do Sparty; ale i tam próżno, Każdy nowiny, jak wie, prawi różno: Zgoła nie może żaden człek powiedzieć, W którymbyś kącie, miał niebaczny siedzieć. O szczęśliwszabym po dziesżęćkroć była, Gdyby się dotąd Troja z wami biła; Żałuję, żem się przykładała wotem, Aby w perzynę upadła pokotem. Przynajmniejbym, gdzie bijesz się, wiedziała, I samejbym się bitwy tylko bała, Spolne z drugimi łącząc narzekanie, Coli się z tobą w walnym boju stanie A teraz niewiem, czego się bać mogę, Przecież mię dręczy srogi strach niebogę Na tyle myśli dziewkę roztargnioną, I frasunkami prawie wpuł
do Spárty; ále y tám prożno, Káżdy nowiny, iák wie, práwi rożno: Zgołá nie może żaden człek powiedźieć, W ktorymbyś kąćie, miał niebáczny śiedźieć. O szczęśliwszábym po dźiesźęćkroć byłá, Gdyby się dotąd Troiá z wámi biłá; Záłuię, żem się przykłádałá wotem, Aby w perzynę upádłá pokotem. Przynaymnieybym, gdźie biiesz się, wiedźiáłá, Y sameybym się bitwy tylko bałá, Spolne z drugimi łącząc nárzekánie, Coli się z tobą w wálnym boiu stánie A teraz niewiem, czego się bać mogę, Przećiesz mię dręczy srogi strách niebogę Ná tyle myśli dźiewkę rostárgnioną, Y frásunkámi práwie wpuł
Skrót tekstu: OvChrośRoz
Strona: 7
Tytuł:
Rozmowy listowne
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Wojciech Stanisław Chrościński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695
jak o bajkach prawi: Co kędy robił, w krainie, lub w mieście, Wszystkiego jednej zwierza się niewieście. Jak dzieckiem jeszcze będąc w powojniku, W okrutnym pogniotł srogie węże kszyku: Erymantskiego gdy po lasach bryka, I kraj pustoszy, trupem złożył dzika. Ani zamilczy przed kobietą o tem, Jak Diomeda ubiwszy pokotem, Za niezwyczajny obrok i surowy, W Trackich podwojach pozawieszał głowy: Jako, co tyle trupów ludźkich zjada, Wyniszczył stajnią, i wygubił stada: Jak Gerynów trójcielnych nie chybił, Lecz trzody wziąwszy potężnie ich wybił: Trojpaszczękiego przy piekielnej bramie, Jako Cerbera i z wężami złamie; I Kadmowego smoka zwinie w kłęby,
iák o baykách práwi: Co kędy robił, w kráinie, lub w mieśćie, Wszystkiego iedney zwierza się niewieśćie. Iák dźieckiem ieszcze będąc w powoyniku, W okrutnym pogniotł srogie węże kszyku: Erymántskiego gdy po lásach bryka, Y kray pustoszy, trupem złożył dźiká. Ani zámilczy przed kobietą o tem, Iák Dyomedá ubiwszy pokotem, Zá niezwyczáyny obrok y surowy, W Tráckich podwoiách pozáwieszał głowy: Iáko, co tyle trupow ludźkich ziada, Wyniszczył stáynią, y wygubił stádá: Iák Gerynow troyćielnych nie chybił, Lecz trzody wźiąwszy potężnie ich wybił: Troypászczękiego przy piekielney bramie, Iáko Cerberá y z wężámi złamie; Y Kádmowego smoká zwinie w kłęby,
Skrót tekstu: OvChrośRoz
Strona: 120
Tytuł:
Rozmowy listowne
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Wojciech Stanisław Chrościński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695
na kominie. Co miał gasić, szalony, co miał gwałtu wołać, Nim całe miasto zgore, a przynajmniej połać, Woli się grzać, choć zaraz abo wyńdzie nagi, Abo i sam zaginie z domem bez uwagi. Zagrzejesz się, zły duchu, gdzie pod cudzym płotem Leżąc na mrozie z żoną i z dziećmi pokotem! Gore Polska, gore dom, gdzie za gospodarza Każdy się kładzie szlachcic. Już nas ogień parza, Już dach spadł, ściany lecą tak wielkiego gmachu, Kilka tylko województw, w opale, bez dachu, Bez pieniędzy, bez wojska; choćby znalazł ludzi, Nie masz miłości, bo ją łakomstwo wystudzi. Wojna
na kominie. Co miał gasić, szalony, co miał gwałtu wołać, Nim całe miasto zgore, a przynajmniej połać, Woli się grzać, choć zaraz abo wyńdzie nagi, Abo i sam zaginie z domem bez uwagi. Zagrzejesz się, zły duchu, gdzie pod cudzym płotem Leżąc na mrozie z żoną i z dziećmi pokotem! Gore Polska, gore dom, gdzie za gospodarza Każdy się kładzie szlachcic. Już nas ogień parza, Już dach spadł, ściany lecą tak wielkiego gmachu, Kilka tylko województw, w opale, bez dachu, Bez pieniędzy, bez wojska; choćby znalazł ludzi, Nie masz miłości, bo ją łakomstwo wystudzi. Wojna
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 308
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
współ Joba dzieci bawią Wpierworódnego brata swego domu Jedząc i pijąc wino po świadomu. Więc Posła wyśle; że Jobowi powie, Osły po leśnej pasły się dąbrowie, A woły ugor i przeciągłe smugi Wzagon krajały kończystemi pługi. Oto nie wiedzieć skąd Sabei spadli, Dobytki wzięli, i mieczem pokładli Twych robotników na ziemi pokotem, Jam ledwie umknął, bym ci dał znać o tem. Jeszcze ten mówił, aż ci jak wzawody Nadbiega drugi; że twych owiec trzody Ogień się z Nieba spuściwszy widomy Pobił z Pasterzmi przez straszne gromy, Jam ledwie uciekł, bym ci to powiedział. Aż trzeci bieży: Panie,
wspoł Ioba dźieći bawią Wpierworodnego brátá swego domu Iedząc i pijąc wino po świadomu. Więc Posłá wyśle; że Iobowi powie, Osły po leśney pasły się dąbrowie, A woły ugor i przećiągłe smugi Wzagon kraiáły konczystemi pługi. Oto nie wiedźieć zkąd Sabei spadli, Dobytki wźięli, i mieczem pokładli Twych robotnikow ná źiemi pokotem, Iam ledwie umknął, bym ći dał znáć o tem. Ieszcze ten mowił, áż ći iák wzawody Nádbiega drugi; że twych owiec trzody Ogien się z Niebá spuściwszy widomy Pobił z Pasterzmi przez straszne gromy, Iam ledwie ućiekł, bym ći to powiedział. Aż trzeći bieży: Pánie,
Skrót tekstu: ChrośJob
Strona: 9
Tytuł:
Job cierpiący
Autor:
Wojciech Stanisław Chrościński
Drukarnia:
Drukarnia Ojców Scholarum Piarum
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1705
Data wydania (nie wcześniej niż):
1705
Data wydania (nie później niż):
1705
idź do Domu; Wypocznij sobie z drogi, potrawy mało mu Pomogą, kto się strudził, wczas najlepszym bywa, Posiłkiem, gdy podróżny na łożu spoczywa. Wyszedł Uriasz za drzwi Pańskiego pokoju, W podróżnym, tak jak przyszedł, położył się stroju Między drugiemi, którzy zawsze Pana strzegli, Na ławach czy na ziemi pokotem polegli. Bo Uriasz lubo miał Zonę, Dom przystojny, Przyuczon był z młodości do pracy, do wojny ; Nie barzo dbał o łóżko, o pierzyny, puchy, Niechciał być wpisan w regestr miedzy niewieściuchy.
Obudził się Król rano, postrzegł Uriasza Za drzwiami, więc go zaraz do siebie zaprasza. Wypytuje z
idź do Domu; Wypoczniy sobie z drogi, potrawy mało mu Pomogą, kto się strudził, wczas naylepszym bywa, Posiłkiem, gdy podrożny na łożu spoczywa. Wyszedł Uryasż za drzwi Pańskiego pokoju, W podrożnym, tak iak przyszedł, położył się stroju Między drugiemi, ktorzy zawsze Pana strzegli, Na ławach czy na zięmi pokotem polegli. Bo Uryasż lubo miał Zonę, Dom przystoyny, Przyuczon był z młodości do pracy, do woyny ; Nie barzo dbał o łożko, o pierzyny, puchy, Niechciał bydź wpisan w regestr miedzy niewieściuchy.
Obudził się Krol rano, postrzegł Uryasza Za drzwiami, więc go zaraz do siebie zaprasza. Wypytuie z
Skrót tekstu: DrużZbiór
Strona: 97
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Elżbieta Drużbacka
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, poematy epickie, satyry, żywoty świętych
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752
Krwią swoją rozbujane zalawszy płomienie, Z przykrymi do Szwecyjej awizami wienie. Tę-ć oddaje buławę, pod Kircholmem która Dziewięć tysięcy ludzi (nie pociągam pióra: Niemców, Francuzów, Finów, Belgów i co pluder Rodzaju, których przywiódł sam Karol man-Suder, Kiedy nam chciał Inflanty wydrzeć; czego potem I dopiął) położyła na placu pokotem Czterma swoich tysięcy. Lecz i Moskal gruby Tąż klawą wytrącone zbierał nieraz zuby. Widział ją car weliki, widziała stolica W niezwyciężonej ręce cnego Chodkiewica, Te buławę, przed którą ono-ono w kuczy Osman się zasznurował, a jako więc huczy Smutny grzywacz, skoro mu dzieci orzeł zbierze, Tak wyje i we łzach się
Krwią swoją rozbujane zalawszy płomienie, Z przykrymi do Szwecyjej awizami wienie. Tę-ć oddaje buławę, pod Kircholmem która Dziewięć tysięcy ludzi (nie pociągam pióra: Niemców, Francuzów, Finów, Belgów i co pluder Rodzaju, których przywiódł sam Karol man-Suder, Kiedy nam chciał Inflanty wydrzeć; czego potem I dopiął) położyła na placu pokotem Czterma swoich tysięcy. Lecz i Moskal gruby Tąż klawą wytrącone zbierał nieraz zuby. Widział ją car weliki, widziała stolica W niezwyciężonej ręce cnego Chodkiewica, Te buławę, przed którą ono-ono w kuczy Osman się zasznurował, a jako więc huczy Smutny grzywacz, skoro mu dzieci orzeł zbierze, Tak wyje i we łzach się
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 253
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924
, już się świat pamroczy. Czekają Turcy świtu obojętną myślą, Z czym królewic, z czym hetman Sobieskiego przyślą? Jeśli tych pakt nie zrucą, o swoim się królu Z wojskami dowiedziawszy w pobliższym Podolu? Zwłaszcza gdy długo na dzień u swoich się bawi, Niesłychanego strachu poganów nabawi. Jedni go wyglądają, a drudzy pokotem Żorawińskiego w koło obiegli z namiotem, Jako psi, kiedy w jatce rzeźnika więc czują, Na zapach tylko mięsa pyski oblizują. Lecz i Sobieski, skoro o wszytkim się zniesie Z swoimi, prawie Turkom przyjedzie na czasie. CZĘŚĆ DZIESIĄTA
Którego jąwszy z pola ostępem prowadzą, Sami konia trzymają, sami z konia zsadzą.
, już się świat pamroczy. Czekają Turcy świtu obojętną myślą, Z czym królewic, z czym hetman Sobieskiego przyślą? Jeśli tych pakt nie zrucą, o swoim się królu Z wojskami dowiedziawszy w pobliższym Podolu? Zwłaszcza gdy długo na dzień u swoich się bawi, Niesłychanego strachu poganów nabawi. Jedni go wyglądają, a drudzy pokotem Żorawińskiego w koło obiegli z namiotem, Jako psi, kiedy w jatce rzeźnika więc czują, Na zapach tylko mięsa pyski oblizują. Lecz i Sobieski, skoro o wszytkim się zniesie Z swoimi, prawie Turkom przyjedzie na czasie. CZĘŚĆ DZIESIĄTA
Którego jąwszy z pola ostępem prowadzą, Sami konia trzymają, sami z konia zsadzą.
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 318
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924
wynidą; Lecz kiedy z sobą bijecie się sami Niesłuszna rzecz nas ciążyc podatkami. XCIV. W Pompejskiej wojnie nie znalismy tego, Mariusz z Cinną ani myślił o tem, Syla, choć wszytkim dojął do żywego, Mając Rzym miedzy kowadłem a młotem, Nie brał trybutu z stanu Niewieściego; A wy tak wielu w Ojczyźnie pokotem Zgubiwszy przez złosc i pomstę niesytą; Rzecz się stanowić zdacie pospolitą. XCV. Z niesmakiem przyjmą bezpieczne umowy, Na swej stolicy trzej siedzący Męże; Ze już wtę śmiałosc przyszły Białegłowy Która najwyższe obrady dosięże Już się im urząd sprawiac musi nowy I kiedy oni dźwigają oręże Na Nieprzyjaciół; te w spolnym przypadku Najmniejszego im złożyć
wynidą; Lecz kiedy z sobą biiecie się sami Niesłuszna rzecz nas ciążyc podatkami. XCIV. W Pompeyskiey woynie nie znalismy tego, Maryusz z Cinną ani myslił ó tem, Sylla, choć wszytkim doiął do żywego, Maiąc Rzym miedzy kowadłem á młotem, Nie brał trybutu z stanu Niewiesciego; A wy tak wielu w Oyczyznie pokotem Zgubiwszy przez złosc y pomstę niesytą; Rzecz się stanowić zdacie pospolitą. XCV. Z niesmakiem przyimą bespieczne umowy, Na swey stolicy trzey siedzący Męże; Ze iuz wtę smiałosc przyszły Białegłowy Ktora naywyszsze obrady dosięże Iuż się im urząd sprawiac musi nowy I kiedy oni dzwigaią oręże Na Nieprzyiacioł; te w spolnym przypadku Naymnieyszego im złozyc
Skrót tekstu: ChrośKon
Strona: 182
Tytuł:
Pharsaliej... kontynuacja
Autor:
Wojciech Stanisław Chrościński
Drukarnia:
Klasztor Oliwski
Miejsce wydania:
Oliwa
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1693
Data wydania (nie wcześniej niż):
1693
Data wydania (nie później niż):
1693
okrutny wspomina, I potyczki się warować przymusza; W ten dzień, gdy Brutus szyki jego zgina Niebył w obozie; czym się pewnie dusza I zdrowie jego wten czas salwowało Bo swoich gwardyj nie oglądał cało. CLXXVII. Lektykę jego pospołu z namiotem, Wszcząt postrzelano, i na wylot skłoto, Lacedemońskie sukursy pokotem, Nieuchroniona położyła Kloto. Chorągwi, znaków, i pocisków z grotem Nie mało Brutus z sobą wziął; i to to Winno; że w ciężkim Kolegi obrocie, Ratować nie mógł przy nierychłym zwrócie. CLXXVIII. Do którego się z wojskiem gdy zabiera, Po rozszarpanym obozie do szczętu, W Namiot Kasego ciekawie poziera,
okrutny wspomina, I potyczki się warować przymusza; W ten dzien, gdy Brutus szyki iego zgina Niebył w obozie; czym się pewnie dusza I zdrowie iego wten czas salwowało Bo swoich gwardyi nie oglądał cało. CLXXVII. Lektykę iego pospołu z namiotem, Wsżcząt postrzelano, y na wylot skłoto, Lacedemońskie sukkursy pokotem, Nieuchroniona położyła Klotho. Chorągwi, znakow, y pociskow z grotem Nie mało Brutus z sobą wziął; y to to Winno; że w cięzkim Kollegi obrocie, Ratować nie mogł przy nierychłym zwrocie. CLXXVIII. Do ktorego się z woyskiem gdy zabiera, Po rozszarpanym obozie do sżczętu, W Namiot Kassego ciekawie poziera,
Skrót tekstu: ChrośKon
Strona: 260
Tytuł:
Pharsaliej... kontynuacja
Autor:
Wojciech Stanisław Chrościński
Drukarnia:
Klasztor Oliwski
Miejsce wydania:
Oliwa
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1693
Data wydania (nie wcześniej niż):
1693
Data wydania (nie później niż):
1693