ludzie wielkie i rzeczy wysokie gubi. Pisze Jorat o rybie Fasten rzeczonej/ i prawi/ iż ta żyjąc w morzu/ gdy bierze w usta swoje słoną wodę/ tudzież ją osładza/ na której słodkość gdy siępośpieszają drugie rybki/ pożyra ich. Za prawdy nienawisnych (jakoś w dzisiejszej sprawie widział) potwarców i pognała dobrych ludzi: śmiele rzekę z onym Mieszczaninem w Noli/ iż pobożnych nie masz tylko na Cmentarzu; boć Panowie lubo przyjaciół/ lubo namiestników/ lubo Urzędników swoich słodkim a łapaczkowatym słowam uwierzywszy/ poczciwych o haniebną nienawiść/ wygnanie/ lubo śmierć przyprawują. Strzeżcie się tych Brytaników (rodzaj ryby jest) Przełożeni dla
ludźie wielkie y rzeczy wysokie gubi. Pisze Ioráth o rybie Fasten rzeczoney/ y práwi/ iż tá żyiąc w morzu/ gdy bierze w vstá swoie słoną wodę/ tudźież ią osładza/ ná ktorey słodkość gdy siępośpieszáią drugie rybki/ pożyra ich. Zá prawdy nienawisnych (iákoś w dźiśieyszey spráwie widźiał) potwarcow y pognáłá dobrych ludźi: śmiele rzekę z onym Mieszczáninem w Noli/ iż pobożnych nie mász tylko ná Cmyntarzu; boć Pánowie lubo przyiacioł/ lubo namiestnikow/ lubo Vrzędnikow swoich słodkim á łápáczkowátym słowam vwierzywszy/ poczciwych o hániebną nienawiść/ wygnánie/ lubo śmierć przypráwuią. Strzeżćie się tych Brytánnikow (rodzay ryby iest) Przełożeni dla
Skrót tekstu: KalCuda
Strona: 102.
Tytuł:
Teratourgema lubo cuda
Autor:
Atanazy Kalnofojski
Drukarnia:
Drukarnia Kijowopieczerska
Miejsce wydania:
Kijów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
, i mogli barzo dobrze sprostać, A cóż z-nimi złączeni? lezyka też dostać Nigdziej się nie zdarzyło, prócz Popa jednego, Od Książecej Wołoszy gdzieś zachwyconego. Który tylkoż powiedział o wczorajszej trwodze, Jako myślił uciekać, i zwątpił był srodze Chmielnicki już o sobie, gdyby trochę dali Nasi jako Poczęli w-Tabor ich pognali. Teraz, wiedząc co i tu w-Obozie się dzieje, I za przyściem Tatarów lepszej jest nadzieje, Poteżnie chce nastąpić. Skądże każdy w-głowie Sobie to ruminował: nawet i Wodzowie, Które z-pola nie zeszły dotąd jeszcze były Reimenty i Pułki, żeby nie schodziły Wkok posłali Ordynans i
, i mogli barzo dobrze sprostać, A coż z-nimi złączeni? lezyka też dostać Nigdźiey sie nie zdarzyło, procz Popá iednego, Od Xiążecey Wołoszy gdźieś záchwyconego. Ktory tylkoż powiedźiał o wczorayszey trwodze, Iáko myślił ućiekać, i zwątpił był srodze Chmielnicki iuż o sobie, gdyby troche dali Nási iáko poczeli w-Tabor ich pognali. Teraz, wiedząc co i tu w-Oboźie sie dźieie, I zá przyśćiem Tátárow lepszey iest nadźieie, Poteżnie chce nastąpić. Zkądże káżdy w-głowie Sobie to ruminował: nawet i Wodzowie, Ktore z-pola nie zeszły dotąd ieszcze były Reimenty i Pułki, żeby nie zchodźiły Wkok posłali Ordynáns i
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 29
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
babką chełpiła bogatą. I często nowe chusty sprawowała na się, I w srebrnym na każdy dzień chodzywała pasie. Onej trefnie żartować, onej w tańcu było Rej wodzić, onej samej, co żywo, służyło. Ledwie się o pułnocy do domu wracała, Bo, jako jedynaczce, matka folgowała. W ten czas była pognała kozy do chróściny, Kozy w chróścinie, ona u gęstej leszczyny Legła w chłodzie na trawie i smaczno zasnęła. Wilczaszku, żeś tam nie był, strawka cię minęła! Tamże pędził Amintas na pola przyległe, A gdy do kupy zgania owce swe rozbiegłe, Trafił na śpiącą. Co w nim za myśl w ten
babką chełpiła bogatą. I często nowe chusty sprawowała na się, I w srebrnym na każdy dzień chodzywała pasie. Onej trefnie żartować, onej w tańcu było Rej wodzić, onej samej, co żywo, służyło. Ledwie się o pułnocy do domu wracała, Bo, jako jedynaczce, matka folgowała. W ten czas była pognała kozy do chróściny, Kozy w chróścinie, ona u gęstej leszczyny Legła w chłodzie na trawie i smaczno zasnęła. Wilczaszku, żeś tam nie był, strawka cię minęła! Tamże pędził Amintas na pola przyległe, A gdy do kupy zgania owce swe rozbiegłe, Trafił na śpiącą. Co w nim za myśl w ten
Skrót tekstu: SzymSiel
Strona: 110
Tytuł:
Sielanki
Autor:
Szymon Szymonowic
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Sielanki i pozostałe wiersze polskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Pelc
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1964
naszych postrzelono 6 a zabito 2. Ale na to miejsce było w czym wybrać. Urzędniczysko potym owej Paniej przylazło z muszkieciskiem co sarny strzela tak ci dał mi na drogę męcherzynę prochu i kul owych tedy powiązanych trzech starczyzny wziąwszy Kazałem drugich kanczugami ociąc że by pamiętali Czarnieczczyków a przy tym dragani porozbierali ich do naga i pognali do lassa za drugiemi w śnieg srogi. Przebrakowawszy tedy koni 40 co w lepszych i owych trzech wziąwszy z sobą poszedłem. kulbak strzelby nabrali co az saniom ciężko było insze koni i te nasze cośmy namiejscu lepszych pozostawiali na Rubaszyństwo oddałem Urzędnikowi i chłopom i owe co się po ogrodach poniewierały kazałem Urzędnikowi
naszych postrzelono 6 a zabito 2. Ale na to mieysce było w czym wybrać. Urzędniczysko potym owey Paniey przylazło z muszkieciskiem co sarny strzela tak ci dał mi na drogę męcherzynę prochu y kul owych tedy powiązanych trzech starczyzny wziąwszy Kazałęm drugich kanczugami ociąc że by pamietali Czarnieczczykow a przy tym dragani porozbierali ich do naga y pognali do lassa za drugiemi w snieg srogi. Przebrakowawszy tedy koni 40 co w lepszych y owych trzech wziąwszy z sobą poszedłęm. kulbak strzelby nabrali co az saniom cięszko było insze koni y te nasze cosmy namieyscu lepszych pozostawiali na Rubaszynstwo oddałem Urzędnikowi y chłopom y owe co się po ogrodach poniewierały kazałęm Urzędnikowi
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 157v
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
A ma przytym Myśliwiec biczem/ który ma mieć na kształt woźniczego/ po krzakach chlustać/ i koniem je wykręcać/ jako i ów bakałarz co nad nim jeździ/ i biesagowy chłopiec. A zająca przejętego nie ma ladajako odjeżdzać/ a zgoła go szukać aż go popędza/ oprócz żeby inszego gdzie na stronie pies pognał/ bo w ten czas powinien i sam bieżeć/ i na sczuwacz do pada. O czym wnetże. Mają też ci Myśliwcy i miejsca uważać w zakładaniu/ a w podobniejsze zakładać. Mają i Lowczego onej namięzszej trąby słuchać/ którą on ich obraca/ kędy mu się zda/ żeby za nim zakładali/ kędy
A ma przytym Myśliwiec bicżem/ ktory ma mieć ná kształt woźnicżego/ po krzakách chlustáć/ y koniem ie wykręcáć/ iáko y ow bákáłarz co nád nim ieźdźi/ y bieságowy chłopiec. A záiącá przeiętego nie ma ládáiáko odieżdzáć/ á zgoła go szukáć áż go popędza/ oprocż żeby inszego gdźie ná stronie pies pognał/ bo w ten cżás powinien y sam bieżeć/ y ná scżuwácż do padá. O cżym wnetże. Máią też ći Myśliwcy y mieyscá vważáć w zákłádániu/ á w podobnieysze zákłádáć. Máią y Lowcżego oney namięzszey trąby słucháć/ ktorą on ich obráca/ kędy mu sie zda/ żeby za nim zákłádáli/ kędy
Skrót tekstu: OstrorMyśl1618
Strona: 52
Tytuł:
Myślistwo z ogary
Autor:
Jan Ostroróg
Drukarnia:
Bazyli Skalski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
myślistwo, zoologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1618
Data wydania (nie wcześniej niż):
1618
Data wydania (nie później niż):
1618
na toż cię Pogonio! KsIĄŻĘCE obroki Wypasły, żebyś hardzie przeciw Panu brykał, Gdyś w miejscu stojąc poczuł przeciwne wyroki Przestrzec go było, żeby od ciebie unikał, I był dalekim celu twojego kopyta Nie przemyciwszy na cle, niedał śmierci myta. O! nieszczesny Pogonio, wczymżeć Pan był dłużnym Ześ pognał za niem nagle, jakoby za żbiegiem, Przydybałeś zdradziecko, na trakcie podróżnym Nie dawszy mu wypocząć spokojnym noclegiem,
SANGUSZKÓW Klejnot w Herbie zaszczycał się tobą Tyś pierwszą głowę w Domu oczernił żałobą. Pegaz bajeczny dobył źrzodło Hipokrenę Z którego wytrysneły chłodne słodkie rzeki, Pogoń sprowadził z śmiercią gorącą gangrenę Tej ugasić nie mogły
ná toż cię Pogonio! XIĄŻĘCE obroki Wypásły, żebyś hárdzie przeciw Pánu brykał, Gdyś w mieyscu stoiąc poczuł przeciwne wyroki Przestrzedz go było, żeby od ciebie unikał, Y był dálekim celu twoiego kopyta Nie przemyciwszy ná cle, niedał śmierći myta. O! nieszczesny Pogonio, wczymżeć Pan był dłużnym Ześ pognał zá niem nágle, iákoby zá żbiegiem, Przydybałeś zdrádziecko, ná trákcie podrożnym Nie dáwszy mu wypocząć spokoynym noclegiem,
SANGUSZKOW Kleynot w Herbie zászczycał się tobą Tyś pierwszą głowę w Domu oczernił żałobą. Pegaz bajeczny dobył źrzodło Hipokrenę Z ktorego wytrysneły chłodne słodkie rzeki, Pogoń sprowádził z śmiercią gorącą gangrenę Tey ugasić nie mogły
Skrót tekstu: DrużZbiór
Strona: 306
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Elżbieta Drużbacka
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, poematy epickie, satyry, żywoty świętych
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752
być mogła/ tedy każdego i Rzymianina i Francuza/ sława i bojaźń sromoty a zelżywości/ tym barziej do zwycięstwa pobudzała. Stała bitwa od południa/ niemal do zachodu słońca/ a przecię jeszcze nie znać było/ kto przemagał/ dla czego w jednym miejscu skupiwszy się konni Niemcy/ przytarli na Francuzy/ i nieco ich pognali. A gdy koniecznie tył podali/ strzelce obskoczywszy naszy pobili/ drugich po wszystkich stronach aż do obozu siekąc gonili/ przyjśdź do sprawy niedopuścili. Ale owi/ co byli z Aleksiej wyszli/ smutni i nadzieję zwycięstwa niemal utraciwszy/ do miasta bieżeli. Potym dzień jeden sobie wytchnąwszy/ a w tym barzo wiele drzewa
być mogłá/ tedy káżdego y Rzymiániná y Fráncuzá/ sławá y boiaźń sromoty á zelżywośći/ tym bárźiey do zwyćięstwá pobudzałá. Stałá bitwá od południá/ niemal do zachodu słońcá/ á przećię iescze nie znáć było/ kto przemagał/ dla czego w iednym mieyscu skupiwszy sie konni Niemcy/ przytárli ná Fráncuzy/ y nieco ich pognáli. A gdy koniecznie tył podali/ strzelce obskoczywszy nászy pobili/ drugich po wszystkich stronách áż do obozu śiekąc gonili/ przyiśdź do spráwy niedopuśćili. Ale owi/ co byli z Alexiey wyszli/ smutni y nádźieię zwyćięstwá niemal vtráćiwszy/ do miástá bieżeli. Potym dźień ieden sobie wytchnąwszy/ á w tym bárzo wiele drzewá
Skrót tekstu: CezWargFranc
Strona: 205.
Tytuł:
O wojnie francuskiej ksiąg siedmioro
Autor:
Gajusz Juliusz Cezar
Tłumacz:
Andrzej Wargocki
Drukarnia:
Drukarnia wdowy Jakuba Sibeneychera
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1608
Data wydania (nie wcześniej niż):
1608
Data wydania (nie później niż):
1608
/ Trafiajże go więc dobrze/ wara na mię winić. MOLOR. Tak w lesie Meleager z Atalantą śpiewał/ Kiedym ja młodociane gałązki odziewał Dla zimna/ a owieczki po polu zieloną Trawkę strzygły ząbkami: co skończywszy/ z oną Wsiadł na koń wziąwszy oszczep. a ja owce one Z cielęty zaraz do dom pognał napaszone.
/ Tráfiayże go więc dobrze/ wárá ná mię winić. MOLOR. Ták w leśie Meleáger z Atálántą śpiewał/ Kiedym ia młodoćiáne gáłązki odziewał Dla zimná/ á owieczki po polu zieloną Trawkę strzygły ząbkámi: co skończywszy/ z oną Wśiadł ná koń wziąwszy oszczep. á ia owce one Z ćielęty záraz do dom pognał napászone.
Skrót tekstu: ChełHGwar
Strona: C4
Tytuł:
Gwar leśny
Autor:
Henryk Chełchowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
sielanki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1630
Data wydania (nie wcześniej niż):
1630
Data wydania (nie później niż):
1630
owo Pan B(og) po niebie z kołacami jeździ! A było ta- kich pocwar pod dwadzieścia set, przy tkorych płachetki rozwiesano rozmaite: na jednej bot żółty, sydło; na drugiej satan wie co pomachlowano! Oproc insych był na nietkorej chłop z kuśpielem, kozły, barany, woły, tkorem ściał bicykiem pognać; jacy, ze wysocko stały, nie mogłech dosiąć. Tkora to płachta jak pocął sołdra wykręcać, to to jak ptasek łatała, a przecię z niej zaden wół ani skop nie spad! Stało tez chłopów mocki na wysokim kominie, tkorzy, żółte kiski poplatawsy, jako pocwary wrzesceli. Śli zaś potem jacysi
owo Pan B(og) po niebie z kołacami jezdzi! A było ta- kich pocwar pod dwadzieścia set, przy tkorych płachetki rozwiesano rozmaite: na jednej bot zołty, sydło; na drugiej satan wie co pomachlowano! Oproc insych był na nietkorej chłop z kuśpielem, kozły, barany, woły, tkorem ściał bicykiem pognać; jacy, ze wysocko stały, nie mogłech dosiąć. Tkora to płachta jak pocął sołdra wykręcać, to to jak ptasek łatała, a przecię z niej zaden woł ani skop nie spad! Stało tez chłopow mocki na wysokim kominie, tkorzy, zołte kiski poplatawsy, jako pocwary wrzesceli. Śli zaś potem jacysi
Skrót tekstu: BarMazBad
Strona: 277
Tytuł:
Prawdziwa jazda Bartosza Mazura
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1643
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1643
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Polska satyra mieszczańska. Nowiny sowiźrzalskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Karol Badecki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950
poradzi z ołowem, Przymuszając na Pańskie zaproszonych gody. Anglia, która ognia dotychczas i wody Broniła katolikom, skoro ich krwią zbroczy, Z Rzymem się, w sto sześćdziesiąt lat, wiarą jednoczy, Jako mu dla metresy, którą potem zetnie, Henryk Ósmy wypowie posłuszeństwo szpetnie. Już i z Polski, i z Litwy pognał Socyn pawy,
Patrzy za nim z swą resztą Kalwin na Żuławy. Już upadem meczety bisurmańskie grożą I wkrótce się spodziewać, za pomocą bożą, Że świat, gdzie słońce wschodzi, gdzie się w morzu narza, U jednego ofiary zakurzy ołtarza Przyjemną Bogu wonią. Na cóżeś powiedział, Że kiedy przyjdziesz czynić złych i
poradzi z ołowem, Przymuszając na Pańskie zaproszonych gody. Anglija, która ognia dotychczas i wody Broniła katolikom, skoro ich krwią zbroczy, Z Rzymem się, w sto sześćdziesiąt lat, wiarą jednoczy, Jako mu dla metresy, którą potem zetnie, Henryk Ósmy wypowie posłuszeństwo szpetnie. Już i z Polski, i z Litwy pognał Socyn pawy,
Patrzy za nim z swą resztą Kalwin na Żuławy. Już upadem meczety bisurmańskie grożą I wkrótce się spodziewać, za pomocą bożą, Że świat, gdzie słońce wschodzi, gdzie się w morzu narza, U jednego ofiary zakurzy ołtarza Przyjemną Bogu wonią. Na cóżeś powiedział, Że kiedy przyjdziesz czynić złych i
Skrót tekstu: PotFrasz2Kuk_II
Strona: 461
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część wtora
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987