, gdy we śpiączki dopadszy ich koszów, Z korzyścią się do swoich wracali aproszów. Radziłbym, żeby wojsko całe poszło z nami, My będziem kredencować, będziem przywódcami. A dziś zaraz, nie głosząc, jako padnie słońce, Szczęścia kusić, anioły mając za obrońce”. Tu przestał; a Chodkiewicz, pomilczawszy chwilę: „Mój kochany Sajdaczny, a nuż się omylę Na Kozakach? Nuż znowu tak na łupie padną Jako pierwej, i hańbą nakarmią szkaradną Całe wojsko? Bo-by nam nie uszło wszetecznie Z Kozakami uciekać i wstydać się wiecznie. Druga, nie czciłoby to naszego narodu Czekać nocy z wygraną i słońca zachodu. I
, gdy we śpiączki dopadszy ich koszów, Z korzyścią się do swoich wracali aproszów. Radziłbym, żeby wojsko całe poszło z nami, My będziem kredencować, będziem przywódcami. A dziś zaraz, nie głosząc, jako padnie słońce, Szczęścia kusić, anioły mając za obrońce”. Tu przestał; a Chodkiewicz, pomilczawszy chwilę: „Mój kochany Sajdaczny, a nuż się omylę Na Kozakach? Nuż znowu tak na łupie padną Jako pierwej, i hańbą nakarmią szkaradną Całe wojsko? Bo-by nam nie uszło wszetecznie Z Kozakami uciekać i wstydać się wiecznie. Druga, nie czciłoby to naszego narodu Czekać nocy z wygraną i słońca zachodu. I
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 207
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924
Rzekła. a przyłożywszy sztych do piersi swojej/ Z krwie pierwszej nieostygłej/ nań wpadła a wszakże Ich prośba bogów tknęła/ i rodziców także/ Bo owoc jak dostoi/ natychmiast opłonie: A czego nie zrżał ogień/ w jednej leży tronie. Przestała. bo śrzedni czas pozostawał mały Rzecz Lewkotoe wzięła/ siostry pomilczały. I to co rzeczom Słońce nażycza światłości Grzała miłość. Słońcowe powiedzmy miłości. Pierwszy Marsa z Wenerą Bóg ten cudzołóstwo Snadź postrzegł: wsze wprzód rzeczy wida jego Bóstwo. Obruszył się/ i odniósł Junonowicowi Zbrodnią/ i miejsce zbrodnie/ owej małżonkowi Jemu i myśl/ i sztuka z ręki wyleciała Kowalskiej/ koło której w
Rzekłá. á przyłożywszy sztych do pierśi swoiey/ Z krwie pierwszey nieostygłey/ náń wpádłá á wszákże Ich prośbá bogow tknęłá/ y rodźicow tákże/ Bo owoc iák dostoi/ nátychmiast opłonie: A czego nie zrżáł ogień/ w iedney leży tronie. Przestáłá. bo śrzedni czás pozostawał máły Rzecz Lewkotoe wźięłá/ śiostry pomilczáły. Y to co rzeczom Słońce náżycza świátłośći Grzała miłość. Słoncowe powiedzmy miłośći. Pierwszy Marsá z Wenerą Bog ten cudzołostwo Snadź postrzegł: wsze wprzod rzeczy wida iego bostwo. Obruszył się/ y odniosł Iunonowicowi Zbrodnią/ y mieysce zbrodnie/ owey małżonkowi Iemu y myśl/ y sztuká z ręki wylećiáłá Kowálskiey/ koło ktorey w
Skrót tekstu: OvŻebrMet
Strona: 83
Tytuł:
Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Jakub Żebrowski
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636