piekła, gdzie go nigdy nie masz. Kto zdolniejszy albo matacz roślejszy, ten góruje, rządzi, słabszych skubie i uciska; w miarach miary, w egzakcjach pomiarkowania, w ekspensach rzetelności nie pytaj. Wszystek impet o uboższych i w sieroty bije, oni możniejszych zasłaniają, opłacają i z krwawych łez i ubóstwa swojego pohanych napawają żarłoków.
Pójdźmy do cechów, a raczej na błazeńską komedią, gdzie owe ich przyjmowania, wyzwolenia i tam insze na urzędy osób kreacyje, o jakiego śmiechu, drwin i głupstwa pełne, kiedy owe oracyje, egzhorty i panegiryki misternym stylem prawić i ceremonie wywodzić będą. O zaleceniu cnoty nie pytaj, o podciwości i
piekła, gdzie go nigdy nie masz. Kto zdolniejszy albo matacz roślejszy, ten góruje, rządzi, słabszych skubie i uciska; w miarach miary, w egzakcyjach pomiarkowania, w ekspensach rzetelności nie pytaj. Wszystek impet o uboższych i w sieroty bije, oni możniejszych zasłaniają, opłacają i z krwawych łez i ubóstwa swojego pohanych napawają żarłoków.
Pójdźmy do cechów, a raczej na błazeńską komedyją, gdzie owe ich przyjmowania, wyzwolenia i tam insze na urzędy osób kreacyje, o jakiego śmiechu, drwin i głupstwa pełne, kiedy owe oracyje, egzhorty i panegiryki misternym stylem prawić i ceremonie wywodzić będą. O zaleceniu cnoty nie pytaj, o podciwości i
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 201
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
A jakoż ci wszyscy sprawiedliwości dogodzić i karać surowo mają, kiedy się bez kolejnego na siebie występku żadną miarą obejść nie mogą?
Pójdźmy do szynków. Jakież tam sumnienie? pytam się. Kwaterka jako igła sudanna, szkło kufla półmiary zabierze, dno w garniec do połowy wlezie, piana to wszytko przerośnie. A drop pohany, siedząc przy czopie, zlewki, które miary i ceny nie dochodzą, w gardło swoje szynkuje, mogąc je przynajmniej na podciwszy obróc ić pożytek.
Pójdźmy do nabożeństwa i chwały boskiej. Ale och! jako się zawiedziemy, kiedyż bowiem nie od tysiąca diabłów, nie od rożka tabaki, nie od lulki i
A jakoż ci wszyscy sprawiedliwości dogodzić i karać surowo mają, kiedy się bez kolejnego na siebie występku żadną miarą obejść nie mogą?
Pójdźmy do szynków. Jakież tam sumnienie? pytam się. Kwaterka jako igła sudanna, szkło kufla półmiary zabierze, dno w garniec do połowy wlezie, piana to wszytko przerośnie. A drop pohany, siedząc przy czopie, zlewki, które miary i ceny nie dochodzą, w gardło swoje szynkuje, mogąc je przynajmniej na podciwszy obróc ić pożytek.
Pójdźmy do nabożeństwa i chwały boskiej. Ale och! jako się zawiedziemy, kiedyż bowiem nie od tysiąca dyjabłów, nie od rożka tabaki, nie od lulki i
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 202
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
. Żona się kręci około nalepy Co raz mieszając garnek suchej rzepy, A z takowegoż jak mąż garnituru Przysparza sobie otrębów do żuru. Tenże sam pozór i kształt u czeladzi Fetorem sprośnym powiewa i kadzi. A on sam liściem w kształt tutuniu suchem I półpalcowym miesza go cybuchem. Ani się ruszy z miejsca drop pohany, Chociaż od gościa będzie zawołany, Tylko na wszytkie wysługi obroty Poczwary jakiś zażywa Doroty. Ta, popluwając ręce niechędożnie, Z między nóg wtyka pieczenią na rożnie, Kuflem się rządzi i krajem fartucha Brzegi otarszy na pijanę dmucha. Ta wiązki wiąże i z góry rachuje, Owsem ćwierć natrzmi i sieczkę strychuje. Ta o
. Żona się kręci około nalepy Co raz mieszając garnek suchej rzepy, A z takowegoż jak mąż garnituru Przysparza sobie otrębów do żuru. Tenże sam pozór i kształt u czeladzi Fetorem sprośnym powiewa i kadzi. A on sam liściem w kształt tutuniu suchem I półpalcowym miesza go cybuchem. Ani się ruszy z miejsca drop pohany, Chociaż od gościa będzie zawołany, Tylko na wszytkie wysługi obroty Poczwary jakiś zażywa Doroty. Ta, popluwając ręce niechędożnie, Z między nóg wtyka pieczenią na rożnie, Kuflem się rządzi i krajem fartucha Brzegi otarszy na pijanę dmucha. Ta wiązki wiąże i z góry rachuje, Owsem ćwierć natrzmi i sieczkę strychuje. Ta o
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 204
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
bębnie niedoskonałego do pobudki doboszyka zaprawiła, konniwencja i nieostrożność rodzicielska w zwyczaj i w paskudny nałóg wprowadziła, zbytek z swawoli i wszeteczeństwa wypuścić nie może. I na ciebie, najmilszy mopsiu, nie narzykam, żeś w rzyźwości swojej i roztropności opieszał, jak prośniak głupiuchnym jesteś, będąc dzieckiem jak prosiątko maluchny, bo cię pohane mamki aż do dziesiąci lat z ręku swoich nie spuściły, w grube obyczaje wprawiły, dozór rodzicielski i postępująca z latami dyscyplina nie poprawiała, nauka i przykład starszych do dobrego nie sposobiły, szkoła utrzymać nie mogła, kompanija i współkowanie z pastuchami kraść nauczyło, zacne miejsce, polityczna zabawa, godna komitywa i konwersacja ścierpieć zatem
bębnie niedoskonałego do pobudki doboszyka zaprawiła, konniwencyja i nieostrożność rodzicielska w zwyczaj i w paskudny nałóg wprowadziła, zbytek z swawoli i wszeteczeństwa wypuścić nie może. I na ciebie, najmilszy mopsiu, nie narzykam, żeś w rzyźwości swojej i roztropności opieszał, jak prośniak głupiuchnym jesteś, będąc dzieckiem jak prosiątko maluchny, bo cię pohane mamki aż do dziesiąci lat z ręku swoich nie spuściły, w grube obyczaje wprawiły, dozór rodzicielski i postępująca z latami dyscyplina nie poprawiała, nauka i przykład starszych do dobrego nie sposobiły, szkoła utrzymać nie mogła, kompanija i współkowanie z pastuchami kraść nauczyło, zacne miejsce, polityczna zabawa, godna komitywa i konwersacyja ścierpieć zatem
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 212
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
.
Mikołaj: Prawda, jak proszą, tak i odnoszą. My się bliżmy do konfesyjonału, bo tu mina dobrego znaczy spowiednika.
Stanisław: Daj Boże w imię swoje święte, bo mu jest co powiedzieć. Klęknijmy i uczyńmy przygotowanie. Mikołaj: Ach, dlaboga! wżdyć mi po głowie do księdza lezie ten pohany krysa!
Stanisław: Patientia! i mnieć nosa podkówką zarwał, aż łzy w oczach stanęły.
Mikołaj: Dalibóg, lepsza sprawa w bóżnicy między poganami niż u nas, katolików, w kościele.
Stanisław: Niech im Pan Bóg odpuści, przystąpmy do księdza spowiadać się.
Mikołaj: Pożal się Boże uprzywilejowanej łaski w rękach
.
Mikołaj: Prawda, jak proszą, tak i odnoszą. My się bliżmy do konfesyjonału, bo tu mina dobrego znaczy spowiednika.
Stanisław: Daj Boże w imię swoje święte, bo mu jest co powiedzieć. Klęknijmy i uczyńmy przygotowanie. Mikołaj: Ach, dlaboga! wżdyć mi po głowie do księdza lezie ten pohany krysa!
Stanisław: Patientia! i mnieć nosa podkówką zarwał, aż łzy w oczach stanęły.
Mikołaj: Dalibóg, lepsza sprawa w bóżnicy między poganami niż u nas, katolików, w kościele.
Stanisław: Niech im Pan Bóg odpuści, przystąpmy do księdza spowiadać się.
Mikołaj: Pożal się Boże uprzywilejowanej łaski w rękach
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 243
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
stratagematach, kiedy przezorność święta pełnym okiem na nie pogląda, sąsiedzi przez ohydę szpiegują, czeladka i własne dziateczki z ciężkim pogorszeniem zapatrują się, a i sama wspólna nieprawość wasza przez szpary patrzy bez zelozji i poprawy sumnienia. Tedy jałowica przemierzła lubieżnym fortelem pod łóżko zasadzona albo gach za piecem jako pies warujący i wylęgający, albo pohany Janusz, wygodzie kumina przysposobiony, w nieochędożnym garniturze i parkocie mogą przeładować ordynaryjny gust miłości i zabawy małżeńskiej. Tedy bestyja ziemią, powietrzem i lasem w dobrowolnym płci swojej upodobaniu miernie i wiernie żyjąca, zawstydzić może tak straszliwe wiary i miłości poprzysiężonej obligacyje. Jednym samczykiem kontentująca się synogarlica, znakiem nienaruszonej miłości, gdy go
stratagematach, kiedy przezorność święta pełnym okiem na nie pogląda, sąsiedzi przez ohydę szpiegują, czeladka i własne dziateczki z ciężkim pogorszeniem zapatrują się, a i sama wspólna nieprawość wasza przez szpary patrzy bez zelozyi i poprawy sumnienia. Tedy jałowica przemierzła lubieżnym fortelem pod łóżko zasadzona albo gach za piecem jako pies warujący i wylęgający, albo pohany Janusz, wygodzie kumina przysposobiony, w nieochędożnym garniturze i parkocie mogą przeładować ordynaryjny gust miłości i zabawy małżeńskiej. Tedy bestyja ziemią, powietrzem i lasem w dobrowolnym płci swojej upodobaniu miernie i wiernie żyjąca, zawstydzić może tak straszliwe wiary i miłości poprzysiężonej obligacyje. Jednym samczykiem kontentująca się synogarlica, znakiem nienaruszonej miłości, gdy go
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 263
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
placek, ani pod ogonem Paludamentu szynkwas będzie tronem. OBYCZAJ SŁUŻBY DWORSKIEJ Wincenty:
Pewnie do dworu Michałka swojego wygotowałeś, panie Jacku? Jacek:
Tak jest, panie Wincenty. Wincenty:
Dalibóg, przypadnie, widzę, do manijery obyczajów pana swojego. Łeb mu jako pudło aż pod ostatni włos wydupiłeś, kanią jakąś pohaną na bakier przykryłeś, zadek fałdami obłożyłeś i do połowy jako tarcicą szeroko przytaśmowałeś, w minie, w stąpaniu, w obrocie, w hauście, jakby tam już przez lat kilkanaście polerował się, modno ułożyłeś, zgoła galanto z niego dworaka przed eksperyjencyją wykształtowałeś.
Jacek: Bardzo kontent jestem, że ci
placek, ani pod ogonem Paludamentu szynkwas będzie tronem. OBYCZAJ SŁUŻBY DWORSKIEJ Wincenty:
Pewnie do dworu Michałka swojego wygotowałeś, panie Jacku? Jacek:
Tak jest, panie Wincenty. Wincenty:
Dalibóg, przypadnie, widzę, do manijery obyczajów pana swojego. Łeb mu jako pudło aż pod ostatni włos wydupiłeś, kanią jakąś pohaną na bakier przykryłeś, zadek fałdami obłożyłeś i do połowy jako tarcicą szyroko przytaśmowałeś, w minie, w stąpaniu, w obrocie, w hauście, jakby tam już przez lat kilkanaście polerował się, modno ułożyłeś, zgoła galanto z niego dworaka przed eksperyjencyją wykształtowałeś.
Jacek: Bardzo kontent jestem, że ci
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 275
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
? Z których tylko póty pociechy kawałek mamy, póki aplikacji nie mają.
Wincenty: Tak jest, a nie inaczej. Dać syna albo córkę tymi czasy do dworu, jest jednoż, co i wypchnąć bez wiosła na morze, kędy szumców, wichrów, bałwanów niebezpiecznych bez miary. Pan wartogłów, lunatyk i fantastyk pohany, pani pijaczka, w słowach i czynieniu wszeteczna, w humorze hipokondryczka, jako Scylla i Charybdys, pewny szwank i zguba młodzieży bywają, która jako przedtem słodkim szczęśliwości śladem brała cnót i doskonałości naukę, tak teraźniejszym, obmierzłym obyczajem bierze sromotną obojga lekcyją.
Jacek: A jakoż ma być inaczej, mój kochany bracie
? Z których tylko póty pociechy kawałek mamy, póki aplikacyi nie mają.
Wincenty: Tak jest, a nie inaczej. Dać syna albo córkę tymi czasy do dworu, jest jednoż, co i wypchnąć bez wiosła na morze, kędy szumców, wichrów, bałwanów niebezpiecznych bez miary. Pan wartogłów, lunatyk i fantastyk pohany, pani pijaczka, w słowach i czynieniu wszeteczna, w humorze hipokondryczka, jako Scylla i Charybdys, pewny szwank i zguba młodzieży bywają, która jako przedtem słodkim szczęśliwości śladem brała cnót i doskonałości naukę, tak teraźniejszym, obmierzłym obyczajem bierze sromotną obojga lekcyją.
Jacek: A jakoż ma bydź inaczej, mój kochany bracie
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 277
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
? Kędy jako psia jucha krew szlachecka obmierzła, a puder lada szewca i knechty cudzoziemskiego nad zamiar pięknie, modno i politycznie przez kanał polski pachnie i obliguje. Kędy sykofancji, pseudopolityki, zdrady, sekretów na zgubę publiczną, chronienia się narodu swojego pełno. Języka polskiego obyczaj ustał, szlacheckie dzieci na kozłach, przy oddechu pohanego Olendra woźnicy jak maźnice wieszają. Kędy nie masz nic cale do pozoru, do obyczajów, do doskonałości Polaków, narodu własnego. Hetmański podobno? Kędy przez sknyrstwo nad dostojeństwo i powagę większe wszytkie usługi poprzejmował żołnierz i w publicznej, poważnej rezydencji nadstawia się powinnościom prywatnym i potocznym, szarzając się za nimi w pancerzu albo
? Kędy jako psia jucha krew szlachecka obmierzła, a puder lada szewca i knechty cudzoziemskiego nad zamiar pięknie, modno i politycznie przez kanał polski pachnie i obliguje. Kędy sykofancyi, pseudopolityki, zdrady, sekretów na zgubę publiczną, chronienia się narodu swojego pełno. Języka polskiego obyczaj ustał, szlacheckie dzieci na kozłach, przy oddechu pohanego Olendra woźnicy jak maźnice wieszają. Kędy nie masz nic cale do pozoru, do obyczajów, do doskonałości Polaków, narodu własnego. Hetmański podobno? Kędy przez sknyrstwo nad dostojeństwo i powagę większe wszytkie usługi poprzejmował żołnierz i w publicznej, poważnej rezydencyi nadstawia się powinnościom prywatnym i potocznym, szarzając się za nimi w pancerzu albo
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 277
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
pożal się Boże i zemścij powierzonej krwie szlacheckiej.
Wincenty: Ba, i prostej podciwego chłopa, którymi oni teraz najwięcej figurują ozdobę dworów swoich, na modelusz cudzoziemskiej służby proste ładując jak niedźwiedzie parobki.
Jacek: Dlaboga, spukam się od śmiechu, uważając tych to wytwornych musiów miny, krój i obyczaje. Jak to oni pohani facowie spod peruk swoich jak spod ogonów kobylich wyglądają misternie, na pocieszną cudzoziemców komedią łamią się i układają, panie swoje za ręce wodzą, na akcent zawiślańskich gbarów albo Niemców głuchych zażywając języka.
Wincenty: Ba, i często się z państwem swoim za panie bracie do stołów garnąc i sadowiąc, kędy nie usłyszysz słówka polskiego
pożal się Boże i zemścij powierzonej krwie szlacheckiej.
Wincenty: Ba, i prostej podciwego chłopa, którymi oni teraz najwięcej figurują ozdobę dworów swoich, na modelusz cudzoziemskiej służby proste ładując jak niedźwiedzie parobki.
Jacek: Dlaboga, spukam się od śmiechu, uważając tych to wytwornych musiów miny, krój i obyczaje. Jak to oni pohani facowie spod peruk swoich jak spod ogonów kobylich wyglądają misternie, na pocieszną cudzoziemców komedyją łamią się i układają, panie swoje za ręce wodzą, na akcent zawiślańskich gbarów albo Niemców głuchych zażywając języka.
Wincenty: Ba, i często się z państwem swoim za panie bracie do stołów garnąc i sadowiąc, kędy nie usłyszysz słówka polskiego
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 278
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962