Brodaty wsparty Wielkopolskiemi Panami, wygnał go z Państw jego dziedzicznych: W tym czasie Konrad Krzyżaków lokował w ziemi Dobrzyńskiej, i Lubawskiej, których wziąwszy na pomoc jako i sił Henryka i Swatopełka, Prusy najechał, i wyciąwszy Prusów na 5000. zrabował ich Państwo Roku 1234. Kiedy Konrad zabawił się wojną Pruską, Bolesław Pudicus politycznie zamknięty od Konrada w Czersku, a potym w Sieciechowie z Matką Grzymisławą, żeby się wyzuł z Opieki, jako już 15. lat mający, przy pomocy Mikołaja Opata Sieciechowskiego wyzwolony w nocy udał się do protekcyj Henryka, który zebrwaszy Wojsko poszedł z nim, mile od Krakowa i Jędrzejowa przyjęty, i Fortece poodbierał Roku 1235
Brodaty wsparty Wielkopolskiemi Panami, wygnał go z Państw jego dźiedźicznych: W tym czaśie Konrad Krzyżaków lokował w źiemi Dobrzyńskiey, i Lubawskiey, których wźiąwszy na pomoc jako i śił Henryka i Swatopełka, Prusy najechał, i wyćiąwszy Prusów na 5000. zrabował ich Państwo Roku 1234. Kiedy Konrad zabawił śię woyną Pruską, Bolesław Pudicus politycznie zamknięty od Konrada w Czersku, a potym w Siećiechowie z Matką Grzymisławą, żeby śię wyzuł z Opieki, jako już 15. lat mający, przy pomocy Mikołaja Opata Siećiechowskiego wyzwolony w nocy udał śię do protekcyi Henryka, który zebrwaszy Woysko poszedł z nim, mile od Krakowa i Jędrzejowa przyjęty, i Fortece poodbierał Roku 1235
Skrót tekstu: ŁubHist
Strona: 29
Tytuł:
Historia polska z opisaniem rządu i urzędów polskich
Autor:
Władysław Łubieński
Drukarnia:
Drukarnia Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
historia, prawo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1763
Data wydania (nie wcześniej niż):
1763
Data wydania (nie później niż):
1763
mowie, Ale gdy co dzień Punkt Honoru zajdzie, Gdy się napaśnik ustawiczny znajdzie, To się z nim rąbać bez spoczynku przyjdzie, A kto wie potem, na co li to wyjdzie?” „Prostak-eś jeszcze — ociec odpowiada — Powinieneś wprzód znać siły sąsiada, Jeśli mocniejszy z ciebie zażartuje, Zbądź politycznie, nic to nie kosztuje.
Jeśli zaś słabszy po twych plecach będzie, To już takiego bij, gdzie możesz, wszędzie!”
Teraz się pódźmy, przechodźmy po mieście, Jest i tu biesów mało, rzekę, dwieście. Co mówię, dwieście, ilo widzisz ludzi Wielkich i małych, wszystkich ten bies łudzi!
mowie, Ale gdy co dzień Punkt Honoru zajdzie, Gdy się napaśnik ustawiczny znajdzie, To się z nim rąbać bez spoczynku przyjdzie, A kto wie potem, na co li to wyjdzie?” „Prostak-eś jeszcze — ociec odpowiada — Powinieneś wprzód znać siły sąsiada, Jeśli mocniejszy z ciebie zażartuje, Zbądź politycznie, nic to nie kosztuje.
Jeśli zaś słabszy po twych plecach będzie, To już takiego bij, gdzie możesz, wszędzie!”
Teraz się pódźmy, przechodźmy po mieście, Jest i tu biesów mało, rzekę, dwieście. Co mówię, dwieście, ilo widzisz ludzi Wielkich i małych, wszystkich ten bies łudzi!
Skrót tekstu: DembowPunktBar_II
Strona: 480
Tytuł:
Punkt honoru
Autor:
Antoni Sebastian Dembowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1749
Data wydania (nie wcześniej niż):
1749
Data wydania (nie później niż):
1749
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
polskich 4 od pokarmu, w mieście Montmelian nad 82
jedną rzeką barzo szeroką, na górze, na pięknym położeniu miejsca; zomek też jeszcze na górze wyższej, tak iż supereminet nad miastem; kościołów pod dziesiątek.
Już tu wszytko zwyczaj i mowa francuska, po włosku cale nikt nie rozumie; w austeriach barzo politycznie i dostatnie traktują.
Dnia tedy 17 Aprilis, milkę lekka ujechawszy od noclegu, kończy się Sabaudia, a zaczyna już Francja.
Skończywszy tedy peregrynacją Silesjej, Bohemiej, Imperii, Bawariej, Szwicjej, Tyrolu, włoskiej, nieco hiszpańskiej ziemie, Sabaudiej zacznę czynić diariusz peregrynacjej szczęśliwie francuskiej, angielskiej, nieco
polskich 4 od pokarmu, w mieście Montmelian nad 82
jedną rzeką barzo szeroką, na górze, na pięknym położeniu miejsca; zomek też jeszcze na górze wyższej, tak iż supereminet nad miastem; kościołów pod dziesiątek.
Już tu wszytko zwyczaj i mowa francuska, po włosku cale nicht nie rozumie; w austeriach barzo politycznie i dostatnie traktują.
Dnia tedy 17 Aprilis, milkę lekką ujechawszy od noclegu, kończy się Sabaudia, a zaczyna już Francja.
Skończywszy tedy peregrynacją Silesjej, Bohemiej, Imperii, Bawariej, Szwicjej, Tyrolu, włoskiej, nieco hiszpańskiej ziemie, Sabaudiej zacznę czynić diariusz peregrynacjej szczęśliwie francuskiej, angielskiej, nieco
Skrót tekstu: BillTDiar
Strona: 277
Tytuł:
Diariusz peregrynacji po Europie
Autor:
Teodor Billewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży, pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1677 a 1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1678
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Marek Kunicki-Goldfinger
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Biblioteka Narodowa
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
, w Holandii i w Anglii póki się peregrynowało i mieszkało Francja83
Dnia 17 Aprilis szczęśliwie ingressus limites Francje, lubo wprzódy w mieście i w fortecy nazwanej Pinerolo - francuskim byłem, o którym feci mentionem suo loco.
Teraz, tedy, wjechawszy w Państwo Francuskie pierwszy pokarm we wsi w austerii Touvet, kędy nam dość politycznie i pięknie jeść dano; od włoskich austerii i gotowanie jako niebo od ziemi. Grenoble
Nocleg zaś w mieście Gratianopolis nazwanym. To miasto niemałe i nieszpetne sub ipsis adhuc Montibus Alpes, in duas rozdzielone partes rzeką dość wielką, portową, przez którą most dość kosztowny idzie.
Miasto nadzwyczaj ludne, wiele zacnych kawalerów
, w Holandiej i w Angliej poko się peregrynowało i mieszkało Francja83
Dnia 17 Aprilis szczęśliwie ingressus limites Franciae, lubo wprzódy w mieście i w fortecy nazwanej Pinerolo - francuskim byłem, o którym feci mentionem suo loco.
Teraz, tedy, wjechawszy w Państwo Francuskie pierwszy pokarm we wsi w austeriej Touvet, kędy nam dość politycznie i pięknie jeść dano; od włoskich austerii i gotowanie jako niebo od ziemi. Grenoble
Nocleg zaś w mieście Gratianopolis nazwanym. To miasto niemałe i nieszpetne sub ipsis adhuc Montibus Alpes, in duas rozdzielone partes rzeką dość wielką, portową, przez którą most dość kosztowny idzie.
Miasto nadzwyczaj ludne, wiele zacnych kawalerów
Skrót tekstu: BillTDiar
Strona: 278
Tytuł:
Diariusz peregrynacji po Europie
Autor:
Teodor Billewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży, pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1677 a 1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1678
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Marek Kunicki-Goldfinger
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Biblioteka Narodowa
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
dworskich, pilnowali. Dwór podobno królewski wykształtuje młodego? Gdzie panowie sami nadskakują jak chłopcy, nadstawując się ledwo nie wszelakim służby okazjom albo kędy czczy rejestr bezpieczeństwa ustroniów i wygody sekretnej asystuje prywatnie. Senatorski podobno? Kędy jako psia jucha krew szlachecka obmierzła, a puder lada szewca i knechty cudzoziemskiego nad zamiar pięknie, modno i politycznie przez kanał polski pachnie i obliguje. Kędy sykofancji, pseudopolityki, zdrady, sekretów na zgubę publiczną, chronienia się narodu swojego pełno. Języka polskiego obyczaj ustał, szlacheckie dzieci na kozłach, przy oddechu pohanego Olendra woźnicy jak maźnice wieszają. Kędy nie masz nic cale do pozoru, do obyczajów, do doskonałości Polaków, narodu
dworskich, pilnowali. Dwór podobno królewski wykształtuje młodego? Gdzie panowie sami nadskakują jak chłopcy, nadstawując się ledwo nie wszelakim służby okazyjom albo kędy czczy rejestr bezpieczeństwa ustroniów i wygody sekretnej asystuje prywatnie. Senatorski podobno? Kędy jako psia jucha krew szlachecka obmierzła, a puder lada szewca i knechty cudzoziemskiego nad zamiar pięknie, modno i politycznie przez kanał polski pachnie i obliguje. Kędy sykofancyi, pseudopolityki, zdrady, sekretów na zgubę publiczną, chronienia się narodu swojego pełno. Języka polskiego obyczaj ustał, szlacheckie dzieci na kozłach, przy oddechu pohanego Olendra woźnicy jak maźnice wieszają. Kędy nie masz nic cale do pozoru, do obyczajów, do doskonałości Polaków, narodu
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 277
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
; nie rzkąc, by całować, ale miedzy zęby mógłby szwiec siedzieć.
Przyjdzie kto do mnie, choć nie dziewka, pyta: Po co? Nie darmo to, coś to w tym? Ja dobrze rozumiem wszytko, ale ona inaczej. Ja się czeszę, muszczę, chędożę, chcę wyniść do ludzi politycznie; aż ona mruczy: — „Komuż to gwoli wąsik ostrzysz, piórka zbierasz, szaty miotełką ścierasz, nie gwoli mnie.” Pewnie, mój drogi karafiale.
Jachać w drogę — to swar, to gniew, to obrzydzenie, to klątwy;—„Po co, na co, z jakim pożytkiem, a
; nie rzkąc, by całować, ale miedzy zęby mógłby szwiec siedzieć.
Przyjdzie kto do mnie, choć nie dziewka, pyta: Po co? Nie darmo to, coś to w tym? Ja dobrze rozumiem wszytko, ale ona inaczej. Ja się czeszę, muszczę, chędożę, chcę wyniść do ludzi politycznie; aż ona mruczy: — „Komuż to gwoli wąsik ostrzysz, piórka zbierasz, szaty miotełką ścierasz, nie gwoli mnie.” Pewnie, mój drogi karafiale.
Jachać w drogę — to swar, to gniew, to obrzydzenie, to klątwy;—„Po co, na co, z jakim pożytkiem, a
Skrót tekstu: MatłBabBad
Strona: 181
Tytuł:
Baba abo stary inwentarz
Autor:
Prokop Matłaszewski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1690
Data wydania (nie wcześniej niż):
1690
Data wydania (nie później niż):
1690
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Polska satyra mieszczańska. Nowiny sowiźrzalskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Karol Badecki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950
domi sunt
Astronomia Altiora te, ne quaesieris. TYTUŁ DZIESIĄTY Tej KsIĘGI SZKOŁA POLITYKI, alias Krótka a Fundamentalna Nauka Administrowania dobrego RZECZYPOSPOLITEJ, Gdzie wiele Mądrych rzeczy dla Republikantów.
PRzeczytawszy wzmiamkę POLITYKI, może jaki Idiota rozumieć, że tu datur Nauka POLITYKI, jak się pięknie kłaniać, konwersować, stać. iść. we wszystkim politycznie się sprawować; Tak rozumiejąc omyli się, bo tu nie o ludzkości i pieknych Manierach dyskurs formatur, lecz de POLITICA, czyli POLITIE, która jest Prudentia dobrze trzymająca i Sądząca o RZECZY POSPOLITEJ, albo DOBRU POSPOLITYM, jako też o Jej Postanowieniu, i rządzeniu. Gdyż te słówko POLITICA, albo POLITIES, czyli POLITIA
domi sunt
Astronomia Altiora te, ne quaesieris. TYTUŁ DZIESIĄTY Tey XIĘGI SZKOŁA POLITYKI, alias Krotka á Fundamentalna Nauka Administrowania dobrego RZECZYPOSPOLITEY, Gdzie wiele Mądrych rzeczy dla Republikantow.
PRzeczytawszy wzmiamkę POLITYKI, może iaki Idiota rozumieć, że tu datur Nauka POLITYKI, iak się pieknie kłaniać, konwersować, stać. iść. we wszystkim politycznie się sprawować; Tak rozumieiąc omyli się, bo tu nie o ludzkości y pieknych Manierach dyskurs formatur, lecz de POLITICA, czyli POLITIE, ktora iest Prudentia dobrze trzymaiąca y Sądząca o RZECZY POSPOLITEY, albo DOBRU POSPOLITYM, iako też o Iey Postanowieniu, y rządzeniu. Gdyż te słowko POLITICA, albo POLITIES, czyli POLITIA
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 345
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
podkanclerzym, a teraz kanclerzem W. Ks. Lit., szwagrem swoim, dufając w fawory królewskie, nie będzie w ojczyźnie przewodził.
Wojewoda mazowiecki, regimentarz koronny, teraźniejszy kasztelan krakowski, lubo serca nieraz w bataliach doświadczonego i czerstwej jeszcze naówczas siły, od rycerstwa przez wielkie swoje akomodacje kochany, jednakże ten ferwor politycznie zdysymulował. Stanął tylko przy nim śp. Tarło, naówczas lubelski, a potem sandomierski wojewoda. Wszczął się rozruch na pokojach prymasowskich, koronni przy swoim, a litewscy przy swoim regimentarzu rozdzielili się. Atoli śp. książę prymas to umodyfikował. Regimentarz koronny wyjechał, a książę regimentarz lit. u księcia prymasa kordiacząc został się
podkanclerzym, a teraz kanclerzem W. Ks. Lit., szwagrem swoim, dufając w fawory królewskie, nie będzie w ojczyźnie przewodził.
Wojewoda mazowiecki, regimentarz koronny, teraźniejszy kasztelan krakowski, lubo serca nieraz w bataliach doświadczonego i czerstwej jeszcze naówczas siły, od rycerstwa przez wielkie swoje akomodacje kochany, jednakże ten ferwor politycznie zdysymulował. Stanął tylko przy nim śp. Tarło, naówczas lubelski, a potem sendomirski wojewoda. Wszczął się rozruch na pokojach prymasowskich, koronni przy swoim, a litewscy przy swoim regimentarzu rozdzielili się. Atoli śp. książę prymas to umodyfikował. Regimentarz koronny wyjechał, a książę regimentarz lit. u księcia prymasa kordiacząc został się
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 45
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
trybunał i marszałka Marcjana Ogińskiego, kasztelana, a potem wojewodę witebskiego, spokojnie ufundował. A Sapiezie, kasztelanowi trockiemu, to tylko powiedział, że go Pan Bóg skarał, że się jemu jako dobremu przyjacielowi intencji swoich nie zwierzył, a potem na drugi rok dopomógł mu do laski trybunalskiej.
Powiedają, że i królowi Augustowi politycznie się sprzeciwił. Gdy bowiem król chciał tego po nim, aby wojsko autoramentu cudzoziemskiego oddał w komendę Flemingowi, co już na Sieniawskim, hetmanie wielkim koronnym, był wymógł, i posłał z tym Sasa sztabsoficera do Litwy, tedy hetman Pociej z wielką ludzkością przyjął owego oficera, a pokazując mu swoją ochotę i na rozkaz królewski
trybunał i marszałka Marcjana Ogińskiego, kasztelana, a potem wojewodę witebskiego, spokojnie ufundował. A Sapiezie, kasztelanowi trockiemu, to tylko powiedział, że go Pan Bóg skarał, że się jemu jako dobremu przyjacielowi intencji swoich nie zwierzył, a potem na drugi rok dopomógł mu do laski trybunalskiej.
Powiedają, że i królowi Augustowi politycznie się sprzeciwił. Gdy bowiem król chciał tego po nim, aby wojsko autoramentu cudzoziemskiego oddał w komendę Flemingowi, co już na Sieniawskim, hetmanie wielkim koronnym, był wymógł, i posłał z tym Sasa sztabsoficera do Litwy, tedy hetman Pociej z wielką ludzkością przyjął owego oficera, a pokazując mu swoją ochotę i na rozkaz królewski
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 68
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
tylko prawdą samą uraziłem. Kombinacja nie doszła, Sosnowski z Czarnawczyc odjechał, a ja jeszcze zostałem się.
Był naówczas w Czarnawczycach doktor lubelski, nazywający się Brzyski, którego książę krajczy, na tydzień sprowadziwszy, pół roku u siebie trzymał, a nie chcąc go wypuścić, wziął w areszt konie jego i samego politycznie kazał pilnować. Ten doktor barzo
sobie przykrzył te bawienie się i polityczny areszt. Na resztę zwierzył mi się, że chce uciekać. Miałem nad nim kompasją i tak, gdy konie jego do wody dla napojenia prowadził człek jego, on zaraz do kolaski swojej kazał je zaprząc i wsiadłszy wyjeżdżał nad wieczór. Dogonił go
tylko prawdą samą uraziłem. Kombinacja nie doszła, Sosnowski z Czarnawczyc odjechał, a ja jeszcze zostałem się.
Był naówczas w Czarnawczycach doktor lubelski, nazywający się Brzyski, którego książę krajczy, na tydzień sprowadziwszy, pół roku u siebie trzymał, a nie chcąc go wypuścić, wziął w areszt konie jego i samego politycznie kazał pilnować. Ten doktor barzo
sobie przykrzył te bawienie się i polityczny areszt. Na resztę zwierzył mi się, że chce uciekać. Miałem nad nim kompasją i tak, gdy konie jego do wody dla napojenia prowadził człek jego, on zaraz do kolaski swojej kazał je zaprząc i wsiadłszy wyjeżdżał nad wieczór. Dogonił go
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 251
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986