widząc cię na jej szaty kraju Tuszę, żeś stróżem nie piekła, lecz raju; Zaś kiedy siędziesz podle niej na ławie, A mnie jej oczy palą w popiół prawie, Nowy astrolog, tak wierzę do końca, Że kanikuła siadła podle słońca. OGRODNICZKA
Nie wiem, skąd nad swój zwyczaj litościwa Zemdlałe zioła Jagnieszka polewa I chłodzi ogród lipcem upalony; Na co ja patrząc rzekłem zamyślony: Nie wodę na was ta panienka toczy, Ale was z banie łzami mymi moczy. Szczęśliwe zioła, wam się łzy dostały, Które okrutną dziewkę miękczyć miały; Pójdziecie bujno, kiedy swoich oczy Nad wami blaski słoneczne roztoczy Oraz nad zwykłe mając przyrodzenie
widząc cię na jej szaty kraju Tuszę, żeś stróżem nie piekła, lecz raju; Zaś kiedy siędziesz podle niej na ławie, A mnie jej oczy palą w popiół prawie, Nowy astrolog, tak wierzę do końca, Że kanikuła siadła podle słońca. OGRODNICZKA
Nie wiem, skąd nad swój zwyczaj lutościwa Zemdlałe zioła Jagnieszka poléwa I chłodzi ogród lipcem upalony; Na co ja patrząc rzekłem zamyślony: Nie wodę na was ta panienka toczy, Ale was z banie łzami mymi moczy. Szczęśliwe zioła, wam się łzy dostały, Które okrutną dziewkę miękczyć miały; Pójdziecie bujno, kiedy swoich oczy Nad wami blaski słoneczne roztoczy Oraz nad zwykłe mając przyrodzenie
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 173
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
zgruchotać łaskawą.
Ej, obróć k niemu usta, bo-ć on daje Zdrowie, on w tobie duszne siły mnoży, On cię obżywia, choć nie jest Syn Boży. DOBRA MYŚL 1647
Kiedy wszytkie rzeczy w pokoju, Odpocznijmy sobie po boju, A usiadszy przed kominem, Bądźmy sobie, sąsiedzi, radzi, Polewajmy gardła winem, Zostawiwszy piwo czeladzi.
Wszakże też Aleksander Wielki Wytrząsał kufle do kropelki Po zwycięstwie Babilonu; My, powróciwszy od Dunaju, Pijmy aż do beczki skonu, Podług niemieckiego zwyczaju.
Lepiej-ć przecię siedzieć doma miększa pierzyna niż słoma, Wolę niż drzewce szklenicę I lepiej z szyszaka doma pić, Niż wdziawszy na łeb przyłbicę
zgruchotać łaskawą.
Ej, obróć k niemu usta, bo-ć on daje Zdrowie, on w tobie duszne siły mnoży, On cię obżywia, choć nie jest Syn Boży. DOBRA MYŚL 1647
Kiedy wszytkie rzeczy w pokoju, Odpocznijmy sobie po boju, A usiadszy przed kominem, Bądźmy sobie, sąsiedzi, radzi, Polewajmy gardła winem, Zostawiwszy piwo czeladzi.
Wszakże też Aleksander Wielki Wytrząsał kufle do kropelki Po zwycięstwie Babilonu; My, powróciwszy od Dunaju, Pijmy aż do beczki skonu, Podług niemieckiego zwyczaju.
Lepiej-ć przecię siedzieć doma miększa pierzyna niż słoma, Wolę niż drzewce szklenicę I lepiej z szyszaka doma pić, Niż wdziawszy na łeb przyłbicę
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 201
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
; A teraz widzisz i łąki podszyte, I drzewa płodne, i łany okryte, Bakchus w winnicy, w ogrodzie Pomona, Ta jabłka trzęsie, ten odkrywa grona, Każdy się cieszy i każdy zażywa Swej prace, każdy swe frukty obrywa. Tyś jest mój ogród, ja cię pilnym okiem Strzegę i ciepłym polewam łez stokiem; Dajże się i ty użyć, a daj wcześnie, Póki jagodom dopiekają wrześnie, I daj wprzód, niż nam zima smak odmieni, Zażyć owoców tak pięknej jesieni. ZIMA
Śniegi opadły i kruchymi lody, Doczesnym mostem, nakryły się wody; Zima ujęła po pięknej jesieni, Skościała ziemia i z mrozem
; A teraz widzisz i łąki podszyte, I drzewa płodne, i łany okryte, Bakchus w winnicy, w ogrodzie Pomona, Ta jabłka trzęsie, ten odkrywa grona, Każdy się cieszy i każdy zażywa Swej prace, każdy swe frukty obrywa. Tyś jest mój ogród, ja cię pilnym okiem Strzegę i ciepłym polewam łez stokiem; Dajże się i ty użyć, a daj wcześnie, Póki jagodom dopiekają wrześnie, I daj wprzód, niż nam zima smak odmieni, Zażyć owoców tak pięknej jesieni. ZIMA
Śniegi opadły i kruchymi lody, Doczesnym mostem, nakryły się wody; Zima ujęła po pięknej jesieni, Skościała ziemia i z mrozem
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 257
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
Tuk abo łój czy sadło Niderlandom dano,
I z tym napisem do nich mówić rozkazano: - "Jako jest wszelka tłustość ciepłotą żywota, Tak i wam Inderlanci panuje sromota. Niechaj od was Europa wszytka hasło bierze, Byście mieli początku upominki w wierze. Sadło na olej stopcie jak mędrzej umiecie, Którym na ministrostwo polewać będziecie, Złych nauk i bluźnierskich administratory, Nie dbajcie, choć z katów mieć będziecie doktory. Bóg ludźmi nie brakuje, chyba ludzie niemi, Co wyświecą Rzymianie, tedy my przyjmiemy". Flaki zasię ministrom polskim rozesłali, A oni wtenczas w Okszej wszyscy sejmowali. Bo jako flaki w sobie nie miewają kości, Tak
Tuk abo łój czy sadło Niderlandom dano,
I z tym napisem do nich mówić rozkazano: - "Jako jest wszelka tłustość ciepłotą żywota, Tak i wam Inderlanci panuje sromota. Niechaj od was Europa wszytka hasło bierze, Byście mieli początku upominki w wierze. Sadło na olej stopcie jak mędrzej umiecie, Którym na ministrostwo polewać będziecie, Złych nauk i bluźnierskich administratory, Nie dbajcie, choć z katów mieć będziecie doktory. Bóg ludźmi nie brakuje, chyba ludzie niemi, Co wyświecą Rzymianie, tedy my przyjmiemy". Flaki zasię ministrom polskim rozesłali, A oni wtenczas w Okszej wszyscy sejmowali. Bo jako flaki w sobie nie miewają kości, Tak
Skrót tekstu: ErZrzenAnKontr
Strona: 368
Tytuł:
Anatomia Martynusa Lutra Erazma z Roterdama
Autor:
Erazm z Rotterdamu
Tłumacz:
Jan Zrzenczycki
Drukarnia:
Bazyli Skalski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pisma religijne, satyry
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1619
Data wydania (nie wcześniej niż):
1619
Data wydania (nie później niż):
1619
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Kontrreformacyjna satyra obyczajowa w Polsce XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Zbigniew Nowak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Gdańskie Towarzystwo Naukowe
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1968
Charytes, nic w nim nie ważyły? Już niebieskie boginie w płaszczach opuszczonych, Jako chodzą po Troi popiołach wzgardzonych Priamowe kochanki. Już przy trunie złotej Pozostałe zalecą wiekom przyszłe cnoty. Lucyna królów szwedzkich wielki ród wywodzi, Stąd, gdzie Tule ostatniej słońce nie dochodzi Po cymbryjskie południe, i tam gdzie niezmierny Od zachodu ocean polewa hiberny. Starożytność narodu i doznana siła, W którem niebie i ziemi się nie ogłosiła: Długo Rzym pomni Goty, i w sycylskiej skale Kowany Encelladus waleczne Wandale. Stąd ojczyste korony. Z drugiej zasię strony, Dom prześwietny Rakuski, i tak wywyższony, Że nieba już dosięga wysokim swym dachem, Ziemi będąc ozdobą,
Charytes, nic w nim nie ważyły? Już niebieskie boginie w płaszczach opuszczonych, Jako chodzą po Troi popiołach wzgardzonych Pryamowe kochanki. Już przy trunie złotej Pozostałe zalecą wiekom przyszłe cnoty. Lucyna królów szwedzkich wielki ród wywodzi, Ztąd, gdzie Tule ostatniej słońce nie dochodzi Po cymbryjskie południe, i tam gdzie niezmierny Od zachodu ocean polewa hiberny. Starożytność narodu i doznana siła, W którem niebie i ziemi się nie ogłosiła: Długo Rzym pomni Goty, i w sycylskiej skale Kowany Encelladus waleczne Wandale. Ztąd ojczyste korony. Z drugiej zasię strony, Dom prześwietny Rakuski, i tak wywyższony, Że nieba już dosięga wysokim swym dachem, Ziemi będąc ozdobą,
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 40
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
, z miłości uprzejmej Upatrował w pół morza ostatnie jej dymy. Wnet helweckie kantony gospodą mu były, Że cieniami wiecznemi Alpes zawaliły, Co za tor miał Annibal, gdy pierwszy je kował, Co za przeszcie Wandali: wszystko upatrował. Stąd piękną Florencją i kwitnące pola Oglądał Lombardii, gdzie Po i Mozzola Ferarz buczny polewa, i gdzie na Adrii Miasto pływa bogate dziwnej Wenecji. Z wielkiem wszędy weselem i żądzą witany, Nie inaczej by Polluks w pół morza widziany; Której on syty chwały, im więcej się chroni, Tem ona następuje, tem więcej go goni. Już wszystkę Italią wielkiej wieść radości O przyjeżdzie tak wdzięcznych napełniła gości.
, z miłości uprzejmej Upatrował w pół morza ostatnie jej dymy. Wnet helweckie kantony gospodą mu były, Że cieniami wiecznemi Alpes zawaliły, Co za tor miał Annibal, gdy pierwszy je kował, Co za przeszcie Wandali: wszystko upatrował. Ztąd piękną Florencyą i kwitnące pola Oglądał Lombardyi, gdzie Po i Mozzola Ferarz buczny polewa, i gdzie na Adryi Miasto pływa bogate dziwnej Wenecyi. Z wielkiem wszędy weselem i żądzą witany, Nie inaczej by Pollux w pół morza widziany; Której on syty chwały, im więcej się chroni, Tem ona następuje, tem więcej go goni. Już wszystkę Italią wielkiej wieść radości O przyjeżdzie tak wdzięcznych napełniła gości.
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 43
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
pokaże widoku. Miasto jest w Wielkopolsce ku słońca zachodu. A tamtego stolica i głowa narodu, Starożytne i piękne, od nieznanych owych Jeszcze śnać założone potomków Lechowych. Stądże, lubo z początków małych rość poczęło, W tę, którą dziś widzimy, możność się zawzięło. Leży sobie nad Wartą, której źródła czyste Polewają daleko błonia przeźroczyste, Gdzie pod późne Hespery widzieć więc parami Młódź ochoczą, przechodząc z swemi się damami. A w oczu im Najady z rączemi Trytony, Stroją gwoli ucieszne igrzyska i gony, To srebrnemi po wierzchu piersiami błyskając, To smukłemi dłoniami w oczy się pryskając. Owo dziwna wesołość i żyżność tej wody. Z
pokaże widoku. Miasto jest w Wielkopolsce ku słońca zachodu. A tamtego stolica i głowa narodu, Starożytne i piękne, od nieznanych owych Jeszcze śnać założone potomków Lechowych. Ztądże, lubo z początków małych rość poczęło, W tę, którą dziś widzimy, możność się zawzięło. Leży sobie nad Wartą, której źródła czyste Polewają daleko błonia przeźroczyste, Gdzie pod późne Hespery widzieć więc parami Młódź ochoczą, przechodząc z swemi się damami. A w oczu im Najady z rączemi Trytony, Stroją gwoli ucieszne igrzyska i gony, To srebrnemi po wierzchu piersiami błyskając, To smukłemi dłoniami w oczy się pryskając. Owo dziwna wesołość i żyżność tej wody. Z
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 100
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
i tyle przyjaźni weń wniosły, Skąd takie rozrodzenia i związki urosły Niemal mu ze wszystkiemi w wielkiej tej ojczyźnie Znaczniejszemi domami. Nigdy Nil tak żyznie Dotąd Leszczyńscy umarli w konterfetach owych wystawieni na Sali tego to pałacu. E diametro im matrony umarłe także domów różnych, skąd rodowitość i wielkie koniunkcje accesserunt domowi temu.
Nie polewa Egiptu, ani złota rodzi Tagus więcej, ostatniej Kalpy gdzie dochodzi. Tu stare Kościeleckie, Stadnickie, Zgorczanki, Łaskie, Chodkiewiczowny i Ostrożanki, Tu Zbaraskie, o! w jakich na on czas ozdobach! Śnać tylko po marmurach a próżnych dziś grobach, Mówią o nich tytuły, i to i te z niemi
i tyle przyjaźni weń wniosły, Zkąd takie rozrodzenia i związki urosły Niemal mu ze wszystkiemi w wielkiej tej ojczyznie Znaczniejszemi domami. Nigdy Nil tak żyznie Dotąd Leszczyńscy umarli w konterfetach owych wystawieni na Sali tego to pałacu. E diametro im matrony umarłe także domów różnych, zkąd rodowitość i wielkie konjunkcye accesserunt domowi temu.
Nie polewa Egiptu, ani złota rodzi Tagus więcej, ostatniej Kalpy gdzie dochodzi. Tu stare Kościeleckie, Stadnickie, Zgorczanki, Łaskie, Chodkiewiczowny i Ostrożanki, Tu Zbaraskie, o! w jakich na on czas ozdobach! Śnać tylko po marmurach a próżnych dziś grobach, Mówią o nich tytuły, i to i te z niemi
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 120
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
u Akrokoryntu, jego wody Pireńskie rzeczone są. Ss Efyre. Miasto tamże. Tu zaś Poeta rzeki długim rzędem wspomina. A Zakurzył się Don. Don Łacinnikom Tanais, rzeka wielka w Moskwie, Europę od Asiej dzieląca. B Paeneus. Rzeka w Tessaliej. C Raik. Rzeka w Myssyej, która Teutrancją krainę polewa Jest i Miasto tegoż imienia tamże: od niego idzie adiectiuum, Teutrantejski. D Ismenos. Rzeka w Baeocji. E Erymant. Rzeka w Focydzie, wypadająca z Erymantu góry Arkadyjskiej. F Ksantus. Rzeka Trojańska, o której poweda Poeta, że drugi raz miała gorzeć: co się wypełniło. Bo pod czas
v Akrokorynthu, iego wody Pireńskie rzeczone są. Ss Ephyre. Miasto tamże. Tu zaś Poetá rzeki długim rzędem wspomina. A Zákurzył się Don. Don Láćinnikom Tanais, rzeká wielka w Moskwie, Europę od Asiey dźieląca. B Paeneus. Rzeká w Thessáliey. C Ráik. Rzeká w Myssyey, ktora Teutrántią kráinę polewa Iest y Miásto tegoż imieniá támże: od niego idźie adiectiuum, Teutránteyski. D Ismenos. Rzeká w Baeotiey. E Erymánt. Rzeka w Phocydźie, wypadáiąca z Erymántu gory Arkádiyskiey. F Xántus. Rzeká Troiańska, o ktorey poweda Poetá, że drugi raz miáłá gorzeć: co się wypełniło. Bo pod czás
Skrót tekstu: OvOtwWPrzem
Strona: 65
Tytuł:
Księgi Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Walerian Otwinowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
jako piszą Festus, Varro, Macrobius. Pałace, i publiczne Rady lub miejsca Schadzek ciż Rzymianie czyścili zabiciem Forde to jest Krowy cielnej, to Święto zowiąc Fordycidia. Poświęcali i czyścili Okręty, albo Flotę zabi tych bydląt, wnętrzności rzucając na wodę, jako uczynił Ścipio u Liwiusza. Pola swoje oczyszczając, winem je polewali, według Katona Trzody Owiec czyścili Pasterze wodą kropiąc, i ziemią na nie rzucając. Palisę Boginię Pasterzów wenerując, Mleka ciepłego ofiarowaniem,Koszar zdobieniem przez nawieszanie Wieńców według Owidiusza Domy swoje poświęcali,siarkę paląc, teste Pliniô. Francuzi tę Ceremonię Expiaationis Miast czynili, ludzi zabijali na Przedmieściach kamieńmi, według Laktanciusza.
Rzeczy zaś
iáko piszą Festus, Varro, Macrobius. Pałace, y publiczne Rády lub mieyscá Schadzek ciż Rzymiánie czyścili zabiciem Fordae to iest Krowy cielney, to Swięto zowiąc Fordicidia. Poświącali y czyścili Okręty, álbo Flottę zábi tych bydląt, wnętrzności rzucaiąc ná wodę, iáko uczynił Scipio u Liwiuszá. Polá swoie oczyszczáiąc, winem ie polewali, według Katona Trzody Owiec czyścili Pásterze wodą kropiąc, y ziemią ná nie rzucáiąc. Palisę Boginię Pásterzow weneruiąc, Mleká ciepłego ofiárowániem,Koszár zdobieniem przez náwieszánie Wieńcow według Owidiuszá Domy swoie poświęcáli,siárkę paląc, teste Pliniô. Fráncuzi tę Ceremonię Expiaationis Miast czynili, ludzi zábiiáli ná Przedmieściách kámieńmi, według Laktanciusza.
Rzeczy záś
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 23
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755