dała głosu pieknego siła. Pzy twoim pieniu będziem weseli/ Puścić cię aż dzień nie będziem chcieli. Tyś u nas w łasce/ tyś u nas w Cenie/ Twój Koncent młodszych w tąniec wyżenie. Do nie strawianej starszych przywiedzie/ Tyś dobrej myśli kunszt przy obiedzie. Gdy Hebanowy smyczek twe strony/ Pogłaszcze/ dajesz tak dziwne tony. Zaraz się porwą wzawody Młodzi/ Którym rumiana Wenus rej wodzi/ Gdzie szkocznym taktem wraz poskakują/ I alternatą Panny częstują. Tam wolno palce ścisnąć i dłoni Wolno podrapać której niebroni/ Może uszczypnąć może nieznacznie/ Pieszczoną rękę całować smacznie. A cóż ma Heban nad cię Jaworze/
dáłá głosu pieknego śiłá. Pzy twoim pięniu będźiem weseli/ Puśćić ćię áż dźień nie będźiem chćieli. Tyś v nas w łásce/ tyś v nas w Cenie/ Twoy Koncent młodszych w tąniec wyżęnie. Do nie stráwiáney stárszych przywiedźie/ Tyś dobrey myśli kunszt przy obiedźie. Gdy Hebanowy smyczek twe strony/ Pogłaszcze/ dáiesz ták dźiwne tony. Zaraz się porwą wzawody Młodźi/ Ktorym rumiána Venus rey wodźi/ Gdźie szkocznym táktem wraz poskákuią/ Y álternatą Pánny częstuią. Tám wolno pálce śćisnąć y dłoni Wolno podrapáć ktorey niebroni/ Może vszczypnąć może nieznácznie/ Pieszczoną rękę cáłowáć smácznie. A coż ma Heban nád ćię Iáworze/
Skrót tekstu: KochProżnLir
Strona: 215
Tytuł:
Liryka polskie
Autor:
Wespazjan Kochowski
Drukarnia:
Wojciech Górecki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1674
Data wydania (nie wcześniej niż):
1674
Data wydania (nie później niż):
1674
wszędzie wesoły podniesie wierzchołek. A gdy się krzewić pocznie i od spodku liście I meszek kędzierzawy puści oczywiście, Wtenczas nasienie daje i sok bardziej słodki Niż kanaryjska trzcina albo pszczelne kłódki, Wtenczas już rękę zniesie i znój ogrodowy I jak palma podnosi pod ciężarem głowy, Zwłaszcza w panieńskich rękach, gdy go jak po chwoście Kota pogłaszcze która: i wzmiąż, i wzwyż roście. Jakoż one, chcąc swoje tym ozdobić sady I wirydarze zielem, bawią się z nim rady: Jedna go rosą poi, druga na wzrost mierzy, Ta pod kształt wtyka, ta go i siostrze nie zwierzy, Ta grubym do pierścienia źdźbłem goni jak w szrankach, Ta
wszędzie wesoły podniesie wierzchołek. A gdy się krzewić pocznie i od spodku liście I meszek kędzierzawy puści oczywiście, Wtenczas nasienie daje i sok bardziej słodki Niż kanaryjska trzcina albo pszczelne kłódki, Wtenczas już rękę zniesie i znój ogrodowy I jak palma podnosi pod ciężarem głowy, Zwłaszcza w panieńskich rękach, gdy go jak po chwoście Kota pogłaszcze która: i wzmiąż, i wzwyż roście. Jakoż one, chcąc swoje tym ozdobić sady I wirydarze zielem, bawią się z nim rady: Jedna go rosą poi, druga na wzrost mierzy, Ta pod kształt wtyka, ta go i siostrze nie zwierzy, Ta grubym do pierścienia źdźbłem goni jak w szrankach, Ta
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 47
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
nieleniwie; Teraz czas, letnie nawiedzając wody, Składać brud z znojem i szukać ochłody. Ale-ć mnie możesz ochłodzić na suszy, Jeśli cię prośba moja dawna ruszy; Siądź tylko ze mną na bujnym trawniku A uważ sobie, że i w niewolniku Kto sobie życzy zysku i posługi, Zatnie raz jeden, a pogłaszcze drugi. Ty-ć mnie już dawmo palisz na potasze: Palić a pałać — to są działy nasze, A jeszcze znoje przyszyły się letnie, Skąd, jeśli z ogniów tych co nie odetnie Łaskawa twoja baczność, w oka mgnieniu Stopię się jak wosk przy hojnym płomieniu; Ale jeśli mię przyjaźń twa ochłodzi — Niech kanikuła jako
nieleniwie; Teraz czas, letnie nawiedzając wody, Składać brud z znojem i szukać ochłody. Ale-ć mnie możesz ochłodzić na suszy, Jeśli cię prośba moja dawna ruszy; Siądź tylko ze mną na bujnym trawniku A uważ sobie, że i w niewolniku Kto sobie życzy zysku i posługi, Zatnie raz jeden, a pogłaszcze drugi. Ty-ć mnie już dawmo palisz na potasze: Palić a pałać — to są działy nasze, A jeszcze znoje przyszyły się letnie, Skąd, jeśli z ogniów tych co nie odetnie Łaskawa twoja baczność, w oka mgnieniu Stopię się jak wosk przy hojnym płomieniu; Ale jeśli mię przyjaźń twa ochłodzi — Niech kanikuła jako
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 256
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
to z twoim honorem, ale tam gdzie zbija Z twoich intrat twój sługa, w koncie gdzie na stronię, Bogacąc się we wszystko, tucząc swoje konie Nie siedz jak bałwan w domu, pojedź na folwarki, Obacz włości, i które, ną cię rób a kark. Czy nie z krzywdą? jeśli tak, pogłaszcz Ojcze dziatki, Pofolguj, jeśli wielkie dają ci podatki. Wina, woły, kapłony, każ by zawsze były, I do Pańskiego stołu, zawsze ci służyły. Pomiarkuj twe ekspensa czy nie nad intraty? Bo w ciężkie zajdziesz długi żal się Boże straty. A co tracisz na fraszki, Obróć to na Farę,
to z twoim honorem, ale tam gdzie zbiia Z twoich intrat twoy sługa, w koncie gdzie na stronię, Bogacąc się we wszystko, tucząc swoie konie Nie siedz iak bałwan w domu, poiedź na folwarki, Obacz włości, y ktore, ną cię rob ą kark. Czy nie z krzywdą? iezli tak, pogłaszcz Oycze dziatki, Pofolguy, iezli wielkie daią ci podatki. Wina, woły, kapłony, każ by zawsze były, I do Panskiego stołu, zawsze ci służyły. Pomiarkuy twe expensa czy nie nad intraty? Bo w cięszkie zaydziesz długi żal się Boże straty. A co tracisz na fraszki, obroć to na Farę,
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 446
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
/ będzie o wczasie twoim bardziej miała pieczą/ niż o swoim: rząd ci w Domu poprowadzi/ będzie głowę zastępowała twoję: naspisz się w miękkiej pościeli/ najesz się smacznych kąsków/ w dostatek według stanu swego wleziesz/ nie bój się żebyć miano nad głową natrzaskać/ bo za jeden twój raz/ co pogłaszczesz Babusię pozamykają okienice/ drzwi pozalewają/ na palcach i sama chodzić będzie/ nie wstaniesz/ aż jeszcze na łóżku poleweczki z jajmi i z korzeniem/ śniadanie wyborne przyniosą: zgoła/ ja tak mówię/ kto wczas i dobry byt lubi/ weźmij sobie starą. Jeśli pojmiesz ubogą/ tym lepszego z niej będziesz miał przyjaciela
/ będźie o wczáśie twoim bárdźiey miáłá pieczą/ niź o swoim: rząd ći w Domu poprowádźi/ będźie głowę zástępowałá twoię: naspisz się w miękkiey pośćieli/ náiesz się smácznych kąskow/ w dostátek według stanu swego wleźiesz/ nie boy się żebyć miáno nad głową nátrzáskáć/ bo zá ieden twoy raz/ co pogłaszczesz Bábuśię pozámykáią okienice/ drzwi pozálewáią/ ná pálcách y sámá chodźić będzie/ nie wstaniesz/ áż jeszcze ná łożku poleweczki z iaymi y z korzeniem/ śniadánie wyborne przyniosą: zgołá/ ia ták mowię/ kto wczás y dobry byt lubi/ weźmiy sobie stárą. Ieśli poymiesz ubogą/ tym lepszego z niey będziesz miał przyiaćiela
Skrót tekstu: GorzWol
Strona: 15
Tytuł:
Gorzka wolność młodzieńska
Autor:
Andrzej Żydowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1670 a 1700
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1700
, a prawie po oku Srożąc się na się poglądają z boku. A gdy tak bieżą niemałym zawodem, Postrzegł się prusak i wyskoczył przodem Ze wszytkiej siły, wszytkiemi nogami Rzucił, aż ziemię ciskał kopytami. Tedy dopiero bachmata zostawił W tyle, a sam wprzód na miejscu się stawił. A pan go za to jego pogłaskawszy Zawołał głosem — żartem się rozśmiawszy: „Hej! zacni bracia! czyliście wiedzieli, Żem ja miał wygrać, iżeście nie chcieli Dwom dać zakładu przedtym wygranego? Owóż mnie teraz widzicie pierwszego! Bóg zapłać za skarb, towarzysze mili! Bodajżeście wy tak zawsze sądzili!” Wtym, z konia zsiadszy,
, a prawie po oku Srożąc się na się poglądają z boku. A gdy tak bieżą niemałym zawodem, Postrzegł się prusak i wyskoczył przodem Ze wszytkiej siły, wszytkiemi nogami Rzucił, aż ziemię ciskał kopytami. Tedy dopiero bachmata zostawił W tyle, a sam wprzód na miejscu się stawił. A pan go za to jego pogłaskawszy Zawołał głosem — żartem się rozśmiawszy: „Hej! zacni bracia! czyliście wiedzieli, Żem ja miał wygrać, iżeście nie chcieli Dwom dać zakładu przedtym wygranego? Owóż mnie teraz widzicie pierwszego! Bóg zapłać za skarb, towarzysze mili! Bodajżeście wy tak zawsze sądzili!” Wtym, z konia zsiadszy,
Skrót tekstu: BorzNaw
Strona: 168
Tytuł:
Morska nawigacyja do Lubeka
Autor:
Marcin Borzymowski
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1662
Data wydania (nie wcześniej niż):
1662
Data wydania (nie później niż):
1662
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Morskie
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
miała/ Pustelnik żałując iż postradał uciechy swej po modlitwie siódmego się dnia wróciła. ale tak iż snadnie mógł obaczyć iż się wstydziła i żałowała/ bo przystąpić nie siałą/ i spuściwszy oczy w ziemię głęboko/ jawnie się pokazowało/ że odpuszczenia żądała. Co widząc Eremita/ każe tej bliże yprzystąpić/ i ręką smutną głowę pogłaszcze/ potym we dwoje więcej niż przedtym chlebem winowadzcę swoję opatrzy. Tak dostąpiwszy odpuszczenia/ złożywszy smutek zwykiłej uczynności zawsze pilnowała. Kradzież. Przykład XIII. Mnich który kradł z tego co mu poruczono/ stał się opętany/ dotąd aż grzech wyznał. 374.
JEdnego czasu ś. Grzegorz jeszcze będąc Opatem/ dwu braci z
miała/ Pustelnik żałuiąc iż postradał vćiechy swey po modlitwie siodmego sie dnia wroćiła. ale ták iż snadnie mogł obacżyć iż sie wstydźiłá y żáłowáłá/ bo przystąpić nie śiałą/ y spuśćiwszy oczy w źiemię głęboko/ iáwnie sie pokázowáło/ że odpusczenia żądáłá. Co widząc Eremitá/ każe tey bliże yprzystąpić/ y ręką smutną głowę pogłascze/ potym we dwoie więcey niż przedtym chlebem winowadzcę swoię opatrzy. Ták dostąpiwszy odpusczenia/ złożywszy smutek zwykiłey vczynnośći zawsze pilnowała. Kradźież. PRZYKLAD XIII. Mnich ktory kradł z tego co mu porucżono/ sstał się opętány/ dotąd áż grzech wyznał. 374.
IEdnego czásu ś. Grzegorz iescze będąc Opátem/ dwu bráci z
Skrót tekstu: ZwierPrzykład
Strona: 396
Tytuł:
Wielkie zwierciadło przykładów
Autor:
Anonim
Tłumacz:
Szymon Wysocki
Drukarnia:
Jan Szarffenberger
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
się na drzewkach tam posadzonych. A nietylko to Ptastwo co może być w Polsce ale i insze Cudzoziemskie co kolwiek mogłem przybrać i skąd kolwiek zaciągnąć. Straszowski był tez na ten czas kiedy ptaszki na Gniazdkach i kiedy jest ich Generatio, widział wszystko, że mię ptastwo słucha, widział że się na gniazdzie da pogłaskać, widział kuropatwy tam wylęzone i stadami swoje potomstwo wodzące, na zawołanie tak jako kurczęta do sypania ziarn idące, Pojechał do króla i wszystko to co widział powiedział Ledwie co Straszowski przyjechał i Uczynił Relacyją wzięła króla taka chęć nie może być tylko jedz znowu, a przywóz już jakim kolwiek sposobem. Bylem wydrę miał.
się na drzewkach tam posadzonych. A nietylko to Ptastwo co moze bydz w Polszcze ale y insze Cudzozięmskie co kolwiek mogłem przybrać y zkąd kolwiek zaciągnąć. Straszowski był tez na ten czas kiedy ptaszki na Gniazdkach y kiedy iest ich Generatio, widział wszystko, że mię ptastwo słucha, widział że się na gniazdzie da pogłaskać, widział kuropatwy tam wylęzone y stadami swoie potomstwo wodzące, na zawołanie tak iako kurczęta do sypania ziarn idące, Poiechał do krola y wszystko to co widział powiedział Ledwie co Straszowski przyiechał y Uczynił Rellacyią wzięła krola taka chęc nie może bydz tylko iedz znowu, a przywoz iuz iakiem kolwiek sposobem. Bylem wydrę miał.
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 254
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
przecie kilka razy do wody dla ochłodzenia i ucieszenia swojej natury postaremu i to niepomogło Było pisku wrzaska podostatku.
Stęskniło się to znikczemniało przywiedli królowi tak jako sowę odętą. Niezmiernie rad król widząc mówi stęskniło się to ale się to obaczy komu ją kazą pogłaskac to go wydra za rękę król rzecze Marysienku odważę się ja pogłaskać ją królowa perswaduje że by niechać aby nie ukąsiła on przecię usiadszy pole niej jak ją znowu na Łoszku posadzono do niej z ręką Powolej to sobie będę miał za dobry znak jeżeli mię nieukąsi, jeżeli tez ukąsi o to mniejsza pisać tego nie będą po Gazetach pogłaskał ją tedy, przychyliła mu się jeszcze bardziej się król
przecie kilka razy do wody dla ochłodzenia y ucieszenia swoiey natury postaremu y to niepomogło Było pisku wrzaska podostatku.
Stęskniło się to znikczemniało przywiedli krolowi tak iako sowę odętą. Niezmiernie rad krol widząc mowi stęskniło się to ale się to obaczy komu ią kazą pogłaskac to go wydra za rękę krol rzecze Marysięnku odwazę się ia pogłaskać ią krolowa perswaduie że by niechać aby nie ukąsiła on przecię usiadszy pole niey iak ią znowu na Łoszku posadzono do niey z ręką Powoley to sobie będę miał za dobry znak iezeli mię nieukąsi, iezeli tez ukąsi o to mnieysza pisac tego nie będą po Gazetach pogłaskał ią tedy, przychyliła mu się ieszcze bardziej się krol
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 254v
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
go wydra za rękę król rzecze Marysienku odważę się ja pogłaskać ją królowa perswaduje że by niechać aby nie ukąsiła on przecię usiadszy pole niej jak ją znowu na Łoszku posadzono do niej z ręką Powolej to sobie będę miał za dobry znak jeżeli mię nieukąsi, jeżeli tez ukąsi o to mniejsza pisać tego nie będą po Gazetach pogłaskał ją tedy, przychyliła mu się jeszcze bardziej się król udelektował że i więcej począł ją głaskać potym jej jeść kazał przynieść tak ci dawał jej pokawałku a ona jadła niejedząc na owym złotogłowie Już tam chodziła po pokojach gdzie chciała co raz swobodniej byłasz tedy dwa dni. Postawiono jej wody wnaczyniach wielkich napuszczano tam Rybek
go wydra za rękę krol rzecze Marysięnku odwazę się ia pogłaskać ią krolowa perswaduie że by niechać aby nie ukąsiła on przecię usiadszy pole niey iak ią znowu na Łoszku posadzono do niey z ręką Powoley to sobie będę miał za dobry znak iezeli mię nieukąsi, iezeli tez ukąsi o to mnieysza pisac tego nie będą po Gazetach pogłaskał ią tedy, przychyliła mu się ieszcze bardziej się krol udelektował że y więcey począł ią głaskać potym iey ieść kazał przynieść tak ci dawał iey pokawałku a ona iadła nieiedząc na owym złotogłowie Iuż tam chodziła po pokoiach gdzie chciała co raz swobodniey byłasz tedy dwa dni. Postawiono iey wody wnaczyniach wielkich napuszczano tam Rybek
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 255
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688