ów — koło kuchnie. Chłopcze, wołaj łowczego”; aż ciura odarty Przychodzi; jaki łowczy, takie, myślę, charty. „Czemuż to psy tak chude?” — pan do niego rzecze. Aż ów frant: „Bo się nigdy chudy pies nie wściecze.” „Przecież im niechaj kuchmistrz popłucze półmiska, A czasem też i kości po obiedzie ciska.” Słysząc ów, bo tamże stał w zgrzebnych gaciach bliski: „Zliżą chłopcy, że ich myć nie potrzeba, miski. Nie poradzi najmędrszy kuchmistrz nic naturze, Bo kości ani w kaszy nie masz, ani w żurze, Chyba przy gościach, albo w
ów — koło kuchnie. Chłopcze, wołaj łowczego”; aż ciura odarty Przychodzi; jaki łowczy, takie, myślę, charty. „Czemuż to psy tak chude?” — pan do niego rzecze. Aż ów frant: „Bo się nigdy chudy pies nie wściecze.” „Przecież im niechaj kuchmistrz popłucze półmiska, A czasem też i kości po obiedzie ciska.” Słysząc ów, bo tamże stał w zgrzebnych gaciach bliski: „Zliżą chłopcy, że ich myć nie potrzeba, miski. Nie poradzi najmędrszy kuchmistrz nic naturze, Bo kości ani w kaszy nie masz, ani w żurze, Chyba przy gościach, albo w
Skrót tekstu: PotFrasz3Kuk_II
Strona: 598
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część trzecia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
, sąsiadeczki, dosyć, Ale skąpy, już począł sam że klucze nosić. Sam udaje wszytkiego, i mnie, i kucharce, Sam naczynie pochowa, misy, konwie, garce. On gorzałką szynkuje, i piwem, i miodem, A mnie ledwie iże już nie umorzy głodem. Sam szklenice pochowa, jeszcze je popłucze, On sam dom pozamyka, pod się skryje klucze. Ale się ja też z nim obchodzę rozumnie, Jeśli on ma co w mieszku, to będzie i u mnie. Kiedy on nalepiej śpi, to ja wtenczas czuję, Czego we dnie omieszkam, w nocy powetuję. Z kim mi lubo posiedzieć, z tym
, sąsiadeczki, dosyć, Ale skąpy, już począł sam że klucze nosić. Sam udaje wszytkiego, i mnie, i kucharce, Sam naczynie pochowa, misy, konwie, garce. On gorzałką szynkuje, i piwem, i miodem, A mnie ledwie iże już nie umorzy głodem. Sam szklenice pochowa, jescze je popłucze, On sam dom pozamyka, pod się skryje klucze. Ale się ja też z nim obchodzę rozumnie, Jeśli on ma co w mieszku, to będzie i u mnie. Kiedy on nalepiej śpi, to ja wtenczas czuję, Czego we dnie omieszkam, w nocy powetuję. Z kim mi lubo posiedzieć, z tym
Skrót tekstu: SejmBiałBad
Strona: 67
Tytuł:
Sejm białogłowski
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
nie wcześniej niż 1617
Data wydania (nie wcześniej niż):
1617
Data wydania (nie później niż):
1650
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Polska satyra mieszczańska. Nowiny sowiźrzalskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Karol Badecki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950