obozów/ i konsule/ i słabością państwa rząd potrzebuje/ znosić dalej nie może. Zaczym nie chce regnando Rempublicam zawodzić i zmiłości szczyrej ku W. M. to co widzi u ludzi charissimum darując/ Rzeczpospolitą in plenissimo jure zostawić umyślił/ do obrania sobie takiemu ciężarowi zdolnego Pana. Widzi na koniec IKM suspicjami jakiejsi poniewolnej i z praktykowanej Elekcji funditus zamieszaną Rempublicam, która inakszym sposobem serenata być nie może/ tylko z-tego dowodu miłości Ojczyzny. Z kąd obaczy każdy że tej Rzeczypospolitej nie myśli wsadzać na Tron invitè Pana/ który i siebie legitimum zechce demovere regnantem i onę owszem ubezpiecza/ że sobie obierać Pana pro jure et placito suo
obozow/ i konsule/ i słábośćią pánstwá rząd potrzebuie/ znośić daley nie może. Záczym nie chce regnando Rempublicam záwodźić i zmiłośći szczyrey ku W. M. to co widźi u ludźi charissimum dáruiąc/ Rzeczpospolitą in plenissimo jure zostáwić umyślił/ do obrania sobie takiemu ćiężarowi zdolnego Páná. Widźi ná koniec IKM suspicyami iákieyśi poniewolney i z praktykowáney Elekcyey funditus zamieszaną Rempublicam, ktora inákszym sposobem serenata być nie może/ tylko z-tego dowodu miłośći Oyczyzny. Z kąd obaczy káżdy że tey Rzeczypospolitey nie myśli wsadzáć ná Tron invitè Páná/ ktory i śiebie legitimum zechce demovere regnantem i onę owszem ubespieczá/ że sobie obieráć Páná pro jure et placito suo
Skrót tekstu: PisMów_II
Strona: 9
Tytuł:
Mówca polski, t. 2
Autor:
Jan Pisarski
Drukarnia:
Drukarnia Kolegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
mowy okolicznościowe
Tematyka:
retoryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1676
Data wydania (nie wcześniej niż):
1676
Data wydania (nie później niż):
1676
nachylonym/ pracami tak czestymi i konsultacjami i obozami złamanym że siły moje curis regnandi nie mogą sufficere, wolę tedy samego siebie exananire, abym ad publica commoda Ww. młodszemu i zdolniejszemu otworzył wrota Sukcesorowi/ kiedyście mi Wm. pomocnika przybrać i adoptare niechcieli. Widzę bowiem że szczerze moje intencje opacznie tłumaczone i poniewolnej jakoby Elekcji suspicjami onerowane/ inaczej nie mogą być justifikowane/ ani Rzeczp: tą opinią zamieszana inaczej uspokojona być nie może tylko przez ten dowód miłości mojej/ kiedy każdy obaczy że wolna zostanie Rzeczypospolitej Elekcja: że ja kładąc Koronę solvo metu timentes gratis, jakobym ją na cudzą kłaść myślił głowę. Więcej tedy w tym
nachylonym/ pracámi ták czestymi i konsultácyámi i obozámi złamánym że śiły moie curis regnandi nie mogą sufficere, wolę tedy samego śiebie exananire, abym ad publica commoda Ww. młodszemu i zdolnieyszemu otworzył wrotá Sukcesorowi/ kiedyśćie mi Wm. pomocniká przybráć i adoptare niechćieli. Widzę bowiem że szczerze moie intencye opácznie tłumáczone i poniewolney iákoby Elekcyey suspicyami onerowane/ ináczey nie mogą być iustifikowáne/ áni Rzeczp: tą opinią zámieszáná ináczey uspokoiona być nie może tylko przez ten dowod miłośći moiey/ kiedy káżdy obaczy że wolna zostánie Rzeczypospolitey Elekcya: że ia kładąc Koronę solvo metu timentes gratis, iákobym ią ná cudzą kłáść myślił głowę. Więcey tedy w tym
Skrót tekstu: PisMów_II
Strona: 13
Tytuł:
Mówca polski, t. 2
Autor:
Jan Pisarski
Drukarnia:
Drukarnia Kolegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
mowy okolicznościowe
Tematyka:
retoryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1676
Data wydania (nie wcześniej niż):
1676
Data wydania (nie później niż):
1676
. Ba i dotąd zostaję w srogim utęsknieniu, Nic pewnego nie wiedząc o twym powodzeniu, Które nad własne zdrowie wyżej cenię sobie, Skład wszytkich moich pociech mając w twej osobie. W twej osobie, która jest panem sercu memu, Przetoć się też odzywam jak panu własnemu I chcąc listowi temu większą zjednać cenę, Poniewolną do siebie zwabiłem Kamenę, Nad naturę się na wiersz miękki zdobywając, A kochaniem niesforność rymów pokrywając. Miłość wielka mistrzyni podczas z podziwieniem, Moc swoję rozpościera i nad przyrodzeniem, Że do czego z natury człek nie był podobnym, Skoro go ta podnieci, wnet będzie sposobnym. I ja ten com z poety
. Ba i dotąd zostaję w srogim utesknieniu, Nic pewnego nie wiedząc o twym powodzeniu, Ktore nad własne zdrowie wyżej cenię sobie, Skład wszytkich moich pociech mając w twej osobie. W twej osobie, ktora jest panem sercu memu, Przetoć się też odzywam jak panu własnemu I chcąc listowi temu większą zjednać cenę, Poniewolną do siebie zwabiłem Kamenę, Nad naturę się na wiersz miękki zdobywając, A kochaniem niesforność rymow pokrywając. Miłość wielka mistrzyni podczas z podziwieniem, Moc swoję rozpościera i nad przyrodzeniem, Że do czego z natury człek nie był podobnym, Skoro go ta podnieci, wnet będzie sposobnym. I ja ten com z poety
Skrót tekstu: TrembWierszeWir_II
Strona: 235
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Jakub Teodor Trembecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1643 a 1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1719
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1911
dwuwierzchnym Parnasie, ani moje stopy Doszły wyniosłej skały pięknej Kalliopy, Skorom cię jednak poznał, Anno ulubiona, Zaraz mię chęć do twoich usług zniewolona W ten humor wprowadziła, że i rymy składam, I do Febowej lutnie z lekka się przysiadam. Ty tylko bądź łaskawa, wnet mię wyjmiesz z ceny Tych, którzy poniewolne mordują Kameny. Tobie ja hołd serdeczny samej ofiaruję, Tobie, której już równej zgoła nie najduję. Wolną szyję swą niosę pod twe jarzmo złote, A ty łaskawie przyjąć racz szczyrą ochotę.
Jeszcze taka w mych oczu żadna nie postała, Któraby się urodą z tobą równać śmiała. Bo gdy cię tylko w myślach
dwuwierzchnym Parnasie, ani moje stopy Doszły wyniosłej skały pięknej Kalliopy, Skorom cię jednak poznał, Anno ulubiona, Zaraz mię chęć do twoich usług zniewolona W ten humor wprowadziła, że i rymy składam, I do Febowej lutnie z lekka się przysiadam. Ty tylko bądź łaskawa, wnet mię wyjmiesz z ceny Tych, ktorzy poniewolne mordują Kameny. Tobie ja hołd serdeczny samej ofiaruję, Tobie, ktorej już rownej zgoła nie najduję. Wolną szyję swą niosę pod twe jarzmo złote, A ty łaskawie przyjąć racz szczyrą ochotę.
Jeszcze taka w mych oczu żadna nie postała, Ktoraby się urodą z tobą rownać śmiała. Bo gdy cię tylko w myślach
Skrót tekstu: TrembWierszeWir_II
Strona: 235
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Jakub Teodor Trembecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1643 a 1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1719
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1911
ś mię był dawno widział w grobie. Przebacz, gdyż nie ja rządzę – miłość ogniem włada. Barziej bym ja dla uciech Tobie była rada. Żal mi tego, com rzekła i czegom życzyła, Twych zapałów przymusem calem pobłądziła. Zostań tedy, me Światło, niech już patrzę na Cię, a poniewolnej, proszę, już przebacz prywacie. Niech za morze z wiatrami lecą próżne słowa, bojaźń w tym pobłądziła, a nie moja głowa, gdyż takich nie dopuszcza w myślach gorający zapał, znosić afektów, i umysł gorący. Więc już chyżo wyskakuj i wygraj zawody, niech Cię sarna nie wyjdzie ani jeleń młody. W
ś mię był dawno widział w grobie. Przebacz, gdyż nie ja rządzę – miłość ogniem włada. Barziej bym ja dla uciech Tobie była rada. Żal mi tego, com rzekła i czegom życzyła, Twych zapałów przymusem calem pobłądziła. Zostań tedy, me Światło, niech już patrzę na Cię, a poniewolnej, proszę, już przebacz prywacie. Niech za morze z wiatrami lecą próżne słowa, bojaźń w tym pobłądziła, a nie moja głowa, gdyż takich nie dopuszcza w myślach gorający zapał, znosić afektów, i umysł gorący. Więc już chyżo wyskakuj i wygraj zawody, niech Cię sarna nie wyjdzie ani jeleń młody. W
Skrót tekstu: HugLacPrag
Strona: 178
Tytuł:
Pobożne pragnienia
Autor:
Herman Hugon
Tłumacz:
Aleksander Teodor Lacki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1673
Data wydania (nie wcześniej niż):
1673
Data wydania (nie później niż):
1673
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Krzysztof Mrowcewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997
sprośnie impingunt, bo już servitutis onus biorą na się, że już po tych srogich postępkach, gdzie miasto naprawy pożądanej rokosz nasz armis oprymowano, nas rozbito na dobrowolnej drodze, ze wszytkiego spoliowano, goniono, imano, więziono, krew rozlewano, podle koni szlachtę wodzono, nad ludźmi znacznemi się znęcano, despektami, strachem poniewolnej śmierci karmiono, do podpisu przymuszano, w osobach ich rem publicam violarunt, szlacheckie wolności podeptano, prawa co przedniejsze sprofanowano: dopiero o sejm proszą albo go po takiej chłoście z musu przyjmują! Już prawie manus dare, już fateri się być victos pokazują tem. Nuż, jako się to zgadza nie dać się tytułem królewskim
sprośnie impingunt, bo już servitutis onus biorą na się, że już po tych srogich postępkach, gdzie miasto naprawy pożądanej rokosz nasz armis oprymowano, nas rozbito na dobrowolnej drodze, ze wszytkiego spoliowano, goniono, imano, więziono, krew rozlewano, podle koni szlachtę wodzono, nad ludźmi znacznemi się znęcano, despektami, strachem poniewolnej śmierci karmiono, do podpisu przymuszano, w osobach ich rem publicam violarunt, szlacheckie wolności podeptano, prawa co przedniejsze sprofanowano: dopiero o sejm proszą albo go po takiej chłoście z musu przymują! Już prawie manus dare, już fateri się być victos pokazują tem. Nuż, jako się to zgadza nie dać się tytułem królewskim
Skrót tekstu: PękosSkryptCz_III
Strona: 290
Tytuł:
Skrypt na tych, którzy rokoszu nie pragną a sejmu się napierają.
Autor:
Prokop Pękosławski
Miejsce wydania:
Jędrzejów
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1607
Data wydania (nie wcześniej niż):
1607
Data wydania (nie później niż):
1607
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1918
nie Szylingowi, ale samemu księciu reportował, że ten aresztant Lotaryńczyk, z nim się wadząc, powiedział, że „komenda twoja niepodściwa”. Książę chorąży do siebie te słowa jako do najwyższej komendy aplikował. Kazał tedy zaraz tego oficera aresztanta okować i krygsrecht na niego wydał.
Była inkwizycja z samych aresztantów, którzy świadkowie poniewolni byli. Inkwizycorowie także pełni bojaźni byli, jeżeliby nie pisali ostro ujmując się i ściśle egzaminując o honor książęcy. Tak tedy po wyprowadzonej inkwizycji ten krygsrecht na śmierć ścięciem przez kata tego aresztanta Lotaryńczyka oficera dekretował. Gdy ten krygsrecht podano księciu chorążemu do aprobacji i podpisu, zawołał mnie książę do pokoju swego, w którym
nie Szylingowi, ale samemu księciu reportował, że ten aresztant Lotaryńczyk, z nim się wadząc, powiedział, że „komenda twoja niepodściwa”. Książę chorąży do siebie te słowa jako do najwyższej komendy aplikował. Kazał tedy zaraz tego oficera aresztanta okować i krygsrecht na niego wydał.
Była inkwizycja z samych aresztantów, którzy świadkowie poniewolni byli. Inkwizytorowie także pełni bojaźni byli, jeżeliby nie pisali ostro ujmując się i ściśle egzaminując o honor książęcy. Tak tedy po wyprowadzonej inkwizycji ten krygsrecht na śmierć ścięciem przez kata tego aresztanta Lotaryńczyka oficera dekretował. Gdy ten krygsrecht podano księciu chorążemu do aprobacji i podpisu, zawołał mnie książę do pokoju swego, w którym
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 471
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
Odrę na most opolski przepuszczenie. Gdzie przyjechawszy, a wszystkę tam szlachtę zgromadzoną znalazłszy, jakiegoby tam strachu śmiesznościami przeplecionego narobili, rzecz trudna wypowiedzieć, ale piękna wspomnieć. Leżeli pod tym czasem niedaleko Opola komisarze Betlejem Gaborowi, czekając na odbieranie imieniem jego księstw Opolskiego i Racibuskiego, jemu od cesarza j. m. przez poniewolne (dla odejścia Elearów w roku przeszłym 1621 z cesarskiej) traktaty puszczone. A rzeczpospolita tychże księstw w Opolu konsultowała, jeżeli go mieli przyjąć za pana, albo nie, i nazajutrz właśnie miał się ostać koniec rzeczom. Zaczem po kilku kornetach, albo chorągwi rajtarskich, także i piechoty, gęsto po wsiach około
Odrę na most opolski przepuszczenie. Gdzie przyjechawszy, a wszystkę tam szlachtę zgromadzoną znalazłszy, jakiegoby tam strachu śmiesznościami przeplecionego narobili, rzecz trudna wypowiedzieć, ale piękna wspomnieć. Leżeli pod tym czasem niedaleko Opola komisarze Bethlehem Gaborowi, czekając na odbieranie imieniem jego księstw Opolskiego i Racibuskiego, jemu od cesarza j. m. przez poniewolne (dla odejścia Elearów w roku przeszłym 1621 z cesarskiej) traktaty puszczone. A rzeczpospolita tychże księstw w Opolu konsultowała, jeżeli go mieli przyjąć za pana, albo nie, i nazajutrz właśnie miał się ostać koniec rzeczom. Zaczem po kilku kornetach, albo chorągwi rajtarskich, także i piechoty, gęsto po wsiach około
Skrót tekstu: DembPrzew
Strona: 58
Tytuł:
Przewagi elearów polskich
Autor:
Wojciech Dembołęcki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Tematyka:
historia, wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1623
Data wydania (nie wcześniej niż):
1623
Data wydania (nie później niż):
1623
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Biblioteki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1859
siebie uczciwie złożyć i już wszystkiego być próżen i w pokoju in honore, existimatione et conscientia sztukę, jako dobry mistrz, wyprawiwszy przez przygany, illaesa pace publica, bez krwie, owszem bene eliciterque rebus pacatis wydychać; to Pan Bóg obrócił inaczej, nie dał mu po woli, nieprzyjaciołom go w ręce podał, strachu poniewolnej śmierci nabawił go, ale i ludzkiej niekontentacjej, suspicji i obmowisk. Intus et extra obalił nań niemało za nieprzyjaciół udaniem, poleciała fama na wszytek świat, że wojewoda on pogromiony, pojmany, wszytkiego się zaprzał, palinodiam zaśpiewał, supplex przepraszał, położył arma, szablę odpasał, rokoszu się odrzekł i usiadł (jako
siebie uczciwie złożyć i już wszystkiego być próżen i w pokoju in honore, existimatione et conscientia sztukę, jako dobry mistrz, wyprawiwszy przez przygany, illaesa pace publica, bez krwie, owszem bene eliciterque rebus pacatis wydychać; to Pan Bóg obrócił inaczej, nie dał mu po woli, nieprzyjaciołom go w ręce podał, strachu poniewolnej śmierci nabawił go, ale i ludzkiej niekontentacyej, suspicyej i obmowisk. Intus et extra obalił nań niemało za nieprzyjaciół udaniem, poleciała fama na wszytek świat, że wojewoda on pogromiony, pojmany, wszytkiego się zaprzał, palinodiam zaśpiewał, supplex przepraszał, położył arma, szablę odpasał, rokoszu się odrzekł i usiadł (jako
Skrót tekstu: PrzestPotrzCz_II
Strona: 151
Tytuł:
Przestroga Rzpltej potrzebna, którą kanclerz on Zamoyski dwiema szlachcicom godnym wiary, ukazawszy się niedawno, in publicum podać i komu należy, odnieść kazał
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
epika
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1607
Data wydania (nie wcześniej niż):
1607
Data wydania (nie później niż):
1607
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1918
l. 1. par. Diuus Seruerus, ff de quaestionibus. Czwarte/ zeznanie więznia póki jest na kwestiach/ nie ma być przyjmowane od urzędu ani wksięgi wpisane/ ale gdy wyznawa toż uwolniony od kwestyj. Tak to wielki Karzeł Cesarz swoją Konstytucją obwarował art: 58. Abowiem takie na mękach zeznania rozumie iż poniewolne dla strachu i utrapienia. Bo jako mówi prawo par: quaestioni ff de quaestionibus, znajdzie się drugi tak niecierpliwy/ że woli co mu żywnie podasz/ i choć kłamliwie zeznać na się: aniżeli męki katowskie ponosić/ choć wię że przez to kłamliwe wyznanie zginie/ tym się ciesząc (acz to mizerna i opłakana pociecha
l. 1. par. Diuus Seruerus, ff de quaestionibus. Czwarte/ zeznanie więzniá poki iest ná kwestiach/ nie ma bydź przyimowáne od vrzędu áni wkśięgi wpisane/ ále gdy wyznawa toż vwolniony od kwestyi. Tak to wielki Kárzeł Cesárz swoią Constitutią obwárował art: 58. Abowiem tákie ná mękách zeznania rozumie iż poniewolne dla stráchu y vtrápienia. Bo iako mowi práwo par: quaestioni ff de quaestionibus, znaidźie się drugi ták niećierpliwy/ że woli co mu żywnie podasz/ i choć kłamliwie zeznáć ná się: ániżeli męki kátowskie ponośić/ choć wię że przez to kłámliwe wyznanie zginie/ tym się ćiesząc (ácz to mizerna y opłakáná poćiecha
Skrót tekstu: WisCzar
Strona: 101
Tytuł:
Czarownica powołana
Autor:
Daniel Wisner
Drukarnia:
Wojciech Laktański
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
magia, obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1680
Data wydania (nie wcześniej niż):
1680
Data wydania (nie później niż):
1680