, Sprawiła to, że Karzeł i lud wszytek jego, Zbity, musiał ustąpić do miasta swojego.
V.
Szkapa, który diabła miał jeszcze w swojem boku, W tak zapędzonem poniósł Doralikę skoku, Iż go rzeka gwałtowna, las, przekop szeroki Nie hamuje; wyniósł ją prawie pod obłoki. A pierwej nie zawściągnął polotnego biegu, Aż Sekwany głębokiej dopadł rączy brzegu, Minął wojska francuskie, hetmana szockiego I stanął przy namiocie króla granackiego. PIEŚŃ XXVII.
VI.
Mandrykard z królem z Sarce długo ją gonili Dnia onego, ale cóż, gdy nic nie sprawili. Ledwie z daleka, ledwie tył sam upatrują, Potem cień konia i jej
, Sprawiła to, że Karzeł i lud wszytek jego, Zbity, musiał ustąpić do miasta swojego.
V.
Szkapa, który djabła miał jeszcze w swojem boku, W tak zapędzonem poniósł Doralikę skoku, Iż go rzeka gwałtowna, las, przekop szeroki Nie hamuje; wyniósł ją prawie pod obłoki. A pierwej nie zawściągnął polotnego biegu, Aż Sekwany głębokiej dopadł rączy brzegu, Minął wojska francuskie, hetmana szockiego I stanął przy namiocie króla granackiego. PIEŚŃ XXVII.
VI.
Mandrykard z królem z Sarce długo ją gonili Dnia onego, ale cóż, gdy nic nie sprawili. Ledwie z daleka, ledwie tył sam upatrują, Potem cień konia i jej
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 321
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
po wysokiem, Lekki, bieżąc powietrzu, widział Hiszpanią W tem kącie, gdzie z obfitą dzieli się Francją.
XCIII.
Przeszedł Nawarrę, prosto ku Aragoniej Udał się, potem kraje minął Kastyliej; W lewej ręce daleko puszcza Tarrakonę, Biskalią wesołą, w prawą zasię stronę Przy Gallicjej państwo widzi Ulizbony. Nawraca bieg polotny do żyznej Kardony, Miedzy morzem i polem nic nie zostawuje Niewidzianego, ptaka gdzie swego kieruje.
XCI
Widzi Gades, postawił gdzie kres zamierzony Alcyd na chciwą śmiałość, Alcyd niezwalczony. Afryckiem państwem bieży, stamtąd się udaje Przy brzegu morskiem w płodne do Egiptu kraje. Balearyjskie wyspy sławne prędko mija I przeciwko Ewize pod słońce
po wysokiem, Lekki, bieżąc powietrzu, widział Hiszpanią W tem kącie, gdzie z obfitą dzieli się Francyą.
XCIII.
Przeszedł Nawarrę, prosto ku Aragoniej Udał się, potem kraje minął Kastyliej; W lewej ręce daleko puszcza Tarrakonę, Biskalią wesołą, w prawą zasię stronę Przy Gallicyej państwo widzi Ulizbony. Nawraca bieg polotny do żyznej Kardony, Miedzy morzem i polem nic nie zostawuje Niewidzianego, ptaka gdzie swego kieruje.
XCI
Widzi Gades, postawił gdzie kres zamierzony Alcyd na chciwą śmiałość, Alcyd niezwalczony. Afryckiem państwem bieży, stamtąd się udaje Przy brzegu morskiem w płodne do Egiptu kraje. Balearyjskie wyspy sławne prędko mija I przeciwko Ewize pod słońce
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_III
Strona: 52
Tytuł:
Orland szalony, cz. 3
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
ziemie do kresu samego, Gdzie w piekle ma swe męki pycha diabła złego. „Czego się - mówi - mam bać? Róg mój doświadczony W niebezpieczeństwach swojej doda mi obrony; Nie strzyma głosu jego Pluto, Cerber wściekły, Pies trogłowy, gdy przed niem Harpie uciekły”.
Tak mówiąc, żartko zsiada z konia polotnego I wiąże go u drzewa co prędzej jednego; Potem się wpuszcza na dół bohatyr serdeczny, Róg piastuje, co przejazd miał dawać bezpieczny. I ledwie trzykroć pomknął swego w jamę kroku, Nos, oczy uraził mu dym z czarnego mroku, Dym smrodliwy, siarczany, niezahamowany; Ale na to nic nie dba rycerz rozgniewany
ziemie do kresu samego, Gdzie w piekle ma swe męki pycha djabła złego. „Czego się - mówi - mam bać? Róg mój doświadczony W niebezpieczeństwach swojej doda mi obrony; Nie strzyma głosu jego Pluto, Cerber wściekły, Pies trogłowy, gdy przed niem Harpie uciekły”.
Tak mówiąc, żartko zsiada z konia polotnego I wiąże go u drzewa co prędzej jednego; Potem się wpuszcza na dół bohatyr serdeczny, Róg piastuje, co przejazd miał dawać bezpieczny. I ledwie trzykroć pomknął swego w jamę kroku, Nos, oczy uraził mu dym z czarnego mroku, Dym smrodliwy, siarczany, niezahamowany; Ale na to nic nie dba rycerz rozgniewany
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_III
Strona: 63
Tytuł:
Orland szalony, cz. 3
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
, najserdeczniejszy rycerz, już Ren mija, Już Alpes, już granice, gdzie jest Italia; Wpadł w kraj włoski, Mantuą po zad zostawuje I przez głęboki rączo Pad się przeprawuje. I.
LX
Już noc swoje czarnawe rozwijała włosy, Już wieczorna wypadła gwiazda na niebiosy, Gdy Rynald rzeki wielkiej stanąwszy na brzegu, Polotnego kęs wściągnął, spracowany, biegu I aby wytchnął dotąd, tę myśl przed się bierze, Póki w jasnem nie stanie świat złoty ubierze. Aliści przed wzrok jego bohatyr nieznany Stawił się, ludzki, kształtny, z rycerska ubrany.
LXVII.
Po spólnem pozdrowieniu odwiódszy na stronę Rynalda, pyta, jeśli miał lubo ma żonę
, najserdeczniejszy rycerz, już Ren mija, Już Alpes, już granice, gdzie jest Italia; Wpadł w kraj włoski, Mantuą po zad zostawuje I przez głęboki rączo Pad się przeprawuje. I.
LX
Już noc swoje czarnawe rozwijała włosy, Już wieczorna wypadła gwiazda na niebiosy, Gdy Rynald rzeki wielkiej stanąwszy na brzegu, Polotnego kęs wściągnął, spracowany, biegu I aby wytchnął dotąd, tę myśl przed się bierze, Póki w jasnem nie stanie świat złoty ubierze. Aliści przed wzrok jego bohatyr nieznany Stawił się, ludzki, kształtny, z rycerska ubrany.
LXVII.
Po spólnem pozdrowieniu odwiódszy na stronę Rynalda, pyta, jeśli miał lubo ma żonę
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_III
Strona: 270
Tytuł:
Orland szalony, cz. 3
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905