ze (co/ i wspomnieć miło) Miasto się Raków w Egipt obróciło.
Woda z Baden za nic/ I z Węgierskich granic.
Przywoźna fraszka; Na cóż obce leki? Gdy pomoc mogą domowe Apteki.
Darmo do Potera V kogo zła cera/
By jej poprawić/ jeździć do Bruksele/ Gdy i tu suche pomogą kąpiele/
Kiedy zatnie w żyłę/ Upuszcza krwie siłę/ Nohel wędrowny: aż zaraz Pelopie/ Winszyś postaci/ nie będąc w ukropie. Lirycorum Polskich.
Leć te w twej chorobie/ Mniej potrzebne tobie
Lekarstwa/ które Gallizantes bierą/ Ci co się radzi spółkują z Wenerą.
Wiem niebyłać miłą/ Boś się wszytką
ze (co/ y wspomnieć miło) Miásto się Rákow w Egypt obroćiło.
Wodá z Báden zá nic/ Y z Węgierskich gránic.
Przywoźna frászká; Ná coż obce leki? Gdy pomoc mogą domowe Apteki.
Dármo do Poterá V kogo zła cerá/
By iey popráwić/ iezdźić do Bruxele/ Gdy y tu suche pomogą kąpiele/
Kiedy zátnie w żyłę/ Vpuszcza krwie śiłę/ Nohel wędrowny: áż záraz Pelopie/ Winszyś postáci/ nie będąc w vkropie. Lyricorum Polskich.
Leć te w twey chorobie/ Mniey potrzebne tobie
Lekárstwá/ ktore Gallizantes bierą/ Ci co się rádźi społkuią z Wenerą.
Wiem niebyłáć miłą/ Boś się wszytką
Skrót tekstu: KochProżnLir
Strona: 169
Tytuł:
Liryka polskie
Autor:
Wespazjan Kochowski
Drukarnia:
Wojciech Górecki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1674
Data wydania (nie wcześniej niż):
1674
Data wydania (nie później niż):
1674
by stokroć podziękować światu Niż się na starość dostać do kieratu. To koń. Cóż rzeczesz, mój drogi Marcinie, Kiedy człowieku sześćdziesiąt lat minie? Niechaj się krzepi, niech się co dzień struże, Kiedy to wszytko: nuże, nuże, nuże. Straciwszy siłę, nie pociągnie z góry, Nic mu wiedeńskie nie pomogą szory, Nic mosiądzowe chociaż suto cętki: Gdzieś przedtem smuknął, dziś trzeba przegiętki. Porachuj i ty sobie pierwej zęby, Niźli po żonę wyślesz dziewosłęby: Ciężkiż na starca młoda żona kierat,
Gdy musi pląsać dokoła rad nierad, Albo chociaż go sroga piecze zgaga, Patrzyć, kiedy mu adiutant pomaga. 10 (
by stokroć podziękować światu Niż się na starość dostać do kieratu. To koń. Cóż rzeczesz, mój drogi Marcinie, Kiedy człowieku sześćdziesiąt lat minie? Niechaj się krzepi, niech się co dzień struże, Kiedy to wszytko: nuże, nuże, nuże. Straciwszy siłę, nie pociągnie z gory, Nic mu wiedeńskie nie pomogą szory, Nic mosiądzowe chociaż suto cętki: Gdzieś przedtem smuknął, dziś trzeba przegiętki. Porachuj i ty sobie pierwej zęby, Niźli po żonę wyślesz dziewosłęby: Ciężkiż na starca młoda żona kierat,
Gdy musi pląsać dokoła rad nierad, Albo chociaż go sroga piecze zgaga, Patrzyć, kiedy mu adiutant pomaga. 10 (
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 16
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
, gołąb nad Jordanem Krzciciela znaczy. Między tym i tamtym Janem Wielka różnica, jeśli tak, jako ich znaki, Nienawidzą się. Orzeł bowiem, między ptaki, Prześladuje gołębia, z natury zaś swojej Orła się gołąb, imo wszytkie insze, boi. 218 (F). DO PANA WOJEWODY NA ONEGDAJSZY BANKIET
Nie pomogą kryształy ani złote czasze Na to złe wino wasze. Chceszli swoję pokazać, wojewodo, butę, Masz niedaleko hutę. Zalejemy i ze szkła twoje cielę spaśne, Byle wino niekwaśne. Ale odpuść mi, proszę, ta żybura wodna Urynała niegodna. Każ pochować do skarbcu złota i farfury, A nam nie daj pić
, gołąb nad Jordanem Krzciciela znaczy. Między tym i tamtym Janem Wielka różnica, jeśli tak, jako ich znaki, Nienawidzą się. Orzeł bowiem, między ptaki, Prześladuje gołębia, z natury zaś swojej Orła się gołąb, imo wszytkie insze, boi. 218 (F). DO PANA WOJEWODY NA ONEGDAJSZY BANKIET
Nie pomogą krzyształy ani złote czasze Na to złe wino wasze. Chceszli swoję pokazać, wojewodo, butę, Masz niedaleko hutę. Zalejemy i ze szkła twoje cielę spaśne, Byle wino niekwaśne. Ale odpuść mi, proszę, ta żybura wodna Urynała niegodna. Każ pochować do skarbcu złota i farfury, A nam nie daj pić
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 100
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
, Zagoździwszy Tatarom armatę w czambule. 396. DO STROJNATA NA CHUDYM KONIU
Nawieszałeś bończuków, wstąg, maneli, srebra, A koń chudy, żeby w nim mógł policzyć żebra. Nie przydadzą rzeźwości pióra i kitajki, Moja rada zażyć nań kałmuckiej nahajki; Lepiej, niżeli strojny, będzie pląsał bity, Nie pomogą chudemu forgi, skrzydła, kity. Jeśli koń owsa nie je, nie może być tęgi, Nie ulżą, jeszcze ciężą nawiązane wstęgi. 397. DO JEDNEGO
Przypatrując się włosom twej głowy i brody: Staryś, a szpakowaty jako źrebiec młody; Staryś wałach, ale znać po tak głupiej mowie, Że tylko
, Zagoździwszy Tatarom armatę w czambule. 396. DO STROJNATA NA CHUDYM KONIU
Nawieszałeś bończuków, wstąg, maneli, srebra, A koń chudy, żeby w nim mógł policzyć żebra. Nie przydadzą rzeźwości pióra i kitajki, Moja rada zażyć nań kałmuckiej nahajki; Lepiej, niżeli strojny, będzie pląsał bity, Nie pomogą chudemu forgi, skrzydła, kity. Jeśli koń owsa nie je, nie może być tęgi, Nie ulżą, jeszcze ciężą nawiązane wstęgi. 397. DO JEDNEGO
Przypatrując się włosom twej głowy i brody: Staryś, a szpakowaty jako źrebiec młody; Staryś wałach, ale znać po tak głupiej mowie, Że tylko
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 170
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
idą wszystkie dary! Utwierdź mię i skutecznej dodaj, proszę, wiary, Że dzieci, którem zgubił i po których płaczę,
Onym wiecznym żywotem żyjące obaczę. A ja za Twą pomocą wszystkie siły wprzęgę, Że samą rzeczą tego, w czym ufam dosięgę: Iże te, które mię dziś tak srodze zażalić Musiały, pomogą mi Ciebie wiecznie chwalić. Zdarz-że to Panie! I te łez żałosnych kropki Racz w wesele i w pieśni odmienić nagrobki. ŻAL SIÓDMY
Kiedy – z Mójżeszowego jako wiemy skryptu – Nie chciał Żydów farao wypuścić z Egiptu, Żal mu było królestwa a tak wielkiego ludu Obnażyć, choć cud widział, przydany do cudu
idą wszystkie dary! Utwierdź mię i skutecznej dodaj, proszę, wiary, Że dzieci, którem zgubił i po których płaczę,
Onym wiecznym żywotem żyjące obaczę. A ja za Twą pomocą wszystkie siły wprzęgę, Że samą rzeczą tego, w czym ufam dosięgę: Iże te, które mię dziś tak srodze zażalić Musiały, pomogą mi Ciebie wiecznie chwalić. Zdarz-że to Panie! I te łez żałosnych kropki Racz w wesele i w pieśni odmienić nagrobki. ŻAL SIÓDMY
Kiedy – z Mojżeszowego jako wiemy skryptu – Nie chciał Żydów farao wypuścić z Egiptu, Żal mu było królestwa a tak wielkiego ludu Obnażyć, choć cud widział, przydany do cudu
Skrót tekstu: MorszSŻaleBar_II
Strona: 113
Tytuł:
Smutne żale...
Autor:
Stanisław Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
epitafia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1698
Data wydania (nie wcześniej niż):
1698
Data wydania (nie później niż):
1698
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
była patrzeć, kiedy Nil szeroki W krew się nagle przemienił i w brzydkie posoki. Nie sam Nil! Wszystkie rzeki, stawy, źrzódła, wody, Skąd z zdechłych ryb i z strasznych krokodylów smrody, Sprosne potem sczołgały całą ziemię żaby I królewskie pałace przez warty, przez draby, Szczerozłote obicia i jedwabne kiece Nie pomogą – wszędzie się ta gadzina miece. Dopieroż wszy plugawe na bydło i ludzi! Uderzywszy laską w proch, Mojżesz ich pobudzi. Po wszach zaraz nastąpią uprzykrzone muchy, Lubo i te do żadnej nie przywiodły sktuchy. Ledwie muchy i drobne ustąpią komory, Aż bydła i egitskie zdychają obory Począwszy od królewskich, pełno ścierwu
była patrzeć, kiedy Nil szeroki W krew się nagle przemienił i w brzydkie posoki. Nie sam Nil! Wszystkie rzeki, stawy, źrzódła, wody, Skąd z zdechłych ryb i z strasznych krokodylów smrody, Sprosne potem sczołgały całą ziemię żaby I królewskie pałace przez warty, przez draby, Szczerozłote obicia i jedwabne kiece Nie pomogą – wszędzie się ta gadzina miece. Dopieroż wszy plugawe na bydło i ludzi! Uderzywszy laską w proch, Mojżesz ich pobudzi. Po wszach zaraz nastąpią uprzykrzone muchy, Lubo i te do żadnej nie przywiodły sktuchy. Ledwie muchy i drobne ustąpią komory, Aż bydła i egitskie zdychają obory Począwszy od królewskich, pełno ścierwu
Skrót tekstu: MorszSŻaleBar_II
Strona: 113
Tytuł:
Smutne żale...
Autor:
Stanisław Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
epitafia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1698
Data wydania (nie wcześniej niż):
1698
Data wydania (nie później niż):
1698
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
, co go niewiele, a na to zostało, Żebym lepiej uznawał, co się ze mną stało. Źle być mądrym, źle głupim w tak żałosnej chwili, Nowe musi przezwisko mieć ten, co nie zmyli. Niech go ma sobie, kto chce, a mnie już na wieki Żadne pociechy, żadne nie pomogą leki. A jeśli to, o Boże, przeciw Twojej woli, Przebacz, proszę, bo ciężko srodze ten żal boli. Abo też przez śmierć ulecz tak śmiertelną ranę, Ja wtenczas lamentować, gdy i żyć przestanę. NA OGRÓD KLIMUNTOWSKI
Obaczywszy ja ogród w Klimuntowie, Zawstydziłem się, żem ów w Zaklikowie
, co go niewiele, a na to zostało, Żebym lepiej uznawał, co się ze mną stało. Źle być mądrym, źle głupim w tak żałosnej chwili, Nowe musi przezwisko mieć ten, co nie zmyli. Niech go ma sobie, kto chce, a mnie już na wieki Żadne pociechy, żadne nie pomogą leki. A jeśli to, o Boże, przeciw Twojej woli, Przebacz, proszę, bo ciężko srodze ten żal boli. Abo też przez śmierć ulecz tak śmiertelną ranę, Ja wtenczas lamentować, gdy i żyć przestanę. NA OGRÓD KLIMUNTOWSKI
Obaczywszy ja ogród w Klimuntowie, Zawstydziłem się, żem ów w Zaklikowie
Skrót tekstu: LeszczALirBar_I
Strona: 580
Tytuł:
Lament Imści Pana Andrzeja z Lesna
Autor:
Andrzej Leszczyński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
treny, lamenty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1639
Data wydania (nie wcześniej niż):
1639
Data wydania (nie później niż):
1639
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
jastrząba, Chociaż z głowy kostrouch i kondysia trąba. Aż ten nie tylko szpetnym, ale oraz i złem. Nuż go kijem: nie bądź pstry, kiedyś nie jest wyżłem. Tak ci by i wam trzeba, chłopkowie kondysi, Szlachtą dla ferezyjki co chcecie być rysiej. Bo się imię kij skóry, nie pomogą cynki: Kto nie wyżeł, ma rada, schować je do skrzynki. 143. PTAK DO KACZEK
Prosił mnie sąsiad o ptaka do kaczek. Zaraz mu daję do dwornika znaczek. Pyta ów, na co. „Teraz temu pora; Do kaczek — rzekę — nie masz nad kaczora.” 144 (P)
jastrząba, Chociaż z głowy kostrouch i kondysia trąba. Aż ten nie tylko szpetnym, ale oraz i złem. Nuż go kijem: nie bądź pstry, kiedyś nie jest wyżłem. Tak ci by i wam trzeba, chłopkowie kondysi, Szlachtą dla ferezyjki co chcecie być rysiej. Bo się imie kij skóry, nie pomogą cynki: Kto nie wyżeł, ma rada, schować je do skrzynki. 143. PTAK DO KACZEK
Prosił mnie sąsiad o ptaka do kaczek. Zaraz mu daję do dwornika znaczek. Pyta ów, na co. „Teraz temu pora; Do kaczek — rzekę — nie masz nad kaczora.” 144 (P)
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 262
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
gdy się z sobą cieśniej rozkomosim: Każdy, widzę, kto kradnie, każdy złodziej ktosiem. 282 (P). WEDLE STAWU GROBLA
Jeżelić urodzenie, jeśli humor wadzi, Posłuchaj przyjaciela, gdyć życzliwie radzi: Nie kupuj dygnitarstwa, bo cię bardziej szpeci Miasto ozdoby; gorsza, że zubożysz dzieci. Nie pomogą szpalery i złote kobierce. Co kondys w pstrej obroży, co świnia w magierce, Toś ty, jeżeli mojej nie słuchasz przestrogi, Co wół: ogon usrany, pozłociste rogi. Senatoremeś? miejże rozum i dostatek. Starostą? przy powadze miej grozę i statek. Wojennym dygnitarzem? miej serce do wojny
gdy się z sobą cieśniej rozkomosim: Każdy, widzę, kto kradnie, każdy złodziej ktosiem. 282 (P). WEDLE STAWU GROBLA
Jeżelić urodzenie, jeśli humor wadzi, Posłuchaj przyjaciela, gdyć życzliwie radzi: Nie kupuj dygnitarstwa, bo cię bardziej szpeci Miasto ozdoby; gorsza, że zubożysz dzieci. Nie pomogą szpalery i złote kobierce. Co kondys w pstrej obroży, co świnia w magierce, Toś ty, jeżeli mojej nie słuchasz przestrogi, Co wół: ogon usrany, pozłociste rogi. Senatoremeś? miejże rozum i dostatek. Starostą? przy powadze miej grozę i statek. Wojennym dygnitarzem? miej serce do wojny
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 312
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
w kilka niedziel śmierć od niej skojarzył. Podobno się dla france w suchej wannie parzył, Gorzałka się zajęła z rozpalonej cegły, Włoch zemdlał, nim chłopięta płomienia postrzegły. Włoch bez dusze w swoim nas przestrzega trefunku,
Że nie pijąc może człek umierać od trunku A jakie komu na śmierć przejźrano oręże, Żadne mu nie pomogą przestrogi, tym lęże 528. NA GORZAŁKĘ
Niemałe fizyk przytaczy wywody, Że niepodobna z ogniem łączyć wody. Aleć na swoje racje tak spore Dosyć miał widząc, gdy gorzałka gore. Kto by nie wierzył, niech jej palcem ruszy: Przyzna, że oraz i macza, i suszy; Przyzna, że oraz i
w kilka niedziel śmierć od niej skojarzył. Podobno się dla france w suchej wannie parzył, Gorzałka się zajęła z rozpalonej cegły, Włoch zemdlał, nim chłopięta płomienia postrzegły. Włoch bez dusze w swoim nas przestrzega trefunku,
Że nie pijąc może człek umierać od trunku A jakie komu na śmierć przejźrano oręże, Żadne mu nie pomogą przestrogi, tym lęże 528. NA GORZAŁKĘ
Niemałe fizyk przytaczy wywody, Że niepodobna ź ogniem łączyć wody. Aleć na swoje racyje tak spore Dosyć miał widząc, gdy gorzałka gore. Kto by nie wierzył, niech jej palcem ruszy: Przyzna, że oraz i macza, i suszy; Przyzna, że oraz i
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 418
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987