, dla pamiątki, Jako zstąpił Duch Święty na Zielone Świątki. Lecz gdy się aż na pleszu pożar oparł gołem, Ów za głowę, nie chcąc być, porwie, apostołem; I po kościele pełno, miasto mirry, swędu. Prawdać, że to grzech podczas świętego obrzędu, Gdy się ksiądz co raz maca za pogorzelisko, Śmiałem się, i ci, którzy stali przy mnie blisko. Księże, niecierpliwością zgarszacie nas waszą; Czemuż apostołowie tak rychło nie gaszą? Aż ten, po nabożeństwie idąc od ołtarza: Ogień Ducha Świętego grzeje, a ten parza. 169. TRUNEK I MUZYKA DOWCIP OSTRZĄ
Nie mogąc się doczekać, żeby
, dla pamiątki, Jako zstąpił Duch Święty na Zielone Świątki. Lecz gdy się aż na pleszu pożar oparł gołem, Ów za głowę, nie chcąc być, porwie, apostołem; I po kościele pełno, miasto mirry, swędu. Prawdać, że to grzech podczas świętego obrzędu, Gdy się ksiądz co raz maca za pogorzelisko, Śmiałem się, i ci, którzy stali przy mnie blisko. Księże, niecierpliwością zgarszacie nas waszą; Czemuż apostołowie tak rychło nie gaszą? Aż ten, po nabożeństwie idąc od ołtarza: Ogień Ducha Świętego grzeje, a ten parza. 169. TRUNEK I MUZYKA DOWCIP OSTRZĄ
Nie mogąc się doczekać, żeby
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 79
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
uciekali na krzyk ich/ bo mówili: by snadź nie pożarła i nas ziemia. 35. Wyszedł także Ogień od PAna/ i spalił onych dwieście i pięćdziesiąt mężów którzy Ofiarowali kadzenie. 36.
POtym rzekł PAN do Mojżesza/ mówiąc: 37. Rzecz do Eleazara Syna Aaronowego/ Kapłana/ aby pozbierał kadzilnice z onego pogorzeliska/ a Ogień i tam i sam niech rozrzuci: bo są poświęcone: 38. A z kadzilnic tych którzy zgrzeszyli przeciwko duszam swym/ rozbiwszy je na blachy/ niech ubije Ołtarz: bo iż w nich Ofiarowali przed PAnem/ poświęcone są/ przetoż będą na znak Synom Izraelskim. 39. Tedy pozbierał Eleazar Kapłan
ućiekáli ná krzyk jch/ bo mowili: by snadź nie pożárłá y nas źiemiá. 35. Wyszedł tákże Ogień od PAná/ y spalił onych dwieśćie y pięćdźieśiąt mężow ktorzy Ofiárowáli kádzenie. 36.
POtym rzekł PAN do Mojzeszá/ mowiąc: 37. Rzecż do Eleázárá Syná Aáronowego/ Kápłaná/ áby pozbierał kádźilnice z onego pogorzeliská/ á Ogień y tám y sám niech rozrzući: bo są poświęcone: 38. A z kádźilnic tych ktorzy zgrzeszyli przećiwko duszam swym/ rozbiwszy je ná bláchy/ niech ubije Ołtarz: bo iż w nich Ofiárowáli przed PAnem/ poświęcone są/ przetoż będą ná znák Synom Izráelskim. 39. Tedy pozbierał Eleázár Kápłan
Skrót tekstu: BG_Lb
Strona: 158
Tytuł:
Biblia Gdańska, Księga Liczb
Autor:
Anonim
Tłumacz:
Daniel Mikołajewski
Drukarnia:
Andreas Hünefeld
Miejsce wydania:
Gdańsk
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
Biblia
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1632
Data wydania (nie wcześniej niż):
1632
Data wydania (nie później niż):
1632
na białym koniu przy asystencyj, Muzyki, trąb, śpiewaków, i różnych ludzi, którzy mową i śpiewaniem, magnifikują, wychwalają wszytkie żony nieboszki, które żywe będąc, na stusach ognistych mężów swoich, swoje miały katafalki, do takowejże akcyj i tę wdowę zachęcając. Więc ona dnia trzeciego ubrana bogato, idzie na pogorzelisko nieboszczyka męża, gdzie i dla niej ogień wielki naniecą: tam wstępuje na sugest, albo słup, animuje obecne Matrony, do podobnego mężom oświadczenia się z miłością, rozbiera się z klejnotów, szat, rozdaje przyjaciółom, tak obnażona obejdzie słup trzy razy, potym wziąwszy na głowę naczynie z masłem, obraca się ku słońcu
ná białym koniu przy asystencyi, Muzyki, trąb, spiewákow, y rożnych ludźi, ktorzy mową y spiewaniem, magnifikuią, wychwálaią wszytkie żony nieboszki, ktore żywe będąc, ná stusach ognistych mężow swoich, swoie miały kátafalki, do tákoweyże akcyi y tę wdowę záchęcaiąc. Więc oná dnia trzeciego ubrána bogato, idźie ná pogorzelisko nieboszczyká męża, gdźie y dla niey ogień wielki nániecą: tám wstępuie ná sugest, albo słup, animuie obecne Matrony, do podobnego mężom oświadczenia się z miłością, rozbierá się z kleynotow, szát, rozdaie przyiáciołom, ták obnáżoná obeydźie słup trzy razy, potym wźiąwszy na głowę náczynie z másłem, obráca się ku słońcu
Skrót tekstu: ChmielAteny_II
Strona: 599
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 2
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1746
Data wydania (nie wcześniej niż):
1746
Data wydania (nie później niż):
1746
by najdalej w cudzym go zalewać. Woda nas w polu szkodzi, rzadko dom zabiera; Ogień, co w domu z pola, i sam dom pożera. Woda niesie drugiemu, co pierwszy utopiół; Po ogniu miejsce tylko zostanie a popiół. Pleńsze na bezrok zboże bywa na zmulisku; Piołun, chwasty, pokrzywy na pogorzelisku. Krzywdzi równego tobie sąsiada pan możny? Czuj się, bądź i ty, radzę, zawczasu ostrożny. Pomóż mu do obrony, zawołaj na bracią, Pierwej niźli was dojdzie ten pożar połacią. Już ten, który pogorzał, który popadł szkodę, Na ratunek drugiemu łzy niesie, nie wodę. Z iskry ogniem dom
by najdalej w cudzym go zalewać. Woda nas w polu szkodzi, rzadko dom zabiera; Ogień, co w domu z pola, i sam dom pożera. Woda niesie drugiemu, co pierwszy utopiół; Po ogniu miejsce tylko zostanie a popiół. Pleńsze na bezrok zboże bywa na zmulisku; Piołun, chwasty, pokrzywy na pogorzelisku. Krzywdzi równego tobie sąsiada pan możny? Czuj się, bądź i ty, radzę, zawczasu ostrożny. Pomóż mu do obrony, zawołaj na bracią, Pierwej niźli was dojdzie ten pożar połacią. Już ten, który pogorzał, który popadł szkodę, Na ratunek drugiemu łzy niesie, nie wodę. Z iskry ogniem dom
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 268
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
szlachcic. Już nas ogień parza, Już dach spadł, ściany lecą tak wielkiego gmachu, Kilka tylko województw, w opale, bez dachu, Bez pieniędzy, bez wojska; choćby znalazł ludzi, Nie masz miłości, bo ją łakomstwo wystudzi. Wojna piącidziesiąt lat nie ustaje blisko: Gdzie pojrzysz, nic nie widać prócz pogorzelisko. Gospodarze jedni się przy prywatnych grzeją Kominach, nie wiem, jaką bezpiecząc nadzieją; Drudzy, gdzie tylko płomień wojenny wybuchnie, Kupując wsi, stawiają nowe sobie kuchnie, Żeby piekli pieczenie, zastawiali garki, Gdzie głównie i ojczyste kurzą się ogarki, Choć orda na każdy rok zabiega od spasi I niewczesne krwią naszą gospodarstwo
szlachcic. Już nas ogień parza, Już dach spadł, ściany lecą tak wielkiego gmachu, Kilka tylko województw, w opale, bez dachu, Bez pieniędzy, bez wojska; choćby znalazł ludzi, Nie masz miłości, bo ją łakomstwo wystudzi. Wojna piącidziesiąt lat nie ustaje blisko: Gdzie pojźrysz, nic nie widać prócz pogorzelisko. Gospodarze jedni się przy prywatnych grzeją Kominach, nie wiem, jaką bezpiecząc nadzieją; Drudzy, gdzie tylko płomień wojenny wybuchnie, Kupując wsi, stawiają nowe sobie kuchnie, Żeby piekli pieczenie, zastawiali garki, Gdzie głownie i ojczyste kurzą się ogarki, Choć orda na każdy rok zabiega od spasi I niewczesne krwią naszą gospodarstwo
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 309
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
dalej myślić, i Osobie radzić, Gdzie żony, dzieci, wojsko, dobytki podzieje? W jednym tylko pokłada Stwórcy swym nadzieje. Ale jak DAWIDOWI cierpieć przyzwoita, Tak go nowe nieszczęście w Sycelegu wita. Widzi mury upadłe, wywróconą Bramę, Nic nie zastał płacz tylko; narzekania same. Kurzą się jeszcze dymy na pogorzelisku, Ludzi garść pozostałych w serdecznym ucisku; Ręce łamią, włosy rwą, żona w ogień leci, Ze Męża utraciła, fortunę i dzieci. Mąż także straty żony z dziatkami żałuje, Jak słowik nad zepsutym gniazdkiem ląmentuje.
Co spojrzy na to miejsce, gdzie była pociecha; W Domku Jego żałosne w głosie noci
daley myślić, y Osobie radzić, Gdzie żony, dzieci, woysko, dobytki podzieie? W iednym tylko pokłada Stworcy swym nadzieie. Ale iak DAWIDOWI cierpieć przyzwoita, Tak go nowe nieszczęście w Sycelegu wita. Widzi mury upadłe, wywroconą Bramę, Nic nie zastał płacz tylko; narzekania same. Kurzą się ieszcze dymy na pogorzelisku, Ludzi garść pozostałych w serdecznym ucisku; Ręce łamią, włosy rwą, żona w ogień leci, Ze Męża utraciła, fortunę y dzieci. Mąż także straty żony z dziatkami żałuie, Jak słowik nad zepsutym gniazdkiem ląmentuie.
Co spoyrzy ná to mieysce, gdzie była pociecha; W Domku Jego żałosne w głosie noci
Skrót tekstu: DrużZbiór
Strona: 69
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Elżbieta Drużbacka
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, poematy epickie, satyry, żywoty świętych
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752
na tej drodze Buławy Hetmańskie/ a dokąd że zawitały: od buławy do wrzeciona/ od kopie do kondziele/ od pałasza do posocha. Przechadzały się po tych ścieżkach z sobą dostatki i zbiory/ złoto/ pieniędzmi nasypane wory/ na jakąż Austerią trafiły: do jakiej karczmy wstąpiły: na kupę gnoju/ na jedne pogorzelisko/ na osierocenie/ na wieczne dóbr swych nieoszczędzanych ogołocenie. Klodouaeus Francuski Król podnioszy ręce do nieba zawołał Tutissimus. Nabezpieczniejszy. Nie trzeba Kodouceuszu do nieba ręku podnosić/ i ukazywać palcem/ że tam nabezpieczniejsze legowisko/ abowiem wiemy/ że w onym górnym pałacu. Tu ani zimmne wiatry przedymają, Ani ogromne pioruny trzaskają.
ná tey drodze Buławy Hetmańskie/ á dokąd że záwitáły: od bułáwy do wrzećioná/ od kopie do kondźiele/ od páłászá do posochá. Przechadzáły się po tych śćieszkach z sobą dostátki y zbiory/ złoto/ pieniędzmi násypáne wory/ ná iákąż Austerią tráfiły: do iákiey karczmy wstąpiły: ná kupę gnoiu/ ná iedne pogorzelisko/ ná ośierocenie/ ná wieczne dobr swych nieosczędzánych ogołocenie. Klodouaeus Francuski Krol podnioszy ręce do niebá záwołał Tutissimus. Nabespiecznieyszy. Nie trzebá Kodouceuszu do niebá ręku podnośić/ y vkázywáć palcem/ że tam nabespiecznieysze legowisko/ ábowiem wiemy/ że w onym gornym páłácu. Tu áni źimmne wiátry przedymáią, Ani ogromne pioruny trzáskáią.
Skrót tekstu: WojszOr
Strona: 224
Tytuł:
Oratora politycznego [...] część pierwsza pogrzebowa
Autor:
Kazimierz Wojsznarowicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
mowy okolicznościowe
Tematyka:
retoryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1644
Data wydania (nie wcześniej niż):
1644
Data wydania (nie później niż):
1644
, którym ex parte status okoliczności i przypadki gór tutejszych już od lat kilku niecałe są nieznajome, napatrzywszy około tego miejsca, gdzie się szyb „Boner” zawalił na dole osobliwie circa anno 1719 et 1720, jakoby w hutach kowalskich wągli kupami leżących, z większej części rumami i zawaliskami przywalonych, gdzie jeszcze dotychczas smędy dawnym pogorzeliskiem trącące sentiuntur, tudzież na „Boczońcu” wyżej opisanego pożaru tristia signa, kaszty, ściany dymem okopciałe oglądaliśmy, gdzie po dziś dzień dolenda zostają vestigia.
Anno 1740. Die 2-da aprilis pokazał się ogień w górach wielickich, w szybiku „Janowskim” z dawna „Pustym” nazwanym, in parte rumami zasypanym,
, którym ex parte status okoliczności i przypadki gór tutejszych już od lat kilku niecałe są nieznajome, napatrzywszy około tego miejsca, gdzie się szyb „Boner” zawalił na dole osobliwie circa anno 1719 et 1720, jakoby w hutach kowalskich wągli kupami leżących, z większej części rumami i zawaliskami przywalonych, gdzie jeszcze dotychczas smędy dawnym pogorzeliskiem trącące sentiuntur, tudzież na „Boczońcu” wyżej opisanego pożaru tristia signa, kaszty, ściany dymem okopciałe oglądaliśmy, gdzie po dziś dzień dolenda zostają vestigia.
Anno 1740. Die 2-da aprilis pokazał się ogień w górach wielickich, w szybiku „Janowskim” z dawna „Pustym” nazwanym, in parte rumami zasypanym,
Skrót tekstu: InsGór_3
Strona: 142
Tytuł:
Instrukcje górnicze dla żup krakowskich z XVI-XVIII wieku, cz. 3
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty urzędowo-kancelaryjne
Gatunek:
instrukcje
Tematyka:
górnictwo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1706 a 1743
Data wydania (nie wcześniej niż):
1706
Data wydania (nie później niż):
1743
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Antonina Keckowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1963
posowy nie masz, przyciesi zgniłe, komin zły, strychulce porachuje. Stodoła do tej chałupy należąca, w który ściany jedne
z chrustu grodzone, złe, drugie z kawałków żerdzi. Wrota jedne płotem żerdzianym zagrodzone, drugie żerdziane, chrustem naplatane. Poszycie trzciną poszyte, i to już złe. Druga stodoła na półwsi na pogorzelisku, tylko jej połowa, słupy wszystkie złe, pougniwały, sochy także pougniwały, kozły połomane, w ścianach dyle pogniłe, poszycie złe z kretesu, wszystka zła i pusta.
Chałupa druga z deli łupanych w słupy, z izbą i sienią. Posowy na sieni nie masz, komin zły, przyciesi zgniłe, poszycie złe
posowy nie masz, przyciesi zgniłe, komin zły, strychulce porachuje. Stodoła do tej chałupy należąca, w który ściany jedne
z chrustu grodzone, złe, drugie z kawałków żerdzi. Wrota jedne płotem żerdzianym zagrodzone, drugie żerdziane, chrustem naplatane. Poszycie trzciną poszyte, i to już złe. Druga stodoła na półwsi na pogorzelisku, tylko jej połowa, słupy wszystkie złe, pougniwały, sochy także pougniwały, kozły połomane, w ścianach dyle pogniłe, poszycie złe z kretesu, wszystka zła i pusta.
Chałupa druga z deli łupanych w słupy, z izbą i sienią. Posowy na sieni nie masz, komin zły, przyciesi zgniłe, poszycie złe
Skrót tekstu: InwKal_II
Strona: 201
Tytuł:
Inwentarze dóbr szlacheckich powiatu kaliskiego, t. 2
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty urzędowo-kancelaryjne
Gatunek:
inwentarze
Tematyka:
gospodarstwo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1751 a 1775
Data wydania (nie wcześniej niż):
1751
Data wydania (nie później niż):
1775
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Władysław Rusiński
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1959