za fakcją Bestuszefa i Ostermanna, ministrów moskiewskich, z klasztoru wzięta, ubrawszy się po amazońsku, wzięła sama w areszt Minicha i z całą także jego familią do Syberii posłała, a Birona z dalszej Syberii, dokąd poszedł Minich, na bliższe exilium rezolwowała. W drodze oba się na jednym moście spotkali i tylko na siebie popatrzywszy, rozjechali się. Dotychczas Elizabeta panuje, wielką klemencją Moskałów dewinkując, aby przy dorosłym już sukcesorze jakiej przeciwko niej nie podnieśli rewolucji.
Cesarz chrześcijański, nie zostawiwszy po sobie z zięciów swoich elekta króla rzymskiego, lubo sanctio pragmatica, alias domowa domu austriackiego dyspozycja, dla córek jego, alias zięciów, od wszystkich potencji i
za fakcją Bestuszeffa i Ostermanna, ministrów moskiewskich, z klasztoru wzięta, ubrawszy się po amazońsku, wzięła sama w areszt Minicha i z całą także jego familią do Syberii posłała, a Birona z dalszej Syberii, dokąd poszedł Minich, na bliższe exilium rezolwowała. W drodze oba się na jednym moście spotkali i tylko na siebie popatrzywszy, rozjechali się. Dotychczas Elizabeta panuje, wielką klemencją Moskałów dewinkując, aby przy dorosłym już sukcesorze jakiej przeciwko niej nie podnieśli rewolucji.
Cesarz chrześcijański, nie zostawiwszy po sobie z zięciów swoich elekta króla rzymskiego, lubo sanctio pragmatica, alias domowa domu austriackiego dyspozycja, dla córek jego, alias zięciów, od wszystkich potencji i
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 172
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
Sanowi. Języka prowadzą, będzie za godzinę pewna wiadomość. - Te trzykroć sto tysięcy, dla Boga, niech będą, boby było bardzo źle. Regimentowi p. Koryckiego niechaj pospieszać każą. Koń mój gniady skoro ozdrowieje, każ mi go Wć odesłać. Materii błękitnej takiej, jaka na Waszecinym justaucorze, każ Wć popatrzać w Warszawie. Więcej pisać nie dopuszcza czas, bo poczta wychodzi. - M. Millet siedzi nade mną, żeby skończyć. Obłapiam tedy i całuję śliczne rączki i nóżki mojej duszy. O gębusi już nie wspominam ani myślę, boby i minuty w obozie wytrwać niepodobna. Au camp, 25 VII 1665 Jedyna pociecho
Sanowi. Języka prowadzą, będzie za godzinę pewna wiadomość. - Te trzykroć sto tysięcy, dla Boga, niech będą, boby było bardzo źle. Regimentowi p. Koryckiego niechaj pospieszać każą. Koń mój gniady skoro ozdrowieje, każ mi go Wć odesłać. Materii błękitnej takiej, jaka na Waszecinym justaucorze, każ Wć popatrzać w Warszawie. Więcej pisać nie dopuszcza czas, bo poczta wychodzi. - M. Millet siedzi nade mną, żeby skończyć. Obłapiam tedy i całuję śliczne rączki i nóżki mojej duszy. O gębusi już nie wspominam ani myślę, boby i minuty w obozie wytrwać niepodobna. Au camp, 25 VII 1665 Jedyna pociecho
Skrót tekstu: SobJListy
Strona: 44
Tytuł:
Listy do Marysieńki
Autor:
Jan Sobieski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
listy
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1665 a 1683
Data wydania (nie wcześniej niż):
1665
Data wydania (nie później niż):
1683
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Czytelnik"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
ośmym miesiąca septembra szesnastego dnia, tenże pomieniony jego miłość pan Michałł Jelec, nie dbając nic na prawo pospolitę i winy w niem opisanę, tychże mianowanych poddanych nowakowskich i z ynszych swoich majętności skupiwszy, mocno gwałtem na grunta protestantes zubowskie nasłał, i gdzie jeno drzewo bartnę ze pszczołami i bez pszczoł▫, pszczoły popatrzywszy, z tego wszystkiego drzewa bartnego ze pszczołami i bez pszczół wybili i wycisneli, i na siebie ich mmsc panowie Jelcowie obrócili, za czym do szkód niemałych protestantes, których sobie tak względem odjęcia ostrowa wysz mianowanego, spustoszenia lasu, spalenia dworu i innych budynków, i innych poczynionych szkód, także w nieuzywaniu drzewa bartnego,
osmÿm miesiąca septembra szesnastego dnĩa, tenze pomieniony jego miłość pan Michałł Jelec, nie dbaiąc nic na prawo pospolitę y winy w niem opisanę, tychze mianowanych poddanych nowakowskich y z ynszych swoych maiętnosci skupiwszy, mocno gwałtem na grunta protestantes zubowskie nasłał, y gdzie ieno drzewo bartnę ze pszczołami y bez pszczoł▫, pszczoły popatrzÿwszy, z tego wszystkiego drzewa bartnego ze pszczołami y bez pszczoł wybili y wycisneli, y na siebie jch m̃sc panowie Jelcowie obrocili, za czÿm do szkod niemałych protestantes, ktorych sobie tak względem odięcia ostrowa wysz mianowanego, spustoszenia lasu, spalenia dworu y innych budÿnkow, y innych poczynionÿch szkod, takze w nieuzywaniu drzewa bartnego,
Skrót tekstu: KsOw
Strona: 49v
Tytuł:
Księga grodzka owrucka
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Owrucz
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty urzędowo-kancelaryjne
Gatunek:
księgi sądowe
Tematyka:
prawo, sprawy sądowe
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1678
Data wydania (nie później niż):
1678
diabeł nie przepłacił stary. Wiara diabeł, cnota dwa, a ta rzecz oboja To sprawuje, że nigdziej nie mamy pokoja. Więc nas nie ma kto bronić, nie ma też kto skarać, I tak się już musiemy sami o się starać.
BARTŁOMIEJ
Ja bym tak jeszcze radził mym panom łaskawem: Papieżników spróbować popatrzyć ich prawem. Azaby Bóg poszczęścił, żebyśmy wygrali, Przynamniej by to sprawić, by nam pokój dali. Pozwać ich do Warszawy, abo do Lublina, Choć wskórać, choć utracić, wszak to nie nowina. Quod iure fit, iuste -fit, by na to nałożyć, Przynamniej ich możemy tym prawem zatrwożyć
diabeł nie przepłacił stary. Wiara diabeł, cnota dwa, a ta rzecz oboja To sprawuje, że nigdziej nie mamy pokoja. Więc nas nie ma kto bronić, nie ma też kto skarać, I tak sie już musiemy sami o się starać.
BARTŁOMIEJ
Ja bym tak jeszcze radził mym panom łaskawem: Papieżników spróbować popatrzyć ich prawem. Azaby Bóg poszczęścił, żebyśmy wygrali, Przynamniej by to sprawić, by nam pokój dali. Pozwać ich do Warszawy, abo do Lublina, Choć wskórać, choć utracić, wszak to nie nowina. Quod iure fit, iuste -fit, by na to nałożyć, Przynamniej ich możemy tym prawem zatrwożyć
Skrót tekstu: SynMinKontr
Strona: 217
Tytuł:
Synod ministrów
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Szymon Kempini
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pisma religijne, satyry
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1611
Data wydania (nie wcześniej niż):
1611
Data wydania (nie później niż):
1611
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Kontrreformacyjna satyra obyczajowa w Polsce XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Zbigniew Nowak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Gdańskie Towarzystwo Naukowe
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1968