śmierci uwolniony. I dała się uprosić; jednak za tę plagę Powinien był na wojnie uczynić odwagę. Jakoż też i uczynił, choć jej strzegli czule, Zagoździwszy Tatarom armatę w czambule. 396. DO STROJNATA NA CHUDYM KONIU
Nawieszałeś bończuków, wstąg, maneli, srebra, A koń chudy, żeby w nim mógł policzyć żebra. Nie przydadzą rzeźwości pióra i kitajki, Moja rada zażyć nań kałmuckiej nahajki; Lepiej, niżeli strojny, będzie pląsał bity, Nie pomogą chudemu forgi, skrzydła, kity. Jeśli koń owsa nie je, nie może być tęgi, Nie ulżą, jeszcze ciężą nawiązane wstęgi. 397. DO JEDNEGO
Przypatrując się
śmierci uwolniony. I dała się uprosić; jednak za tę plagę Powinien był na wojnie uczynić odwagę. Jakoż też i uczynił, choć jej strzegli czule, Zagoździwszy Tatarom armatę w czambule. 396. DO STROJNATA NA CHUDYM KONIU
Nawieszałeś bończuków, wstąg, maneli, srebra, A koń chudy, żeby w nim mógł policzyć żebra. Nie przydadzą rzeźwości pióra i kitajki, Moja rada zażyć nań kałmuckiej nahajki; Lepiej, niżeli strojny, będzie pląsał bity, Nie pomogą chudemu forgi, skrzydła, kity. Jeśli koń owsa nie je, nie może być tęgi, Nie ulżą, jeszcze ciężą nawiązane wstęgi. 397. DO JEDNEGO
Przypatrując się
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 170
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
się. i Chrystus Pan do zbójce/ Hodie mecum eris in Paradiso. Błog. i Jan Apostoł i Ewangelista/ Widziałem powiada dusze pobitych dla słowa Bożego, etc. I niżej. I dane były każdej z nich szaty białe. I zaś tenże. Potym widziałem tłuszczą wielką, której żaden nie mógł policzyć, zewszech narodów i pokolenia, i ludzi i języków, stojące przed Stolicą i przed oblicznością Baranka, przyobłoczeni w szaty białe, i palmy w ręku ich. I jeszcze tenże tamże/ a ci są którzy przyszli z ucisku wielkiego i omyli szaty swoje i wybielili je we krwi Barankowej. Dla tegoż są przed
sie. y Christus Pan do zboyce/ Hodie mecum eris in Paradiso. Błog. y Ian Apostoł y Ewángelistá/ Widźiałem powiáda dusze pobitych dla słowá Bożego, etc. Y niżey. Y dáne były káżdey z nich száty białe. Y záś tenże. Potym widźiałem tłuszczą wielką, ktorey żaden nie mogł policzyć, zewszech narodow y pokolenia, y ludźi y ięzykow, stoiące przed Stolicą y przed oblicznośćią Báránká, przyobloczeni w száty białe, y pálmy w ręku ich. Y ieszcze tenże támże/ á ci są ktorzy przyszli z vćisku wielkie^o^ y omyli száty swoie y wybielili ie we krwi Báránkowey. Dla tegoż są prżed
Skrót tekstu: SmotApol
Strona: 33
Tytuł:
Apologia peregrinacjej do Krajów Wschodnich
Autor:
Melecjusz Smotrycki
Miejsce wydania:
Dermań
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1628
Data wydania (nie wcześniej niż):
1628
Data wydania (nie później niż):
1628
Czego już takie znaki czynił znamienite, Jak wdzięczna wiosna lato uprzedza obfite. Poznałbyś Babilonie! Bo jeżeli który, Tedyby był ten pewnie burzył twoje mury Mieczem słowa Bożego, gdyż to nieomylna, Że choć jednaż broń, w drugiej ręce nie tak silna. A ten z najpierwszej wieku niezrzałego cery Między święte policzon mógł być kawalery. Ledwie co był dopędził siedmnastego roku, A już tak wiele umiał i w tak rączym kroku Przeszedł rożne nauki, że drugi w starości Ledwie może do takiej przyść doskonałości. W tej zaś jako przedniejszej, która o samego Opiera się majestat Pana najwyższego, O chwałę jego świętą, o wyrozumienie Skrytych jego
Czego już takie znaki czynił znamienite, Jak wdzięczna wiosna lato uprzedza obfite. Poznałbyś Babilonie! Bo jeżeli ktory, Tedyby był ten pewnie burzył twoje mury Mieczem słowa Bożego, gdyż to nieomylna, Że choć jednaż broń, w drugiej ręce nie tak silna. A ten z najpierwszej wieku niezrzałego cery Między święte policzon mogł być kawalery. Ledwie co był dopędził siedmnastego roku, A już tak wiele umiał i w tak rączym kroku Przeszedł rożne nauki, że drugi w starości Ledwie może do takiej przyść doskonałości. W tej zaś jako przedniejszej, ktora o samego Opiera się majestat Pana najwyższego, O chwałę jego świętą, o wyrozumienie Skrytych jego
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 431
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
, Cny Kupidynie, Niechaj kochane Niech się stroskane Miłe, swobodne, Też krotofile, Teraz nam mile Teraz przybywaj Strzałek dobywaj, Serca się cieszą, Myśli precz spieszą; Te serc tych godne. Terpsichore.
Nie ten któryby od początku świata Wszytkie lat przeszłych zrachował minuty, Ani ten, który na brzegu wysuty Piasek policzy i ciepłego lata Kłosy zrachuje na żyznym zagonie, Ale to u mnie rachmistrz, co dni swoje Ma jak na palcach; co ziemne podwoje Ma przed oczyma, choć zdrów a o zgonie Żywota myśli; co szafuje czasem Tak, że choć jeszcze Atropos życzliwa Nie dowija mu ostatka przędziwa, Wszytko rozumie, że już
, Cny Kupidynie, Niechaj kochane Niech się stroskane Miłe, swobodne, Też krotofile, Teraz nam mile Teraz przybywaj Strzałek dobywaj, Serca się cieszą, Myśli precz spieszą; Te serc tych godne. Terpsichore.
Nie ten ktoryby od początku świata Wszytkie lat przeszłych zrachował minuty, Ani ten, ktory na brzegu wysuty Piasek policzy i ciepłego lata Kłosy zrachuje na żyznym zagonie, Ale to u mnie rachmistrz, co dni swoje Ma jak na palcach; co ziemne podwoje Ma przed oczyma, choć zdrow a o zgonie Żywota myśli; co szafuje czasem Tak, że choć jeszcze Atropos życzliwa Nie dowija mu ostatka przędziwa, Wszytko rozumie, że już
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 467
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
Chcesz naprzykład wiedzieć dystancją Kamieńca od Gdańska, siła mil z jednego do drugiego miasta: tak postąp. I. Znaleś na sferze Geograficznej obadwa miasta. II. Weś cyrkiel jednę jego nogę postaw na jednym, drugą na drugim mieście. III. To rozdwojenie cyrkla przyłóż do których chcesz gradusów ekwatora. J policz ich liczbę którą rozdwojony cyrkiel zabiera. Jako otwarcie cyrkla względem Kamieńca i Gdańska, zabiera gradusów pułdziewiąta. IV. Ponieważ jeden gradus wynosi mil niemieckich 15. Toć multyplikując mil 15. przez pułdziewięta gradusa, summa która wychodzi to jest 127. jest liczba mil dystancyj Gdańska od Kamieńca. REGUŁA VI. Z sfery Geograficznej wynaiduje
Chcesz náprzykład wiedzieć dystancyą Kámieńca od Gdańska, siła mil z iednego do drugiego miásta: ták postąp. I. Ználeś ná sferze Geograficzney obadwa miásta. II. Weś cyrkiel iednę iego nogę postaw ná iednym, drugą ná drugim mieście. III. To rozdwoienie cyrklá przyłoż do ktorych chcesz gradusow ekwatora. J policz ich liczbę ktorą rozdwoiony cyrkiel zábiera. Jáko otwarcie cyrklá względem Kámieńca y Gdańska, zábiera gradusow pułdziewiąta. IV. Ponieważ ieden gradus wynosi mil niemieckich 15. Toć multyplikuiąc mil 15. przez pułdziewięta gradusa, summa ktora wychodzi to iest 127. iest liczba mil dystancyi Gdańska od Kamieńca. REGUŁA VI. Z sfery Geograficzney wynaiduie
Skrót tekstu: BystrzInfGeogr
Strona: L4
Tytuł:
Informacja geograficzna
Autor:
Wojciech Bystrzonowski
Drukarnia:
Drukarnia lubelska Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1743
Data wydania (nie wcześniej niż):
1743
Data wydania (nie później niż):
1743
miejsce słońca nie przypadnie do samego choryzontu. Którą tedy godzinę indeks skaże, o tej godzinie słońce weszło dnia tego. Potym od tegoż cyrkułu południowego toż miejsce słońca obracaj ku Zachodowi, póki nie przypadnie do samego choryzontu. Którą tedy godzinę indeks skaże, o tej godzinie słońce zachodzi dnia tegoż. IV. Policz godziny na cyrkuliku zegarowym sfery od wschodu do zachodu, mieć będziesz długość dnia tegoż. A reszta do dwudziestu czterech godzin jest liczba nocy. I tak na cały rok możesz wyrachować godzinę wschodu i zachodu słońca, długość dnia i nocy zgodnie do miejsca na którym mieszkasz.
Ta reguła służy tylko tym miejscom których elewacja poli
mieysce słońcá nie przypadnie do samego choryzontu. Ktorą tedy godzinę index skaże, o tey godzinie słońce weszło dniá tego. Potym od tegoż cyrkułu południowego toż mieysce słońca obracay ku Záchodowi, poki nie przypadnie do samego choryzontu. Ktorą tedy godzinę index skáże, o tey godzinie słońce zachodzi dnia tegoż. IV. Policz godziny ná cyrkuliku zegarowym sfery od wschodu do zachodu, mieć będziesz długość dnia tegoż. A reszta do dwudziestu czterech godzin iest liczba nocy. Y tak ná cáły rok możesz wyrachowáć godzinę wschodu y zachodu słońca, długość dnia y nocy zgodnie do mieysca ná ktorym mieszkasz.
Tá regułá służy tylko tym mieyscom ktorych elewacya poli
Skrót tekstu: BystrzInfGeogr
Strona: M
Tytuł:
Informacja geograficzna
Autor:
Wojciech Bystrzonowski
Drukarnia:
Drukarnia lubelska Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1743
Data wydania (nie wcześniej niż):
1743
Data wydania (nie później niż):
1743
, Żem jest niewolnik kupny za to złoto. DO JAGI
Dwieścieśkroć gęby, Jago, obiecała, Dwieścieś ust dała, tyłeś odebrała; Dosyć się stało, przyznam, obietnicy, Lecz nie masz dosyć w miłosnej tęsknicy. Któż sobie, dziewko, takowych żniw życzy, Których kłos, i sian, których źdźbła policzy? Kto się o tysiąc gron bogom pokłoni? Kto policzonym rojom rad zadzwoni? Ubogiego to na liczbie mieć owce I znać na pamięć granic swych manowce! Dlatego-ć ziemia zawsze z niebem zyszcze, Że jej nie licząc kropel spuszcza deszcze, Tak że gdy wywrze przeciwko niej gniewy, Nie liczy gradu, młócąc zboża w plewy
, Żem jest niewolnik kupny za to złoto. DO JAGI
Dwieścieśkroć gęby, Jago, obiecała, Dwieścieś ust dała, tyłeś odebrała; Dosyć się stało, przyznam, obietnicy, Lecz nie masz dosyć w miłosnej tęsknicy. Któż sobie, dziewko, takowych żniw życzy, Których kłos, i sian, których źdźbła policzy? Kto się o tysiąc gron bogom pokłoni? Kto policzonym rojom rad zadzwoni? Ubogiego to na liczbie mieć owce I znać na pamięć granic swych manowce! Dlatego-ć ziemia zawsze z niebem zyszcze, Że jej nie licząc kropel spuszcza deszcze, Tak że gdy wywrze przeciwko niej gniewy, Nie liczy gradu, młócąc zboża w plewy
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 270
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
, jako wieprzowy od chłopiąt nadęty. Usta się zawsze pienią, gęba się skrzywiła I tymże co pod pachą smrodem zaraziła; Brwi jako u niedźwiedzia roztarchane wiszą, Łeb jak skóra, na której przywileje piszą, Nie zawadzisz o włosek i tak wygładzony, Żeby tam na nim mógł być anyżek młócony. Każdą kość by policzył, sama tylko skóra Z kościami w twoim ciele żyje samowtóra, Własnaś mumija żywa albo obieszony Ścierw i na szubienicy trzy lata wędzony. Przeklęte wszytkie baby, jakże ony wiele Uciech młodym popsują i w smutek wesele Obrócą — a z zazdrości, bo tą szczerze żyją, Zazdrość u nich za duszę, od niej
, jako wieprzowy od chłopiąt nadęty. Usta się zawsze pienią, gęba się skrzywiła I tymże co pod pachą smrodem zaraziła; Brwi jako u niedźwiedzia roztarchane wiszą, Łeb jak skóra, na której przywileje piszą, Nie zawadzisz o włosek i tak wygładzony, Żeby tam na nim mógł być anyżek młócony. Każdą kość by policzył, sama tylko skóra Z kościami w twoim ciele żyje samowtóra, Własnaś mumija żywa albo obieszony Ścierw i na szubienicy trzy lata wędzony. Przeklęte wszytkie baby, jakże ony wiele Uciech młodym popsują i w smutek wesele Obrócą — a z zazdrości, bo tą szczerze żyją, Zazdrość u nich za duszę, od niej
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 328
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
ACz to możesz Tablica odprawić Mierniczą: jako w §. 4. Nauki 98. następującej, wszakże pewniej każdą Studnię pomierzysz po prostu sznurem; ciężar na końcu uwiązawszy, i on przemierzywszy. Kiedy na kołowrócie, którym wyciągają wodę, trafi się linka: rozumiałby kto że bez inszego cienkiego sznurka wymierzy Studnie głębokość, policzywszy zawinienia linki, przed wyciągnieniem wiadra, a przemierzywszy obwód kołowrotu abo walca, który linkę zwija. Gdyż przez tę miarę zmultyplikowawszy zawinienia linki, miałaby wyniść głębokość studnie, przydawszy wiadra długość. Lecz to błąd wielki. Ponieważ im grubsza jest linka na Walcu, tym miara Walca nitką zmierzana, więcej traci miary głębokości prawdziwej
ACz to możesz Tablica odpráwić Mierniczą: iáko w §. 4. Náuki 98. nástępuiącey, wszákże pewniey káżdą Studnię pomierzysz po prostu sznurem; ćiężar ná końcu vwiązawszy, y on przemierzywszy. Kiedy ná kołowroćie, ktorym wyćiągáią wodę, tráfi się linká: rozumiałby kto że bez inszego ćienkiego sznurká wymierzy Studnié głębokość, policzywszy záwinięnia linki, przed wyćiągnieniem wiádrá, á przemierzywszy obwod kołowrotu ábo wálcá, ktory linkę zwiia. Gdyż przez tę miárę zmultyplikowawszy záwinięnia linki, miáłáby wyniść głębokość studnie, przydawszy wiádrá długość. Lecz to błąd wielki. Ponieważ im grubsza iest linká ná Wálcu, tym miárá Wálcá nitką zmierzána, więcey tráći miáry głębokośći prawdźiwey
Skrót tekstu: SolGeom_II
Strona: 51
Tytuł:
Geometra polski cz. 2
Autor:
Stanisław Solski
Drukarnia:
Jerzy i Mikołaj Schedlowie
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
matematyka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1684
Data wydania (nie wcześniej niż):
1684
Data wydania (nie później niż):
1684
Domowe bydło sierć i leśni zwierze; Niedźwiedź kudłami, futrem się sobole,
Listem odziewa drzewo, trawą pole; Owca bez wełny, wieprz nie jest bez szczeci. Dlaczegóż goła głowa u waszeci? 19. DO TEGOŻ
Dyskurując o boskiej opatrzności, łysy Przytoczył z Testamentu owych słów napisy, Że i włosy na głowie policzył człowiecze, W takim ma go dozorze; aż ktoś słysząc, rzecze: To ciebie odbył cyfrą, która nic nie waży, Ani wchodzi łeb goły w komput jego straży. 20 (D). RESPONS NA WYUZDANY WIERSZ JEDNEGO PSEUDOAPOSTOŁA
Słuszna by rzecz odpisać na twe akrostychy, Ale szkoda chlubnemu przypisować pychy. Jeśliś
Domowe bydło sierć i leśni zwierze; Niedźwiedź kudłami, futrem się sobole,
Listem odziewa drzewo, trawą pole; Owca bez wełny, wieprz nie jest bez szczeci. Dlaczegóż goła głowa u waszeci? 19. DO TEGOŻ
Dyskurując o boskiej opatrzności, łysy Przytoczył z Testamentu owych słów napisy, Że i włosy na głowie policzył człowiecze, W takim ma go dozorze; aż ktoś słysząc, rzecze: To ciebie odbył cyfrą, która nic nie waży, Ani wchodzi łeb goły w komput jego straży. 20 (D). RESPONS NA WYUZDANY WIERSZ JEDNEGO PSEUDOAPOSTOŁA
Słuszna by rzecz odpisać na twe akrostychy, Ale szkoda chlubnemu przypisować pychy. Jeśliś
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 214
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987