: „Umykaj swej dusze!” ITEM
Trzy przęślice jechały na słomianym wozie; Koza wilka prowadzi w rucianym powrozie. ITEM
Stodoła się rozigrała, sarnę ułowiła, Co stępa obaczywszy oknem wyskoczyła. ITEM
Siekiera się rozbujała, Wisłę przepłynęła, Kobiałka się przeciwiąc z pierzem utonęła. ITEM
Kożuch poszedł do łasa i ułowił śledzia, Pomiotło zaś pływając zabiło niedźwiedzia. NAGROBEK KOSTYRZE
Kostyra tu spoczywa, nago urodzony, Nago z karczmy przychadzał, nago pogrzebiony. Nago na sąd powstanie i tak bez odzienia Będzie w piekle ogrzewał zadek u płomienia. WIZERUNEK SŁUGI WIERNEGO
Widzę, że się dziwujesz mej trefnej postawie. Jam to jest sługa wierny, wymalowan prawie.
: „Umykaj swej dusze!” ITEM
Trzy przęślice jechały na słomianym wozie; Koza wilka prowadzi w rucianym powrozie. ITEM
Stodoła się rozigrała, sarnę ułowiła, Co stępa obaczywszy oknem wyskoczyła. ITEM
Siekiera się rozbujała, Wisłę przepłynęła, Kobiałka się przeciwiąc z pierzem utonęła. ITEM
Kożuch poszedł do łasa i ułowił śledzia, Pomiotło zaś pływając zabiło niedźwiedzia. NAGROBEK KOSTYRZE
Kostyra tu spoczywa, nago urodzony, Nago z karczmy przychadzał, nago pogrzebiony. Nago na sąd powstanie i tak bez odzienia Będzie w piekle ogrzewał zadek u płomienia. WIZERUNEK SŁUGI WIERNEGO
Widzę, że się dziwujesz mej trefnej postawie. Jam to jest sługa wierny, wymalowan prawie.
Skrót tekstu: ZbierDrużBar_II
Strona: 596
Tytuł:
Wiersze zbieranej drużyny
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
I mówił sam do siebie: „Inszy to kupują Dosyć drogo i barzo te rzeczy szacują, Ja zaś mało dbam o to, milejby mi było, By mi się które ziarno pszenice trafiło”. Tak choć, więc da Bóg dowcip, dobre przyrodzenie
I naukę, drugiemu milsze dobre mienie,
A to w pomietle leży: przed świnie nie trzeba Rzucać pereł, białego też psu szkoda chleba. LXXIV. Nie mąć, bracie, wody! WILK I BARAN.
Wilk i baran na jednym brzegu rzeki byli, Wilk wyższej, baran niżej stojąc, wodę pili Z tejże rzeki. A wtym wilk z przyrodzenia złego Zawołał na barana
I mówił sam do siebie: „Inszy to kupują Dosyć drogo i barzo te rzeczy szacują, Ja zaś mało dbam o to, milejby mi było, By mi się które ziarno pszenice trafiło”. Tak choć, więc da Bóg dowcip, dobre przyrodzenie
I naukę, drugiemu milsze dobre mienie,
A to w pomietle leży: przed świnie nie trzeba Rzucać pereł, białego też psu szkoda chleba. LXXIV. Nie mąć, bracie, wody! WILK I BARAN.
Wilk i baran na jednym brzegu rzeki byli, Wilk wyższej, baran niżej stojąc, wodę pili Z tejże rzeki. A wtym wilk z przyrodzenia złego Zawołał na barana
Skrót tekstu: VerdBłażSet
Strona: 68
Tytuł:
Setnik przypowieści uciesznych
Autor:
Giovanni Mario Verdizzotti
Tłumacz:
Marcin Błażewski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1608
Data wydania (nie wcześniej niż):
1608
Data wydania (nie później niż):
1608
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Wilhelm Bruchnalski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1897
natura dała Ogon tobie”. - Na to jej liszka powiedziała: „Kiedyby sprawiedliwość swoje miejsce miała U króla, niesłuszniebym się ja obawiała; Lecz co wiedzieć, jeśli ja w liczbie położona Tych od niego nie będę, co są bez ogona?” Tak gdy tyrani państwa mocą opanują, Sprawiedliwość w pomietle, a ludzie mordują. Nie patrzą, jeśli winni, czy niewinni byli, Radziby wszystkich w łyżce wody utopili, Przyczyny wynajdując. Kto już na co mierzy, Barzo łatwie kij znajdzie, że nim psa uderzy. XCIV. Nieśmiałe serce czci nie dowodzi. O KANI Z KROGULCEM.
Kania z krogulcem długo z
natura dała Ogon tobie”. - Na to jej liszka powiedziała: „Kiedyby sprawiedliwość swoje miejsce miała U króla, niesłuszniebym się ja obawiała; Lecz co wiedzieć, jeśli ja w liczbie położona Tych od niego nie będę, co są bez ogona?” Tak gdy tyrani państwa mocą opanują, Sprawiedliwość w pomietle, a ludzie mordują. Nie patrzą, jeśli winni, czy niewinni byli, Radziby wszystkich w łyżce wody utopili, Przyczyny wynajdując. Kto już na co mierzy, Barzo łatwie kij znajdzie, że nim psa uderzy. XCIV. Nieśmiałe serce czci nie dowodzi. O KANI Z KROGULCEM.
Kania z krogulcem długo z
Skrót tekstu: VerdBłażSet
Strona: 87
Tytuł:
Setnik przypowieści uciesznych
Autor:
Giovanni Mario Verdizzotti
Tłumacz:
Marcin Błażewski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1608
Data wydania (nie wcześniej niż):
1608
Data wydania (nie później niż):
1608
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Wilhelm Bruchnalski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1897
Medyk upatrżywszy w chorym praedominium materiae peccatis, onę lekarstwy wywodzi po części i naprawia corrigentibus. Także gdy co niezdrowego i truciznie podobnego pobaczy/ zabiega porządnie użytecznymi lekarstwy. Dla tegoż Pan Bóg przykazał honora Medicum proprer necessitatem hunc enim creauit altissimus. Eccl. 38. Ale teraz Medyk ile u lekkomyślnych ludzi stoi za stare pomiotło. Zaboli palec/ pewne czary: natka głupia Matka dziecię od poranku do wieczora tym i owym/ co ono raczy/ aliści w wieczor urok/ czary/ szukai które umie odczyniać/ pomawia i tego i owego. Właśnie jakoby już na świecie ustały wszystkie choroby/ a na ich miejsce nastąpiły same czary o rozumie z
Medyk vpatrżywszy w chorym praedominium materiae peccatis, onę lekárstwy wywodzi po częśći y nápráwia corrigentibus. Tákże gdy co niezdrowego y trućiznie podobnego pobaczy/ zábiega porządnie vżytecznymi lekarstwy. Dla tegosz Pan Bog przykazał honora Medicum proprer necessitatem hunc enim creauit altissimus. Eccl. 38. Ale teraz Medyk ile v lekkomyślnych ludzi stoi zá stáre pomiotło. Záboli pálec/ pewne czáry: nátka głupia Mátka dziećię od poránku do wieczorá tym y owym/ co ono ráczy/ aliśći w wieczor vrok/ czáry/ szukai ktore vmie odczyniać/ pomawia y tego y owego. Właśnie iákoby iuż ná świećie vstały wszystkie choroby/ á ná ich mieysce nastąpiły same czáry o rozumie z
Skrót tekstu: WisCzar
Strona: 107
Tytuł:
Czarownica powołana
Autor:
Daniel Wisner
Drukarnia:
Wojciech Laktański
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
magia, obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1680
Data wydania (nie wcześniej niż):
1680
Data wydania (nie później niż):
1680
— staropolska cnota? Wyniosła się. Dokądże? Gdzie najwięcej złota. To do kupców? Być może, ci złotem handlują. Dziwna rzecz, że chociaż ją w złoto oprawują, Przecię swój za nią nędza włóczy ogon długi, Zawsze łakoma chciwość oślep lezie w długi. Kogo łuna ogarnie złota bogatego, Już tam w pomietle sława i cnota u tego. Bo kupując, przedając chce li towar zdrożyć, Do łokcia prawdy musi trzy fałszu przyłożyć. Skąd grzech przeciwko Bogu, przeciwko bliźniemu Zdrada i oszukanie. A stąd znać, że temu Kupiectwo nie przystoi, gdyż słowo szlacheckie Zawsze pewniejsze ma być niżeli kupieckie. Więc się zaś do chciwości zdrada
— staropolska cnota? Wyniosła się. Dokądże? Gdzie najwięcej złota. To do kupców? Być może, ci złotem handlują. Dziwna rzecz, że chociaż ją w złoto oprawują, Przecię swój za nią nędza włóczy ogon długi, Zawsze łakoma chciwość oślep lezie w długi. Kogo łuna ogarnie złota bogatego, Już tam w pomietle sława i cnota u tego. Bo kupując, przedając chce li towar zdrożyć, Do łokcia prawdy musi trzy fałszu przyłożyć. Skąd grzech przeciwko Bogu, przeciwko bliźniemu Zdrada i oszukanie. A stąd znać, że temu Kupiectwo nie przystoi, gdyż słowo szlacheckie Zawsze pewniejsze ma być niżeli kupieckie. Więc się zaś do chciwości zdrada
Skrót tekstu: TwarKBiczBar_I
Strona: 421
Tytuł:
Bicz boży abo krwawe łzy utrapionej matki ...
Autor:
Kasper Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1625
Data wydania (nie wcześniej niż):
1625
Data wydania (nie później niż):
1625
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
(A jego z wojska ciężkie wygnały posłuchy), Sobie, żenie czy dzieciom na zimę kożuchy, Na lato suknie sprawiać? czy myśleć o roli? Czy o kuchni, gdzie garków, drew trzeba i soli? Wolałby trąby, surmy, wolał słuchać kotła, Niż kiedy się nań baba z krzykiem do pomiotła Porwie, mając trzech synów z kijmi na pomocy; We dnie swarzy, po całej gra pobudkę nocy. Nie żołnierzem na koniu, ale prostym chłopem Na kobyle by wolał tłuc oklep galopem. 401. NA TOŻ CZWARTY RAZ
Widząc, że szlachta po wsiach z swoich dworskich wzorów, Jako mieszczanie z kmiećmi, nie
(A jego z wojska ciężkie wygnały posłuchy), Sobie, żenie czy dzieciom na zimę kożuchy, Na lato suknie sprawiać? czy myśleć o roli? Czy o kuchni, gdzie garków, drew trzeba i soli? Wolałby trąby, surmy, wolał słuchać kotła, Niż kiedy się nań baba z krzykiem do pomiotła Porwie, mając trzech synów z kijmi na pomocy; We dnie swarzy, po całej gra pobudkę nocy. Nie żołnierzem na koniu, ale prostym chłopem Na kobyle by wolał tłuc oklep galopem. 401. NA TOŻ CZWARTY RAZ
Widząc, że szlachta po wsiach z swoich dworskich wzorów, Jako mieszczanie z kmiećmi, nie
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 237
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
słowy zdanie: „Dzień dzisiejszy okazał, co mogą poganie. O bracia! Ludzie to są mdli, nadzy i goli, Samym larmem, z którego palec nie zaboli, Bić nas chcieli, i samym (mówić muszę z śmiechem) Dział burzących z pola nas chcieli zegnać echem. Liczba im serce czyni i gęste pomiotła, Które wiszą nad nimi; sama-by się gniotła Ta zgraja, bo nam nigdy nie wyrówna w siły, Gdybyśmy im raz w polu obrócili tyły. Tak mi się zda, żeby się raz z pogaństwem zwadzić, Armatę pozasadzać, wojsko wyprowadzić, Tatarowie Osman smutny Rada wojenna Chodkiewicz radzi w polu z Turki uczynić eksperyment
słowy zdanie: „Dzień dzisiejszy okazał, co mogą poganie. O bracia! Ludzie to są mdli, nadzy i goli, Samym larmem, z którego palec nie zaboli, Bić nas chcieli, i samym (mówić muszę z śmiechem) Dział burzących z pola nas chcieli zegnać echem. Liczba im serce czyni i gęste pomiotła, Które wiszą nad nimi; sama-by się gniotła Ta zgraja, bo nam nigdy nie wyrówna w siły, Gdybyśmy im raz w polu obrócili tyły. Tak mi się zda, żeby się raz z pogaństwem zwadzić, Armatę pozasadzać, wojsko wyprowadzić, Tatarowie Osman smutny Rada wojenna Chodkiewicz radzi w polu z Turki uczynić eksperyment
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 139
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924
Język nieprzyjacielski nigdy nie uwlecze. Nie strzegłeś drzwi królewskich, nie wytykał głowy, Wszytko będąc dla wziątku obiecać gotowy. PRZEMOWA
Nie zdradził województwa dla żadnej otuchy, Anić też koło uszu świszczały obuchy: Gdzie dobrych należyte w Proszowicach dzięki, Zdrajców taka cześć czeka, takowe niewdzięki, Którzy wszytko dla prywat zarzucą w pomietle. A ona instrukcja w pleśni kędy zetle. Więc w trybunale, kędyś naszym siedział sędzią , Żadne cię korupcyje nie uniosły piędzią Od świętej justycji, a na miejscu onem Radbyś był wszytkim oraz sędzią i patronem, A zwłaszcza województwa tutecznego braci: Bogdaj tacy bywali zawsze deputaci! Z jakim kosztem i z
Język nieprzyjacielski nigdy nie uwlecze. Nie strzegłeś drzwi królewskich, nie wytykał głowy, Wszytko będąc dla wziątku obiecać gotowy. PRZEMOWA
Nie zdradził województwa dla żadnej otuchy, Anić też koło uszu świszczały obuchy: Gdzie dobrych należyte w Proszowicach dzięki, Zdrajców taka cześć czeka, takowe niewdzięki, Którzy wszytko dla prywat zarzucą w pomietle. A ona instrukcja w pleśni kędy zetle. Więc w trybunale, kędyś naszym siedział sędzią , Żadne cię korrupcyje nie uniosły piędzią Od świętej justycyi, a na miejscu oném Radbyś był wszytkim oraz sędzią i patronem, A zwłaszcza województwa tutecznego braci: Bogdaj tacy bywali zawsze deputaci! Z jakim kosztem i z
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 404
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924
specjałami ciało, złotem zdobi, Robactwu, bezrozumny człek, w grobie do zobi, Choćby tysiąckroć duszę, którą prezentować Bogu winien na sądzie, miał drożej szacować. Tę by w dobre uczynki słuszniej stroić trzeba, Której się robak nie tknie, ziemia nie zagrzeba. Już takiemu domowi prędka grozi zguba, Kędy pani w pomietle, wszytkim rządzi czuba. A ono, co tysiąc lat z jednym okamgnieniem, Co słońce z świeczką, co dzień jasny z nocnym cieniem, Co stosowana szczypta ziemie z niebem całem, To ma dusza każdego człowieka przed ciałem. Pani jest, ba, królowa, rozum starszy sługa, Ciało osłem, trawy mu trzeba
specyjałami ciało, złotem zdobi, Robactwu, bezrozumny człek, w grobie do zobi, Choćby tysiąckroć duszę, którą prezentować Bogu winien na sądzie, miał drożej szacować. Tę by w dobre uczynki słuszniej stroić trzeba, Której się robak nie tknie, ziemia nie zagrzeba. Już takiemu domowi prędka grozi zguba, Kędy pani w pomietle, wszytkim rządzi czuba. A ono, co tysiąc lat z jednym okamgnieniem, Co słońce z świeczką, co dzień jasny z nocnym cieniem, Co stosowana szczypta ziemie z niebem całem, To ma dusza każdego człowieka przed ciałem. Pani jest, ba, królowa, rozum starszy sługa, Ciało osłem, trawy mu trzeba
Skrót tekstu: PotFrasz2Kuk_II
Strona: 319
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część wtora
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
, najpierwej (ba i najsłuszniej’) do rąk Twoich, jalko do prawego dobra Polskiego Miłośnika, a raczej rzekę, do Prawego (starynnej Polskiej cnoty) Polaka, rzecz Polską oddać umyśliłem; żeby trafunkiem na jakiego nowego humoru, i konceptu nie napadszy Polaka (którym obce w podziwieniu, swoje domowe żostają w pomietle, albo że twego Panie Mój Mciwy zażyję przysłowia, którzy w nowinkach zakochawszy się, nowych nie dokaznią, a staropolskie obrzędy zatracą) oraz ta praca moja u takowych nie poszla w pogardę. Przyjmiesz tedy Panie Mój Mciwy ten mały na czas, z rąk sługi twego prezent, a mnie oraz z łaski swej Pańskiej
, naypierwey (bá y naysłuszniey’) do rąk Twoich, ialko do práwego dobrá Polskiego Miłośniká, á ráczey rzekę, do Prawego (stárynney Polskiey cnoty) Polaká, rzecz Polską oddáć vmyśliłem; żeby tráfunkiem ná iákiego nowego humoru, y konceptu nie napádszy Polaká (ktorym obce w podźiwieniu, swoie domowe żostáią w pomietle, álbo że twego Pánie Moy Mćiwy zażyię przysłowia, ktorzy w nowinkách zákochawszy się, nowych nie dokaznią, á stáropolskie obrzędy zátrácą) oraz tá praca moiá v tákowych nie poszla w pogárdę. Przyimiesz tedy Pánie Moy Mćiwy ten máły ná czás, z rąk sługi twego prezent, á mnie oraż z łáski swey Páńskiey
Skrót tekstu: FredPiech
Strona: A3
Tytuł:
Piechotne ćwiczenie
Autor:
Andrzej Maksymilian Fredro
Drukarnia:
Jerzy Forster
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1660
Data wydania (nie wcześniej niż):
1660
Data wydania (nie później niż):
1660