/ Luboście dwoje/ przecię jedno ciało. Więc wszedszy wligę społeczną/ Trzymajcie przyjaśń stateczną.
Żeby z was późni Potomkowie pośli/ Z cnego cnotliwe pniaka latorośli. Rzuć w czacz Cukry/ i orzechy/ Zwykłe chłopcom to uciechy.
Choć załby pójdą taką sztuką waszą/ Prędzej wynidą/ i ognie pogaszą? Już czas zasuwać firanki/ Bierz się do swej już kochanki.
Wiakiej miłości dziś was Wenus żegna/ Tęż wam w starości niezwietrzałej zjedna. Lirycorum Polskich Pieśń XII. ZIELONE
MAJ wesoły nam nastaje Zielenią się sady/ gaje/ Wiosna Zimie gnusznej łaje/ A zielone w rękę daje.
Zakwitły piekne Dziardyny/ Zgoła wszytek
/ Lubośćie dwoie/ przećię iedno ćiáło. Więc wszedszy wligę społeczną/ Trzymayćie przyiaśń státeczną.
Zeby z was poźni Potomkowie pośli/ Z cnego cnotliwe pniaká látorosli. Rzuć w czacz Cukry/ y orzechy/ Zwykłe chłopcom to vćiechy.
Choć záłby poydą táką sztuką wászą/ Prędzey wynidą/ y ognie pogaszą? Iuż czás zasuwáć firanki/ Bierz się do swey iuż kochánki.
Wiákiey miłośći dźiś was Wenus żegna/ Tęsz wąm w stárośći niezwietrzáłey ziedna. Lyricorum Polskich PIESN XII. ZIELONE
MAY wesoły nąm nástáie Zielęnią się sády/ gaie/ Wiosná Zimie gnuszney łáie/ A źielone w rękę dáie.
Zakwitły piekne Dźiárdyny/ Zgołá wszytek
Skrót tekstu: KochProżnLir
Strona: 165
Tytuł:
Liryka polskie
Autor:
Wespazjan Kochowski
Drukarnia:
Wojciech Górecki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1674
Data wydania (nie wcześniej niż):
1674
Data wydania (nie później niż):
1674
błogosławieństwo u Wiel: Ojca Archimandryty/ jął się za Prowinycą sobie naznacozna schęcią/ dobrze ją chcąc administrowac dla wiekuistej odpłaty. Temu/ jako i dziś zdrów żyjąc pobożnie referuje/ po kilkakroć cud trafiło się widzieć takowy: Razów prawi przez rok wiele przydało się; a osobliwie navroczystości i Święta więtsze/ że wszystkie dobrze barzo pogasiwszy z posłusznikiem jednym w Cerkwi świece/ z tej/ raz i drugi pilnie dla warowitych ludzi opatrzywszy/ wychodziłem pośledni zamykając: zaś do jutrzenie nikt wprzód nie wchodził nademnie/ nikt wprzód nademnie świeczek nie zapalał, różnie/ a jam to w ołtarzu wielkim/ to przed Grobem Świętego Teodozego/ to przed
błogosłáwieństwo v Wiel: Oycá Archimándryty/ iął się zá Prowinycą sobie náznácozna zchęćią/ dobrze ią chcąc ádministrowác dla wiekuistey odpłáty. Temu/ iáko y dźiś zdrow żyiąc pobożnie referuie/ po kilkákroć cud tráfiło się widźiec tákowy: Rázow práwi przez rok wiele przydáło się; á osobliwie návroczystośći y Swiętá więtsze/ że wszystkie dobrze bárzo pogáśiwszy z posłusznikiem iednỹ w Cerkwi świece/ z tey/ raz y drugi pilnie dla wárowitych ludźi opátrzywszy/ wychodźiłem pośledni zámykáiąc: zás do iutrzenie nikt wprzod nie wchodźił nádemnie/ nikt wprzod nádemnie swieczek nie zápalał, rożnie/ á iam to w ołtarzu wielkim/ to przed Grobem Swiętego Theodozego/ to przed
Skrót tekstu: KalCuda
Strona: 193.
Tytuł:
Teratourgema lubo cuda
Autor:
Atanazy Kalnofojski
Drukarnia:
Drukarnia Kijowopieczerska
Miejsce wydania:
Kijów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
a podniosszy się wszystkie Ormiany/ nad głowani ich idąc/ przejdzie/ i świcę u jednej Zakonnice Greckiej Chrześcijanki o podal z drugimi Prawosławnymi stojącej zapali/ od tej drudzy swoje zaświecili. Ormianie na tak znaczne pohanbienie swoje patrząc/ w nadzieję ośmdziesiąt tysięcy Talerów/ które świętokupcy Turkom dali/ impet na Chrześcijany uczynili/ świce im pogasili/ i z natrząsaniem udespektowali: którym despektem ruszony Z. Patriarcha teraźniejszy TEOFAN, Cesarzowi i Baszomiego/ tę krzywdę Bożą opowiedzia/ Cuda oznajmił/ i to sprawił/ że principałom turniej tej/ łby poucinano/ Cerkiew świętą przy Prawosławnych zostawiono. Apocie II. v. 4. Aspest kamień taż zapalony nie zgara
á podniosszy się wszystkie Ormiány/ nád głowáni ich idąc/ przeydzie/ y swicę v iedney Zakonnice Graeckiey Chrześćiánki o podal z drugimi Práwosławnymi stoiącey zápali/ od tey drudzy swoie záświećili. Ormiánie ná ták znáczne pohánbienie swoie pátrząc/ w nádzieię ośmdźieśiąt tyśięcy Talerow/ ktore świętokupcy Turkom dáli/ impet ná Chrześciány vczynili/ swice im pogásili/ y z nátrząsániem vdespektowáli: ktorym despektem ruszony S. Pátryárchá teráznieyszy THEOPHAN, Cesárzowi y Bászomie^o^/ tę krzywdę Bożą opowiedzia/ Cudá oznaymił/ y to spráwił/ że principałom turniey tey/ łby poućinano/ Cerkiew świętą przy Práwosławnych zostáwiono. Apocie II. v. 4. Aspest kámień taz zápalony nie zgara
Skrót tekstu: KalCuda
Strona: 195.
Tytuł:
Teratourgema lubo cuda
Autor:
Atanazy Kalnofojski
Drukarnia:
Drukarnia Kijowopieczerska
Miejsce wydania:
Kijów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
wybuchaniem góry Hekli.
8 Czerwca w Sallingland w Jutlandyj trzęsienie znaczne z łoskotem poprzedzającym niby wozu toczącego się. Od lat 27 piąte to było trzęsienie, które znaczne i postrzeżone było.
26 Lipca. W Peltre w Marchij Trivigiana, piorun uderzył w publiczne teatrum, gdzie na 600 osób znajdowało się na komedyj, wszystkie świece pogasił, 6 osób zabił, 70 ranił. Damy w złoto ubrane najwięcej w tym przypadku ucierpiały, gdyż piorun złoto wszystkie na nich stopił, na żaden zaś kruszec inny tej mocy nie wywarł.
3 Sierpnia; trzęsienie ziemi w Auszpurgu o 4 god: 17 min: z połu: trwało 4", poczynało się od
wybuchaniem gory Hekli.
8 Czerwca w Sallingland w Jutlandiy trzęsienie znaczne z łoskotem poprzedzaiącym niby wozu toczącego się. Od lat 27 piąte to było trzęsienie, ktore znaczne y postrzeżone było.
26 Lipca. W Peltre w Marchiy Trivigiana, piorun uderzył w publiczne teatrum, gdzie na 600 osob znaydowało się na komediy, wszystkie świece pogasił, 6 osob zabił, 70 ranił. Damy w złoto ubrane naywięcey w tym przypadku ucierpiały, gdyż piorun złoto wszystkie na nich ztopił, na żaden zaś kruszec inny tey mocy nie wywarł.
3 Sierpnia; trzęsienie ziemi w Auszpurgu o 4 god: 17 min: z połu: trwało 4", poczynało się od
Skrót tekstu: BohJProg_II
Strona: 247
Tytuł:
Prognostyk Zły czy Dobry Komety Roku 1769 y 1770
Autor:
Jan Bohomolec
Drukarnia:
Drukarnia J.K.M. i Rzeczypospolitej w Kollegium Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki, traktaty
Tematyka:
astronomia, historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1770
Data wydania (nie wcześniej niż):
1770
Data wydania (nie później niż):
1770
nas chcą a communitate drugich skarżących się, oprymowanych w trybunale Flemingowskim oderwać, a potem oderwanych od protekcji tym łatwiej zgubić. Co zaś do kombinacji, mówiłem, że żadnej pewności dojścia onej nie masz. Tandem wyjechaliśmy z plebanii do stancji naszej do karczmy w Garbowie, gdzie tylko cośmy się położyli i świece pogasili, przybiegł z Przybysławic towarzysz letki nadworny księcia kanclerza zapraszając nas imieniem księżny kanclerzyny na wieczerzę, bo książęcia kanclerza w Przybysławicach nie było. Jeszcze się był w Końskich u kanclerza koronnego zabawił, tylko do Przybysławic Sosnowskiego dla traktowania z nami przysłał.
Zdumieliśmy się na te zapraszanie i egzaminowaliśmy tego towarzysza, jeżeli się nie
nas chcą a communitate drugich skarżących się, oprymowanych w trybunale Flemingowskim oderwać, a potem oderwanych od protekcji tym łatwiej zgubić. Co zaś do kombinacji, mówiłem, że żadnej pewności dojścia onej nie masz. Tandem wyjechaliśmy z plebanii do stancji naszej do karczmy w Garbowie, gdzie tylko cośmy się położyli i świece pogasili, przybiegł z Przybysławic towarzysz letki nadworny księcia kanclerza zapraszając nas imieniem księżny kanclerzyny na wieczerzę, bo książęcia kanclerza w Przybysławicach nie było. Jeszcze się był w Końskich u kanclerza koronnego zabawił, tylko do Przybysławic Sosnowskiego dla traktowania z nami przysłał.
Zdumieliśmy się na te zapraszanie i egzaminowaliśmy tego towarzysza, jeżeli się nie
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 704
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
dostawszy jej, lub podczas Komunii, lub wykradłszy, w oczach diabła depczą. Bańkiety czarownicom sprawuje czart, potrawy do gustu prezentując, albo same je sobie czarownice zastawiają, skąd inąd złodziejskim porwawszy sposobem. Stołu mają benedykcją Belzebuba wzywając. Po traktamencie, mają swój taniec przy adoracyj czarta i śpiewaniu wszetecnych pieśni; świece potym pogasiwszy też czarownice, to zmęszczyznami, to z czartami carnaliter còęunt. Maści sobie na czarów sprawowanie preparują z trupów tych co na szubienicy, albo na pa- O Maleficjum, albo Czarach, co mogą?
lu zostają, często potyrczenta warzą natęż maść; a co większa Najś. Sakramentu (Deo permittente) i Oleju świętego
dostáwszy iey, lub podczas Kommunii, lub wykradłszy, w oczach diabła depczą. Bańkiety czárownicom sprawuie czart, potrawy do gustu prezentuiąc, albo same ie sobie czarownice zástáwiaią, zkąd inąd złodzieyskim porwawszy sposobem. Stołu maią benedykcyą Beelzebuba wzywaiąc. Po tráktamencie, maią swoy taniec przy adoracyi czárta y spiewaniu wszetecnych pieśni; swiece potym pogasiwszy też czárownice, to zmęszczyznami, to z czártami carnaliter còęunt. Maści sobie ná czárow sprawowanie preparuią z trupow tych co na szubienicy, álbo na pa- O Maleficium, albo Czarách, co mogą?
lu zostaią, często potyrczenta wárzą natęż maść; á co większa Nayś. Sakrámentu (Deo permittente) y Oleiu swiętego
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 243
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
, aco ofiarowali, to sami jedli, pili. Victores niewolnika najznaczniejszegopalili Bogom. Ciała zmarłych Panów z najdroższemi rzeczami ruchomemi, z końmi dwiema, psami i sługą wiernym, (krewnym zań zapłaciwszy) ofiarowali Aż Władysław Jagiełło Król Polski Wielkie Książę Litewskie, sam Wiarę przyjawszy Chrześcijańską z Jadwigą. Bałwany te zrujnował, pogasił ognie wodą Chrztu Z. sosny te leśne Bogi dekretował na siekiery i opał, aż się z admiracją Odżywała Litwa: Cóż to za Bogowie tacy, że tym Polakom nie szkodzą? Pod czas Chrztu poddaństwu suknie rozdawał białe sukienne Jednego doja 30 tysięcy Litwy ochrzciło się, oprócz Panów i szlachty. Litwa w żdłuż ma
, aco ofiarowali, to sami iedli, pili. Victores niewolnika nayznacznieyszegopalili Bogom. Ciała zmarłych Panow z naydroższemi rzeczami ruchomemi, z końmi dwiema, psami y sługą wiernym, (krewnym zań zapłaciwszy) ofiarowali Aż Władysław Iagełło Krol Polski Wielkie Xiąże Litewskie, sam Wiarę przyiawszy Chrześciańską z Iadwigą. Bałwany te zruynował, pogasił ognie wodą Chrztu S. sosny te leśne Bogi dekretował na siekiery y opał, aż się z admiracyą Odżywała Litwa: Coż to za Bogowie tacy, że tym Polakom nie szkodzą? Pod czas Chrztu poddaństwu suknie rozdawał białe sukienne Iednego doia 30 tysięcy Litwy ochrzciło się, oprucz Panow y szlachty. Litwa w żdłuż ma
Skrót tekstu: ChmielAteny_IV
Strona: 359
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 4
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1756
Data wydania (nie wcześniej niż):
1756
Data wydania (nie później niż):
1756
świerzb zginie: jednakże napominam ludzi/ aby tego bez rady Doktora nie czynili: gdyż się często o wielkie niebezpieczeństwo ludzie przyprawują. To też za pewną rzecz niektórzy powiadają/ że którzy ludzie chcą się udać za świątobliwe/ i barzo trzeźwie/ tedy częstokroć podkurzają sobie twarz siarką Jakoż kiedy kto chce nastraszyć ludzi/ tedy pogasiwszy wszytkie świece/ niechaj zapali siarkę/ a kto nań pojźrzy przez on płomień/ będzie się mu zdał bledszy i straszniejszy aniżeli trup. O Cieplicach Rozdział Dwudziesty. Rozdział Dwudziesty pierwszy. O Cieplicach Ropy abo kleju i nafty rodzajów wiele, i Camfora jest rodzaj kleju, i na serce dobra.
ROpa abo klej trojaki
świerzb zginie: iednákże nápominam ludźi/ áby tego bez rády Doktorá nie cżynili: gdyż się często o wielkie niebespiecżeństwo ludźie przypráwuią. To też zá pewną rzecż niektorzy powiádáią/ że ktorzy ludźie chcą się vdáć zá świątobliwe/ y bárzo trzeźwie/ tedy cżęstokroć podkurzáią sobie twarz śiárką Iákosz kiedy kto chce nástrászyć ludźi/ tedy pogáśiwszy wszytkie świece/ niechay zápali śiárkę/ á kto nań poyźrzy przez on płomień/ będźie się mu zdał bledszy y strásznieyszy ániżeli trup. O Cieplicách Rozdźiał Dwudźiesty. Rozdźiał Dwudźiesty pierwszy. O Cieplicách Ropy ábo kliiu y naphthy rodzáiow wiele, y Cámphorá iest rodzay kliiu, y ná serce dobra.
ROpá ábo kliy troiáki
Skrót tekstu: SykstCiepl
Strona: 117.
Tytuł:
O cieplicach we Skle ksiąg troje
Autor:
Erazm Sykstus
Drukarnia:
Krzysztof Wolbramczyk
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1617
Data wydania (nie wcześniej niż):
1617
Data wydania (nie później niż):
1617
pompy/ na które więc łożą byś był nazacniejszy/ nie tobie/ ale albo ludzkim oczom/ albo swej próżnej chwale sprawują. Gdy by ich niewidziano (wierz mi) nie tak by płakali. Ale by też twój był własny ten jaśnie oświecony Katafalk/ po pwych pochlebnych panegyrykach/ po tęskliwej Muzyce/ świece pogaszą/ wszyscy umilkną w ciemny cię grób wrzucą/ gdzie aż do dnia sądnego gnić będziesz. Isa: 14. Subter te sternetur tinea et operimentum tuum erunt vermes. 8. Z tego wszytkiego to sobie póki co masz czasu/ uważ: że jeżeli taki zgon żywota twego być ma? nie masz/ nie masz na
pompy/ ná ktore więc łożą byś był nazacnieyszy/ nie tobie/ ále álbo ludzkim oczom/ álbo swey prożney chwale sprawuią. Gdy by ich niewidziáno (wierz mi) nie ták by płakáli. Ale by też twoy był własny ten iáśnie oświecony Katafalk/ po pwych pochlebnych panegyrikach/ po tęskliwey Muzyce/ świece pogaszą/ wszyscy umilkną w ćiemny ćię grob wrzucą/ gdźie aż do dniá sądnego gnić będźiesz. Isa: 14. Subter te sternetur tinea et operimentum tuum erunt vermes. 8. Z tego wszytkiego to sobie poki co masz czasu/ uważ: że ieżeli táki zgon żywotá twego być ma? nie masz/ nie masz ná
Skrót tekstu: BujnDroga
Strona: 130
Tytuł:
Droga do domu
Autor:
Michał Bujnowski
Drukarnia:
Akademia Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
zmieści W mniejszym sercu od jabłka, bo go skryjesz w pięści? Inszych ten herb szlachectwo ozdabia, mnie szpeci, Z najlichszych, z najpodlejszych jednym czyniąc z kmieci. Ach, wolałbym się w gnoju, robak, widzieć, podły, Ażeby mnie dziś miecze tak ciężkie nie bodły! Wymiotła dom i wszytkie pogasiła, że nic Nie zostało, sroga śmierć światła moich źrenic. Olsnął stary Tobijasz na oczy; aż ledwie Syn opłakany przyszedł, przejźrał na obiedwie; Mnie już z tymi świecami i nadzieja gaśnie, Żebym kiedy na świecie w słońce patrzył jaśnie. Tak grubym i tak ciężkim zaszły bielmem oczy, Że go, póki
zmieści W mniejszym sercu od jabłka, bo go skryjesz w pięści? Inszych ten herb szlachectwo ozdabia, mnie szpeci, Z najlichszych, z najpodlejszych jednym czyniąc z kmieci. Ach, wolałbym się w gnoju, robak, widzieć, podły, Ażeby mnie dziś miecze tak ciężkie nie bodły! Wymiotła dom i wszytkie pogasiła, że nic Nie zostało, sroga śmierć światła moich źrenic. Olsnął stary Tobijasz na oczy; aż ledwie Syn opłakany przyszedł, przejźrał na obiedwie; Mnie już z tymi świecami i nadzieja gaśnie, Żebym kiedy na świecie w słońce patrzył jaśnie. Tak grubym i tak ciężkim zaszły bielmem oczy, Że go, póki
Skrót tekstu: PotPoczKuk_III
Strona: 447
Tytuł:
Poczet herbów szlachty
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
herbarze
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1696
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987