), p. pułkownik Elearski, nie chcąc być sprzeczny, pozwolił. Zaczem rajtarowie zaraz następowali za Elearami, aż do końca lasu, potem się piechota tak rozciągnęła, iż one sześć chorągwi z pół mile w lesie zostały. Nim tedy wojsko elearskie, wprzód puszczone, Glock (na wywabienie z niego dragonów) mijało, naprzód wyprawiono dzielnego rotmistrza Jana Lubowickiego, z kilką towarzystwa z pod każdej chorągwie. Który skoro się rozedniało, bokiem wpadłszy do jednej wsi, ćwierć mile od Glocka wojsku na gościńcu leżącej, tam dragonów kilku pojmał, drugich posiekł, a niektórych też namyślnie dla dania znać do Glocka (aby jeno jako dragony wywabić)
), p. pułkownik Elearski, nie chcąc być sprzeczny, pozwolił. Zaczem rajtarowie zaraz następowali za Elearami, aż do końca lasu, potem się piechota tak rozciągnęła, iż one sześć chorągwi z pół mile w lesie zostały. Nim tedy wojsko elearskie, wprzód puszczone, Glock (na wywabienie z niego dragonów) mijało, naprzód wyprawiono dzielnego rotmistrza Jana Lubowickiego, z kilką towarzystwa z pod każdej chorągwie. Który skoro się rozedniało, bokiem wpadłszy do jednej wsi, ćwierć mile od Glocka wojsku na gościńcu leżącej, tam dragonów kilku pojmał, drugich posiekł, a niektórych też namyślnie dla dania znać dó Glocka (aby jeno jako dragony wywabić)
Skrót tekstu: DembPrzew
Strona: 62
Tytuł:
Przewagi elearów polskich
Autor:
Wojciech Dembołęcki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Tematyka:
historia, wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1623
Data wydania (nie wcześniej niż):
1623
Data wydania (nie później niż):
1623
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Biblioteki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1859
, ćwierć mile od Glocka wojsku na gościńcu leżącej, tam dragonów kilku pojmał, drugich posiekł, a niektórych też namyślnie dla dania znać do Glocka (aby jeno jako dragony wywabić) upuścił. Pod którą jego robotą niebo przyszłe krwie rozlanie, kiótkim deszczykiem, jak to pospolicie zawsze bywa, opłakało. Wtem wojsko zaraz Glock mijało, a dragonowie się też gotowali. Zaczem gdy harcownik Elearski, który był na odwodzie, wrzkomo się swawolnie (w onejże wsi gdzie naprzód pomieniony rotmistrz Lubowicki szczęśliwie był rozdrażnił) zabawiając, dragony wywabił, i harcem na półmile od miasta odwabił. Nasi rajtarowie nie mając sto serca sami skoczyć w tył do nich
, ćwierć mile od Glocka wojsku na gościńcu leżącej, tam dragonów kilku pojmał, drugich posiekł, a niektórych też namyślnie dla dania znać dó Glocka (aby jeno jako dragony wywabić) upuścił. Pod którą jego robotą niebo przyszłe krwie rozlanie, kiótkim deszczykiem, jak to pospolicie zawsze bywa, opłakało. Wtem wojsko zaraz Glock mijało, a dragonowie się też gotowali. Zaczem gdy harcownik Elearski, który był na odwodzie, wrzkomo się swawolnie (w onejże wsi gdzie naprzód pomieniony rotmistrz Lubowicki szczęśliwie był rozdrażnił) zabawiając, dragony wywabił, i harcem na półmile od miasta odwabił. Nasi rajtarowie nie mając zto serca sami skoczyć w tył do nich
Skrót tekstu: DembPrzew
Strona: 63
Tytuł:
Przewagi elearów polskich
Autor:
Wojciech Dembołęcki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Tematyka:
historia, wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1623
Data wydania (nie wcześniej niż):
1623
Data wydania (nie później niż):
1623
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Biblioteki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1859
prawo leżącego za rzeką Nekarem w Ladenburgu obrócili, a potem spólnie z nim do wielkiego obozu bezpieczniej przebijali. Wdzięczna była ta miłość Gonzalego z Cordui, gdy jego poseł w Forchajmie wojsko nagonił, i już tam się miało było obrócić, wyszedłszy z biskupstwa Wircburskiego, ale iż tym czasem kiedy kilka mil w lewo Wircburg wojsko mijało, niedzielna z regestru Ewangelia o płaczu p. Chrystusowym nad Jeruzalem i t. d. potuchę dobrą uczyniła, iż Elearowie mieli między wojska nieprzyjacielskie przeszedłszy, Badeńskie ks. wypłukać niemal jak Rzymianie Jeruzalem, ażby godno opłakania, otworzyli się z tem, iż sobie bardziej życzyli szczęścia z nieprzyjacielem za jaką okazją spróbować,
prawo leżącego za rzeką Nekarem w Ladenburgu obrócili, a potem spólnie z nim do wielkiego obozu bezpieczniej przebijali. Wdzięczna była ta miłość Gonzalego z Cordui, gdy jego poseł w Forchajmie wojsko nagonił, i już tam się miało było obrócić, wyszedłszy z biskupstwa Wircburskiego, ale iż tym czasem kiedy kilka mil w lewo Wircburg wojsko mijało, niedzielna z regestru Ewangielia o płaczu p. Chrystusowym nad Jeruzalem i t. d. potuchę dobrą uczyniła, iż Elearowie mieli między wojska nieprzyjacielskie przeszedłszy, Badeńskie ks. wypłukać niemal jak Rzymianie Jeruzalem, ażby godno opłakania, otworzyli się z tem, iż sobie bardziej życzyli szczęścia z nieprzyjacielem za jaką okazyą spróbować,
Skrót tekstu: DembPrzew
Strona: 87
Tytuł:
Przewagi elearów polskich
Autor:
Wojciech Dembołęcki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Tematyka:
historia, wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1623
Data wydania (nie wcześniej niż):
1623
Data wydania (nie później niż):
1623
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Biblioteki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1859
włożył w kołczan haftowany. 6
Ku mogile się zbliżał Krakusowej, Gotów z cięciwy łuku napiętego Kogoś, jak trzymam, ze krwie Pipanowej Oraz wybrawszy z domu Cezarego, Mile ugodzić, a potem w ślubowęj Związku przyjaźni serca dwoistego Jedność wyrazić i miłe zbracenie. Wróżką mi było jego wyjaśnienie. 7
Rozkoszne chłopię gdy mój mirt mijało, Jam mu wesołym poświadczał śpiewaniem. Właśnie słoneczko na ten czas zsiadało, A ja pieszczonym głosem krzyknę za niem: Idź, idź, pielgrzymie, gdzieć się spodobało! Ufam, że równo będziesz tam z świtaniem. Idź, a dziecinną gdzie postawisz nogę, Niech ci z lijiją róża ściele drogę. 8
włożył w kołczan haftowany. 6
Ku mogile się zbliżał Krakusowej, Gotów z cięciwy łuku napiętego Kogoś, jak trzymam, ze krwie Pipanowej Oraz wybrawszy z domu Cezarego, Mile ugodzić, a potem w ślubowęj Związku przyjaźni serca dwoistego Jedność wyrazić i miłe zbracenie. Wróżką mi było jego wyjaśnienie. 7
Rozkoszne chłopię gdy mój mirt mijało, Jam mu wesołym poświadczał śpiewaniem. Właśnie słoneczko na ten czas zsiadało, A ja pieszczonym głosem krzyknę za niem: Idź, idź, pielgrzymie, gdzieć się spodobało! Ufam, że równo będziesz tam z świtaniem. Idź, a dziecinną gdzie postawisz nogę, Niech ci z liiiją róża ściele drogę. 8
Skrót tekstu: CezMelBar_II
Strona: 166
Tytuł:
Melodia krzykliwego na wiosnę słowika
Autor:
Franciszek Józef Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
epitalamia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1652
Data wydania (nie wcześniej niż):
1652
Data wydania (nie później niż):
1652
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
rychło się wróci, Niechaj to Niebo ma na swojej pieczy, Jak do tąd miało, a mnie się dzień kroci.
Czynić zadosyć co rozkazał Starszy, Wracam do Domu łzy z oczu otarszy. Stanąłem właśnie, w punkt jak należało, Rok cały chowam milczenie w sekrecie; Zda mi się że już lat kilka mijało Mojej tęsknicy, mam nadzieję przecie, Ze mi tę szkodę czas odda stokrotnie, Gdy swoje koła zacznie pędzić lotnie. Prżychodzi pora pragnącego zysku, Ledwom nad prawo Reguły nie zgrzeszył, Nad zasłużeńszych, chcąc być w stanowisku; Już się przed siecią z szczęściam swego cieszył; Ale cóż czyni BÓG dla lepszej proby?
rychło się wroci, Niechay to Niebo ma ná swoiey piecży, Ják do tąd miało, á mnie się dzień kroci.
Czynić zádosyć co roskázał Stárszy, Wrácam do Domu łzy z oczu otárszy. Stánąłem właśnie, w punkt iák náleżało, Rok cáły chowám milczenie w sekrecie; Zda mi się że iuż lat kilka miiało Moiey tesknicy, mam nádzieię przecie, Ze mi tę szkodę czas odda stokrotnie, Gdy swoie koła zácznie pędzić lotnie. Prżychodzi pora prágnącego zysku, Ledwom nád práwo Reguły nie zgrzeszył, Nád zásłużeńszych, chcąc być w stánowisku; Już się przed siecią z szczęściam swego cieszył; Ale coż czyni BOG dla lepszey proby?
Skrót tekstu: DrużZbiór
Strona: 189
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Elżbieta Drużbacka
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, poematy epickie, satyry, żywoty świętych
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752
/ i jak stateczne jak wymyślne / jak bogate buduje budynki: jakich niebo i taki godzien obywatel. Ocierajciesz tak wielkim weselem niesłuszne łzy/ pomnażajcie radości wasze/ ponieważ nie tylkoście filara waszego nie utracili/ ale w wielkie miasto rozmnożyli. Przyznawajcie już tedy/ że to szczęście/ które i przedtym na świecie onego nie mijało/ w grobie go i teraz nie mija. Przyznał on światowi stateczność/ świat też onemu statek za nagrodę przydał. Stąd już widzimi/ że Ten cny Senator nigdy nieumiera, Bo cnota jego żywa z śmiercią się uciera. W grobach urodzaj się wielki znajduje. Ludzkość, pobożność, Polityka w grobie takiegoż Pana
/ y iák státeczne iák wymyślne / iák bogáte buduie budynki: iákich niebo y táki godźien obywatel. Oćierayćiesz ták wielkim weselem niesłuszne łzy/ pomnáżayćie radośći wásze/ ponieważ nie tylkośćie filará wászego nie vtrácili/ ále w wielkie miásto rozmnożyli. Przyznáwayćie iuż tedy/ że to sczęśćie/ ktore y przedtym ná świećie onego nie miiało/ w grobie go y teraz nie miia. Przyznał on świátowi státeczność/ świat też onemu státek zá nagrodę przydał. Ztąd iuż widźimi/ że Ten cny Senator nigdy nieumiera, Bo cnotá iego żywa z śmierćią się vćiera. W grobách vrodzay się wielki znayduie. Ludzkość, pobożność, Polityká w grobie tákiegoż Páná
Skrót tekstu: WojszOr
Strona: 165
Tytuł:
Oratora politycznego [...] część pierwsza pogrzebowa
Autor:
Kazimierz Wojsznarowicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
mowy okolicznościowe
Tematyka:
retoryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1644
Data wydania (nie wcześniej niż):
1644
Data wydania (nie później niż):
1644