na czczo połknie, Jowisz z swej piorunnej kusze, niech strzela grzywaczów, Mars niech sporządzi armatę, Słońce niech wędzi wędzonku, Merkuriusz jako Cursor niech Listy od Wschodu należące, aż do Zachodu odniesie. Wenera niech zrewiduje Zatuzy, a Luna utajona w sławach niech odnowi francę. T. Kazawszy im w galerze do pojazdy upewniąm przystąpi apetyt. Bohatyr i Totumfacki. Bohatyr i Totumfacki. Bohatyr i Totumfacki. Bohatyr i Totumfacki. ROZMOWA TRZYDZIESTA. OŚMA. Bohatyr z Komety od siebie ujrzanego tuszy śmierć prędka. BOHATYR i TOTUMFACKI. Bohatyr i Totumfacki.
B. POkazał się lat przeszłych, straszliwy na powietrzu Kometa, przed śeidm dni ustawicznie pałający
ná czczo połknie, Iowisz z swey piorunney kusze, niech strzela grzywaczow, Mars niech sporządźi ármatę, Słońce niech wędźi wędzonku, Merkuriusz iáko Cursor niech Listy od Wschodu należące, áż do Zachodu odnieśie. Venerá niech zrewiduie Zatuzy, á Luná vtáiona w słáwách niech odnowi francę. T. Kázawszy im w galerze do poiázdy vpewniąm przystąpi áppetyt. Bohátyr y Totumfácki. Bohátyr y Totumfácki. Bohátyr y Totumfácki. Bohátyr y Totumfácki. ROZMOWA TRZYDZIESTA. OSMA. Bohátyr z Komety od siebie vyrzanego tuszy śmierć prętka. BOHATYR y TOTVMFACKI. Bohátyr y Totumfácki.
B. POkazał się lat przeszłych, strászliwy ná powietrzu Kometa, przet śeidm dni ustáwicznie pałaiący
Skrót tekstu: AndPiekBoh
Strona: 144
Tytuł:
Bohatyr straszny
Autor:
Francesco Andreini
Tłumacz:
Krzysztof Piekarski
Drukarnia:
Mikołaj Aleksander Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
dramat
Gatunek:
dialogi
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695
skor ciągłych/ i cienko a subtelnie wyprawionych/ bądź dla niedostatku lnu/ i nieumiejętności/ jako go używać/ bądź (co do wierzenia podobniejsza) iż na tak burzliwym Oceanie/ w tak gwałtownych i srogich wiatrach/ płócienne nie mogłyby wytrwać/ ani dobrze okręty prowadzić. A tak nasze okręty jedną tylko prędkością a pojazdą przodkowały/ we wszytkim innym/ miejsce samo i nawałności Francuskim do szczęścia drogę dawały. Bo iż były duże prawie/ tedy im nasze nosem szkodzić niemogły/ a dla wysokości/ trudno było broń ciskać: z której też miary nie wadziły im tak dalece wodne skały. Więc gdy się wiatry rozfuriowały/ snadniej cierpiały złą
skor ćiągłych/ y ćienko á subtelnie wypráwionych/ bądź dla niedostatku lnu/ y nievmieiętnośći/ iáko go vżywáć/ bądź (co do wierzenia podobnieysza) iż ná ták burzliwym Oceanie/ w ták gwałtownych y srogich wiátrách/ płoćienne nie mogłyby wytrwáć/ áni dobrze okręty prowádźić. A ták násze okręty iedną tylko prędkośćią á poiázdą przodkowáły/ we wszytkim innym/ mieysce sámo y náwáłnośći Fráncuskim do sczęśćia drogę dawáły. Bo iż były duże prawie/ tedy im násze nosem szkodźić niemogły/ á dla wysokośći/ trudno było broń ćiskáć: z ktorey też miáry nie wádźiły im ták dalece wodne skáły. Więc gdy sie wiátry rozfuryowáły/ snadniey ćierpiały złą
Skrót tekstu: CezWargFranc
Strona: 62.
Tytuł:
O wojnie francuskiej ksiąg siedmioro
Autor:
Gajusz Juliusz Cezar
Tłumacz:
Andrzej Wargocki
Drukarnia:
Drukarnia wdowy Jakuba Sibeneychera
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1608
Data wydania (nie wcześniej niż):
1608
Data wydania (nie później niż):
1608
końca było raźnie z dołu ku gorze broń ciskać/ która/ gdy onie rzucali/ potężniej nasze padała i biła. Jednę rzecz przecię naszy prawie na czas byli wymyślili/ to jest/ kosy barzo ostre/ przybite i przywiązane na żerdziach/ podobne murowym kosom. Tymi zajmując powrozy trzymające drągi z żaglami/ przerzynali za pojazdą i popędzeniem okrętów/ tak że upadały/ zaczym wszytkę tę nadzieję w żaglach położoną Francuzom odjąwszy/ nic było już i po okrętach. A wszytek inszy bitwy sposób/ w męstwie jednym zostawał/ którym żołnierz nasz przechodził/ tym barziej/ że w oczach prawie Cezarowych/ i wojska wszytkiego ta potrzeba była: i coby
końcá było raźnie z dołu ku gorze broń ćiskáć/ ktora/ gdy onie rzucali/ potężniey násze padáłá y biłá. Iednę rzecz przećię naszy práwie ná czás byli wymyślili/ to iest/ kosy bárzo ostre/ przybite y przywiązáne ná żerdźiách/ podobne murowym kosom. Tymi záymuiąc powrozy trzymáiące drągi z żaglámi/ przerzynáli zá poiázdą y popędzeniem okrętow/ ták że vpadáły/ záczym wszytkę tę nádźieię w żaglách położoną Fráncuzom odiąwszy/ nic było iuż y po okrętách. A wszytek inszy bitwy sposob/ w męstwie iednym zostawał/ ktorym żołnierz nasz przechodźił/ tym bárźiey/ że w oczách práwie Cezárowych/ y woyská wszytkiego tá potrzebá byłá: y coby
Skrót tekstu: CezWargFranc
Strona: 63.
Tytuł:
O wojnie francuskiej ksiąg siedmioro
Autor:
Gajusz Juliusz Cezar
Tłumacz:
Andrzej Wargocki
Drukarnia:
Drukarnia wdowy Jakuba Sibeneychera
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1608
Data wydania (nie wcześniej niż):
1608
Data wydania (nie później niż):
1608
końmi ćwiczonymi nacierał. Czym naszy przestraszeni/ że w takowej potrzebie nigdy nie bywali/ ani takiego kształtu potykania byli świadomi/ nie wszyscy się tą ochotą i pilnością bili/ która im w polu pospolita bywała i zwyczajna. Co gdy Cezar pobaczył/ długie nawy/ (których Brytani przedtym nigdy nie widali/ i które do pojazdy prędsze były i sposobniejsze) od okrętów nieco odwieść/ wiosłami po pędzie/ przeciwko nieprzyjacielskiemu skrzydłu otworzonemu/ i nie obwarowanemu stanąć/ a stąd procami/ kuszami rozmatymi/ łukami/ gruby on lud gromić i płoszyć kazał/ co naszym barzo pomogło. Bo i naw niewidanych podobieństwem i ruszaniem wioseł/ i niezwycajną strzelbą nieprzyjaciel przestraszony
końmi ćwiczonymi náćierał. Czym nászy przestrászeni/ że w tákowey potrzebie nigdy nie bywáli/ áni tákiego kształtu potykánia byli świádomi/ nie wszyscy się tą ochotą y pilnośćią bili/ ktora im w polu pospolita bywáłá y zwycżáyna. Co gdy Cezár pobaczył/ długie nawy/ (ktorych Brytani przedtym nigdy nie widáli/ y ktore do poiázdy prędsze były y sposobnieysze) od okrętow nieco odwieść/ wiosłámi po pędźie/ przećiwko nieprzyiaćielskiemu skrzydłu otworzonemu/ y nie obwárowánemu stánąć/ á ztąd procámi/ kuszámi rozmátymi/ łukámi/ gruby on lud gromić y płoszyć kazał/ co nászym bárzo pomogło. Bo y naw niewidánych podobieństwem y ruszániem wioseł/ y niezwycáyną strzelbą nieprzyiaćiel przestrászony
Skrót tekstu: CezWargFranc
Strona: 85.
Tytuł:
O wojnie francuskiej ksiąg siedmioro
Autor:
Gajusz Juliusz Cezar
Tłumacz:
Andrzej Wargocki
Drukarnia:
Drukarnia wdowy Jakuba Sibeneychera
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1608
Data wydania (nie wcześniej niż):
1608
Data wydania (nie później niż):
1608
iż z swego przyrodzenia słony Ocean od potężnych będąc zatłumiony Rzek — inszego nabywa koloru i smaku Z żółtości się i z soli wyzuwszy do znaku.
Przewiedział złote, czarne i kuczmańskie szlaki, Gdzie Astrachan i Kałmuk, Czerkies i Budziaki I tam, kędy pohaniec przekupiony liczy Plon i za Dunaj pędzi żałosne zdobyczy I gdzie teraz pojazdę chrześcijańskiej wiary Dźwiga więzień, przykuty do zbrojnej galary.
Ale dokąd-eś zaszła? czyś się zabłąkała, Muzo, gdzie która rzeka prędko jako strzała Wpada w morze i jego koloru go zbawia? Nad tym się nadaremnie twe pióro zabawia! Doskonałe są tego na mapach abrysy, Są i całego świata wyraźne opisy.
iż z swego przyrodzenia słony Ocean od potężnych będąc zatłumiony Rzek — inszego nabywa koloru i smaku Z żołtości się i z soli wyzuwszy do znaku.
Przewiedział złote, czarne i kuczmańskie szlaki, Gdzie Astrachan i Kałmuk, Czerkies i Budziaki I tam, kędy pohaniec przekupiony liczy Plon i za Dunaj pędzi żałosne zdobyczy I gdzie teraz pojazdę chrześcijańskiej wiary Dźwiga więzień, przykuty do zbrojnej galary.
Ale dokąd-eś zaszła? czyś sie zabłąkała, Muzo, gdzie ktora rzeka prędko jako strzała Wpada w morze i jego koloru go zbawia? Nad tym sie nadaremnie twe pioro zabawia! Doskonałe są tego na mappach abrysy, Są i całego świata wyraźne opisy.
Skrót tekstu: KorczWiz
Strona: 63
Tytuł:
Wizerunk złocistej przyjaźnią zdrady
Autor:
Adam Korczyński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1698
Data wydania (nie wcześniej niż):
1698
Data wydania (nie później niż):
1698
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak, Stefan Saski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1949
na ciebie — zda mi się. Bardzo z brzegu wylewasz, prawie na trzy zbyty! Za takie słowa trzeba, żebyś był zabity, Gdyby nie tu, ale nu! o trunek tu strona. Ale przecie — póki (wiedz) dość kozie ogona! Masz — widzę — już po dziurki! węder do pojazdy! Nieflisowski to napój, filozof nie każdy Tak główne wino pije! W chomont — słomę wszędy, W kaftan — bawełnę kładą! Dość kurowi grzędy, A on jeszcze wieże chce! Dobra też psu mucha — Jak pospolicie mowiem«. Pojazda – wiosło u flisów.
— Flis patrzy a słucha — »Kwapisz się
na ciebie — zda mi się. Bardzo z brzegu wylewasz, prawie na trzy zbyty! Za takie słowa trzeba, żebyś był zabity, Gdyby nie tu, ale nu! o trunek tu strona. Ale przecie — poki (wiedz) dość kozie ogona! Masz — widzę — już po dziurki! węder do pojazdy! Nieflisowski to napoj, filozof nie kazdy Tak głowne wino pije! W chomont — słomę wszędy, W kaftan — bawełnę kładą! Dość kurowi grzędy, A on jeszcze wieże chce! Dobra też psu mucha — Jak pospolicie mowiem«. Pojazda – wiosło u flisow.
— Flis patrzy a słucha — »Kwapisz sie
Skrót tekstu: KorczWiz
Strona: 98
Tytuł:
Wizerunk złocistej przyjaźnią zdrady
Autor:
Adam Korczyński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1698
Data wydania (nie wcześniej niż):
1698
Data wydania (nie później niż):
1698
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak, Stefan Saski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1949
dość kozie ogona! Masz — widzę — już po dziurki! węder do pojazdy! Nieflisowski to napój, filozof nie każdy Tak główne wino pije! W chomont — słomę wszędy, W kaftan — bawełnę kładą! Dość kurowi grzędy, A on jeszcze wieże chce! Dobra też psu mucha — Jak pospolicie mowiem«. Pojazda – wiosło u flisów.
— Flis patrzy a słucha — »Kwapisz się a nie sporo-ć i jeszcze się z nami W rzeczy wdajesz? a ze psy w rząd, w taniec z kotkami! Komu się barziej mieszka, niechaj przodem biega! Nam nic po kałauzu do morskiego brzega!« Tak-ci
dość kozie ogona! Masz — widzę — już po dziurki! węder do pojazdy! Nieflisowski to napoj, filozof nie kazdy Tak głowne wino pije! W chomont — słomę wszędy, W kaftan — bawełnę kładą! Dość kurowi grzędy, A on jeszcze wieże chce! Dobra też psu mucha — Jak pospolicie mowiem«. Pojazda – wiosło u flisow.
— Flis patrzy a słucha — »Kwapisz sie a nie sporo-ć i jeszcze się z nami W rzeczy wdajesz? a ze psy w rząd, w taniec z kotkami! Komu sie barziej mieszka, niechaj przodem biega! Nam nic po kałauzu do morskiego brzega!« Tak-ci
Skrót tekstu: KorczWiz
Strona: 98
Tytuł:
Wizerunk złocistej przyjaźnią zdrady
Autor:
Adam Korczyński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1698
Data wydania (nie wcześniej niż):
1698
Data wydania (nie później niż):
1698
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak, Stefan Saski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1949
Wszytkie te, wszytkie gasną przed Śreniawą krętą; Wszytkie te w morzu toną z pysznymi tytuły; Wszytkie szczupli Syriusz podczas kanikuły. Nasza lubo *Drużyna*, lubo to *Sreniawa* (Śmierć ją krzyżem świętego dzieli Stanisława), Jako raz wieczną sławą wyrównała brzegi, Przez wszytkie lat po sobie idących szeregi W pełni żadnymi nigdy nie tkniona pojazdy, Cnoty pławi towary: ani jej Psie Gwiazdy, Ani sucho przeszkodzi, że swe kawalery, Wszytkie morza minąwszy, wnosi miedzy sfery, I w szczęśliwym, gdzie się człek na wieki odmładza, Łona stwórcę swojego porcie ich wysadza. W to, w to bystra Drużyna lotem tąży morze, Które w szklanym tron boski
Wszytkie te, wszytkie gasną przed Śreniawą krętą; Wszytkie te w morzu toną z pysznymi tytuły; Wszytkie szczupli Syryusz podczas kanikuły. Nasza lubo *Drużyna*, lubo to *Sreniawa* (Śmierć ją krzyżem świętego dzieli Stanisława), Jako raz wieczną sławą wyrównała brzegi, Przez wszytkie lat po sobie idących szeregi W pełni żadnymi nigdy nie tkniona pojazdy, Cnoty pławi towary: ani jej Psie Gwiazdy, Ani sucho przeszkodzi, że swe kawalery, Wszytkie morza minąwszy, wnosi miedzy sfery, I w szczęśliwym, gdzie się człek na wieki odmładza, Łona stwórcę swojego porcie ich wysadza. W to, w to bystra Drużyna lotem tąży morze, Które w szklanym tron boski
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 349
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924
pokładlizmy wszyscy się na brzuchu, Toż czynią, i cicho się odprawują straże, Posłuszni cale co mój ordynans im każe, Bom ja bezpiecznie zmyślił, i tak każdy sądził: Zem od Króla posłany, abym nimi rządził, Aż w tym widziem pod światłem, które czynią gwiazdy Ze trzydzieści okrętów idzie bez pojazdy; Bo morze które w ten czas wracało do brzegu, Przeciw rzece wniosło ich aż w port w jednym biegu; Minęli nas, ta wojna idzie im jak w żarty, Nie masz ludzi na murach nie masz w porcie warty, I nie słychać starszyzny; straże obchodzących, Nie wątpią, że nas wszystkich przydybali spiących
pokłádliżmy wszyscy się ná brzuchu, Toż czynią, y cicho się odpráwuią stráże, Posłuszni cále co moy ordynans im każe, Bom ia bespiecznie zmyslił, y ták káżdy sądził: Zem od Krola posłány, ábym nimi rządził, Aż w tym widziem pod swiátłem, ktore czynią gwiazdy Ze trzydzieści okrętow idzie bez poiázdy; Bo morze ktore w ten czas wrácáło do brzegu, Przeciw rzece wniosło ich áż w port w iednym biegu; Minęli nás, tá woyna idzie im iák w żarty, Nie masz ludzi ná murach nie masz w porcie warty, Y nie słycháć starszyzny; stráże obchodzących, Nie wątpią, że nas wszystkich przydybali spiących
Skrót tekstu: CorMorszACyd
Strona: 170
Tytuł:
Cyd
Autor:
Pierre Corneille
Tłumacz:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
Supraśl
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
dramat
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752
odstapili. Wiadomci ja prawie Ześ bitny: lecz dowcip twój w mej być musi sprawie. Ty moc bezrozumną masz/ ja co pozad padnie Przezieram: ty zwieść umiesz bitwę barzo snadnie/ Zemna czasy Artydes obiera potrzebie: Ty ręka/ my rozumem/ mamy coś nad ciebie. Jak szternik więtszy tego c opojazdą chodzi: Jako daleko Hetman żołnierza przechodzi: Tak ja ciebie: w mym ciele lepsza się obiera Ręki pierś/ a w tej dzielność wszytka się zawiera. A przetoż/ o Hetmani/ swojemu te dary Przyznajcie strażnikowi; który z każdej miary O was się pieczołował/ przez czas taki długi: Tą czcią/ jego
odstápili. Wiádomći ia práwie Ześ bitny: lecz dowcip twoy w mey być muśi spráwie. Ty moc bezrozumną masz/ ia co pozad pádnie Przeźieram: ty zwieść vmiesz bitwę bárzo snádnie/ Zemna czasy Artydes obiera potrzebie: Ty ręka/ my rozumem/ mamy coś nád ciebie. Iák szternik więtszy tego c opoiázdą chodźi: Iáko dáleko Hetman żołnierzá przechodźi: Ták ia ćiebie: w mym ćiele lepsza się obiera Ręki pierś/ á w tey dźielność wszytká się záwiera. A przetoż/ o Hetmani/ swoiemu te dáry Przyznayćie strażnikowi; ktory z káżdey miáry O was się pieczołował/ przez czás taki długi: Tą czćią/ iego
Skrót tekstu: OvŻebrMet
Strona: 326
Tytuł:
Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Jakub Żebrowski
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636