że niemasz jednego Doskonałego.
Wszyscy błądzimy a co starsze lata, To dalej bieżym w błędną puszczą świata. Rzadki na dobry tor powrót uczyni Z dzikiej pustyni.
Tak przeciw wodzie płynąc gdy ramiona Opuścisz, prędko powodź niewściągniona Tam cię zaniesie, kędy niezebrniony Nurt zakręcony.
Wszytkich mieszkańców swoich świat przeklęty Zwabiwszy na swe zdradliwe ponęty Na miękkim łonie piastuje zmamione, Snem opojone.
I jakie kiedy w pogańskie krainy Ciężkie uczynił więzień przenosiny, Od bisurmańskiej gdzie nieznośne męki Ponosi ręki,
Jeśli snem kiedy powieka zmorzona Od ciężkiej prace, przecię nieuśpiona Myśl go przenosi, choć w kajdanach nogi, W ojczyste progi,
Tak i ta nasza z nieba udzielona Cząstka
że niemasz jednego Doskonałego.
Wszyscy błądzimy a co starsze lata, To dalej bieżym w błędną puszczą świata. Rzadki na dobry tor powrot uczyni Z dzikiej pustyni.
Tak przeciw wodzie płynąc gdy ramiona Opuścisz, prędko powodź niewściągniona Tam cię zaniesie, kędy niezebrniony Nurt zakręcony.
Wszytkich mieszkańcow swoich świat przeklęty Zwabiwszy na swe zdradliwe ponęty Na miękkim łonie piastuje zmamione, Snem opojone.
I jakie kiedy w pogańskie krainy Ciężkie uczynił więzień przenosiny, Od bisurmańskiej gdzie nieznośne męki Ponosi ręki,
Jeśli snem kiedy powieka zmorzona Od ciężkiej prace, przecię nieuśpiona Myśl go przenosi, choć w kajdanach nogi, W ojczyste progi,
Tak i ta nasza z nieba udzielona Cząstka
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 338
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
wiecznych, kiedy coraz narastają. A lubo się też w przyjaznej podstaci Udać chce, niemniej okrutnie zatraci Jako trujące głodnego jagody, Jak zarażone pragnącego wody, Jako syreny, co słodko śpiewają, Potym uśpionych w morzu zatapiają. Tak więc i pczołki słodyczą zwiedzione Złego języka do garła wepchnione Szkodnego ptaka, wnet drogo przypłacą Zdradnej ponęty, kiedy żywot stracą. Nie darmo pismo święte i prorocy, Pisząc o dziwnej tego członka mocy, Aż go do styrów wielkich przyrównują, Którymi całe okręty hamują. Tym Gyrce dobrych kawalerów siła Ulissessowych w rożne obróciła Podstaci żywe, martwe, aż w kamienie, Samo w swej mocy mając przyrodzenie,
Że ci co przedtym
wiecznych, kiedy coraz narastają. A lubo się też w przyjaznej podstaci Udać chce, niemniej okrutnie zatraci Jako trujące głodnego jagody, Jak zarażone pragnącego wody, Jako syreny, co słodko śpiewają, Potym uśpionych w morzu zatapiają. Tak więc i pczołki słodyczą zwiedzione Złego języka do garła wepchnione Szkodnego ptaka, wnet drogo przypłacą Zdradnej ponęty, kiedy żywot stracą. Nie darmo pismo święte i prorocy, Pisząc o dziwnej tego członka mocy, Aż go do styrow wielkich przyrownują, Ktorymi całe okręty hamują. Tym Gyrce dobrych kawalerow siła Ulissessowych w rożne obrociła Podstaci żywe, martwe, aż w kamienie, Samo w swej mocy mając przyrodzenie,
Że ci co przedtym
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 444
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
tłustym wdowom i bogatym dary Starcom rozsyłasz, chcesz, żebym z tej miary Hojnym cię nazwał? Owszem, cię żmindakiem I chytrym nazwę, Jakubie, żebrakiem, Bo na to dajesz i sypiesz dostatkiem, Żeby-ć się dary wróciły z przydatkiem; Tak więc na wędę między wodne męty Rybek i ptastwu nie skąpią ponęty. Chcesz-li ty hojnej kunszt wyprawić ręki, Mnie daruj — pewnie darujesz na wieki. LAIS STARA
Poświęcam, stara Lais, zwierciadło Wenerze, Niech nieśmiertelna gładkość w rękę to szkło bierze; Mnie nic po nim, owszem mi większą czyni trwogę: Jakam jest, widzieć nie chcę, jak byłam — nie
tłustym wdowom i bogatym dary Starcom rozsyłasz, chcesz, żebym z tej miary Hojnym cię nazwał? Owszem, cię żmindakiem I chytrym nazwę, Jakubie, żebrakiem, Bo na to dajesz i sypiesz dostatkiem, Żeby-ć się dary wróciły z przydatkiem; Tak więc na wędę między wodne męty Rybek i ptastwu nie skąpią ponęty. Chcesz-li ty hojnej kunszt wyprawić ręki, Mnie daruj — pewnie darujesz na wieki. LAIS STARA
Poświęcam, stara Lais, zwierciadło Wenerze, Niech nieśmiertelna gładkość w rękę to szkło bierze; Mnie nic po nim, owszem mi większą czyni trwogę: Jakam jest, widzieć nie chcę, jak byłam — nie
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 87
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
rady Imieniem której bogini , Atoli i to niż która bogini, Niż nimfa milszy dźwięk uszom mym czyni. Toż i w mych pieśniach, których wiek nie skruszy, Jeśli nas wieszczków prawdziwy duch puszy, Wolne od zębów będzie niepamięci — Ani go zgryzie czas, ani wiek skręci. Przewyższysz sławą, przewyższysz i laty Ponętę greckiej i trojańskiej straty,
Przejdziesz jej matkę, chociaż dla jej wzięcia Najwyższy z bogów okrył się w łabęcia, I tę, dla której zmienił się w deszcz srogi, , Zaćmisz Kloryndę, Kamillę, Armidę, I greckich gniewów pożar, Bryzeidę; I Kleopatra, i niebieska Psyche, Z twoją zrównane sławą, będą
rady Imieniem której bogini , Atoli i to niż która bogini, Niż nimfa milszy dźwięk uszom mym czyni. Toż i w mych pieśniach, których wiek nie skruszy, Jeśli nas wieszczków prawdziwy duch puszy, Wolne od zębów będzie niepamięci — Ani go zgryzie czas, ani wiek skręci. Przewyższysz sławą, przewyższysz i laty Ponętę greckiej i trojańskiej straty,
Przejdziesz jej matkę, chociaż dla jej wzięcia Najwyższy z bogów okrył się w łabęcia, I tę, dla której zmienił się w deszcz srogi, , Zaćmisz Kloryndę, Kamillę, Armidę, I greckich gniewów pożar, Bryzeidę; I Kleopatra, i niebieska Psyche, Z twoją zrównane sławą, będą
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 241
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
dobra, a Klorys łaskawa, Ta kocha, gdy pocznie; ta nie ustawa. Dla tej cierpieć miło, a dla tej omdlewać, Ta się kochać każe, a ta spodziewać. Dla tej serce taje, a dla tej usycha, Do tej więcej płacze, a do tej wzdycha. Owa myślom sidła, ta ponęty daje, Ta dobrocią wikła, ta choć i łaje. Filis jak niebo, Klorys jako zorza, U tej serce gwiazdy, dla tej łzy morza. U tej myśli wiatry, u tej prośby fale. U tej serce w toni, a u tej w cale. Filis zawsze śliczna, a Klorys bez końca,
dobra, a Klorys łaskawa, Ta kocha, gdy pocznie; ta nie ustawa. Dla tej cierpieć miło, a dla tej omdlewać, Ta się kochać każe, a ta spodziewać. Dla tej serce taje, a dla tej usycha, Do tej więcej płacze, a do tej wzdycha. Owa myślom sidła, ta ponęty daje, Ta dobrocią wikła, ta choć i łaje. Filis jak niebo, Klorys jako zorza, U tej serce gwiazdy, dla tej łzy morza. U tej myśli wiatry, u tej prośby fale. U tej serce w toni, a u tej w cale. Filis zawsze śliczna, a Klorys bez końca,
Skrót tekstu: ZbierDrużBar_II
Strona: 602
Tytuł:
Wiersze zbieranej drużyny
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
gadasz, konwersujesz; przy nogach P. JEZUSOWYCH gadaj, konwersuj. Z-probujcie, a obaczycie skutek na duszach waszych, tej przytomności Pańskiej. 2. Do tych zaś przytomności Pańskich, abyście zawzięli afekt, do przytomności przez łaskę, do przytomności przez używanie Najświętszego Sakramentu, do przytomności przy nogach Pana JEZUSOWYCH, to wam ponęty daję. 3. Pierwsza. Pamiętaj człowiecze, że jednę tylko duszę masz, jednę duszę. gdybyś to mógł człowiecze z-iedną duszą iść do nieba, z-drugą do piekła, dość by złego było, ale jednę duszę mając, z-tracić ją, głupstwo nad głupstwami. Pamiętaj człowiecze, ze u ciebie jedynaczka dusza
gadasz, konwersuiesz; przy nogách P. IEZUSOWYCH gaday, konwersuy. Z-probuyćie, á obaczyćie skutek ná duszách wászych, tey przytomnośći Páńskiey. 2. Do tych záś przytomnośći Páńskich, ábyśćie záwźięli áfekt, do przytomnośći przez łáskę, do przytomnośći przez vżywánie Nayświętszego Sákrámentu, do przytomnośći przy nogách Páná IEZUSOWYCH, to wąm ponęty dáię. 3. Pierwsza. Pámiętay człowiecze, że iednę tylko duszę masz, iednę duszę. gdybyś to mogł człowiecze z-iedną duszą iść do niebá, z-drugą do piekłá, dość by złego było, ále iednę duszę máiąc, z-tráćić ią, głupstwo nád głupstwámi. Pámiętay człowiecze, ze v ćiebie iedynáczka duszá
Skrót tekstu: MłodzKaz
Strona: 21
Tytuł:
Kazania i homilie
Autor:
Tomasz Młodzianowski
Drukarnia:
Collegium Poznańskiego Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
Abel pogrzebiony, Człowieka między wami nie masz, któryby między wami nie znał tego który już umarł, w-tym samym Domu Bożym stoicie, siedzicie nad umarłemi, i tu trup, i tu trup, i tu trup, a głosy wnętrzne do was dochodzą, Dusza jedna! Śmierć czeka! 4. Wtóra ponęta i postrach: Następuje wieczność: będzieli zła, wszystko choć nieskończone miłosierdzie Pańskie, nigdy jej nie ulży. Czyż nie równa miłosierdziu Pańskiemu nieskończoność dosyć uczynienia Chrystusowego, i ta nigdy wieczności złej niezagasi. Już od tak wielu tysięcy lat, czarci w-piekle góreją, żaden jeszcze ani zgorzał, ani z-tamtąd wybawiony,
Abel pogrzebiony, Człowieká między wámi nie mász, ktoryby między wámi nie znał tego ktory iuż vmárł, w-tym sámym Domu Bożym stoićie, śiedźićie nád vmárłemi, i tu trup, i tu trup, i tu trup, á głosy wnętrzne do was dochodzą, Duszá iedná! Smierć czeka! 4. Wtora ponętá i postrách: Nástępuie wieczność: będźieli zła, wszystko choć nieskończone miłośierdźie Páńskie, nigdy iey nie ulży. Czyż nie rowna miłośierdźiu Páńskiemu nieskończoność dosyć vczynienia Chrystusowego, i tá nigdy wiecznośći złey niezágáśi. Iuż od ták wielu tyśięcy lat, czárći w-piekle goreią, żaden ieszcze áni zgorzał, áni z-támtąd wybáwiony,
Skrót tekstu: MłodzKaz
Strona: 21
Tytuł:
Kazania i homilie
Autor:
Tomasz Młodzianowski
Drukarnia:
Collegium Poznańskiego Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
? coć go cukruje? Będzieszli na szczęśliwej wieczności, nigdyć się Bóg nie przyje, nigdyć nie z-powszednieje, niemasz Świętego w-niebie, któryby odmiany żądał, któryby i pomyślił: już dosyć! Czemuż się na tę szczęśliwą wieczność nie kwapiemy? czemu na oboję nie pamiętamy? 5. Trzecia ponęta i postrach. Mogłeś człowiecze duszę swoję nie tak sobie ważyć, gdyby był za nią Pan JEZUS nie umarł, ale dusza twoja jest drogą krwią jego odkupiona. Przyjdzieć pokusa, którać będzie w-lekkość puszczała łaskę P. Boga naszego; Mowże sobie: niechcę jej tracić, bom ja jest odkupiony
? coć go cukruie? Będźieszli ná szczęśliwey wiecznośći, nigdyć się Bog nie przyie, nigdyć nie z-powszednieie, niemász Swiętego w-niebie, ktoryby odmiány żądał, ktoryby i pomyślił: iuż dosyć! Czemuż się ná tę szczęśliwą wieczność nie kwápiemy? czemu ná oboię nie pámiętamy? 5. Trzećia ponętá i postrách. Mogłeś człowiecze duszę swoię nie ták sobie ważyć, gdyby był zá nię Pan IEZUS nie vmárł, ále duszá twoiá iest drogą krwią iego odkupiona. Przyidźieć pokusá, ktorać będźie w-lekkość puszczáłá łáskę P. Bogá nászego; Mowże sobie: niechcę iey tráćić, bom ia iest odkupiony
Skrót tekstu: MłodzKaz
Strona: 21
Tytuł:
Kazania i homilie
Autor:
Tomasz Młodzianowski
Drukarnia:
Collegium Poznańskiego Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
, gdy z nimi po lekku I jakoby ze wrzodem w delikackiem ciele, Wdzięk i słodkość języka sprawuje więc wiele. Jeśli niegdy Orfeusz, o zakład swój drogi Lutnią ujął pieszczoną twarde w ziemi Bogi, I onym zabawiwszy wdziękiem Persefonę, Utraconą z Erebu wywindował żonę, - O! i tyś nie inszemi ubieżał ponęty Serca wszystkich. A sam wprzód nimi pan pojętyJako wdzięcznie przyjmował zaraz twe posługi? Że czego za cały wiek nie wysłużył drugi, I tylko się spodziewał, tylko marzył sobie, Tu żadnych lat nie licząc dał tak prędko tobie, Aż do ludzkiej zazdrości, która z swej natury Na salty te wysokie tocząc wżrok ponury
, gdy z nimi po lekku I jakoby ze wrzodem w delikackiem ciele, Wdzięk i słodkość języka sprawuje więc wiele. Jeżli niegdy Orfeusz, o zakład swój drogi Lutnią ujął pieszczoną twarde w ziemi Bogi, I onym zabawiwszy wdziękiem Persefonę, Utraconą z Erebu wywindował żonę, - O! i tyś nie inszemi ubieżał ponęty Serca wszystkich. A sam wprzód nimi pan pojętyJako wdzięcznie przyjmował zaraz twe posługi? Że czego za cały wiek nie wysłużył drugi, I tylko się spodziewał, tylko marzył sobie, Tu żadnych lat nie licząc dał tak prędko tobie, Aż do ludzkiej zazdrości, która z swej natury Na salty te wysokie tocząc wżrok ponury
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 130
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
/ w czym własnemu wprzód Zięciowi a Sukcesorowi na Cesarstwo wydany/ in machinatione recuperandi sceptri deprehensus et oppressus. Dioklecjan constantiori animo mutationem stanu swego fovebat, i przez sto lat które supervixit, colendis solùm hortis vacabat, z taką swoją kontentacją/ że nunquam sibi laetiores soles fulsisse testatus est. Nie wiele jednak powabną za sobą ponętą drugich pociągnęli ci dwaj Cesarzowie. Acz miala przecię tanta series temporum kilku i Rzymskich i Greckich Cesarzów/ i niniejszych Królów; żadnego wszakże bez prywatnego aut timoris aut amoris respektu. Bo albo w ten czas kiedy się inaczej na Majestatach osiedzieć nie mogli tutè zdrowie swoje konserwując secreta montium silvarumque petere musieli; albo z-
/ w czym własnemu wprzod Zięćiowi á Sukcesorowi ná Cesárstwo wydány/ in machinatione recuperandi sceptri deprehensus et oppressus. Dyoklecyan constantiori animo mutationem stanu swego fovebat, i przez sto lat ktore supervixit, colendis solùm hortis vacabat, z táką swoią kontentácyą/ że nunquam sibi laetiores soles fulsisse testatus est. Nie wiele iednák powabną zá sobą ponętą drugich poćiągnęli ći dwáy Cesárzowie. Acz miálá przećię tanta series temporum kilku i Rzymskich i Greckich Cesárzow/ i ninieyszych Krolow; żadnego wszakże bez prywatnego aut timoris aut amoris respektu. Bo álbo w ten czás kiedy się ináczey na Máiestatach ośiedźieć nie mogli tutè zdrowie swoie konserwuiąc secreta montium silvarumque petere muśieli; álbo z-
Skrót tekstu: PisMów_II
Strona: 5
Tytuł:
Mówca polski, t. 2
Autor:
Jan Pisarski
Drukarnia:
Drukarnia Kolegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
mowy okolicznościowe
Tematyka:
retoryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1676
Data wydania (nie wcześniej niż):
1676
Data wydania (nie później niż):
1676