stroną ubywa połowa. Komu lata dokuczą, stare to nowiny, Wenus grzeje, a miłość obraca się w bździny.” 35 (F). TRĘBACZ PIOTR
Zgadni, czemu nasz trębacz kazał z sobą włożyć Trąbę do trumny? Aby, gdy mu każą ożyć,
Gdy się każda swojemu dusza wróci ciału, Trąbić archaniołowi pomagał hejnału. Ale jeśli zła była za grzechy pokuta, Bodaj ci nie przydano, Piętrzę, substytuta: Diabeł, wszytkich twoich spraw oczywisty świadek, Będzieć, nieboże, w piekle dął przez munsztuk w zadek. 36 (F). GADKA
Zgadni, na której górze i na której strzesze Co noc sobie gęś nowe wyściela
stroną ubywa połowa. Komu lata dokuczą, stare to nowiny, Wenus grzeje, a miłość obraca się w bździny.” 35 (F). TRĘBACZ PIOTR
Zgadni, czemu nasz trębacz kazał z sobą włożyć Trąbę do trumny? Aby, gdy mu każą ożyć,
Gdy się każda swojemu dusza wróci ciału, Trąbić archaniołowi pomagał hejnału. Ale jeśli zła była za grzechy pokuta, Bodaj ci nie przydano, Piętrzę, substytuta: Diabeł, wszytkich twoich spraw oczywisty świadek, Będzieć, nieboże, w piekle dął przez munsztuk w zadek. 36 (F). GADKA
Zgadni, na której górze i na której strzesze Co noc sobie gęś nowe wyściela
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 27
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
w piersiach nam osiędą, Płacz i rzewliwe łkania na wierzch się dobędą. Płakać tedy – a że ta gorących łez zbiórka Z inkaustem się miesza i ciśnie do piórka, Płaczliwe pisać żale i żałosne pieśni Chce się sercu smutnemu w teraźniejszej cieśni, Sobie nucę. Niech mój żal nie wychodzi z domu! Żeby mi go pomagał, nie życzę nikomu. Lecz ty, kochana żono, okrutnym kłopotem Dotkniona i pod tymże zostająca młotem, Czytaj! Bo dla obojga żale nasze piszę, Z którą w oboim szczęściu dawno towarzyszę. Rozumieliśmy pono, że nam były dane Te pociechy, a ono tylko pożyczane, Kazano oddać – i syn,
w piersiach nam osiędą, Płacz i rzewliwe łkania na wierzch się dobędą. Płakać tedy – a że ta gorących łez zbiórka Z inkaustem się miesza i ciśnie do piórka, Płaczliwe pisać żale i żałosne pieśni Chce się sercu smutnemu w teraźniejszej cieśni, Sobie nucę. Niech mój żal nie wychodzi z domu! Żeby mi go pomagał, nie życzę nikomu. Lecz ty, kochana żono, okrutnym kłopotem Dotkniona i pod tymże zostająca młotem, Czytaj! Bo dla obojga żale nasze piszę, Z którą w oboim szczęściu dawno towarzyszę. Rozumieliśmy pono, że nam były dane Te pociechy, a ono tylko pożyczane, Kazano oddać – i syn,
Skrót tekstu: MorszSŻaleBar_II
Strona: 109
Tytuł:
Smutne żale...
Autor:
Stanisław Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
epitafia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1698
Data wydania (nie wcześniej niż):
1698
Data wydania (nie później niż):
1698
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
ZE LWEM DO DZIAŁU NAJLEPIEJ Z RÓWNYM
Mierział myśliwy sąsiad pana wojewodę (Bardzo trudno o szczerą w nierówności zgodę): Nie chciał się mu wyprzedać, choć siedział na małym Kawałku, co po ojcu dostał się mu działem. Na każdy dzień też prawie pod oknami trąbił; Więc żeby w nim myśliwską ochotę wyziąbił, Pomagał mu zabawki, bo i sam psy chował, Lubo ów sieci stawiał, lub z charty polował. Odbywszy go zajączkiem, dwu, trzech zawsze sobie; Bierze sarnę, a ów się chudak w głowę skrobie,
Odrzekłby się i spółku; toż gdy razów kilka Jemu jaźwca, a panu lisa albo wilka, Sam
ZE LWEM DO DZIAŁU NAJLEPIEJ Z RÓWNYM
Mierział myśliwy sąsiad pana wojewodę (Bardzo trudno o szczerą w nierówności zgodę): Nie chciał się mu wyprzedać, choć siedział na małym Kawałku, co po ojcu dostał się mu działem. Na każdy dzień też prawie pod oknami trąbił; Więc żeby w nim myśliwską ochotę wyziąbił, Pomagał mu zabawki, bo i sam psy chował, Lubo ów sieci stawiał, lub z charty polował. Odbywszy go zajączkiem, dwu, trzech zawsze sobie; Bierze sarnę, a ów się chudak w głowę skrobie,
Odrzekłby się i spółku; toż gdy razów kilka Jemu jaźwca, a panu lisa albo wilka, Sam
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 399
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
, Do mnie i mego ludu poselstwo wyprawił, Obiecując wojska zwieść i z niemi spokojnie Wyjechać z Olandiej, dawszy pokój wojnie, Jeślibych teraz, na com wprzód nie pozwalała, Arbanta, syna jego, za męża wziąć chciała.
XXXIII.
Z nienawiści, w ktćrej beł u mnie król zdradliwy I co tego pomagał, lud jego złośliwy, Co mi ojca zabiwszy i bracią, ojczyznę Spaliwszy, jeszcze drażnił niezarosłą bliznę, Nie chciałam krzywdy zgoła uczynić swojemu Birenowi, ode mnie wprzód upewnionemu, Nie wchodzić z nikiem w śluby ani w żadne zmowy, Dokądby się nie wrócił z Hiszpaniej zdrowy.
XXXIV.
Takąm odpowiedź w on
, Do mnie i mego ludu poselstwo wyprawił, Obiecując wojska zwieść i z niemi spokojnie Wyjechać z Olandyej, dawszy pokój wojnie, Jeślibych teraz, na com wprzód nie pozwalała, Arbanta, syna jego, za męża wziąć chciała.
XXXIII.
Z nienawiści, w ktćrej beł u mnie król zdradliwy I co tego pomagał, lud jego złośliwy, Co mi ojca zabiwszy i bracią, ojczyznę Spaliwszy, jeszcze draźnił niezarosłą bliznę, Nie chciałam krzywdy zgoła uczynić swojemu Birenowi, ode mnie wprzód upewnionemu, Nie wchodzić z nikiem w śluby ani w żadne zmowy, Dokądby się nie wrócił z Hiszpaniej zdrowy.
XXXIV.
Takąm odpowiedź w on
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 179
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
własnej ręki, Żeby za mię Birena dać musiał przez dzięki; Bo mając cię przy sobie, nie dbam, że swawolny Tyran mię każe stracić, a on będzie wolny”.
LVII.
Taki koniec powieści swojej panna dała, Którą łzami z wzdychaniem często przerywała. Orland, skoro umilkła, który utrapionem I zawsze rad pomagał krzywdą uciśnionem, Nie chciał się z nią rozciągać szerokiemi słowy, Bo z przyrodzenia długiej nie używał mowy, Ale jej rękę daje i więcej ślubuje Uczynić, niżli prosi i niż potrzebuje.
LVIII.
Nie myśli o tem, aby gwoli Birenowi Miała się okrutnemu dać w ręce królowi; Dufa tak swemu męstwu i swej dobrej
własnej ręki, Żeby za mię Birena dać musiał przez dzięki; Bo mając cię przy sobie, nie dbam, że swawolny Tyran mię każe stracić, a on będzie wolny”.
LVII.
Taki koniec powieści swojej panna dała, Którą łzami z wzdychaniem często przerywała. Orland, skoro umilkła, który utrapionem I zawsze rad pomagał krzywdą uciśnionem, Nie chciał się z nią rozciągać szerokiemi słowy, Bo z przyrodzenia długiej nie używał mowy, Ale jej rękę daje i więcej ślubuje Uczynić, niżli prosi i niż potrzebuje.
LVIII.
Nie myśli o tem, aby gwoli Birenowi Miała się okrutnemu dać w ręce królowi; Dufa tak swemu męstwu i swej dobrej
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 185
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
in partes Szweda nachylone
Pod czas zaś Wojny Szwedzkiej, Węgierskiej, Kozackiej, Moskiewskiej jaką wiary statecznością PANV i Ojczyźnie służyłem, dowodem są, ofiarowane mi tak wielkie honory i fortuny, które odrzuciłem dowodem jest, żem z I. Mcią Panem Zamojskim Wojewodą Sandomierskim (który mi tegoż dzieła wielką żarliwością do- pomagał) wszytkie moje fortuny w zastaw Wojsku puścił, utwierdzając Wojsko w służbie I.K.M. i Rzeczyposp: co Constitutia 1658. obszernie świadczy: dowodem są cztery nie zgołemi rękami do Chama Krymskiego poselstwa. Dowodem jest, jakom Rakocego gorącą panowania chciwość, radą jaką taką, aż do powrotu ze Gdańska I
in partes Szwedá náchylone
Pod czás záś Woyny Szwedzkiey, Węgierskiey, Kozáckiey, Moskiewskiey iaką wiáry státecznośćią PANV y Oyczyznie służyłem, dowodem są, ofiárowáne mi ták wielkie honory y fortuny, ktore odrzućiłem dowodem iest, żem z I. Mćią Pánem Zamoyskim Woiewodą Sendomirskim (ktory mi tegoż dźieła wielką żárliwośćią do- pomagał) wszytkie moie fortuny w zastaw Woysku puścił, vtwierdzáiąc Woysko w służbie I.K.M. y Rzeczyposp: co Constitutia 1658. obszernie świádczy: dowodem są cztery nie zgołemi rękámi do Chámá Krymskiego poselstwá. Dowodem iest, iákom Rákocego gorącą pánowánia chćiwość, rádą iáką táką, áż do powrotu ze Gdańská I
Skrót tekstu: LubJMan
Strona: 9
Tytuł:
Jawnej niewinności manifest
Autor:
Jerzy Sebastian Lubomirski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1666
Data wydania (nie wcześniej niż):
1666
Data wydania (nie później niż):
1666
multa absolvuntur. Ludzi też na tej piacy zawsze maxima copia.
Dnia 23. Na tejże piacy różne z maszkarami exercebantur uciechy. Gdzie też i księstwo IM byli, także nieznacznie w maszkarach vario habitu poubierawszy się. Książę też IM Pan St. Radziwiłł, stolnik litewski dnia 21 przyjechał do Wenecji; ten też kompanii pomagał księstwu IM.
Dnia 24. Byliśmy na operze nowej, barzo pięknej i kosztem niesłychanie wielkim wystawionej, tak iż na kilka milionów sumptu kładziono; to też powiadano, że jeszcze, jako bywają w Wenecji opery, taka nie była. Tam się wiele miratu dignum widziało: konie żywe, po powietrzu ludzie latające na
multa absolvuntur. Ludzi też na tej piacy zawsze maxima copia.
Dnia 23. Na tejże piacy różne z maszkarami exercebantur uciechy. Gdzie też i księstwo IM byli, także nieznacznie w maszkarach vario habitu poubierawszy się. Książę też JM Pan St. Radziwiłł, stolnik litewski dnia 21 przyjechał do Wenecjej; ten też kompanii pomagał księstwu IM.
Dnia 24. Byliśmy na operze nowej, barzo pięknej i kosztem niesłychanie wielkim wystawionej, tak iż na kilka milionów sumptu kładziono; to też powiadano, że jeszcze, jako bywają w Wenecjej opery, taka nie była. Tam się wiele miratu dignum widziało: konie żywe, po powietrzu ludzie latające na
Skrót tekstu: BillTDiar
Strona: 172
Tytuł:
Diariusz peregrynacji po Europie
Autor:
Teodor Billewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży, pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1677 a 1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1678
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Marek Kunicki-Goldfinger
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Biblioteka Narodowa
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
Bo lub szpikanardowe wódki i różane, Albo też i z drogiego złota przepalane, Serca nam nie ochłodzą, lecz zdrój wina żywy To jest nasze lekarstwo i trunek prawdziwy. Pomnę-ć ja, w jakiej było przedtem wino cenie, Gdy się jego poczęło wynurzać nasienie. Pierwszy ociec napadł był na takie jagody, Gdy pomagał swym synkom gnać na pole trzody, Których skoruchno starzec sędziwy skosztował, Zaraz mu wyciśniony sok z nich zasmakował. Jak je zobie, tak zobie, aż starcowi miło, Bodajby mu się było dotychczas przykrzyło! A skoro z jagód przyszedł, alić wyskakuje,
A synów się gromada starcowi dziwuje. Nie wie, skąd
Bo lub szpikanardowe wódki i różane, Albo też i z drogiego złota przepalane, Serca nam nie ochłodzą, lecz zdrój wina żywy To jest nasze lekarstwo i trunek prawdziwy. Pomnę-ć ja, w jakiej było przedtem wino cenie, Gdy się jego poczęło wynurzać nasienie. Pierwszy ociec napadł był na takie jagody, Gdy pomagał swym synkom gnać na pole trzody, Których skoruchno starzec sędziwy skosztował, Zaraz mu wyciśniony sok z nich zasmakował. Jak je zobie, tak zobie, aż starcowi miło, Bodajby mu się było dotychczas przykrzyło! A skoro z jagód przyszedł, alić wyskakuje,
A synów się gromada starcowi dziwuje. Nie wie, skąd
Skrót tekstu: MorszHSumBar_I
Strona: 258
Tytuł:
Sumariusz
Autor:
Hieronim Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1650
Data wydania (nie później niż):
1650
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
nieszczęście, wspólny szwank i przypadek, wspólny niedostatek i ubóstwo, zgoła wszytko wspólne przez powierzchowną i wewnętrzną komunikacyją między ludźmi staroświeckimi bywało tak dalece, że w którymkolwiek z terminów widziałeś jednego przez przypadek, obaczyłeś zaraz przez ratunek drugiego. I tak cieszył się ów z jakiej okazji pomyślnej i wesołej, zaraz mu tamten pomagał radości, jakoby sam profitował najbardziej. Płakał jeden w utrapieniu i dolegliwości swojej, zaraz mu dopomagał drugi w skrytościach serca swojego powierzchownie ciesząc i jako mógł ratując. Nudził sobą w niedostatku i potrzebach potocznych tamten, zaraz go wzmagał ów z własności i możności swojej. Stękał, narzykał, bolał i chorował, czuł to wszytko
nieszczęście, wspólny szwank i przypadek, wspólny niedostatek i ubóstwo, zgoła wszytko wspólne przez powierzchowną i wewnętrzną komunikacyją między ludźmi staroświeckimi bywało tak dalece, że w którymkolwiek z terminów widziałeś jednego przez przypadek, obaczyłeś zaraz przez ratunek drugiego. I tak cieszył się ów z jakiej okazyi pomyślnej i wesołej, zaraz mu tamten pomagał radości, jakoby sam profitował najbardziej. Płakał jeden w utrapieniu i dolegliwości swojej, zaraz mu dopomagał drugi w skrytościach serca swojego powierzchownie ciesząc i jako mógł ratując. Nudził sobą w niedostatku i potrzebach potocznych tamten, zaraz go wzmagał ów z własności i możności swojej. Stękał, narzykał, bolał i chorował, czuł to wszytko
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 249
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
GWIAZD, PŁANETÓW, LUMINARZÓW, Kolokację. Najpierwszy perhihetur Gwiazd Speculator i Upatrzacz ATLAS Król Maurytański w Afryce, od którego Góra Atlas nazwana, iż zniej upatrywał Sydera, jako onim napisał Poeta.
Caelifer aethereos, humero qui sustinet Orbes.
Jemu successit Herkules, dla tego Succollator rzeczony, iż Caelum sidereum dźwigać pomagał Atlasowi, to jest pocił się nad Gwiazdarską nauką, jako i Atlas. U Lacedomończyków Azjatyckiej Nacyj nie świeciła się Korona na głowie diamentowa, jeżeli się Astrów Nauka wprzód niebłysneła. Ten unich Najjaśniejszy, który Luminarzów Niebieskich illustris Nauką. Rzymianów zacność nie kontenta po ziemi czołgać się, i między Niebieskie skoczyła SFERY w Osobie
GWIAZD, PŁANETOW, LUMINARZOW, Kollokacyę. Naypierwszy perhihetur Gwiazd Speculator y Upatrzácz ATLAS Krol Maurytanski w Afryce, od ktorego Gorá Atlas nazwana, iż zniey upatrywał Sydera, iako onim napisał Poeta.
Caelifer aethereos, humero qui sustinet Orbes.
Iemu successit Herkules, dla tego Succollator rzeczony, iż Caelum sidereum dzwigać pomagał Atlasowi, to iest pocił się nad Gwiazdarską nauką, iako y Atlas. U Lacedomończykow Azyatyckiey Nacyi nie swieciła się Korona na głowie dyamentowa, ieżeli się Astrow Nauka wprzod niebłysneła. Ten unich Nayiaśnieyszy, ktory Luminarzow Niebieskich illustris Nauką. Rzymianow zácność nie kontentá po żiemi czołgać się, y między Niebieskie skoczyła SFERY w Osobie
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 171
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755