jak martwe wzięto z miejsca dudy. Prędko pan powróciwszy, spyta się o żonę; Że chora, cicho do niej idzie za zasłonę. Ale ta jakoby złym opętana duchem Rzuci się i do niego obróci obuchem. Pyta się sługi, co jej, o co się tak dąsa; I słyszy, że ją tarant okrutnie pokąsa. „Będzie zaraz obieszon, inszego sposobu Pomsty nie mam.” A żona! „Trzeba by was obu!
Czemużeś zakazując napowiódł mnie głupią, Żem chciała na psie jeździć?” „Niechaj mi wyłupią Oczy — mąż jej odpowie — jeżeli to było I w pomyśleniu moim; pewnieć się przyśniło.
jak martwe wzięto z miejsca dudy. Prędko pan powróciwszy, spyta się o żonę; Że chora, cicho do niej idzie za zasłonę. Ale ta jakoby złym opętana duchem Rzuci się i do niego obróci obuchem. Pyta się sługi, co jej, o co się tak dąsa; I słyszy, że ją tarant okrutnie pokąsa. „Będzie zaraz obieszon, inszego sposobu Pomsty nie mam.” A żona! „Trzeba by was obu!
Czemużeś zakazując napowiódł mnie głupią, Żem chciała na psie jeździć?” „Niechaj mi wyłupią Oczy — mąż jej odpowie — jeżeli to było I w pomyśleniu moim; pewnieć się przyśniło.
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 233
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
na wszystek świat znano, Acz i teraz nad Wołhą przed nami zadrżano. Soboń Źle dziś i bratu wierzyć. Pod rękę stryjowę, Odjeżdżając w gościnę, wszystko me domowe Oddałem gospodarstwo, on mię wygnał z niego: Snadź to się panom trafia wieku dzisiejszego. Symich Pasterzu, złe psy chowasz! Owce z pastuchami Pokąsali. Musi być, suki się z wilkami Chowały. Ostatek ci pokradną złodzieje: Snadź się to i w bogatych dworach teraz dzieje. Soboń Dalekośwa zabrnęła. Dosyć pastuchowi Wiedzieć o owcach, a nie przymawiać dworowi. Już te kozy gałęzie wszystko pogłodały, Pozganiajmy ich, aby się nie rozchadzały. Świeżego im nawalmy. Trzeba
na wszystek świat znano, Acz i teraz nad Wołhą przed nami zadrżano. Soboń Źle dziś i bratu wierzyć. Pod rękę stryjowę, Odjeżdżając w gościnę, wszystko me domowe Oddałem gospodarstwo, on mię wygnał z niego: Snadź to się panom trafia wieku dzisiejszego. Symich Pasterzu, złe psy chowasz! Owce z pastuchami Pokąsali. Musi być, suki się z wilkami Chowały. Ostatek ci pokradną złodzieje: Snadź się to i w bogatych dworach teraz dzieje. Soboń Dalekośwa zabrnęła. Dosyć pastuchowi Wiedzieć o owcach, a nie przymawiać dworowi. Już te kozy gałęzie wszystko pogłodały, Pozganiajmy ich, aby się nie rozchadzały. Świeżego im nawalmy. Trzeba
Skrót tekstu: SzymSiel
Strona: 154
Tytuł:
Sielanki
Autor:
Szymon Szymonowic
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Sielanki i pozostałe wiersze polskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Pelc
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1964
jego przekęsowania zebrał/ nie wieleby mu pisma zostało. A namówiwszy jeszcze się wymawia/ żeby skromności wszelkiej rad zażył/ kiedyby mu przyczyny nie dawano. Nie lada to skromność: znałem też takiego Brytana/ który się zdał barzo skromny/ nikogo nie kąsał/ ale skoro go rozdrażniono/ nikomu niefolgując wszytkie pokąsał. Takaż to ma być skromność? Hypocrita, eiice primùm trabem de oculo tuo, etc. Polacy już dawno Chrystusa znają. Gal: Przedmowa do wszytkich Chrześcijan. Nauka Ariańska jest Mahometowa. Skromność Ariańska.
Już tedy przestrzegszy się o nieprzyjacielu domowym/ poczuwajmy się. Przed tym nas Mahometani przez granicę sięgali/ teraz
iego przekęsowánia zebrał/ nie wieleby mu pismá zostáło. A námowiwszy ieszcze się wymawia/ żeby skromnośći wszelkiey rad záżył/ kiedyby mu przyczyny nie dawano. Nie ládá to skromność: znałem też tákiego Brytaná/ ktory się zdał bárzo skromny/ nikogo nie kąsał/ ále skoro go rozdrażniono/ nikomu niefolguiąc wszytkie pokąsał. Tákaż to ma bydz skromność? Hypocrita, eiice primùm trabem de oculo tuo, etc. Polacy iuż dáwno Chrystusá znáią. Gal: Przedmowá do wszytkich Chrześćian. Nauká Ariáńska iest Máhometowá. Skromność Ariáńska.
Iuż tedy przestrzegszy się o nieprzyiaćielu domowym/ poczuwaymy się. Przed tym nas Máhometani przez gránicę śięgáli/ teraz
Skrót tekstu: SkarMes
Strona: 8nlb
Tytuł:
Mesjasz nowych Arianów wedle Alkoranu Tureckiego
Autor:
Piotr Skarga
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
z ciężkością narzekała koza/ że te bestie wychowała/ które dorozszy/ szarpać mieli mamkę/ i kozodrzą z niej czynić. I wy się ciśniecie widzę do mleka Korony/ to jest do wolności Polskiej/ panowie wilczkowie/ prosicie aby wam poprzysiężono pokoj i wolność/ i impunitatem. Boję się/ że potym mamkę tę pokąsacie/ być Ojczyźnie waszej na kozodrzej/ dla tego/ iż nieobyczajnie parę wilków do siebie przypuściła/ heretyka/ i Nalewajka. Egzorbitancja wasza/ która nie radzi pokoju zawierać z nami/ żeście śmiałkowie wielcy: i jakoż was śmiałkami nie nazwać/ a wy i Bożym i ludzkim panowaniem pogardzacie? Luter wasz Stolicy Apostołskiej
z ćieżkośćią nárzekała kozá/ że te bestye wychowáłá/ ktore dorozszy/ szárpáć mieli mámkę/ y kozodrzą z niey czynić. Y wy się ćiśniećie widzę do mleká Korony/ to iest do wolnośći Polskiey/ pánowie wilczkowie/ prośićie áby wám poprzyśiężono pokoy y wolność/ y impunitatem. Boię się/ że potym mámkę tę pokąsaćie/ być Oyczyźnie wászey ná kozodrzey/ dla tego/ iż nieobyczáynie parę wilkow do śiebie przypuśćiłá/ heretyká/ y Nálewáyká. Exorbitáncya wásza/ ktora nie rádźi pokoiu záwieráć z námi/ żeśćie śmiáłkowie wielcy: y iakoż was śmiáłkámi nie nazwáć/ á wy y Bożym y ludzkim pánowániem pogardzaćie? Luter wász Stolicy Apostolskiey
Skrót tekstu: BirkEgz
Strona: 12
Tytuł:
O Egzorbitancjach kazania dwoje
Autor:
Fabian Birkowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania, pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1632
Data wydania (nie wcześniej niż):
1632
Data wydania (nie później niż):
1632
jedno Oko. Trzebasz to obiedwie oczy dobrze wytrzeszczać kto chce należycie owieczki upaść i obchodzić się z nimi Łaskawie Pewnie tak wielkiego stada nie upasiesz albo na drugie oko musisz olsnąc Chyba żebyś się na tych psów spuszczał których wedle siebie masz dostatkiem Ale i ci od Owieczek tobie zleczonych wilka nie odpędzą i owszem bardziej je sami pokąsają bo są takiej jako i ty Fantazyjej. O nieszczęśliwy Pasterzu bogdej by by ja był w twojej Owczarniej niepostał, I ten kto cię na tę godność promowował godność wprowadzał. Choć by nic nadto nie zgrzeszył nie wiem jako do Nieba Trafi. Do czego ty Ojczyznę przywodzisz i tak piekielną radą swoją poburzyłes A ciebie po
iedno Oko. Trzebasz to obiedwie oczy dobrze wytrzeszczać kto chce nalezycie owieczki upaść y obchodzić się z nimi Łaskawie Pewnie tak wielkiego stada nie upasiesz albo na drugie oko musisz olsnąc Chyba zebys się na tych psow spuszczał ktorych wedle siebie masz dostatkiem Ale y ci od Owieczek tobie zleczonych wilka nie odpędzą y owszęm bardziey ie sami pokąsaią bo są takiey iako y ty Fantazyiey. O nieszczęsliwy Pasterzu bogdey by by ia był w twoiey Owczarniey niepostał, I tęn kto cię na tę godność promowował godność wprowadzał. Choc by nic nadto nie zgrzeszył nie wiem iako do Nieba Trafi. Do czego ty Oyczyznę przywodzisz y tak piekielną radą swoią poburzyłes A ciebie po
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 196
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
napuścić. A możeli być/ sercem i wątrobą/ z tego psa wsiekłego zasczwawszy go/ nakarmić. Dobrze i ziarnek kilka piwoniej włoskiej/ zstarszy na proch/ wczym zadać.
Jest też ziele wielkie/ Ostowi podobne/ którego gałąź warzyć jako Piwonią/ abo rożą. Kiedy się trafił że pies wściekły psy pokąsa/ i dać je w parzy/ zową to ziele Ostropes.
Słonecznik ziele/ każą też na wścieklinę dawać/ ale na to ja eksperiencji nie mam.
Wężownik abo gadownik/ zbierać w Maju/ i suszyć/ siekać go i skorzeniem/ i drobno siekany w parzą kłaść/ ze trzy razy w rok/ dziwnie snadź
nápuśćić. A możeli bydź/ sercem y wątrobą/ z tego psá wśiekłego záscżwawszy go/ nakármić. Dobrze y źiarnek kilká piwoniey włoskiey/ zstárszy ná proch/ wcżym zádáć.
Iest też źiele wielkie/ Ostowi podobne/ ktorego gáłąź wárzyć iáko Piwonią/ ábo rożą. Kiedy sie tráfił że pies wśćiekły psy pokąsa/ y dáć ie w parzy/ zową to źiele Ostropes.
Słonecżnik źiele/ każą też ná wśćieklinę dáwáć/ ále ná to ia experientiey nie mam.
Wężownik ábo gádownik/ zbieráć w Máiu/ y suszyć/ śiekać go y skorzeniem/ y drobno śiekány w parzą kłáść/ ze trzy rázy w rok/ dziwnie snadź
Skrót tekstu: OstrorMyśl1618
Strona: 20
Tytuł:
Myślistwo z ogary
Autor:
Jan Ostroróg
Drukarnia:
Bazyli Skalski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
myślistwo, zoologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1618
Data wydania (nie wcześniej niż):
1618
Data wydania (nie później niż):
1618
piorunowem lotem stanął przed panami Czyniący relacją: naprzod pewną kwotę Powiedział — materia po czemu, zaś psotę W swej prezentuje sukniej prawiąc, jak »z dzwonkami Piesek — jako nasz taki — obiesił się kłami U poły, że kiedyby jejmość nie zbroniła, Alboby mi był większych dziur narobił siła, Albo i mnie pokąsał — nikczemna bestia! Aż mi do oczu skakał właśnie jako żmija, Kiedy ją kto rozdrażni«. — Tak skarży na psinę. Którą z wielką uciechą Włoch słyszy nowinę Będąc ubezpieczony, że jest taki drugi Pochlebniczek u niego. Dla czego czas długi Nie kwapi się z gościny sobie sam ochoty Nad zwyczaj dodawając. —
piorunowem lotem stanął przed panami Czyniący relacyą: naprzod pewną kwotę Powiedział — materya po czemu, zaś psotę W swej prezentuje sukniej prawiąc, jak »z dzwonkami Piesek — jako nasz taki — obiesił sie kłami U poły, że kiedyby jejmość nie zbroniła, Alboby mi był większych dziur narobił siła, Albo i mnie pokąsał — nikczemna bestya! Aż mi do oczu skakał właśnie jako żmija, Kiedy ją kto rozdrażni«. — Tak skarży na psinę. Ktorą z wielką uciechą Włoch słyszy nowinę Będąc ubezpieczony, że jest taki drugi Pochlebniczek u niego. Dla czego czas długi Nie kwapi sie z gościny sobie sam ochoty Nad zwyczaj dodawając. —
Skrót tekstu: KorczWiz
Strona: 84
Tytuł:
Wizerunk złocistej przyjaźnią zdrady
Autor:
Adam Korczyński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1698
Data wydania (nie wcześniej niż):
1698
Data wydania (nie później niż):
1698
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak, Stefan Saski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1949
, ile z szkodą naszą, Niechaj nas lada kiedy mężowie nie straszą. Ja jedna przy was wszytkich, sąsiadeczki, stoję, Wy też także macie się jąć o krzywdę moję. Abo się (to) mój zdrajca mnie mało natrechce, Pije złodziej każdy dzień, chociaj mu się nie chce. Gdy się ze mną pokąsa, to na złość utraca, A do domu przyszedszy, wszytko powywraca. Czeladź musi uciekać, każdemu nałaje, Wszytko mówi, iże mu czegoś nie dostaje. Coraz to łbem o ścianę, abo dupą o piec, A wszytko będzie wołał: Zaświeć, zaświeć, chłopiec! A ja błędna owieczka kędy w kącie dyszę
, ile z szkodą naszą, Niechaj nas leda kiedy mężowie nie straszą. Ja jedna przy was wszytkich, sąsiadeczki, stoję, Wy też także macie się jąć o krzywdę moję. Abo sie (to) mój zdrajca mnie mało natrechce, Pije złodziej każdy dzień, chociaj mu się nie chce. Gdy się ze mną pokąsa, to na złość utraca, A do domu przyszedszy, wszytko powywraca. Czeladź musi uciekać, każdemu nałaje, Wszytko mówi, iże mu czegoś nie dostaje. Coraz to łbem o ścianę, abo dupą o piec, A wszytko będzie wołał: Zaświeć, zaświeć, chłopiec! A ja błędna owieczka kędy w kącie dyszę
Skrót tekstu: SejmBiałBad
Strona: 65
Tytuł:
Sejm białogłowski
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
nie wcześniej niż 1617
Data wydania (nie wcześniej niż):
1617
Data wydania (nie później niż):
1650
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Polska satyra mieszczańska. Nowiny sowiźrzalskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Karol Badecki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950
przed siekaniem parzenie lekkie/ warzywszy rumienek/ nostrzyk/ majeran w wodzie wespół/ przydawszy do tego trochę śpiki Celtyki. Serce synogarlice jeść/ powiadają być osobliwe lakarstwo przeciwko takiemu wrzodowi. O Petociach.
PEtocie są makuły abo chropatki/ abo też pstrociny rosute po ciele ludźkim. Jedne bywają gładko pstre: jako kiedy owo pchły pokąsają/ a drugie z chropawością/ jako gdy wszy skąsają. Te acz straszliwe są/ oprócz moru w łożnych chorobach/ ale daleko nieprzespieczniejsze są w mor. W tych jako sobie postępować/ różne są mniemania. Jedni każą/ drudzy bronią puszczania krwie. Ale jako w inszych/ tak i w tym rozsądku potrzeba. Takie
przed śiekániem párzenie lekkie/ wárzywszy rumienek/ nostrzyk/ máieran w wodźie wespoł/ przydawszy do tego trochę śpiki Celtyki. Serce synogárlice ieść/ powiádáią być osobliwe lákárstwo przeciwko takiemu wrzodowi. O Petoćiách.
PEtoćie są mákuły ábo chropátki/ ábo też pstroćiny rosute po ćiele ludźkim. Iedne bywáią głádko pstre: iako kiedy owo pchły pokąsáią/ á drugie z chropáwośćią/ iako gdy wszy skąsáią. Te ácz strászliwe są/ oprocz moru w łożnych chorobách/ ale daleko nieprzespiecznieysze są w mor. W tych iáko sobie postępowáć/ rożne są mniemánia. Iedni każą/ drudzy bronią pusczánia krwie. Ale iako w inszych/ ták y w tym rozsądku potrzebá. Tákie
Skrót tekstu: PetrSInst
Strona: E2v
Tytuł:
Instrukcja albo nauka jak się sprawować czasu moru
Autor:
Sebastian Petrycy
Drukarnia:
Mikołaj Lob
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
poradniki
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1613
Data wydania (nie wcześniej niż):
1613
Data wydania (nie później niż):
1613
scripta drukować każemy. Nuz i w to wejrzeć/ czemu P. Mikoł: Petros abo Petra niechce mieć za jednę rzecz/ gdyż Greca, także Hebraica lingua siła rzeczy genere mascul: et foem: nazywa. Trzeba też i Glicnera dobrze rewidować/ a potym go powrozem abo kijem skarać/ czemu wszystkie stany Katolickie pokąsał/ co mu była tego za niewola/ że się takim psem udziałał/ ani Królowi/ Arcybiskupowi/ Biskupowi/ Prałatowi/ Kanonikowi/ Zakonnikowi/ Plebanowi/ ani żadnemu Katolikowi w apelaciej swojej nie przepuścił/ te rzeczy trzeba im dobzre uważyć/ niechcąli na się wilka z lasa wywabić. Jonatas zmartwychwstał.
P. Ba tomci
scriptá drukowáć każemy. Nuz y w to weyrzeć/ czemu P. Mikoł: Petros ábo Petra niechce mieć zá iednę rzecz/ gdyż Greca, tákże Hebraica lingua śiłá rzeczy genere mascul: et foem: názywa. Trzebá też y Glicnerá dobrze rewidowáć/ á potym go powrozem ábo kiiem skaráć/ czemu wszystkie stany Kátholickie pokąsał/ co mu byłá tego zá niewola/ że się tákim psem vdźiáłał/ áni Krolowi/ Arcybiskupowi/ Biskupowi/ Práłatowi/ Kánonikowi/ Zakonnikowi/ Plebanowi/ áni żadnemu Kátholikowi w ápelláciey swoiey nie przepuśćił/ te rzeczy trzebá im dobzre vważyć/ niechcąli ná się wilká z lásá wywabić. Ionáthás zmartwychwstał.
P. Bá tomći
Skrót tekstu: MirJon
Strona: 28
Tytuł:
Jonathas zmartwychwstał
Autor:
Florian Mirecki
Drukarnia:
wdowa Jakuba Sibeneychera
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
dialogi
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609