, a oni wysokie budynki i góry walą, niebo ramionami swoimi spierają, miasta i zamki burzą, wojska mężne gromią, ale gdy słońce wznidzie, pozna człowiek jako to marna w nich siła była, w nocy straszna, na jawie nic: tak w dzień ostateczny siły wszytkie, które wynosiły pany, i nauczały ich pogardy Boga i ludzi, upadają. Jako sen wstawiających panie w mieście twojem, obraz ich wniwecz obrócisz.
Gdy tedy nieśmiertelny i wielmożny Bóg na odwrót zatrąbi, i twój ziemski panie dech, zawrócony będzie, do ziemie swojej, do ziemie mówię onej, która liche kmiotki z senatorami miesza, i berła z motykami równa;
, a oni wysokie budynki i góry walą, niebo ramionami swoimi spierają, miasta i zamki burzą, wojska mężne gromią, ale gdy słońce wznidzie, pozna człowiek jako to marna w nich siła była, w nocy straszna, na jawie nic: tak w dzień ostateczny siły wszytkie, które wynosiły pany, i nauczały ich pogardy Boga i ludzi, upadają. Jako sen wstawiających panie w mieście twojém, obraz ich wniwecz obrócisz.
Gdy tedy nieśmiertelny i wielmożny Bóg na odwrót zatrąbi, i twój ziemski panie dech, zawrócony będzie, do ziemie swojej, do ziemie mówię onej, która liche kmiotki z senatorami miesza, i berła z motykami równa;
Skrót tekstu: BirkBaszaKoniec
Strona: 264
Tytuł:
Kantymir Basza Porażony albo o zwycięstwie z Tatar, przez Jego M. Pana/ P. Stanisława Koniecpolskiego, Hetmana Polnego Koronnego.
Autor:
Fabian Birkowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
historia, wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1624
Data wydania (nie wcześniej niż):
1624
Data wydania (nie później niż):
1624
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pamiętniki o Koniecpolskich. Przyczynek do dziejów polskich XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Stanisław Przyłęcki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Leon Rzewuski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1842
myśli sobie Chrystus: kto zechce, to mi tu Piotra znieważy, i choć on pierwszy, odemnie przywilejem moim wyniesiony, wywyższony, przecię go oni zechcą upokarzać, i stare mu dzieje zarzucać: nie będą dbali na fawor mój, jemu pokazany, i ta moja Creatura, ta moja promocja, pójdzie w-pogardę. Cóż zatym idzie? Owi nie równi kondycyją, honorem, stanem Piotrowi, zechcą się, koniecznie piąć, upośledzać urzędnika mojego, Ministrum Ecclesiae. Owo zgoła mówi Chryzolog: Et sequens indebitè forsitan tolleretur aduersus Primum: przeciwko Primatowi memu, powstaną, i ten który za Piotrem chodził, chciałby się nad Piotra wynieść
myśli sobie Christus: kto zechce, to mi tu Piotrá znieważy, i choć on pierwszy, odemnie przywileiem moim wynieśiony, wywyższony, przećię go oni zechcą vpokarzáć, i stáre mu dzieie zárzucáć: nie będą dbáli ná fáwor moy, iemu pokázány, i tá moiá Creaturá, tá moiá promocyia, poydzie w-pogárdę. Coż zátym idźie? Owi nie rowni kondycyią, honorem, stanem Piotrowi, zechcą się, koniecznie piąc, vpośledzáć vrzędniká moiego, Ministrum Ecclesiae. Owo zgołá mowi Chryzolog: Et sequens indebitè forsitan tolleretur aduersus Primum: przećiwko Primátowi memu, powstáną, i ten ktory zá Piotrem chodźił, chćiałby się nád Piotrá wynieść
Skrót tekstu: MłodzKaz
Strona: 29
Tytuł:
Kazania i homilie
Autor:
Tomasz Młodzianowski
Drukarnia:
Collegium Poznańskiego Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
teraźniejsze, które dla otrzymania czego czyniemy, podłości, te, które cierpiemy, poniżenia, subiekcja, upokorzenia, z wysoka akordowane od równych protekcyje, przymówki, zarzuty, odmawiania, odrzucania najniższych próśb naszych, przewłoki, zawody, podstępowania inszych, oczernienia u pana, kalumnije, zdrady, kłamstwa i tysiączne inne umartwienia i pogardy? Mogąż być, mówię, porównane, by najpilniejszemu staraniu się o braterskie sufragija? Nie są i te starania bez znacznej subiekcji, ale w Rzpltej każdej, gdzie fundamentem wolności jest równość, żadnej nie znaczą podłości. Kto więc na nie narzeka, kto ich cierpieć nie może, niech w Rzepltej nie żyje, niech
teraźniejsze, które dla otrzymania czego czyniemy, podłości, te, które cierpiemy, poniżenia, subiekcyja, upokorzenia, z wysoka akkordowane od równych protekcyje, przymówki, zarzuty, odmawiania, odrzucania najniższych próśb naszych, przewłoki, zawody, podstępowania inszych, oczernienia u pana, kalumnije, zdrady, kłamstwa i tysiączne inne umartwienia i pogardy? Mogąż być, mówię, porównane, by najpilniejszemu staraniu się o braterskie suffragija? Nie są i te starania bez znacznej subiekcyi, ale w Rzpltej każdej, gdzie fundamentem wolności jest równość, żadnej nie znaczą podłości. Kto więc na nie narzeka, kto ich cierpieć nie może, niech w Rzepltej nie żyje, niech
Skrót tekstu: KonSSpos
Strona: 270
Tytuł:
O skutecznym rad sposobie
Autor:
Stanisław Konarski
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1760 a 1763
Data wydania (nie wcześniej niż):
1760
Data wydania (nie później niż):
1763
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma wybrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Juliusz Nowak-Dłużewski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1955
twarzy kwaczy, osobnym przecię znakiem każdej czoło znaczy. Czemuż i ja za czasem nie mam umieć tego, co pojmuje roztropność wieku dziecinnego? Żaden mię mistrz nie uczył, a wżdy umiem siła, w bojaźni Bożej barziej będę się ćwiczyła. Ach, wstyd mię, że się boję tego, co u nieba w pogardzie, a nie lękam się, czego się bać trzeba; lub przed świadkiem najmniejszym, złość się mała wstydzi, a grzech wielki wstyd traci, choć go sam Bóg widzi. Bojąc się rozbójnika, nie śpiąc, leżeć muszę, o owym zaś nie myślę, co zabija duszę – tak jako więc gdy ptaszek, uchodząc
twarzy kwaczy, osobnym przecię znakiem każdej czoło znaczy. Czemuż i ja za czasem nie mam umieć tego, co pojmuje roztropność wieku dziecinnego? Żaden mię mistrz nie uczył, a wżdy umiem siła, w bojaźni Bożej barziej będę się ćwiczyła. Ach, wstyd mię, że się boję tego, co u nieba w pogardzie, a nie lękam się, czego się bać trzeba; lub przed świadkiem najmniejszym, złość się mała wstydzi, a grzech wielki wstyd traci, choć go sam Bóg widzi. Bojąc się rozbójnika, nie śpiąc, leżeć muszę, o owym zaś nie myślę, co zabija duszę – tak jako więc gdy ptaszek, uchodząc
Skrót tekstu: HugLacPrag
Strona: 86
Tytuł:
Pobożne pragnienia
Autor:
Herman Hugon
Tłumacz:
Aleksander Teodor Lacki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1673
Data wydania (nie wcześniej niż):
1673
Data wydania (nie później niż):
1673
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Krzysztof Mrowcewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997
pacierzy, do modlitwy, do czytania księg, pisma i dziejów świętych, skąd by była zawsze pobudka do naśladowania akcji i pobożności świętych Pańskich, do polerowania się w cnotach i życiu stanowi przyzwoitym. Nie masz cnoty pokory, bo nie masz łaski rozważania podłości przyrodzonej, estymacji bliźniego nad siebie wyższej, nałogów i defektów swoich pogardy. Nie masz cnoty skromności, bo nie masz łaski umartwienia w sobie inklinacji, zmysłów i namiętności cielesnych. Nie masz cnoty czystości, bo nie masz łaski ostrożności chronienia się okazji powabnych, zabawy stanowi przyzwoitej, nie masz samego przed oczyma stanu. Nie masz cnoty w predykowaniu słowa Bożego, w zażyciu Pisma Świętego i nauki
pacierzy, do modlitwy, do czytania księg, pisma i dziejów świętych, skąd by była zawsze pobudka do naśladowania akcyi i pobożności świętych Pańskich, do polerowania się w cnotach i życiu stanowi przyzwoitym. Nie masz cnoty pokory, bo nie masz łaski rozważania podłości przyrodzonej, estymacyi bliźniego nad siebie wyższej, nałogów i defektów swoich pogardy. Nie masz cnoty skromności, bo nie masz łaski umartwienia w sobie inklinacyi, zmysłów i namiętności cielesnych. Nie masz cnoty czystości, bo nie masz łaski ostrożności chronienia się okazyi powabnych, zabawy stanowi przyzwoitej, nie masz samego przed oczyma stanu. Nie masz cnoty w predykowaniu słowa Bożego, w zażyciu Pisma Świętego i nauki
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 227
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
gustu będzie, wszytko hardzie, niewdzięcznie i ekstraordynaryjnie jako piołun niestrawnie przyjmuje, nie pomiarkowawszy się z lichotą swoją i podłą charakteru folgą, że go Bóg w nim przez nieobjętość dobrodziejstwa dobroci i miłości Swojej, jakoby nieoszacowany diament w ołowiu albo perłę w kloace i gnoju mieć raczył i mieć w głębokiej pokorze i prywatnej u siebie pogardzie na zawsze usiłuje. Ustąpiła skromność niepomiarkowanemu we wszytkim zbytkowi i łakomstwu, bo któraż stypa i żałobny traktament bez nieukontentowania i przygany, który odpust i kiermasz bez pogorszenia i niemiary, który jarmark bez ekstraordynaryjnego żarłoctwa samą potrzebą wymierzyć się mogą? Trzech albo czterech pasterzów do miasteczka przyjedzie, spust śmierdziuchy wyszynkuje Abraham i predykuje wysoko
gustu będzie, wszytko hardzie, niewdzięcznie i ekstraordynaryjnie jako piołun niestrawnie przyjmuje, nie pomiarkowawszy się z lichotą swoją i podłą charakteru folgą, że go Bóg w nim przez nieobjętość dobrodziejstwa dobroci i miłości Swojej, jakoby nieoszacowany dyjament w ołowiu albo perłę w kloace i gnoju mieć raczył i mieć w głębokiej pokorze i prywatnej u siebie pogardzie na zawsze usiłuje. Ustąpiła skromność niepomiarkowanemu we wszytkim zbytkowi i łakomstwu, bo któraż stypa i żałobny traktament bez nieukontentowania i przygany, który odpust i kiermasz bez pogorszenia i niemiary, który jarmark bez ekstraordynaryjnego żarłoctwa samą potrzebą wymierzyć się mogą? Trzech albo czterech pasterzów do miasteczka przyjedzie, spust śmierdziuchy wyszynkuje Abraham i predykuje wysoko
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 229
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
uszlachcił/ i do pierwszego dostojeństwa przyjwrócił. Wszytkie mówię kreatury/ bo natura człowiecza/ którą do siebie przyklijł/ ze wszytkimi powinowactwo i pokrewność trzymała. Anzelm ś. wymyślił drugie dwa sposoby naprawy natury/ które się szczęśliwie stały przez naświętszą Pannę. Na dzieła Pańskie sromotne obciążenie padło/ ciężkie im było używanie/ i z pogardą; bo prawa do nich żadnego nie miał/ ten który się sprzeciwił wolej Bożej/ przez złe swoje uczynki. W tym tedy/ iż światła niebieskiego i obrotów/ gwiazd/ w potrzebach swoich człowiek winowajca używał; toż niebo i gwiazdy same/ wielkie uszczerbki swego dostojeństwa cierpiały: służyły abowiem temu/ dla którego nie były
vszláchćił/ y do pierwszego dostoieństwá przyywroćił. Wszytkie mowię kreátury/ bo náturá człowiecza/ ktorą do śiebie przykliił/ ze wszytkimi powinowáctwo y pokrewność trzymáłá. Anzelm ś. wymyślił drugie dwá sposoby nápráwy nátury/ które się szczęśliwie sstáły przez naświętszą Pánnę. Ná dźiełá Páńskie sromotne obćiążenie pádło/ ćiężkie im było vżywánie/ y z pogárdą; bo práwá do nich żadnego nie miał/ ten który się sprzećiwił woley Bożey/ przez złe swoie vczynki. W tym tedy/ iż swiátłá niebieskiego y obrotow/ gwiazd/ w potrzebách swoich człowiek winowáycá vżywał; toż niebo y gwiazdy sáme/ wielkie vszczerbki swego dostoieństwá ćierpiáły: służyły ábowiem temu/ dla ktorego nie były
Skrót tekstu: BirkOboz
Strona: 7
Tytuł:
Kazania obozowe o Bogarodzicy
Autor:
Fabian Birkowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1623
Data wydania (nie wcześniej niż):
1623
Data wydania (nie później niż):
1623
tych/ których serca tkną/ i zapalają. Tenże 30. Moral. Gdy wykłada one słowa/ Job 30. Nunquis nosti tempus partus ibicum in petris? Potrzeba/ mówi/ aby Kaznodzieje byli mężnymi w przykazaniach/ nad chorymi miłosierni/ straszni w groźbiech/ łaskawi w upominaniach; w pokazywaniu nauki pokorni; w pogardzie rzeczy doczesnych/ panujący; w wycierpieniu przeciwnych/ mocni. Z. Klimunt Lib: 8. Recognit. Kaznodzieje przerownywa promieniom słonecznym/ które oświecają świat/ i wszytkim wzrok dają. Jakoż to Kaznodzieje nie Cudotworcy? Których Pismo ś. tak tytułuje/ gdy je zowie miedzią ognistą; promieniem słonecznym? trąbą ognistą? Jaką
tych/ ktorych sercá tkną/ y zápaláią. Tenże 30. Moral. Gdy wykłáda one słowá/ Iob 30. Nunquis nosti tempus partus ibicum in petris? Potrzebá/ mowi/ áby Káznodźieie byli mężnymi w przykazániách/ nád chorymi miłośierni/ strászni w groźbiech/ łaskáwi w vpominániách; w pokázywániu náuki pokorni; w pogárdźie rzeczy doczesnych/ pánuiący; w wyćierpieniu przećiwnych/ mocni. S. Klimunt Lib: 8. Recognit. Káznodźieie przerownywa promieniom słonecznym/ ktore oświecáią świát/ y wszytkim wzrok dáią. Jákoż to Káznodźieie nie Cudotworcy? Ktorych Pismo ś. ták tytułuie/ gdy ie zowie miedźią ognistą; promieniem słonecznym? trąbą ognistą? Jáką
Skrót tekstu: BirkOboz
Strona: 64
Tytuł:
Kazania obozowe o Bogarodzicy
Autor:
Fabian Birkowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1623
Data wydania (nie wcześniej niż):
1623
Data wydania (nie później niż):
1623
, in angustijs pro Christo Przypomnij sobie jak wiele tysięcy wszelkiego stanu i kondycyj/ ubiegało się dobrowolnie do męczeństwa/ utraty zdrowia/ i majętności/ egentes angustiati. Jak wiele tysięcy porzuciło godności/ majętności/ nadzieje wszelkie i fortuny świata tego/ wesoło i z kochaniem; a zamknęło się w Domach Zakonnych/ na umartwienie/ pogardę/ niedostatek/ etc. Spytaszli. Skądby to pochodziło/ że jednym tak przykre/ drugim tak miłe; jednym w dobre/ drugim w złe się obracają; jednym szkodzą/ drugim pomagają też pomienione rzeczy? Lacno się dorozumiesz iż się to nie samemi rzeczami dzieje/ które obojętne są; ale się to dzieje
, in angustijs pro Christo Przypomniy sobie iák wiele tyśięcy wszelkiego stánu i kondycyi/ ubiegáło się dobrowolnie do męczeństwá/ utráty zdrowiá/ i máiętnośći/ egentes angustiati. Iak wiele tyśięcy porzućiło godnośći/ máiętnośći/ nádzieie wszelkie i fortuny świátá tego/ wesoło i z kochániem; á zámknęło się w Domách Zákonnych/ ná umártwienie/ pogárdę/ niedostátek/ etc. Spytaszli. Zkądby to pochodźiło/ że iednym ták przykre/ drugim ták miłe; iednym w dobre/ drugim w złe się obrácáią; iednym szkodzą/ drugim pomágáią też pomienione rzeczy? Lácno się dorozumiesz iż się to nie sámemi rzeczámi dźieie/ ktore oboiętne są; ále się to dźieie
Skrót tekstu: SekrWyj
Strona: 44
Tytuł:
Sekret wyjawiony
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Drukarnia Colegii Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1689
Data wydania (nie wcześniej niż):
1689
Data wydania (nie później niż):
1689
większej miłości/ Lecz zapomniawszy tego/ com Bogu powinien: Iżem mu większą miłość niż stworzeniu winien/ Udałem się za jego stworzeniem mizernym/ I byłem/ miasto Stwórcy stróżem/ jego wiernym Sługą/ i które podłe były/ i w zgardzone/ Tą miłosią odemnie kreatury czczone? Kto gardzi Bogiem pogardy godzien.
Więc gdy myślą rozważam/ wielce się dziwuję/ A Boskiej cierpliwości wielkiej przypisuję; Ze mię na ten czas/ gdym się występkami parał Różnemi: sprawiedliwym swym sądem nieskarał/ Ze nie dopuścił na mię nagłej śmierci mroku/ Albo swych nie wypuścił piorunów z obłoku/ Lecz swe sądy zawiesił/ i pomstę
większey miłośći/ Lecż zapomniáwszy tego/ com Bogu ṕowinien: Iżem mu większą miłość niż stworzeniu winien/ Vdałem się zá iego stworzeniem mizernym/ Y byłem/ miasto Stworcy strożem/ iego wiernym Sługą/ y ktore podłe były/ y w zgardzone/ Tą miłośią odemnie kreátury cżcżone? Kto gárdźi Bogiem pogardy godźien.
Więc gdy myślą rozważam/ wielce się dźiwuię/ A Boskiey ćierpliwośći wielkiey przypisuię; Ze mię ná ten cżás/ gdym się wystęṕkami parał Rożnemi: spráwiedliwym swym sądem nieskarał/ Ze nie dopuśćił ná mię nágłey śmierći mroku/ Albo swych nie wypuśćił piorunow z obłoku/ Lecż swe sądy zawieśił/ y pomstę
Skrót tekstu: BesKuligHer
Strona: 18
Tytuł:
Heraklit chrześcijański
Autor:
Piotr Besseusz
Tłumacz:
Mateusz Ignacy Kuligowski
Drukarnia:
Kollegium Scholarum Piarum
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1694
Data wydania (nie wcześniej niż):
1694
Data wydania (nie później niż):
1694