strony skubą. Wiedzcie tedy, że się i te teraz diabłu godzą, Co to ze wsi do Krakowa na służbę przychodzą.
Gdy to przedtem w łoktuszynie za bydłem chadzała, A teraz już w drogich sukniach jak się wam dostała. Coście ich to na swoje złe teraz rozpieściły, Pączków, krepłi z powidłami jadać ponęciły. Nie wiedzą już od swej woli, czy po ziemi chodzą, A was dobrze, jako widzę, już za łeb nie wodzą. Leśne tarnki, abo garusz, to w domu jadały, A sarniny, cielęciny przedtem nie widały. A teraz to i za okno czasem wyrzucają, Ubogiemu jako żywo najeść się nie
strony skubą. Wiedzcie tedy, że się i te teraz diabłu godzą, Co to ze wsi do Krakowa na służbę przychodzą.
Gdy to przedtem w łoktuszynie za bydłem chadzała, A teraz już w drogich sukniach jak się wam dostała. Coście ich to na swoje złe teraz rozpieściły, Pączków, krepłi z powidłami jadać ponęciły. Nie wiedzą już od swej woli, czy po ziemi chodzą, A was dobrze, jako widzę, już za łeb nie wodzą. Leśne tarnki, abo garusz, to w domu jadały, A sarniny, cielęciny przedtem nie widały. A teraz to i za okno czasem wyrzucają, Ubogiemu jako żywo najeść się nie
Skrót tekstu: PopSowBar_II
Strona: 642
Tytuł:
Poezja popularna i sowizdrzalska
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1647
Data wydania (nie wcześniej niż):
1647
Data wydania (nie później niż):
1647
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
strony skubą. Wiedzcie tedy, że się i te teraz diabłu godzą, Co to ze wsi do Krakowa na służbę przychodzą. Gdy to przedtem w łoktuszynie za bydlę chadzała, A teraz już w drogich sukniach jak się wam dostała. Coście ich to na swoje złe teraz rozpieściły, Pączków, krepli z powidłami jadać ponęciły. Nie wiedzą już od swej woli, czy po ziemi chodzą, A was dobrze, jako widzę, już za łeb nie wodzą. Leśne tarnki, abo garusz, to w domu jadały, A sarniny, cielęciny przedtem nie widały. A teraz to i za okno czasem wyrzucają, Ubogiemu jako żywo najeść się nie
strony skubą. Wiedzcie tedy, że się i te teraz diabłu godzą, Co to ze wsi do Krakowa na służbę przychodzą. Gdy to przedtem w łoktuszynie za bydlę chadzała, A teraz już w drogich sukniach jak się wam dostała. Coście ich to na swoje złe teraz rozpieściły, Pączków, krepli z powidłami jadać ponęciły. Nie wiedzą już od swej woli, czy po ziemi chodzą, A was dobrze, jako widzę, już za łeb nie wodzą. Leśne tarnki, abo garusz, to w domu jadały, A sarniny, cielęciny przedtem nie widały. A teraz to i za okno czasem wyrzucają, Ubogiemu jako żywo najeść się nie
Skrót tekstu: PieśńNowBad
Strona: 105
Tytuł:
Pieśń nowa o szynkarkach i szafarkach
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
nie wcześniej niż 1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1650
Data wydania (nie później niż):
1650
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Polska satyra mieszczańska. Nowiny sowiźrzalskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Karol Badecki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950