścu nie masz, w ziemi też mieszkają robacy, Na ziemi tylko żywi, na powietrzu ptacy. Raj też tylko dla żywych ludzi założono, I z ognistym anioła mieczem postawiono. A tak po śmierci gdzie się podzieć było duszy? Musiałem aż do piekła wleźć po same uszy. A nie tylko ja! Jest tam nas Niemców nie leda, Że już trzecia część diabłów po niemiecku gada. Nie żebyśmy cierpieli, wszakżem wierzył i to, Że przed sądnym dniem cierpieć nie jest przyzwoito. Tylko sądu czekając, z wisielcami
Skrót tekstu: ChądzJRelKontr
Strona: 297
Tytuł:
Relacja
Autor:
Jan Chądzyński
Drukarnia:
Drukarnia Jezuicka
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pisma religijne, satyry
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1623
Data wydania (nie wcześniej niż):
1623
Data wydania (nie później niż):
1623
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Kontrreformacyjna satyra obyczajowa w Polsce XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Zbigniew Nowak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Gdańskie Towarzystwo Naukowe
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1968
złamie. Ale iż nań przede mną skargę przekładacie, Tę tedy decyzyją w tym ode mnie macie: Pierwsza, że słyszę przy chrzcie diabły rad wygnania, Acz-ci wprawdzie to z mego on ma rozkazania, Jednak żałuję tego, żem to rozkazował, Aby kto tak sąsiady nasze despektował. A gdzie się podzieć mamy przed sądem po śmierci, Kiedy się z tego ciała duszyca wywierci? W niebie nikt, czyśćcu nie masz, od raju też wara,
Ziemia tylko dla żywych, taka-ć nasza wiara. Jeżeli to nie głupia szukać z tymi zwady, Którzy mu towarzyszmi będą i sąsiady? Dobrze czynią kalwini, że ich
złamie. Ale iż nań przede mną skargę przekładacie, Tę tedy decyzyją w tym ode mnie macie: Pierwsza, że słyszę przy chrzcie diabły rad wygnania, Acz-ci wprawdzie to z mego on ma rozkazania, Jednak żałuję tego, żem to rozkazował, Aby kto tak sąsiady nasze despektował. A gdzie się podzieć mamy przed sądem po śmierci, Kiedy się z tego ciała duszyca wywierci? W niebie nikt, czyścu nie masz, od raju też wara,
Ziemia tylko dla żywych, taka-ć nasza wiara. Jeżeli to nie głupia szukać z tymi zwady, Którzy mu towarzyszmi będą i sąsiady? Dobrze czynią kalwini, że ich
Skrót tekstu: ChądzJRelKontr
Strona: 300
Tytuł:
Relacja
Autor:
Jan Chądzyński
Drukarnia:
Drukarnia Jezuicka
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pisma religijne, satyry
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1623
Data wydania (nie wcześniej niż):
1623
Data wydania (nie później niż):
1623
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Kontrreformacyjna satyra obyczajowa w Polsce XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Zbigniew Nowak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Gdańskie Towarzystwo Naukowe
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1968
jak najprędzej. ELI: Stój nieco cny mężu, Rękę niezwyciężoną niech do ust przytulęJO: Nieczyń tego: tym bowiem tej miłości znakiem Przyjacielu rozranisz serce. miej się dobrzeJa zginę, ty żyj wesoł: i bez końca zicie W pomyślnym prowadź szczęściu ELI: Ah ja nieszczęśliwy! - - Gdzie się podzieć? co czynić? niech polegnę razem Na jednym placu z Panem jednymże żelazem. do Eliaba Akt III. Scena VIII. Do Abnera. ręki mu umyka. ściśną się serdecznie odchodzą wszyscy. INTERMEDIUM.
Podjazd Izraelski rozgramia Kapłanów Pogańskich gotujących ofiary. Dagonowi dla uproszenia Wojsku Filistyńskiemu zwycięstwa; i na wzgardę ofiar Pogańskich na
iák nayprędzy. ELI: Stóy nieco cny mężu, Rękę niezwyciężoną niech do ust przytulęJO: Nieczyń tego: tym bowiem tey miłości znákiem Przyiacielu rozránisz serce. miey się dobrzeJa zginę, ty żyi wesoł: i bez końcá źycie W pomyślnym prowadź szczęściu ELI: Ah ia nieszczęśliwy! - - Gdzie się podzieć? co czynić? niech polegnę rázem Ná iednym plácu z Pánem iednymże żelázem. do Eliabá Akt III. Scená VIII. Do Abnerá. ręki mu umyka. sciśną się serdecznie odchodzą wszyscy. INTERMEDIUM.
POdiazd Izráelski rozgramia Kápłánów Pogáńskich gotuiących ofiáry. Dágonowi dla uproszęnia Woysku Filistyńskiemu zwycięstwá; i ná wzgárdę ofiar Pogáńskich ná
Skrót tekstu: JawJon
Strona: 45
Tytuł:
Jonatas
Autor:
Stanisław Jaworski
Drukarnia:
Drukarnia J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
dramat
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1746
Data wydania (nie wcześniej niż):
1746
Data wydania (nie później niż):
1746
XCVI.
Wszytko miasto angielskie książę i przedmieście Przebieżał aż do morza; ale i po mieście I w porcie wszytkie próżne ulice zostały: Niewiasty się pokryły i pouciekały. Beły i te, co z wielkiej bojaźni uchody Obracały w plugawe miejsca i wychody; Drugie się wpław na morze głębokie puściły, Nie wiedząc, gdzie się podzieć i w niem się topiły.
XCVII.
Astolf, jako się było rzekło między niemi, Spodziewał się u portu potrafić z swojemi. Około siebie wszędzie wkoło upatruje, Ale brzeg tylko pusty, bez ludzi najduje; Patrzy dalej i ujźrzy daleko od brzegu Towarzystwo płynące swoje w pełnem biegu; Widzi, że już brać musi
XCVI.
Wszytko miasto angielskie książę i przedmieście Przebieżał aż do morza; ale i po mieście I w porcie wszytkie próżne ulice zostały: Niewiasty się pokryły i pouciekały. Beły i te, co z wielkiej bojaźni uchody Obracały w plugawe miejsca i wychody; Drugie się wpław na morze głębokie puściły, Nie wiedząc, gdzie się podzieć i w niem się topiły.
XCVII.
Astolf, jako się było rzekło między niemi, Spodziewał się u portu potrafić z swojemi. Około siebie wszędzie wkoło upatruje, Ale brzeg tylko pusty, bez ludzi najduje; Patrzy dalej i ujźrzy daleko od brzegu Towarzystwo płynące swoje w pełnem biegu; Widzi, że już brać musi
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 137
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
Ale się jej fortuna zła w tem sprzeciwiała, Która ją wprowadziła na ścieżkę omylną, Nie tę, której szukała z chęcią tak usilną. Tak wjachała w ciemny las, gęsty i głęboki Właśnie w ten czas, gdy na świat padną ciemne mroki. PIEŚŃ XXIII.
VI.
A nie wiedząc, gdzie się tak późno podzieć miała, Na tem miejscu, gdzie ją noc nalazła, została Na trawie, gdzie beł gęstem liściem dąb nakryty, Częścią śpiąc i czekając na rumiane świty, Część na Marsa, Jowisza i na błędne bogi Insze patrząc, jako swe odprawują drogi; Ale lub czuje lub śpi, twardem snem zmorzona, Wszytka jest w
Ale się jej fortuna zła w tem sprzeciwiała, Która ją wprowadziła na ścieszkę omylną, Nie tę, której szukała z chęcią tak usilną. Tak wjachała w ciemny las, gęsty i głęboki Właśnie w ten czas, gdy na świat padną ciemne mroki. PIEŚŃ XXIII.
VI.
A nie wiedząc, gdzie się tak późno podzieć miała, Na tem miejscu, gdzie ją noc nalazła, została Na trawie, gdzie beł gęstem liściem dąb nakryty, Częścią śpiąc i czekając na rumiane świty, Część na Marsa, Jowisza i na błędne bogi Insze patrząc, jako swe odprawują drogi; Ale lub czuje lub śpi, twardem snem zmorzona, Wszytka jest w
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 197
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
ona Pani/ która nie rada do Kościoła chadzała/ a gdy jej o przyczynie pytano/ odpowiedziała: Rada bymci ja w Kościele bywała gdyby jedno Księża tak często na Kazalnicy śmierci nie wspominali: Bo gdy o śmierci słyszę/ zawsze się niezmiernie pocę/ tak że przed strachem i bojaźnią wielką nie wiem/ gdzie się mam podzieć. Herodotus in Polim. l. 7. p. 432. n. 175.
To głupi ludzie byli /wiedząc że byli śmiertelnymi/ a o śmierci sobie mówić nie dali. Pośli coś ci na Ksercesa Króla Perskiego/ który Artabanusa człowieka mądrego na jednym bankiecie smutne rzeczy wyliczającego słuchać nie chciał/
oná Páni/ ktora nie rádá do Kośćiołá chadzáłá/ á gdy iey o przyczynie pytano/ odpowiedźiáłá: Rádá bymći ia w Kośćiele bywáłá gdyby iedno Xięża ták często ná Kázálnicy śmierći nie wspomináli: Bo gdy o śmierći słyszę/ záwsze śię niezmiernie pocę/ ták że przed stráchem y boiáźnią wielką nie wiem/ gdźie śię mam podźieć. Herodotus in Polym. l. 7. p. 432. n. 175.
To głupi ludźie byli /wiedząc że byli śmiertelnymi/ á o śmierći sobie mowić nie dáli. Pośli coś ći ná Xercesá Krolá Perskiego/ ktory Artábánusá człowieká mądrego ná iednym bánkiećie smutne rzeczy wyliczáiącego słucháć nie chćiał/
Skrót tekstu: GdacPan
Strona: P
Tytuł:
O pańskim i szlacheckim [...] stanie dyszkurs
Autor:
Adam Gdacjusz
Drukarnia:
Jan Krzysztof Jakub
Miejsce wydania:
Brzeg
Region:
Śląsk
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
obyczajowość, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1679
Data wydania (nie wcześniej niż):
1679
Data wydania (nie później niż):
1679
oddalił. A potym przyjąwszy Sakrament Z. zasnął spokojnie w Panu. Tę Historyją wyliczam ku przestrodze owym/ którzy/ póki im zdrowie służy/ grzechów swoich/ którymi sumnienie swoje haniebnie obrażają/ na się wyznawać nie chcą albo się ich wyznawać wstydzą; aż widząc śmierć przed oczyma nie wiedza/ gdzie się prze wielkim strachem podzieć mają/ lękając się strasznego sądu Bożego; a przydawałoć się to częstokroć/ że niektórzy na śmiertelnej pościeli leżąc spowiadali się z tego/ czego się przed 20. 30. i więcej lat dopuszczali; i tak działo się/ i dzieje z takiemi według słów Bernharfowych: Saepè homines erubescunt confiteri ea, quae alio tempore
oddalił. A potym przyiąwszy Sákráment S. zásnął spokoynie w Pánu. Tę Historiią wyliczam ku przestrodze owym/ ktorzy/ poki im zdrowie służy/ grzechow swoich/ ktorymi sumnienie swoie hániebnie obrażáią/ ná śię wyznawáć nie chcą álbo śię ich wyznawáć wstydzą; aż widząc śmierć przed oczymá nie wiedza/ gdźie śię prze wielkim stráchem podźieć máią/ lękáiąc śię strásznego sądu Bożego; á przydawáłoć śię to częstokroć/ że niektorzy ná śmiertelney pośćieli leżąc spowiádáli śię z tego/ czego śię przed 20. 30. y więcey lat dopusczáli; y ták dźiało śie/ y dźieie z tákiemi według słow Bernharfowych: Saepè homines erubescunt confiteri ea, quae alio tempore
Skrót tekstu: GdacPan
Strona: Uiiii
Tytuł:
O pańskim i szlacheckim [...] stanie dyszkurs
Autor:
Adam Gdacjusz
Drukarnia:
Jan Krzysztof Jakub
Miejsce wydania:
Brzeg
Region:
Śląsk
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
obyczajowość, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1679
Data wydania (nie wcześniej niż):
1679
Data wydania (nie później niż):
1679
już z niewoli wypusczonych pod regiment tychże pod Kamieniec Podolski kupieło się. Gdzie całe lato obozem stojąc, opryszków swywolnych koło Dniestru, po lasach i wertepach pod Tatrami, znosili, Ukrainy natenczas zaniechawszy.
Na zimę znowu wojsko po Pokuciu i Podolu rozłożone. Szlachta przecie niektóra ukraińska do dóbr swoich, nie mając się gdzie podzieć, jako mogąc w Ukrainę Rok 1650
u Chmielnickiego ledwie się nie wpraszata i lubo dość cicho, skromnie i łaskawie z poddanymi postępowała i jako wrzodowi niemal ugadzała, bynajmniej jednak rozpusczonej nie wygodzita swywoli, bo niemal jednych tamże tegoż lata pozabijano, albo też z wielkiego strachu ówdzie, co mogli u swoich poddanych uprosić to
już z niewoli wypusczonych pod regiment tychże pod Kamieniec Podolski kupieło się. Gdzie całe lato obozem stojąc, opryszków swywolnych koło Dniestru, po lasach i wertepach pod Tatrami, znosili, Ukrainy natenczas zaniechawszy.
Na zimę znowu wojsko po Pokuciu i Podolu rozłożone. Slachta przecie niektóra ukraińska do dóbr swoich, nie mając się gdzie podzieć, jako mogąc w Ukrainę Rok 1650
u Chmielnickiego ledwie się nie wpraszata i lubo dość cicho, skromnie i łaskawie z poddanymi postępowała i jako wrzodowi niemal ugadzała, bynajmniej jednak rozpusczonej nie wygodzita swywoli, bo niemal jednych tamże tegoż lata pozabijano, albo też z wielkiego strachu ówdzie, co mogli u swoich poddanych uprosić to
Skrót tekstu: JemPam
Strona: 69
Tytuł:
Pamiętnik dzieje Polski zawierający
Autor:
Mikołaj Jemiołowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1683 a 1693
Data wydania (nie wcześniej niż):
1683
Data wydania (nie później niż):
1693
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Dzięgielewski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"DIG"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2000
. Mam ja w P. Bogu mocną nadzieję, że mi czyśca po śmierci uchowa, bo go pewnie na tym wycierpię świecie. Konsolacji żadnej zniskąd, a jedna drugiej zewsząd gorsza nowina. Zajechawszy tu do obozu, siedzę jak na szynku i najmniej przez pół roku, jeśli tak długo żyć przyjdzie, siedzieć będę. Podzieć się gdzie nie masz. Wszyscy kupami ustawicznie chodzą, że jeść nie masz co, że lenungów potrzeba, że armata wyniść nie może bez pieniędzy, na którą już własnych moich pięć tysięcy wyliczyłem. Te tysiąc czerwonych dziś zastawić posłałem na lenungi, a to dlatego, że co godzina nieprzyjaciela wyglądać potrzeba. A
. Mam ja w P. Bogu mocną nadzieję, że mi czyśca po śmierci uchowa, bo go pewnie na tym wycierpię świecie. Konsolacji żadnej zniskąd, a jedna drugiej zewsząd gorsza nowina. Zajechawszy tu do obozu, siedzę jak na szynku i najmniej przez pół roku, jeśli tak długo żyć przyjdzie, siedzieć będę. Podzieć się gdzie nie masz. Wszyscy kupami ustawicznie chodzą, że jeść nie masz co, że lenungów potrzeba, że armata wyniść nie może bez pieniędzy, na którą już własnych moich pięć tysięcy wyliczyłem. Te tysiąc czerwonych dziś zastawić posłałem na lenungi, a to dlatego, że co godzina nieprzyjaciela wyglądać potrzeba. A
Skrót tekstu: SobJListy
Strona: 189
Tytuł:
Listy do Marysieńki
Autor:
Jan Sobieski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
listy
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1665 a 1683
Data wydania (nie wcześniej niż):
1665
Data wydania (nie później niż):
1683
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Czytelnik"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962