jedno Oko. Trzebasz to obiedwie oczy dobrze wytrzeszczać kto chce należycie owieczki upaść i obchodzić się z nimi Łaskawie Pewnie tak wielkiego stada nie upasiesz albo na drugie oko musisz olsnąc Chyba żebyś się na tych psów spuszczał których wedle siebie masz dostatkiem Ale i ci od Owieczek tobie zleczonych wilka nie odpędzą i owszem bardziej je sami pokąsają bo są takiej jako i ty Fantazyjej. O nieszczęśliwy Pasterzu bogdej by by ja był w twojej Owczarniej niepostał, I ten kto cię na tę godność promowował godność wprowadzał. Choć by nic nadto nie zgrzeszył nie wiem jako do Nieba Trafi. Do czego ty Ojczyznę przywodzisz i tak piekielną radą swoją poburzyłes A ciebie po
iedno Oko. Trzebasz to obiedwie oczy dobrze wytrzeszczać kto chce nalezycie owieczki upaść y obchodzić się z nimi Łaskawie Pewnie tak wielkiego stada nie upasiesz albo na drugie oko musisz olsnąc Chyba zebys się na tych psow spuszczał ktorych wedle siebie masz dostatkiem Ale y ci od Owieczek tobie zleczonych wilka nie odpędzą y owszęm bardziey ie sami pokąsaią bo są takiey iako y ty Fantazyiey. O nieszczęsliwy Pasterzu bogdey by by ia był w twoiey Owczarniey niepostał, I tęn kto cię na tę godność promowował godność wprowadzał. Choc by nic nadto nie zgrzeszył nie wiem iako do Nieba Trafi. Do czego ty Oyczyznę przywodzisz y tak piekielną radą swoią poburzyłes A ciebie po
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 196
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
przed siekaniem parzenie lekkie/ warzywszy rumienek/ nostrzyk/ majeran w wodzie wespół/ przydawszy do tego trochę śpiki Celtyki. Serce synogarlice jeść/ powiadają być osobliwe lakarstwo przeciwko takiemu wrzodowi. O Petociach.
PEtocie są makuły abo chropatki/ abo też pstrociny rosute po ciele ludźkim. Jedne bywają gładko pstre: jako kiedy owo pchły pokąsają/ a drugie z chropawością/ jako gdy wszy skąsają. Te acz straszliwe są/ oprócz moru w łożnych chorobach/ ale daleko nieprzespieczniejsze są w mor. W tych jako sobie postępować/ różne są mniemania. Jedni każą/ drudzy bronią puszczania krwie. Ale jako w inszych/ tak i w tym rozsądku potrzeba. Takie
przed śiekániem párzenie lekkie/ wárzywszy rumienek/ nostrzyk/ máieran w wodźie wespoł/ przydawszy do tego trochę śpiki Celtyki. Serce synogárlice ieść/ powiádáią być osobliwe lákárstwo przeciwko takiemu wrzodowi. O Petoćiách.
PEtoćie są mákuły ábo chropátki/ ábo też pstroćiny rosute po ćiele ludźkim. Iedne bywáią głádko pstre: iako kiedy owo pchły pokąsáią/ á drugie z chropáwośćią/ iako gdy wszy skąsáią. Te ácz strászliwe są/ oprocz moru w łożnych chorobách/ ale daleko nieprzespiecznieysze są w mor. W tych iáko sobie postępowáć/ rożne są mniemánia. Iedni każą/ drudzy bronią pusczánia krwie. Ale iako w inszych/ ták y w tym rozsądku potrzebá. Tákie
Skrót tekstu: PetrSInst
Strona: E2v
Tytuł:
Instrukcja albo nauka jak się sprawować czasu moru
Autor:
Sebastian Petrycy
Drukarnia:
Mikołaj Lob
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
poradniki
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1613
Data wydania (nie wcześniej niż):
1613
Data wydania (nie później niż):
1613
A z uporu, ze złości, przeciw nam powstali. Wiele ich, którzy mówią nędznej duszy mojej: ,,Hej, nie ma ten ładunków w amelijej swojej". Napadły twoich wiernych niemałe tęsknice, Bo mają harkabuzy, kije i kłonice. Nacierają gwałtownie, cepami trząsają, Nie będzie-li twej łaski, już nas pokąsają. Raczże ty sam, mój Panie, rychło drzwi otworzyć, Bo-ć się na nas zmówili, chcąc nas już umorzyć.
(PRZEMOWA)
Wskok do domu uciekajcie, A ostatka dośpiewajcie:
(ŚPIEWANIE)
Nie strach mnie nic tysiąca ludu złośliwego, Nie dobędą zawoja tak barzo mocnego. Zaparszy się,
A z uporu, ze złości, przeciw nam powstali. Wiele ich, którzy mówią nędznej duszy mojej: ,,Hej, nie ma ten ładunków w amelijej swojej". Napadły twoich wiernych niemałe tesknice, Bo mają harkabuzy, kije i kłonice. Nacierają gwałtownie, cepami trząsają, Nie będzie-li twej łaski, już nas pokąsają. Raczże ty sam, mój Panie, rychło drzwi otworzyć, Bo-ć sie na nas zmówili, chcąc nas już umorzyć.
(PRZEMOWA)
Wskok do domu uciekajcie, A ostatka dośpiewajcie:
(ŚPIEWANIE)
Nie strach mnie nic tysiąca ludu złośliwego, Nie dobędą zawoja tak barzo mocnego. Zaparszy sie,
Skrót tekstu: SynMinKontr
Strona: 220
Tytuł:
Synod ministrów
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Szymon Kempini
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pisma religijne, satyry
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1611
Data wydania (nie wcześniej niż):
1611
Data wydania (nie później niż):
1611
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Kontrreformacyjna satyra obyczajowa w Polsce XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Zbigniew Nowak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Gdańskie Towarzystwo Naukowe
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1968