inaczej by Polluks w pół morza widziany; Której on syty chwały, im więcej się chroni, Tem ona następuje, tem więcej go goni. Już wszystkę Italią wielkiej wieść radości O przyjeżdzie tak wdzięcznych napełniła gości. Gdy Tyberyn i święte miasto Romulowe Ognie przedeń i fasces posyła Tullowe. Smakują konie białe złocone wędzidła, Polatują akwile roztoczywszy skrzydła, Podnoszą się teatra, zakwitają ściany, Jako gdy szedł w triumfie Syfaks pojmany. A ozdoba Lechii na świetnej karocy, Jako w późnej Hesperus okazalszy nocy, Albo ranny Lucyfer, gdy z Eou wschodzi, Między zgrają przebranej auzońskiej młodzi. Po nim oczy senatu i miasta wszystkiego, Tali krew, to
inaczej by Pollux w pół morza widziany; Której on syty chwały, im więcej się chroni, Tem ona następuje, tem więcej go goni. Już wszystkę Italią wielkiej wieść radości O przyjeżdzie tak wdzięcznych napełniła gości. Gdy Tyberyn i święte miasto Romulowe Ognie przedeń i fasces posyła Tullowe. Smakują konie białe złocone wędzidła, Polatują akwile roztoczywszy skrzydła, Podnoszą się teatra, zakwitają ściany, Jako gdy szedł w tryumfie Syfax poimany. A ozdoba Lechii na świetnej karocy, Jako w późnej Hesperus okazalszy nocy, Albo ranny Lucyfer, gdy z Eou wschodzi, Między zgrają przebranej auzońskiej młodzi. Po nim oczy senatu i miasta wszystkiego, Tali krew, to
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 43
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
go w nos i w oczy żądłem uprzykrzonem, On się darmo ogania i macha ogonem I kłapa zębem próżno; ale jednem razem, Gdy jej dopadnie, wszytko płaci mu zarazem.
CVI.
Tak mocno wody bije srogi dziw, że wały, Uderzone ogonem, pod niebo pryskały I że Rugier nie wiedział, jeśli polatywał, Jeśli po morzu z swojem hipogryfem pływał. Barzo mu się do ziemie i do brzegu chciało, Bo gdyby długo ono pryskanie trwać miało, Takby hipogryfowi pióra zwilgotniały, Żeby nakoniec zostać musiał między wały.
CVII.
Wziął przed się lepszą radę, inszej broni użyć Myśli, kiedy mu pierwsza nie chciała posłużyć
go w nos i w oczy żądłem uprzykrzonem, On się darmo ogania i macha ogonem I kłapa zębem próżno; ale jednem razem, Gdy jej dopadnie, wszytko płaci mu zarazem.
CVI.
Tak mocno wody bije srogi dziw, że wały, Uderzone ogonem, pod niebo pryskały I że Rugier nie wiedział, jeśli polatywał, Jeśli po morzu z swojem hipogryfem pływał. Barzo mu się do ziemie i do brzegu chciało, Bo gdyby długo ono pryskanie trwać miało, Takby hipogryfowi pióra zwilgotniały, Żeby nakoniec zostać musiał między wały.
CVII.
Wziął przed się lepszą radę, inszej broni użyć Myśli, kiedy mu pierwsza nie chciała posłużyć
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 223
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
nim nie idzie, tylkoż się oświadczy Przed niebem to widzącym, jako odważony Na tę rezolucją; gdyby posilony Był od drugich. Toż i on, do obron swych szchodzi, Jasińskiego zgubiwszy i trzech inszych młodzi. Książę Wiśniowiecki wycieka drugi raz, i szczęśliwie dosyć. Część TRZECIA
Aż też jedna po drugiej wieści polatują, Ze Król z-Hanem pokoj tym czasem traktują: Lekkie pierwej i różne, wnet pewniejsze potym, Kiedy Hański Karasbej wyprawiony o tym, Przez Trębacza na naszych z-pód wałów zawoła, Dajcie laszy Munsztułuk, nowina wesoła, Król z-Hanem już Braterstwo sobie poprzysięgli: A Chłopi, postaremu w swoje się
nim nie idźie, tylkoż się oświadczy Przed niebem to widzącym, iáko odważony Ná tę rezolucyą; gdyby posilony Był od drugich. Toż i on, do obron swych szchodźi, Iasinskiego zgubiwszy i trzech inszych młodzi. Xiążę Wiśniowiecki wyćieka drugi raz, i szczęśliwie dosyć. CZESC TRZECIA
Aż też iedna po drugiey wieśći polatuią, Ze Krol z-Hánem pokoy tym czasem traktuią: Lekkie pierwey i rożne, wnet pewnieysze potym, Kiedy Háński Karasbey wyprawiony o tym, Przez Trębacza na naszych z-pod wałow zawoła, Dayćie laszy Munsztułuk, nowiná wesoła, Krol z-Hánem iuż Bráterstwo sobie poprzysięgli: A Chłopi, postáremu w swoie się
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 95
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
liczę. Tyś mistrzem na to, ja się dopiero kęs ćwiczę, Wszakże nie wydam. Co kto umie, z tym się stawi; Przy słowiku i sroka piosnkami się bawi. Soboń Skowroneczku! Już śniegi na polach nie leżą, Już do morza rzekami pienistymi bieżą. A tyś rad i ku niebu wzgórę polatujesz, I garłeczkiem krzykliwym wdzięcznie przepierujesz. Bo skoro wiosna role rozległe ogrzeje, Skoro łąki kwiatkami pięknymi odzieje, Wynikną i robaczki z ziemie rozmaite; A ty potrawki będziesz miał z nich znamienite. Symich Jaskółeczko, jużeś się na świat ukazała? Jużeś ożyła? Jużeś z wody wyleciała? Za tobą dni wesołe
liczę. Tyś mistrzem na to, ja się dopiero kęs ćwiczę, Wszakże nie wydam. Co kto umie, z tym się stawi; Przy słowiku i sroka piosnkami się bawi. Soboń Skowroneczku! Już śniegi na polach nie leżą, Już do morza rzekami pienistymi bieżą. A tyś rad i ku niebu wzgórę polatujesz, I garłeczkiem krzykliwym wdzięcznie przepierujesz. Bo skoro wiosna role rozległe ogrzeje, Skoro łąki kwiatkami pięknymi odzieje, Wynikną i robaczki z ziemie rozmaite; A ty potrawki będziesz miał z nich znamienite. Symich Jaskółeczko, jużeś się na świat ukazała? Jużeś ożyła? Jużeś z wody wyleciała? Za tobą dni wesołe
Skrót tekstu: SzymSiel
Strona: 149
Tytuł:
Sielanki
Autor:
Szymon Szymonowic
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Sielanki i pozostałe wiersze polskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Pelc
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1964
stare strychy młódź nową podsadza, Którą śmierć zatrzymawa, czas łakomy zdradza. Samego tylko stanu małżeńskiego ksieni Wszytkokrotna nie przetrwa, ani wykorzeni; Insze stany prędko by dawnością ustały, Gdyby z małżeństwa świeżych posiłków nie brały.
Trzykroć szczęśliwa Paro, z ciebie, jako z płodnych Dwu szczepów, wiele wznidzie owoców dorodnych.
Bezpieczniej polatują dwie synogarlice, Ochotniej pnie się wzgórę bluszcz, wsparty na tyce, Wdzięczniejszy odgłos bije z dwu spinetów zgodnych, Większy zapach z dwu lilij wypada ogrodnych, Bystrzej płyną dwie rzece do kupy spuszczone, Trwalsze w ciągnieniu konie do pary sprzężone, We dwa rzędy sadzony ogród kształtniej stoi, Diament w kaście złotym jaśniej światłość dwoi
stare strychy młódź nową podsadza, Którą śmierć zatrzymawa, czas łakomy zdradza. Samego tylko stanu małżeńskiego ksieni Wszytkokrotna nie przetrwa, ani wykorzeni; Insze stany prędko by dawnością ustały, Gdyby z małżeństwa świeżych posiłków nie brały.
Trzykroć szczęśliwa Paro, z ciebie, jako z płodnych Dwu szczepów, wiele wznidzie owoców dorodnych.
Bezpieczniej polatują dwie synogarlice, Ochotniej pnie się wzgórę bluszcz, wsparty na tyce, Wdzięczniejszy odgłos bije z dwu spinetów zgodnych, Większy zapach z dwu lilij wypada ogrodnych, Bystrzej płyną dwie rzece do kupy spuszczone, Trwalsze w ciągnieniu konie do pary sprzężone, We dwa rzędy sadzony ogród kształtniej stoi, Dyjament w kaście złotym jaśniej światłość dwoi
Skrót tekstu: ZimSRoks
Strona: 25
Tytuł:
Roksolanki
Autor:
Szymon Zimorowic
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
sielanki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ludwika Ślękowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1983
przyczynę k niemu przyścia mego/ Zaraz o córkę prosi odemnie onego. Spyta sąsiad/ osiadłysz to mój ziętek będzie: Masz chałupę w której znim córka moja siędzie. Mam/ jam mu odpowiedział/ jest i sprzęt domowy/ Jest piec w izbie/ śrzód izby stoi stół lipowy. Po kurnikach kokoszy wszędy polatują/ Na sadzawce skubiąc się gęsi pokrzykują. Pozwolił na to sąsiad złożył czas weselu/ Gości/ przyjaciół/ zewsząd na zaciągał wielu. Sprawił w krótki czas/ potym wesele bogato/ Dałemci i ja jemu też był ciele na to. Muzyki pełno było/ multyanki głośne/ Beben/ skrzypice/ trąby/ i gęśle niesprosne
przyczynę k niemu przyśćia mego/ Záraz o corkę prośi odemnie onego. Spyta samśiad/ ośiádłysz to moy źiętek będźie: Masz cháłupę w ktorey znim corká moiá śiędźie. Mam/ iam mu odpowiedźiał/ iest y sprzęt domowy/ Iest piec w izbie/ śrzod izby stoi stoł lipowy. Po kurnikách kokoszy wszędy polátuią/ Ná sadzáwce skubiąc się gęsi pokrzykuią. Pozwolił ná to samśiad złożył cżás weselu/ Gośći/ przyiaćioł/ zewsząd ná záćiągał wielu. Spráwił w krotki cżás/ potym wesele bogáto/ Dałemći y ia iemu też był ćiele ná to. Muzyki pełno było/ multyánki głośne/ Beben/ skrzypice/ trąby/ y gęśle niesprosne
Skrót tekstu: ChełHGwar
Strona: A4v
Tytuł:
Gwar leśny
Autor:
Henryk Chełchowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
sielanki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1630
Data wydania (nie wcześniej niż):
1630
Data wydania (nie później niż):
1630
nocy/ i z nocnemi wszytkiemi Bogami: Przepaści/ i odchłani srogich przywoływa/ I długociągłym wycie mHekatę wyzywa. Dziwno wymówić/ lasy z swych stolców wysiadły: Ziemia jęczałą/ drzewa pobliskie pobladly/ Splukane się krwawemi pola czerwieniały Kroplami/ ryk wydawać opoki się zdały: Psi szczekac/ ziemia śmierdziec czarnemi wężami/ A jakby polatywać dusze błahe ćmami. gmin strwożony trętwieje: owa potrwożałych twarzy/ czarowną laską dojeżdżą/ zdumiałych; Za któryc htknieniem/ w zwierzów rozmaitych dziwy Młodź odchodzi: kształ żaden nie został właściwy. Już faebowa kareta brzeg Tarteski miała Sercem/ i okiem męża śpiewaczka czekała. Czeladź/ lud pospolity/ w lot się wysypali Na las
nocy/ y z nocnemi wszytkiemi Bogámi: Przepáśći/ y odchłáni srogich przywoływa/ Y długoćiągłym wyćie mHekátę wyzywa. Dźiwno wymowić/ lasy z swych stolcow wyśiádły: Ziemiá ięczałą/ drzewá pobliskie pobládly/ Splukáne się krwáwemi polá czerwieniáły Kroplámi/ ryk wydáwáć opoki się zdáły: Pśi szczekác/ źiemiá śmierdźiec czarnemi wężámi/ A iákby polátywáć dusze błáhe ćmámi. gmin strwożony trętwieie: owa potrwożáłych twarzy/ czárowną laską doieżdżą/ zdumiáłych; Zá ktoryc htknieniem/ w źwierzow rozmáitych dziwy Młodź odchodźi: kształ żaden nie został właśćiwy. Iuż phaebowá káretá brzeg Tárteski miáłá Sercem/ y okiem mężá śpiewaczká czekáłá. Czeladź/ lud pospolity/ w lot się wysypáli Ná lás
Skrót tekstu: OvŻebrMet
Strona: 360
Tytuł:
Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Jakub Żebrowski
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636