źle, nie patrzyły, A wy tameście kierowały wzroki, Skądeście płomień przewiozły głęboki W serdeczne gmachy, który dziw, że kości Spaliwszy, waszej przepuścił wilgości. Lecz jeśli płakać, płaczcież przed nią, żeby Wierzyła, że mus gwałtownej potrzeby Płakać wam każe i że te krynice, Póki tak sroga, popędzą źrenice. Wierz im, ma Jago, a choć gniew-em na nie, Uczyń, co proszą, a stanie jednanie. ZBYTNI STATEK
Nie zawsze niebo żyznym deszczem rosi, Nie zawsze morze silny wiatr podnosi, A mnie zawsze łzy cieką jak po sznurze, Mnie zawsze w sercu niepogodne burze. Nie co dzień
źle, nie patrzyły, A wy tameście kierowały wzroki, Skądeście płomień przewiozły głęboki W serdeczne gmachy, który dziw, że kości Spaliwszy, waszej przepuścił wilgości. Lecz jeśli płakać, płaczcież przed nią, żeby Wierzyła, że mus gwałtownej potrzeby Płakać wam każe i że te krynice, Póki tak sroga, popędzą źrenice. Wierz im, ma Jago, a choć gniew-em na nie, Uczyń, co proszą, a stanie jednanie. ZBYTNI STATEK
Nie zawsze niebo żyznym deszczem rosi, Nie zawsze morze silny wiatr podnosi, A mnie zawsze łzy cieką jak po sznurze, Mnie zawsze w sercu niepogodne burze. Nie co dzień
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 266
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
.
POpądźca abo Znależca/ jest pies który umie zająca znaleźć. Ten dwojaki jest/ jeden szuka rozumem/ drugi pilnością: który mądry/ zna miejsca podobne/ w których zając rad siada/ i rozeznywając je/ od niepodnych/ nigdy go w niepodobnych nie szuka/ a zatym daleko mniej biegając/ niż głupi/ prędzej popędzą: który głupi/ czego rozumem dosiąc niemoże/ nogami nadstawia/ i biega siła/ wartuje pilno/ strychując wszytkie miejsca/ i podobne i niepodobne: i jako mówią żadnego krza niemijając: a zatym trafi mu się też często zająca popędzić. Taki pies abo jest Zacieczca/ abo nieciekawy: jeśli zacieczca/ potrzeba
.
POpądźcá ábo Ználeżcá/ iest pies ktory vmie záiącá ználeść. Ten dwoiáki iest/ ieden szuka rozumem/ drugi pilnośćią: ktory mądry/ zna mieyscá podobne/ w ktorych záiąc rad śiada/ y rozeznywáiąc ie/ od niepodnych/ nigdy go w niepodobnych nie szuka/ á zátym dáleko mniey biegáiąc/ niż głupi/ prędzey popędzą: ktory głupi/ cżego rozumem dośiąc niemoże/ nogámi nádstáwia/ y biega śiłá/ wártuie pilno/ strychuiąc wszytkie mieyscá/ y podobne y niepodobne: y iáko mowią żádnego krzá niemiiáiąc: a zátym tráfi mu sie też cżęsto záiącá popędźić. Táki pies ábo iest Záćiecżcá/ ábo niećiekáwy: ieśli záćiecżcá/ potrzebá
Skrót tekstu: OstrorMyśl1618
Strona: 30
Tytuł:
Myślistwo z ogary
Autor:
Jan Ostroróg
Drukarnia:
Bazyli Skalski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
myślistwo, zoologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1618
Data wydania (nie wcześniej niż):
1618
Data wydania (nie później niż):
1618
miejsce ma sposobne: Choć je siatką przyrywa, choć zbiera na lepie, Kędy się barziej wikle, im się dłużej trzepie. CZĘŚĆ DZIEWIĄTA
Kto zaś smak we psich gonach i swoje ma gusty, Wywrze ze sfor ogary w najgęstsze zapusty, Którzy pojętnym cuchem dotąd zwierza śledzą, Że go na koniec w miejscu trafią i popędzą: Toż straszny rozgardias, kiedy coraz klucze Składa, a w szczwaczu serce z wielkiej się zatłucze Chęci, gdy chciwe oczy wytrzeszczając czeka, Rychło nań albo zając, albo sarna lekka, Albo też lis rumiany, albo wilk ponury Wypadnie; toż ze smyczy charty, jako z chmury Piorun, zmyka, więc i
miejsce ma sposobne: Choć je siatką przyrywa, choć zbiera na lepie, Kędy się barziej wikle, im się dłużej trzepie. CZĘŚĆ DZIEWIĄTA
Kto zaś smak we psich gonach i swoje ma gusty, Wywrze ze sfor ogary w najgęstsze zapusty, Którzy pojętnym cuchem dotąd zwierza śledzą, Że go na koniec w miejscu trafią i popędzą: Toż straszny rozgardyjas, kiedy coraz klucze Składa, a w szczwaczu serce z wielkiej się zatłucze Chęci, gdy chciwe oczy wytrzeszczając czeka, Rychło nań albo zając, albo sarna lekka, Albo też lis rumiany, albo wilk ponury Wypadnie; toż ze smyczy charty, jako z chmury Piorun, zmyka, więc i
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 291
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924
zrzenicę wielką że wiele światła wchodząc błąt czyni. 52. Czemu pies bieży do dziury gdyż jej nie widzi? Dziura nic nie jest, dla tego jej nikt widzieć nie może, ale gdy dziurę w sukni widziem, sukno widziemy na koło, a we środku powietrze albo innego co: tak i pies gdy go popędzą nie bieży do ściany bo widzi mur, ale tam bieży gdzie wolne powietrze widzi. 53. Czemu niektórży nie mogą przy ogniu patrzać? To pochodzi iż albo barzo wielką mają zrzenicę, i tak światła wiele w chodzi i blask im w oczach czyni: albo iż retyna chora do której gdy światło wchodzi zagrzewa ją,
zrzenicę wielką że wiele świátłá wchodząc błąt czyni. 52. Czemu pies bieży do dziury gdyż iey nie widzi? Dźiurá nic nie iest, dlá tego iey nikt widzieć nie może, ále gdy dźiurę w sukni widziem, sukno widziemy ná koło, á we szrodku powietrze álbo innego co: ták y pies gdy go popędzą nie bieży do śćiány bo widzi mur, ále tám bieży gdzie wolne powietrze widzi. 53. Czemu niektorży nie mogą przy ogniu pátrzać? To pochodzi iż álbo barzo wielką máią zrzenicę, y ták świátła wiele w chodzi y blask im w oczach czyni: albo iż retyna chora do ktorey gdy świátło wchodzi zagrzewa ią,
Skrót tekstu: TylkRoz
Strona: 204
Tytuł:
Uczone rozmowy
Autor:
Wojciech Tylkowski
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1692
Data wydania (nie wcześniej niż):
1692
Data wydania (nie później niż):
1692