zatem trzech by z koła przyjaciół asekurowanych księcia kanclerza ubyło, ale to medium, jakoby minus honorificum, nie zdawało się Bohuszowi rządzącemu naówczas trybunałem. Jakoż to boskiej było opatrzności dzieło, bo po wyrzuceniu z koła owych trzech deputatów mógłby się był książę kanclerz dać kondemnować, a bez oczywistego dekretu mógłby nas na następującym pognębić trybunale.
Zostawało zatem dwa tygodnie przed przywołaniem sprawy do starania się o asekurowanie pluralitatis. A wtem Jan Cywiński, agent mój trybunalski, przekupiony od plenipotentów księcia kanclerza lit., niby na kilka dni odjechał do domu, ale się potem nie powrócił i tak mnie porzucił. Wszystek zatem na mnie jednego ciężar obwalił się.
zatem trzech by z koła przyjaciół asekurowanych księcia kanclerza ubyło, ale to medium, jakoby minus honorificum, nie zdawało się Bohuszowi rządzącemu naówczas trybunałem. Jakoż to boskiej było opatrzności dzieło, bo po wyrzuceniu z koła owych trzech deputatów mógłby się był książę kanclerz dać kondemnować, a bez oczywistego dekretu mógłby nas na następującym pognębić trybunale.
Zostawało zatem dwa tygodnie przed przywołaniem sprawy do starania się o asekurowanie pluralitatis. A wtem Jan Cywiński, agent mój trybunalski, przekupiony od plenipotentów księcia kanclerza lit., niby na kilka dni odjechał do domu, ale się potem nie powrócił i tak mnie porzucił. Wszystek zatem na mnie jednego ciężar obwalił się.
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 578
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
odstąpiwszy od nas, przywiązany do partii księcia kanclerza lit. Pod tęż porę zdarzyło mi się mówić z pułkownikiem, bratem moim, o sprawie naszej z księciem kanclerzem, w jakiej jesteśmy opresji i trwodze, i przydałem to, że — uchowaj Boże, abyśmy mieli jaką trwogę pokazać, tedy by nas jeszcze bardziej pognębił książę kanclerz. Wpóki albowiem widzi, że na umyśle nie upadamy, wpóty może rozumieć, że jakie sposoby mamy do bronienia się jemu. Skoro zaś byśmy się mu submitowali, tedy już by osądził, że jesteśmy w obronie na-
szej zdesperowani i, jak jest zawzięty, nie byłby dla nas lepszy ani łaskawszy
odstąpiwszy od nas, przywiązany do partii księcia kanclerza lit. Pod tęż porę zdarzyło mi się mówić z pułkownikiem, bratem moim, o sprawie naszej z księciem kanclerzem, w jakiej jesteśmy opresji i trwodze, i przydałem to, że — uchowaj Boże, abyśmy mieli jaką trwogę pokazać, tedy by nas jeszcze bardzej pognębił książę kanclerz. Wpóki albowiem widzi, że na umyśle nie upadamy, wpóty może rozumieć, że jakie sposoby mamy do bronienia się jemu. Skoro zaś byśmy się mu submitowali, tedy już by osądził, że jesteśmy w obronie na-
szej zdesperowani i, jak jest zawzięty, nie byłby dla nas lepszy ani łaskawszy
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 685
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
Okrętami upłyneli stamtąd, i zakończyło się BELLUM SACRUM. Lubo jeszcze Roku 1311. na Konsylium Wienneńskim we Francyj Wojna była Święta uchwalona, i na innych miejscach nie raz, Odtąd Cassanus Han Tatarski cudownie oświecony, ochrzczony, Syna mając urodzonego Czarnego, a przez Chrzest zbielałego, dwa kroć sto tysięcy mając Wojska, Saracenów bardzo pognębił, i wypędził, i udał się do Persyj: a tu Turcy Anatolią, i Bytnią mający, pod manudukcją Ottomana Roku 1300. na resztę Saracenów pozostałych od Kasana potencyj, napadają, ich wypędzają, i swemu Państwu Tureckiemu, czyli Ottomańskiemu w Azyj rzucają mocne Fundamenta, Saraceńską Monarchią lat 678. stojącą, obaliwszy
Okrętámi upłyneli ztamtąd, y zákończyło się BELLUM SACRUM. Lubo ieszcze Roku 1311. ná Koncilium Wienneńskim we Fráncyi Woyná była Swięta uchwáloná, y ná innych mieyscach nie ráz, Odtąd Cassanus Han Tatarski cudownie oświecony, ochrzczony, Syná maiąc urodzonego Czárnego, á przez Chrzest zbielałego, dwá kroć sto tysięcy maiąc Woyska, Sarácenow bardzo pognębił, y wypędźił, y udał się do Persyi: á tu Turcy Anátolią, y Bythnią maiący, pod manudukcyą Ottomaná Roku 1300. ná resztę Sarácenow pozostáłych od Kasaná potencyi, nápadaią, ich wypędzaią, y swemu Państwu Tureckiemu, czyli Ottomańskiemu w Azyi rzucáią mocne Fundamenta, Saráceńską Monárchią lat 678. stoiącą, obaliwszy
Skrót tekstu: ChmielAteny_II
Strona: 726
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 2
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1746
Data wydania (nie wcześniej niż):
1746
Data wydania (nie później niż):
1746
, jak nas zaczął trapić,
Nie dość, że stamtąd na zawsze wytrącił, Jeszcze nieprzestał na zemstę pokwapić, Uformowawszy zamek tak obronny, Do poddania się nikomu nie skłonny, Jaki wstyd dla nas, gdy w ostatniej wzgardzie, Na całą wieczność szpetnemi będziemy, To piękne dzieło, pocznie sobie hardzie, Zwiąże, pognębi, gdy go nie zechcemy, Szanować potym, to osiędzie łono, Na wieki, z kąd nas na łeb wypędzono, Wszystkich was prośbą i groźbą zaklinam, Ktokolwiek sposób jaki znaleźć może, Zazdrosnych, chytrych, łakomych, zaczynam Wzywać, wydrzyjeje, chociaż to jest Boże, Ja gdybym nie był łańcuchem związany,
, iák nás záczął trapić,
Nie dość, że ztamtąd ná záwsze wytrącił, Jeszcze nieprzestał ná zemstę pokwapić, Uformowawszy zámek ták obronny, Do poddania się nikomu nie skłonny, Jáki wstyd dla nas, gdy w ostátniey wzgárdzie, Ná całą wieczność szpetnemi będziemy, To piękne dzieło, pocznie sobie hardzie, Zwiąże, pognębi, gdy go nie zechcemy, Szanować potym, to osiędzie łono, Ná wieki, z kąd nas ná łeb wypędzono, Wszystkich was proźbą y groźbą záklinam, Ktokolwiek sposob iáki ználeść moźe, Zázdrosnych, chytrych, łákomych, záczynam Wzywać, wydrzyieie, chociaż to iest Boże, Ja gdybym nie był łancuchem związany,
Skrót tekstu: DrużZbiór
Strona: 182
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Elżbieta Drużbacka
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, poematy epickie, satyry, żywoty świętych
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752
Wojska pod Miasto sprowadził Żeby tak znami bezpieczniej się wadził. XXIII. Płakał Cezara, ale w jego tropy I prędko, i chciał koniecznie wstępować Gdyby Octawi te jego pochopy Równą potęgą niechciał był hamować Zaczym w Gallią pomknął swojej stopy Tam chcąc Stolicę Wojny ufundować Żeby tym kśżtałtem jak Cezar dokazał I on naś stamtąd pognębił, popłazał. XXIV. Ostrością kary Rycerstwo potrwożył Chcąc mieć na wśżelkie nie leniwych zbrodnie Nie buntowników, i nie zdrajców pożył, Na których trżeba rękę ściągnąc godnie Jednak dyskretnie, jeśli kto wydrożył I to za wielkie bunty i prżewodnie A on za lada bajki, mowy, śmiechy Nabił Rycerstwa przez losy, przez cechy.
Woyska pod Miasto sprowádził Zeby tak znami bespiecżniey się wádził. XXIII. Płakał Caezara, ale w iego tropy I prętko, y chciał koniecznie wstępować Gdyby Octawi te iego pochopy Rowną potęgą niechciał był hamować Zaczym w Gallią pomknął swoiey stopy Tam chcąc Stolicę Woyny ufundować Zeby tym kśżtałtem jak Caezar dokazał I on naś ztamtąd pognębił, popłazał. XXIV. Ostrosćią kary Rycerstwo potrwożył Chcąc miec na wśżelkie nie leniwych zbrodnie Nie buntownikow, y nie zdraycow pożył, Na ktorych trżeba rękę sćiągnąc godnie Jednak dyskretnie, ieśli kto wydrożył I to za wielkie bunty y prżewodnie A on za lada bayki, mowy, smiechy Nabił Rycerstwa prżez losy, prżez cechy.
Skrót tekstu: ChrośKon
Strona: 110
Tytuł:
Pharsaliej... kontynuacja
Autor:
Wojciech Stanisław Chrościński
Drukarnia:
Klasztor Oliwski
Miejsce wydania:
Oliwa
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1693
Data wydania (nie wcześniej niż):
1693
Data wydania (nie później niż):
1693