i Kochania.
Do czasu dzban wodę nosi, aż się ucho urwie.
Dobrego wodza, dobrze naśladować.
Kto dwóch zająców goni, żadnego nie uchwyci.
Obcowanie snadno daje, złe i dobre obyczaje. Z jakimi więc nakładamy, takimi się wnet stawamy
Oglądaj się na pośłednie Koła.
Czego Panowie nawarzą, tym się poddani poparzą.
Czas wszytko wyjawia.
Wszytko się dzieje według woli Bożej.
Dwóch upartych trudno pogodzić.
Kto pyta, nie rad daje. Chorego pytają, zdrowemu dają.
Patrzyć a nie zażyć, mała obrada.
Boga mając rzekę śmiele: Nie dbam nic na przyacielę.
Wet za wet.
Gnojkowi Apteka śmierdzi.
Zebrakowi ludzi
y Kochania.
Do czasu dzban wodę nośi, aż śię ucho urwie.
Dobrego wodza, dobrze naśladować.
Kto dwuch zającow goni, żadnego nie uchwyći.
Obcowanie snadno daje, złe y dobre obyczaje. Z jakimi więc nakładamy, takimi śię wnet stawamy
Ogląday śię na pośłednie Koła.
Czego Panowie nawarzą, tym śię poddani poparzą.
Czas wszytko wyjawia.
Wszytko śię dzieje według woli Bożey.
Dwuch upartych trudno pogodźić.
Kto pyta, nie rad daje. Chorego pytają, zdrowemu dają.
Patrzyć a nie zażyć, mała obrada.
Boga mając rzekę śmiele: Nie dbam nic na przjacielę.
Wet za wet.
Gnoykowi Apteka śmierdzi.
Zebrakowi ludźi
Skrót tekstu: FlorTriling
Strona: 144
Tytuł:
Flores Trilingues
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Johannes Zacharias Stollius
Miejsce wydania:
Gdańsk
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
przysłowia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1702
Data wydania (nie wcześniej niż):
1702
Data wydania (nie później niż):
1702
mnoży. Rozbijanie.
ROzbijanie nalepsze pomyjami/ że i tym się okrasi tym lepiej/ abo wodą zimną czystą do pomiarkowania/ żeby ani rzadko/ ani gęsto/ ani zimno/ ani gorąco/ nie jedli/ i gruzeł aby nie było/ co trzeba rękoma rozetrzeć: bo w gruźle gorącą tłucz zostawa/ i wnet psa poparzy/ bo to wszytko źle/ a mianowicie/ kto psy/ którzy się w nędzy nauczyli rzadko jadać/ gęsto nakarmi/ pozapiekają się/ i jeśli nie zabieży/ pozdychają. Przeto dostawszy psa nowotnego/ gęsto go zrazu nie karmić/ bo jeśli on pierwej indziej rzadko jadał/ na gęstej karmi zapiekszy się zdechnie O Ogarach
mnoży. Rozbiiánie.
ROzbiiánie nalepsze pomyiámi/ że y tym sie okraśi tym lepiey/ ábo wodą źimną cżystą do pomiárkowánia/ żeby áni rzadko/ áni gęsto/ áni źimno/ áni gorąco/ nie iedli/ y gruzeł áby nie było/ co trzebá rękomá rozetrzeć: bo w gruźle gorącą tłucż zostawa/ y wnet psá popárzy/ bo to wszytko źle/ á miánowićie/ kto psy/ ktorzy sie w nędzy náucżyli rzadko iádáć/ gęsto nákarmi/ pozápiekáią sie/ y iesli nie zabieży/ pozdycháią. Przeto dostawszy psa nowotnego/ gęsto go zrázu nie karmić/ bo iesli on pierwey indźiey rzadko iadał/ ná gęstey karmi zápiekszy sie zdechnie O Ogárách
Skrót tekstu: OstrorMyśl1618
Strona: 16
Tytuł:
Myślistwo z ogary
Autor:
Jan Ostroróg
Drukarnia:
Bazyli Skalski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
myślistwo, zoologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1618
Data wydania (nie wcześniej niż):
1618
Data wydania (nie później niż):
1618
Czemu nieumrzesz, nie tu śmierci twojej meta. Masz posiłek na słabość masz do oczu chustkę, Saul ciągnie, chce nawiedzieć tę gdzie mieszkasz pustkę.
Trzy tysiące żołnierzy wiedzie w kalwakacie, Sobie na korzyść pewną, a Tobie ku stracie. Za tą przestrogą wnętrzną, czuje ranę żywą, Jakby go cierniem ukłoł, poparzył pokrzywą. Zale do żalów coraz przybywają nowe, Gdzież się już DAWID schroni, gdzie podzieje głowę? Zatarasuj mnie Boże, by tu nikt nieprzyszedł, I jam też do nikogo z tej Puszczy niewyszedł. Albo mnie w popiół Obróć, lub w letką perzynę, Albo mnie w ciasną zatrąć skały
Czemu nieumrzesz, nie tu śmierci twoiey meta. Mász posiłek ná słabość masż do oczu chustkę, Sául ciągnie, chce náwiedzieć tę gdzie mieszkasz pustkę.
Trzy tysiące żołnierzy wiedzie w kálwakacie, Sobie ná korzyść pewną, á Tobie ku stracie. Zá tą przestrogą wnętrzną, czuie ránę żywą, Jákby go cierniem ukłoł, popárzył pokrzywą. Zále do żalow coraz przybywaią nowe, Gdzież się iuż DAWID schroni, gdzie podzieie głowę? Zátarasuy mnie Boże, by tu nikt nieprzyszedł, Y iam też do nikogo z tey Puszczy niewyszedł. Albo mnie w popioł obroć, lub w letką perzynę, Albo mnie w ciasną zátrąć skáły
Skrót tekstu: DrużZbiór
Strona: 40
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Elżbieta Drużbacka
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, poematy epickie, satyry, żywoty świętych
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752
wsi/ w domu/ i na wozie/ ale nacięższy w łóżku. Czas octu za piecem pilnować. Cena w mieszek nie idzie. Chyłem borem/ czarnym szlakiem. Co otrok to otrok/ a co murwa to murwa. Cudzą przenicę ogania/ a jego wróble piją. Czego Panowie nawarzą/ tym się poddani poparzą. Quicquid delirant Reges, plectuntur Achiui. Cztery nogi białe/ piąta łysina/ jeśli Koń dobry/ wielka nowina. Chłopi na wsi/ a żacy w szkole odmianie Przełożonych barzo radzi. Chłop radby co tydzień Wójta/ co miesiąc Urzędnika/ a co rok inszego Pana miał. Charondas Prouer. Grae. 40 Centuria
wśi/ w domu/ y ná woźie/ ále naćięższy w łożku. Cżas octu zá piecem pilnowáć. Cená w mieszek nie idźie. Chyłem borem/ cżarnym szlákiem. Co otrok to otrok/ á co murwá to murwá. Cudzą przenicę ogania/ á iego wroble piią. Cżego Pánowie náwárzą/ tym się poddáni popárzą. Quicquid delirant Reges, plectuntur Achiui. Cżtery nogi białe/ piąta łyśiná/ ieśli Koń dobry/ wielka nowiná. Chłopi ná wśi/ á żacy w szkole odmiánie Przełożonych bárzo rádźi. Chłop rádby co tydźień Woytá/ co mieśiąc Vrzędniká/ á co rok inszego Páná miał. Charondas Prouer. Grae. 40 Centuria
Skrót tekstu: RysProv
Strona: A4
Tytuł:
Proverbium polonicorum
Autor:
Salomon Rysiński
Drukarnia:
Piotr Blastus Kmita
Miejsce wydania:
Lubcz
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
przysłowia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1618
Data wydania (nie wcześniej niż):
1618
Data wydania (nie później niż):
1618