zrysuj Mapę twoim trybem, od D, przez kopce E, F, G, H, L, C, a ona zrysowana pokażeć omyłki znaczne Mapy, inakszym instrumentem wystawionej. Wszakze wtakich okazjach, chroń się ruinować kogo, i szczerym sercem podejmuj się takiej proby, aby Dziedżyc nie był ukrzywdzony. Jeżeliby zaś poginęły kopce, i nie było o dalszych od D, pamięci między ludżmi, tak żebyś punktu E, żadnego znaku nie mógł mieć na ziemi: tedy przenieś DE, na skalę, i nanotowawszy jej cząstki: uczyń: Jako linia CD na Mapie cząstek zskale 291. do łokci 300 na ziemi w odległości CD
zrysuy Máppę twoim trybem, od D, przez kopce E, F, G, H, L, C, á oná zrysowána pokażeć omyłki znáczne Máppy, inákszym instrumentem wystáwioney. Wszákze wtákich okázyách, chroń się ruinowáć kogo, y szczerym sercem podeymuy się tákiey proby, áby Dźiedżic nie był vkrzywdzony. Jeżeliby záś poginęły kopce, y nie było o dálszych od D, pámięći między ludżmi, ták żebyś punktu E, żadnego znáku nie mogł mieć ná źiemi: tedy przenieś DE, ná skálę, y nánotowawszy iey cząstki: vczyń: Iáko liniia CD ná Máppie cząstek zskále 291. do łokći 300 ná żiemi w odległośći CD
Skrót tekstu: SolGeom_II
Strona: 101
Tytuł:
Geometra polski cz. 2
Autor:
Stanisław Solski
Drukarnia:
Jerzy i Mikołaj Schedlowie
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
matematyka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1684
Data wydania (nie wcześniej niż):
1684
Data wydania (nie później niż):
1684
pod namioty chodzili, i Bogarodzicę wespół z nimi śpiewali: ale mało takich bywało, więcej tych którzy ani wiedzieli co to jest, ani wiedzieć chcieli. Ja do starego Żołnierza, starą pieśń niosę, w którym stare (nic niepochlebiam) obyczaje widzę. Żołdy twoje, któreś brał za krwawe posługi twoje, nie poginęły; nie są od marnotrawców pożarte, jako niektórych, którzy ani wiedzą co to grosz zachować; nigdy nic nie mają ani przed wojną, ani na wojnie, ani po wojnie. Znaczne zbiory twoje po Akademiach, po Szkołach, po Klasztorach; Boże daj szczęście/ Cny KAWALERZE i dalej. Brał niegdy DAVID Król Izraelski
pod namioty chodzili, y Bogárodzicę wespoł z nimi śpiewáli: ále máło tákich bywáło, więcey tych ktorzy áni wiedzieli co to iest, áni wiedzieć chćieli. Ia do stárego Zołnierzá, stárą pieśń niosę, w ktorym stáre (nic niepochlebiam) obyczáie widzę. Zołdy twoie, ktoreś brał zá krwáwe posługi twoie, nie poginęły; nie są od márnotrawcow pożárte, iáko niektorych, którzy áni wiedzą co to grosz záchować; nigdy nic nie máią áni przed woyną, áni ná woynie, áni po woynie. Znáczne zbiory twoie po Akádemiách, po Szkołách, po Klasztorách; Boże day szczęśćie/ Cny KAWALERZE y dáley. Brał niegdy DAVID Krol Izráelski
Skrót tekstu: BirkOboz
Strona: 6
Tytuł:
Kazania obozowe o Bogarodzicy
Autor:
Fabian Birkowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1623
Data wydania (nie wcześniej niż):
1623
Data wydania (nie później niż):
1623
oderwana być nie mogła. Twoje tedy duszę przeniknął gwałt boleści/ i dla tegoż cię zowiemy więcej niż Męczenniczką. Niechaj zakończą ten Traktat słowa ś. Bernardyna Seneńskiego: Tak wielka była (mowi) boleść naświętszej Panny/ żeby też była rozdzielona na wszytkie kreatury/ które jedno bólu uczuć mogą/ wszytkieby były zaraz poginęły. Jakoż to? Nic pewniejszego/ iż ból serdeczy z aprehensiej i myśli złego pochodzi. Ja tak rozumiem/ iż wszystkie uznawania wszytkich oraz kreatur/ i wszytkie porwania na myśl bólów/ frasunków/ nie porównają z jednym uważaniem Bogarodzice/ które miała/ gdy patrzała na umierającego Syna swojego. Ona sama znała dostojeństwo tej persony
oderwána być nie mogłá. Twoie tedy duszę przeniknął gwałt boleśći/ y dla tegoż ćię zowiemy więcey niż Męczenniczką. Niechay zákończą ten Traktat słowá ś. Bernárdyná Seneńskiego: Ták wielka byłá (mowi) boleść naświętszey Pánny/ żeby też byłá rozdźielona ná wszytkie kreátury/ które iedno bolu vczuć mogą/ wszytkieby były záraz poginęły. Iákoż to? Nic pewnieyszego/ iż bol serdeczy z apprehensiey y myśli złego pochodźi. Ia ták rozumiem/ iż wszystkie vznawánia wszytkich oraz kreátur/ y wszytkie porwánia ná myśl bolow/ frásunkow/ nie porownáią z iednym vważániem Bogárodźice/ ktore miáłá/ gdy pátrzáłá ná vmieráiącego Syná swoiego. Oná sámá znáłá dostoieństwo tey persony
Skrót tekstu: BirkOboz
Strona: 30
Tytuł:
Kazania obozowe o Bogarodzicy
Autor:
Fabian Birkowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1623
Data wydania (nie wcześniej niż):
1623
Data wydania (nie później niż):
1623
sive per os, sive per iugulum anima e corpore exeat, parum curant. Otóż tobie rokosz, którym nauczysz podobno nas Polaków, braciej swej miłej, onej łaciny, czego przedtym nigdy nie umieli i nie rozumieli, co to jest bellum civile, czego jako sławne one rzeczyplte in Africa, in Asia skosztowały, zaraz poginęły. że ich nie wyliczam, jedno przypominam ostatnią, rzymską, która nie miała inszego medium do zguby i upadku swego, jedno to, przez co sąsiedzi naszy Węgrowie i Czechowie zginęli, przez co in universum wszytkie rzeczyplte się gubią i giną według onej dawnej przypowieści: Concordia res parvae crescunt, discordia maximae dilabuntur. Już
sive per os, sive per iugulum anima e corpore exeat, parum curant. Otóż tobie rokosz, którym nauczysz podobno nas Polaków, braciej swej miłej, onej łaciny, czego przedtym nigdy nie umieli i nie rozumieli, co to jest bellum civile, czego jako sławne one rzeczyplte in Africa, in Asia skosztowały, zaraz poginęły. że ich nie wyliczam, jedno przypominam ostatnią, rzymską, która nie miała inszego medium do zguby i upadku swego, jedno to, przez co sąsiedzi naszy Węgrowie i Czechowie zginęli, przez co in universum wszytkie rzeczyplte się gubią i giną według onej dawnej przypowieści: Concordia res parvae crescunt, discordia maximae dilabuntur. Już
Skrót tekstu: SkarRokCz_II
Strona: 38
Tytuł:
Otóż tobie rokosz!
Autor:
Skarga Piotr
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1606
Data wydania (nie wcześniej niż):
1606
Data wydania (nie później niż):
1606
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1918
już dorosłego, Dąbrowskiego, który wszystkie inskrypcje na kolumnach, ołtarzach i w całym kościele, przy herbach i różnych symbolach, i hieroglifikach popisane, przepisywał. A że mi tego manuskryptu zaraz po pogrzebie dla różnych moich przeszkód i trudności pisać nie przyszło, więc to wszystko na płótnach pod wodę malowane i inskrypcje pisane pogniły i poginęły. Co wszystko sam komponowałem i pisałem. Miałem potem sam mowę, zapraszając na chleb żałobny, de tenore sequenti, którą prawie ex tempore mówiłem, bo cale do należytego przygotowania się czasu nie miałem. (...)
Po tej żałobnej mowie i zaproszeniu na chleb żałobny pojechałem ze
już dorosłego, Dąbrowskiego, który wszystkie inskrypcje na kolumnach, ołtarzach i w całym kościele, przy herbach i różnych symbolach, i hieroglifikach popisane, przepisywał. A że mi tego manuskryptu zaraz po pogrzebie dla różnych moich przeszkód i trudności pisać nie przyszło, więc to wszystko na płótnach pod wodę malowane i inskrypcje pisane pogniły i poginęły. Co wszystko sam komponowałem i pisałem. Miałem potem sam mowę, zapraszając na chleb żałobny, de tenore sequenti, którą prawie ex tempore mówiłem, bo cale do należytego przygotowania się czasu nie miałem. (...)
Po tej żałobnej mowie i zaproszeniu na chleb żałobny pojechałem ze
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 502
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
kanclerz i kanonik brzeski, za pieczętarzów podpisali się. Ale tak te testimonium, jako i rewizje z magdeburii horodeckiej, tudzież rewizje z metryk kościoła i cerkwi horodeckiej wyjęte, wyżej wyrażone, podczas sprawy naszej w Mińsku w trybunale agitowanej, ex quo kancelaria trybunalska, jako się niżej wyrazi, od księcia kanclerza przekupiona była, poginęły.
In interstitio tego mego o inwestygacje procedencji kalumniatorki, o rewizje z Horodca i inne probacje starania, jeździłem najprzód z bratem moim pułkownikiem do Sufczyńskiego, generała majora wojsk W. Ks. Lit., do Demiańczyc, które brat mój za konsensem księcia Radziwiłła, chorążego wielkiego W. Ks. Lit., wykupował
kanclerz i kanonik brzeski, za pieczętarzów podpisali się. Ale tak te testimonium, jako i rewizje z magdeburii horodeckiej, tudzież rewizje z metryk kościoła i cerkwi horodeckiej wyjęte, wyżej wyrażone, podczas sprawy naszej w Mińsku w trybunale agitowanej, ex quo kancelaria trybunalska, jako się niżej wyrazi, od księcia kanclerza przekupiona była, poginęły.
In interstitio tego mego o inwestygacje procedencji kalumniatorki, o rewizje z Horodca i inne probacje starania, jeździłem najprzód z bratem moim pułkownikiem do Suffczyńskiego, generała majora wojsk W. Ks. Lit., do Demiańczyc, które brat mój za konsensem księcia Radziwiłła, chorążego wielkiego W. Ks. Lit., wykupował
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 553
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
nas w Rusi miedzy ludźmi prostymi/ najduje się niemało/ i przymędrszych: niemasz już ani france/ ani paraliżów/ ani kurczu/ ani łamania w kościach/ ani dychawice/ ani drżenia serca/ jedno gościec. Ale prawda to jest/ że jest wiele gośćcowatych w Rusi/ jednakże nie przeto już inne choroby poginęły: gdy za zbytkami naszemi/ i za grzechami/ nie ubywa chorób/ ale prawie co wiek i co dzień// jeszcze przybywa. Nazywajmysz tedy paraliże/ paraliżem: kurcze/ kurczem: podagrę/ podagrą: francę/ francą: a gościec/ gośćcem. A kiedy będziem nazywać własnemi nazwiski każdą chorobę/ łatwiej
nas w Ruśi miedzy ludźmi prostymi/ náyduie się niemáło/ y przymędrszych: niemász iuż áni france/ ani páralyżow/ áni kurcżu/ áni łamánia w kośćiách/ áni dychawice/ áni drżenia sercá/ iedno gośćiec. Ale prawdá to iest/ że iest wiele gośćcowátych w Ruśi/ iednákźe nie przeto iuż inne choroby poginęły: gdy zá zbytkámi nászemi/ y zá grzechámi/ nie vbywa chorob/ ále práwie co wiek y co dźień// ieszcże przybywa. Názywaymysz tedy párályże/ párályżem: kurcże/ kurcżem: podágrę/ podágrą: fráncę/ fráncą: á gośćiec/ gośćcem. A kiedy będźiem názywáć własnemi názwiski káżdą chorobę/ łatwiey
Skrót tekstu: SykstCiepl
Strona: 206.
Tytuł:
O cieplicach we Skle ksiąg troje
Autor:
Erazm Sykstus
Drukarnia:
Krzysztof Wolbramczyk
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1617
Data wydania (nie wcześniej niż):
1617
Data wydania (nie później niż):
1617
co dżóżaetas priore deterior subit, jako dowcipy na złe ustawicznie się polerują, i tym ab institutis Przodków naszych tak dalekośmy się odstrychneli, że albo co przydajemy, albo umniejszamy od nich. Tożby się bez ochyby i teraz działo, gdyby stanęło; że, rwać się niemogą Sejmik Relationis et Electionum, wszystkieby poginęły Sejmiki bo chociaż na tych Sejmikach, któreby się rwać niemogły, niegodziło się tylko o materiach traktować należących do tych Sejmików, jako to na Relationis, jako si wyżej wyraziło. Jako to na Elekcjonalnych w obieraniu Urzędników Ziemskich, i Deputatów na Trybunały; przecię wiedzą: że się ten Sejmik zerwać niemoże
co dźóźaetas priore deterior subit, iáko dowćipy ná złe ustawicznie się poleruią, y tym ab institutis Przodkow nászych ták dálekośmy się odstrychneli, że álbo co przydáiemy, álbo umnieyszamy od nich. Tożby się bez ochyby y teraz dźiało, gdyby stánęło; że, rwać się niemogą Seymik Relationis et Electionum, wszystkieby poginęły Seymiki bo choćiaż ná tych Seymikách, ktoreby się rwać niemogły, niegodźiło się tylko o materyach tráktować náleżących do tych Seymikow, iáko to ná Relationis, iáko si wyżey wyraźiło. Jáko to ná Elekcyonalnych w obierániu Urzędnikow Ziemskich, y Deputatow ná Trybunały; przećię wiedzą: że się ten Seymik zerwać niemoże
Skrót tekstu: RadzKwest
Strona: 166
Tytuł:
Kwestie polityczne
Autor:
Franciszek Radzewski
Drukarnia:
Drukarnia Akademicka
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1743
Data wydania (nie wcześniej niż):
1743
Data wydania (nie później niż):
1743
: Et si aliquis nollet se iure terrestri contentare, contra talem consurgemus? Kto chce co gorszego Rzpltej uczynić, jako ci czynią? Omnem ordinem confundunt, co większa, na taki ognia zapał założyli się, że jeśli sam Pan Bóg tego nie zatrzyma, prawo żadne, zwierzchność żadna nie zatrzyma. Czem inszem rzeczypospolite poginęły, jeno takim sposobem? Bo na kogoście się uzbroili? Sami na się. Rzeczecie: »Boimy się opresji«.—Nie widzę żadnej. Tak ci piszą o Rzymianach: Cum ab hostibus vinci non poterant, se ipsos vicerunt. Toż pono usiłujecie; qui potestati resistit, Deo resistit. Kto wspomni
: Et si aliquis nollet se iure terrestri contentare, contra talem consurgemus? Kto chce co gorszego Rzpltej uczynić, jako ci czynią? Omnem ordinem confundunt, co większa, na taki ognia zapał założyli się, że jeśli sam Pan Bóg tego nie zatrzyma, prawo żadne, zwierzchność żadna nie zatrzyma. Czem inszem rzeczypospolite poginęły, jeno takim sposobem? Bo na kogoście się uzbroili? Sami na się. Rzeczecie: »Boimy się opresyi«.—Nie widzę żadnej. Tak ci piszą o Rzymianach: Cum ab hostibus vinci non poterant, se ipsos vicerunt. Toż pono usiłujecie; qui potestati resistit, Deo resistit. Kto wspomni
Skrót tekstu: VotSzlachCz_II
Strona: 439
Tytuł:
Votum ślachcica jednego podczas rokoszu
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1606
Data wydania (nie wcześniej niż):
1606
Data wydania (nie później niż):
1606
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1918
brzegów z takim impetem i z strachem/ iż budowania bliskie walić się musia- ły. Słyszeć też było głosy żałosne/ właśnie jako kiedy białagłowa utrapienie wielkie cierpi/ i przychodzi do ciężkiej męki: Ach niestetyż mnie/ dziatki moje/ już przyszła godzina waszej zguby: gdzież was podzieję/ żebyście zaraz wszytkie nie poginęły? Widziano rozmaite dziwy o dwu głowach/ które przyniesione przed króla zniknęły. Rybitwy łowiąc na jezierze pojmali ptaka/ takiej farby/ i tak wielkiego jako żoraw/ lecz postępki miał nigdy niewidane: posłali go do króla/ i barzo go nim zafrasowali. Miało to niewidane zwierzę na wierzchu głowy jednę rzecz/ jako zwierciadło.
brzegow z tákim impetem y z stráchem/ iż budowánia bliskie wálić się muśiá- ły. Słyszeć też było głosy żáłosne/ własnie iáko kiedy białagłowá vtrapienie wielkie ćierpi/ y przychodźi do ćiężkiey męki: Ach niestetysz mnie/ dźiatki moie/ iuż przyszłá godźiná wászey zguby: gdźież was podźieię/ żebyśćie záraz wszytkie nie poginęły? Widźiano rozmáite dźiwy o dwu głowách/ ktore przynieśione przed krolá zniknęły. Rybitwy łowiąc ná ieźierze poimáli ptaká/ tákiey fárby/ y ták wielkiego iáko żoraw/ lecz postępki miał nigdy niewidáne: posłáli go do krolá/ y bárzo go nim záfrásowáli. Miáło to niewidáne źwierzę ná wierzchu głowy iednę rzecz/ iáko zwierćiádło.
Skrót tekstu: BotŁęczRel_V
Strona: 30
Tytuł:
Relacje powszechne, cz. V
Autor:
Giovanni Botero
Tłumacz:
Paweł Łęczycki
Drukarnia:
Mikołaj Lob
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
egzotyka, geografia, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609