; Krzywym kozłem na czele; świszcząc, straszny, nosem; Turski andżar za pasem; bystry nadziak w ręku, Czy oskarda na twardym osadzona sęku; Pałasz, tyrański pałasz, za który się trzyma — Właśnie tym albo takim bił Dawid olbrzyma. Z góry stawia, ni wielbłąd, rozmierzone kroki; W niebo patrzy ponuro; pluje pod obłoki. Nie straszniejszy ogromnym lwim łupieżem kryty Herkules, gdy centaury gromił albo szczyty Walącemu się niebu pod srogim ciężarem Wielkiej atlanckiej góry podprawiał filarem; Nie straszniejszy Polifem, gdy z okrutnym gniewem Za Grekami po morzu brodził wsparty drzewem; Mszcząc się na Ulissesie wykłutego oka, Młyńskie rzucał kamienie na okręt z wysoka
; Krzywym kozłem na czele; świszcząc, straszny, nosem; Turski andżar za pasem; bystry nadziak w ręku, Czy oskarda na twardym osadzona sęku; Pałasz, tyrański pałasz, za który się trzyma — Właśnie tym albo takim bił Dawid olbrzyma. Z góry stawia, ni wielbłąd, rozmierzone kroki; W niebo patrzy ponuro; pluje pod obłoki. Nie straszniejszy ogromnym lwim łupieżem kryty Herkules, gdy centaury gromił albo szczyty Walącemu się niebu pod srogim ciężarem Wielkiej atlanckiej góry podprawiał filarem; Nie straszniejszy Polifem, gdy z okrutnym gniewem Za Grekami po morzu brodził wsparty drzewem; Mszcząc się na Ulissesie wykłutego oka, Młyńskie rzucał kamienie na okręt z wysoka
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 335
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
zaniechał/ tegoż dnia uczarowany był. Nakoniec on w Rawenspurgu: gdy go szatan w postaci jednej białęjgłowy do cielesnego grzechu namawiał/ nieborakowi frasowitemu za częstym szatańskim naleganiem przyszło na pamięć/ żeby solą święconą/ jako na kazaniu słychał obwarował się. Przeto gdy do izby wchodząc wpuścił w usta soli święconej: ona niewiasta ponuro nań wejżrzała/ i ki Diabeł by go tego nauczył/ łając zaraz zniknęła. Gdzie szatan osobą swą w postaci czarownice/ abo przy obecności prawdziwej czarownice był: ponieważ to oboje za Bożym dopuszczeniem/ uczynić może. Ale i z onych trzech towarzyszów w drodze będących/ dwaj piorunem są zabici/ a trzeci przestraszony:
zániechał/ tegoż dniá vczárowány był. Nákoniec on w Ráwenspurgu: gdy go szátan w postáći iedney białęygłowy do ćielesnego grzechu námawiał/ nieborakowi frásowitemu zá częstym szátáńskim nalegániem przyszło ná pamięć/ żeby solą święconą/ iáko ná kazániu słychał obwárował się. Przeto gdy do izby wchodząc wpuśćił w vstá soli święconey: oná niewiástá ponuro nań weyżrzáłá/ y ki Diabeł by go tego náuczył/ łáiąc záraz zniknęłá. Gdźie szatan osobą swą w postáći czárownice/ ábo przy obecnośći prawdźiwey czárownice był: ponieważ to oboie zá Bożym dopusczeniem/ vczynić może. Ale y z onych trzech towárzyszow w drodze będących/ dwáy piorunem są zábići/ á trzeći przestrászony:
Skrót tekstu: SpInZąbMłot
Strona: 8.
Tytuł:
Młot na czarownice
Autor:
Jacob Sprenger, Heinrich Institor
Tłumacz:
Stanisław Ząbkowic
Drukarnia:
Szymon Kempini
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
traktaty
Tematyka:
magia, obyczajowość, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
Gniew furią nieuważenia wystawiony, większe karanie, niż występkowi należy, przynasza. Plato chcąc karać rozgniewany Występcę, rękę wyniesioną zatrzymał, mówiąc mnie karanie nie należy, którym chciał rozgniewany karać chociaż winnego. B. Wpadszy tedy miedzy czworqko zgromadzone Konsylium słów subtelnością wypolerowanych, rzuciłem okiem moim wzębozgrzytającej cerze, tak zapalczywie, tak ponuro, tak ostro, tak surowie, tak jadowicie, tak tęskliwie, i tak tyrańsko, iż im zaraz, tejże minuty, smrodliwa przypaść musiała dysenteria. T. to mniejsza, i tak dalece niebezpieczna, ponieważ nie krwawa, zabieżeć mogą Mędrcowie Filofaci tej alteracji serem pieczonym, jajcy twardemi, suchemi gruszkami, przy
Gniew furyą nieuważenia wystáwiony, większe karánie, niż występkowi należy, przynasza. Pláto chcąc karáć rozgniewány Występcę, rękę wynieśioną zátrzymał, mowiąc mnie karánie nie należy, ktorym chćiał rozgniewány káráć choćiaż winnego. B. Wpadszy tedy miedzy czworqko zgromádzone Concilium słow subtelnośćią wypolerowánych, rzućiłem okiem moim wzębozgrzytáiącey cerze, ták zapálczywie, ták ponuro, ták ostro, ták surowie, ták iádowićie, ták tęskliwie, y ták tyráńsko, iż im záraz, teyże minuty, smrodliwa przypáść muśiáłá dissenterya. T. to mnieysza, y ták dálece niebespieczna, poniewasz nie krwáwa, zábieżeć mogą Mędrcowie Philopháći tey álterátiey serem pieczonym, iáycy twárdemi, suchemi gruszkámi, przy
Skrót tekstu: AndPiekBoh
Strona: 116
Tytuł:
Bohatyr straszny
Autor:
Francesco Andreini
Tłumacz:
Krzysztof Piekarski
Drukarnia:
Mikołaj Aleksander Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
dramat
Gatunek:
dialogi
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695
co za uciechy/ i czego dobrego czekać w tym domu/ gdzie jedno drugiemu niechce być mężem/ abo żoną. Napisał Ktoś: Ty kwaśno patrzasz, a Wenus się śmieje, To jej obyczaj, to jej Przywileje Jak co ułowi, szkomo się frasuje, Okiem to samym każda pokazuje. Iż która kwaśna lub ponuro gląda, Owo co zgubi, daremnie pożąda I stateczniejsza już bywa w tej mierze, Wymalował to Kupido w jej cerze: Ze abo wzdycha, abo tak statkuje, Przysiagłby każdy że już nie miłuje. A zapuszczona skra się w sercu zarży, Poznać po oczach kwaśnych i po twarzy. Trzesienie ziemie wszystko obala/ Stawu
co zá ućiechy/ y czego dobrego czekáć w tym domu/ gdźie iedno drugiemu niechce bydź mężem/ ábo żoną. Nápisał Ktoś: Ty kwaśno pátrzasz, á Wenus się śmieie, To iey obyczay, to iey Przywileie Iak co ułowi, szkomo się frasuie, Okiem to sámym káżda pokázuie. Iż ktora kwáśna lub ponuro gląda, Owo co zgubi, dáremnie pożąda I statecznieysza iuż bywa w tey mierze, Wymálował to Kupido w iey cerze: Ze ábo wzdycha, ábo ták státkuie, Przyśiagłby káżdy że iuż nie miłuie. A zápuszczona skrá się w sercu zarży, Poznáć po oczách kwáśnych y po twárzy. Trześienie żiemie wszystko obala/ Stáwu
Skrót tekstu: ZłoteJarzmo
Strona: 19
Tytuł:
Złote jarzmo małżeńskie
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1601 a 1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1601
Data wydania (nie później niż):
1650