Królestwa siłach, ale osobliwie na teraźniejszej monecie...
Toż się twierdzić i o wszystkich i dawnych, i późniejszych państwach, królestwach i rzplitych może: długo chorują, długo cherlają, długo ich wewnątrz toczą i dogryzają nierządy; powierzchowne salwują je okoliczności czasów i sąsiadów; nie upadają, bo ich nie ma kto popchnąć; a gdy rozumieją, że stać mogą i stoją, natenczas za lada popchnieniem do ostatniego i niepodźwignionego nigdy przychodzą upadku. Stąd więc zdrowym możemy miarkować rozumem, czy i nasz, bez rady zostających, wewnętrzny nierząd długo stałość naszej rokuje Rzplitej, która że jeszcze z nim stoi, choć ma w sobie wszystkie do
Królestwa siłach, ale osobliwie na teraźniejszej monecie...
Toż się twierdzić i o wszystkich i dawnych, i późniejszych państwach, królestwach i rzplitych może: długo chorują, długo cherlają, długo ich wewnątrz toczą i dogryzają nierządy; powierzchowne salwują je okoliczności czasów i sąsiadów; nie upadają, bo ich nie ma kto popchnąć; a gdy rozumieją, że stać mogą i stoją, natenczas za lada popchnieniem do ostatniego i niepodźwignionego nigdy przychodzą upadku. Stąd więc zdrowym możemy miarkować rozumem, czy i nasz, bez rady zostających, wewnętrzny nierząd długo stałość naszej rokuje Rzplitej, która że jeszcze z nim stoi, choć ma w sobie wszystkie do
Skrót tekstu: KonSSpos
Strona: 161
Tytuł:
O skutecznym rad sposobie
Autor:
Stanisław Konarski
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1760 a 1763
Data wydania (nie wcześniej niż):
1760
Data wydania (nie później niż):
1763
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma wybrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Juliusz Nowak-Dłużewski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1955
, powiadać. Przyszedł Żyd, oznajmując, że sanie, na których ja wraz z inszymi uwolnionymi więzniami miałem być odwieziony, zaraz zajdą. Pożegnaliśmy się z sobą, nie mówiąc nic, a ja ciężkim żalem przyciśniony zapomniałem o sobie w ręku mego poczciwego Steleja, aż mię od niego wzywająca Straż oderwała. Popchnął mię, a w tym momencie chciał z nowu za mną biec, lecz drzwi zamkniono, a mój Żyd odprowadził mię aż do sanek, za mną, głosem, pełne przyjaźni czyniąc nażyczenia. HRABINY SZWEDZKIEJ G** PRZYPADKI
Wsadzono mię wraz z inszymi trzema na jedne sanie, którym się nadzieja i radość z oczu błyszczyła.
, powiadać. Przyszedł Zyd, oznaymuiąc, że sanie, na ktorych ia wraz z inszymi uwolnionymi więzniami miałem bydź odwieziony, zaraz zaydą. Pożegnaliśmy śię z sobą, nie mowiąc nic, a ia ćiężkim żalem przyciśniony zapomniałem o sobie w ręku mego poczciwego Steleia, aż mię od niego wzywaiąca Straż oderwała. Popchnął mię, a w tym momenćie chćiał z nowu za mną biedz, lecz drzwi zamkniono, a moy Zyd odprowadził mię aż do sanek, za mną, głosem, pełne przyiaźni czyniąc nażyczenia. HRABINY SZWEDZKIEY G** PRZYPADKI
Wsadzono mię wraz z inszymi trzema na iedne sanie, ktorym śię nadzieia i radość z oczu błyszczyła.
Skrót tekstu: GelPrzyp
Strona: 128
Tytuł:
Przypadki szwedzkiej hrabiny G***
Autor:
Christian Fürchtegott Gellert
Tłumacz:
Anonim
Drukarnia:
Jan Chrystian Kleyb
Miejsce wydania:
Lipsk
Region:
zagranica
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
epika
Gatunek:
romanse
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
, co począć, aby Dobra, do dobrej przyprowadzić pory; i rekrutować mogli. Żołnierzy choć jest tak wiele, to się bić niechcą, i serca niemają, Chłopi pługa i siekiry wziąć w rękę nieumieją, Rzemieślnicy w swoich niedoskonali kunsztach, aż strach na nich patrzyć robotę tak i słudzy gdy go popchnie, albo mu co każe, to jako tako zrobi, stołka niegotów bez przynuki przystawić, i tak się u nas weryfikuje ów Tekst Psalmu, przez Mojżesza z koncypowanego in gratiarum actionem , BOGU, za przeprowadzenie przez Czerwone morze, i wybawienie z niewoli Faraonowej który się tak poczyna In exitu Israel de Egipto a dalszym
, co począć, áby Dobra, do dobrey przyprowadzić pory; y rekrutować mogli. Zołnierzy choć iest ták wiele, to śię bić niechcą, y serca niemaią, Chłopi pługa y siekiry wziąść w rękę nieumieią, Rzemieślnicy w swoich niedoskonali kunsztach, aż strach ná nich pátrzyć robotę ták y słudzy gdy go popchnie, álbo mu co każe, to iáko táko zrobi, stołka niegotow bez przynuki przystawić, y ták się u nas weryfikuie ow Text Psalmu, przez Moyżesza z koncypowanego in gratiarum actionem , BOGU, zá przeprowadzenie przez Czerwone morze, y wybawienie z niewoli Faraonowey ktory się tak poczyna In exitu Israel de Egipto á dalszym
Skrót tekstu: GarczAnat
Strona: 98
Tytuł:
Anatomia Rzeczypospolitej Polskiej
Autor:
Stefan Garczyński
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1753
Data wydania (nie wcześniej niż):
1753
Data wydania (nie później niż):
1753
on mężobójca. 18. Także jeśliby mając w ręku drewno/ którymby mógł zabić/ uderzył go/ i umarłby/ mężobójcą jest: śmiercią umrze on mężobójca. 19. Powinowaty zabitego/ zabije tego mężobójcę/ gdziekolwiek się z nim potka/ on sam zabije go. 20. A jeśliby kogo z nienawiści popchnął/ albo nań czym cisnął z zasadzki/ a umarłby: 21. Albo jeśliby go z waśni uderzył ręką swoją/ a umarłby: śmiercią umrze/ ten który uderzył/ mężobójcą jest: powinny zabitego/ zabije mężobójcę/ gdziekolwiek go trafi. 22.
ALe jeśliby z przygody/ bez waśni/
on mężobojcá. 18. Tákże jesliby májąc w ręku drewno/ ktorymby mogł zábić/ uderzył go/ y umárłby/ mężobojcą jest: śmierćią umrze on mężobojcá. 19. Powinowáty zábitego/ zábije tego mężobojcę/ gdźiekolwiek śię z nim potka/ on sam zábije go. 20. A jesliby kogo z nienawiśći popchnął/ álbo nań cżym ćisnął z zásadzki/ á umárłby: 21. Albo jesliby go z waśni uderzył ręką swoją/ á umárłby: śmierćią umrze/ ten ktory uderzył/ mężobojcą jest: powinny zábitego/ zábije mężobojcę/ gdźiekolwiek go tráfi. 22.
ALe jesliby z przygody/ bez waśni/
Skrót tekstu: BG_Lb
Strona: 181
Tytuł:
Biblia Gdańska, Księga Liczb
Autor:
Anonim
Tłumacz:
Daniel Mikołajewski
Drukarnia:
Andreas Hünefeld
Miejsce wydania:
Gdańsk
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
Biblia
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1632
Data wydania (nie wcześniej niż):
1632
Data wydania (nie później niż):
1632
albo nań czym cisnął z zasadzki/ a umarłby: 21. Albo jeśliby go z waśni uderzył ręką swoją/ a umarłby: śmiercią umrze/ ten który uderzył/ mężobójcą jest: powinny zabitego/ zabije mężobójcę/ gdziekolwiek go trafi. 22.
ALe jeśliby z przygody/ bez waśni/ kogo popchnął: alboby nań cisnął czymkolwiek nie umyślnie: 23. Albo jeśliby jakim kamieniem/ od któregoby mógł umrzeć/ rzucił nań z nieobaczenia/ a umarłby/ nie będąc mu nieprzyjacielem/ ani szukając jego złego: 24. Tedy rozsądek uczyni zgromadzenie miedzy tym który zabił/ a miedzy powinnym zabitego/
álbo nań cżym ćisnął z zásadzki/ á umárłby: 21. Albo jesliby go z waśni uderzył ręką swoją/ á umárłby: śmierćią umrze/ ten ktory uderzył/ mężobojcą jest: powinny zábitego/ zábije mężobojcę/ gdźiekolwiek go tráfi. 22.
ALe jesliby z przygody/ bez waśni/ kogo popchnął: álboby nań ćisnął cżymkolwiek nie umyślnie: 23. Albo jesliby jákim kámieniem/ od ktoregoby mogł umrzeć/ rzućił nań z nieobacżenia/ á umárłby/ nie będąc mu nieprzyjaćielem/ áni szukájąc jego złego: 24. Tedy rozsądek ucżyni zgromádzenie miedzy tym ktory zábił/ á miedzy powinnym zábitego/
Skrót tekstu: BG_Lb
Strona: 181
Tytuł:
Biblia Gdańska, Księga Liczb
Autor:
Anonim
Tłumacz:
Daniel Mikołajewski
Drukarnia:
Andreas Hünefeld
Miejsce wydania:
Gdańsk
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
Biblia
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1632
Data wydania (nie wcześniej niż):
1632
Data wydania (nie później niż):
1632
. Trzymając tedy za rękę człowieka onego/ prowadził go do Kościoła. A otot diabeł z wielkością szatanów przybieżał/ i[...] widomie porwawszy człowieka/ chciał go gwałtem z ręku jego wydrzeć. Człowiek on jął wołać: Święty Boży wspomóż mię. A złośliwy szatan taki mgwałtem rzucił się nań/ że też i męża ś. popchnął. A on rzekłdo niego: Nazłośliwszy/ i niedosycze masz o potępieniu twoim/ że też i Boga mego stworzenie chcesz zagarnia zsobą? A diabeł rzekł do niego co wiele ludzi słyszał. Przezprawie mi czynisz Bazyli. Tedy wszyscy krzyknęli Kytie eleison. Rzekł do niego Bazyli. Zgrom cię Bóg szatanie. A on
. Trzymáiąc tedy zá rękę człowieká onego/ prowadźił go do Kośćiołá. A otot dyabeł z wielkośćią szátánow przybieżał/ y[...] widomie porwawszy człowieká/ chćiał go gwałtem z ręku iego wydrzeć. Człowiek on iął wołáć: Swięty Boży wspomoż mię. A złośliwy szátan táki mgwałtem rzucił sie nań/ że też y mężá ś. popchnął. A on rzekłdo niego: Nazłośliwszy/ y niedosyćże masz o potępieniu twoim/ że też y Bogá mego stworzenie chcesz zágarnia zsobą? A dyabeł rzekł do niego co wiele ludzi słyszał. Przezprawie mi czynisz Bázyli. Tedy wszyscy krzyknęli Kytie eleison. Rzekł do niego Bázyli. Zgrom cię Bog szátánie. A on
Skrót tekstu: ZwierPrzykład
Strona: 226
Tytuł:
Wielkie zwierciadło przykładów
Autor:
Anonim
Tłumacz:
Szymon Wysocki
Drukarnia:
Jan Szarffenberger
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
wozie, Dobrym bywał i lecie, dobrym bywał w mrozie. Aptekim się nie trzymał ani wódki z rosy,
Bardziej-m się cnotą chlubił, niż zalecał grosy. Szedłem tropem od ojców mojego zwyczaju, Przypłynąłem do rzeki, która płynie z raju; A to jeszcze mój żagiel w biegu zatrzymała, Że mi wiosłem popchnąć się dotychczas nie dała, Aże mię wiatry popchną szczerej uprzejmości, Że chęć chęcią nagrodzą, a skutek miłości Będzie wiadomy tobie; młodego Młoszosia Stanąłbym też, upewniam, pewnie za łososia. Dobrzeć mi przecie mówisz, cny Wespezyjanie, Że mi zalecasz ślubne, jako brat, kochanie; Ale przecie, niż ojcem
wozie, Dobrym bywał i lecie, dobrym bywał w mrozie. Aptekim się nie trzymał ani wódki z rosy,
Bardziej-m się cnotą chlubił, niż zalecał grosy. Szedłem tropem od ojców mojego zwyczaju, Przypłynąłem do rzeki, która płynie z raju; A to jeszcze mój żagiel w biegu zatrzymała, Że mi wiosłem popchnąć się dotychczas nie dała, Aże mię wiatry popchną szczerej uprzejmości, Że chęć chęcią nagrodzą, a skutek miłości Będzie wiadomy tobie; młodego Młoszosia Stanąłbym też, upewniam, pewnie za łososia. Dobrzeć mi przecie mówisz, cny Wespezyjanie, Że mi zalecasz ślubne, jako brat, kochanie; Ale przecie, niż ojcem
Skrót tekstu: MłoszResBar_II
Strona: 209
Tytuł:
Epithalamium albo respons IMCI panu Kochowskiemu IMCI Pana Młoszowskiego
Autor:
Sambor Młoszowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
nie wcześniej niż 1667
Data wydania (nie wcześniej niż):
1667
Data wydania (nie później niż):
1700
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
w mrozie. Aptekim się nie trzymał ani wódki z rosy,
Bardziej-m się cnotą chlubił, niż zalecał grosy. Szedłem tropem od ojców mojego zwyczaju, Przypłynąłem do rzeki, która płynie z raju; A to jeszcze mój żagiel w biegu zatrzymała, Że mi wiosłem popchnąć się dotychczas nie dała, Aże mię wiatry popchną szczerej uprzejmości, Że chęć chęcią nagrodzą, a skutek miłości Będzie wiadomy tobie; młodego Młoszosia Stanąłbym też, upewniam, pewnie za łososia. Dobrzeć mi przecie mówisz, cny Wespezyjanie, Że mi zalecasz ślubne, jako brat, kochanie; Ale przecie, niż ojcem będę przyrodzonym, Niech syna twego pierwej zastanę choć
w mrozie. Aptekim się nie trzymał ani wódki z rosy,
Bardziej-m się cnotą chlubił, niż zalecał grosy. Szedłem tropem od ojców mojego zwyczaju, Przypłynąłem do rzeki, która płynie z raju; A to jeszcze mój żagiel w biegu zatrzymała, Że mi wiosłem popchnąć się dotychczas nie dała, Aże mię wiatry popchną szczerej uprzejmości, Że chęć chęcią nagrodzą, a skutek miłości Będzie wiadomy tobie; młodego Młoszosia Stanąłbym też, upewniam, pewnie za łososia. Dobrzeć mi przecie mówisz, cny Wespezyjanie, Że mi zalecasz ślubne, jako brat, kochanie; Ale przecie, niż ojcem będę przyrodzonym, Niech syna twego pierwej zastanę choć
Skrót tekstu: MłoszResBar_II
Strona: 209
Tytuł:
Epithalamium albo respons IMCI panu Kochowskiemu IMCI Pana Młoszowskiego
Autor:
Sambor Młoszowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
nie wcześniej niż 1667
Data wydania (nie wcześniej niż):
1667
Data wydania (nie później niż):
1700
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
, Ale cóż, kiedy tak chciał los jego złośliwy.
LXXXVIII.
Martan widząc to, bał się, aby się i jemu Także właśnie nie zstało, jako i onemu, I do swego się zaraz wrócił przyrodzenia, Myśląc, jakoby zniknąć boju i gonienia. Gryfon, który stał przy niem, jego urażony Ociąganiem, popchnął go, żeć wżdy ośmielony, Przeciwko się jednemu ruszył rycerzowi, Jako pies pospolicie przeciwko wilkowi,
LXXXIX.
Co się za niem zapuści trochę i zaś czeka, W miejscu stając, i tylko z daleka nań szczeka, Widząc, jako ma w oczu zapalonych żywe Ognie i jako zęby wyszczerza straszliwe. Gdzie wszytek
, Ale cóż, kiedy tak chciał los jego złośliwy.
LXXXVIII.
Martan widząc to, bał się, aby się i jemu Także właśnie nie zstało, jako i onemu, I do swego się zaraz wrócił przyrodzenia, Myśląc, jakoby zniknąć boju i gonienia. Gryfon, który stał przy niem, jego urażony Ociąganiem, popchnął go, żeć wżdy ośmielony, Przeciwko się jednemu ruszył rycerzowi, Jako pies pospolicie przeciwko wilkowi,
LXXXIX.
Co się za niem zapuści trochę i zaś czeka, W miejscu stając, i tylko z daleka nań szczeka, Widząc, jako ma w oczu zapalonych żywe Ognie i jako zęby wyszczerza straszliwe. Gdzie wszytek
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 23
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
stanę osobno i mówię Com ci winien? Zaniechaj mię! Towarzystwo go trzymają jak pchnie Drozdowskiego puściligo idze az cię zabiją Była tedy rzeczka wąska przez którą trzeba było przechodzić i kładki przez nią wąskie położone. Tam eno tam przejdziewa sobie az pod on las, kto kogo położy że by się już nie wracał do Obozu popchnie mię na owe kładki idze, ty wprzód tylko wstąpię na owe Ławkę tnie mię z tyłu w łeb tylko że Aksamit wenecki przedni był P. Bóg zachował że nieprzecian tylko trochę w jednym miejscu Aksamit puścił, a dalej pręga tylko jak biczem cian. zaninczył mię jednak zem spadł zowej ławki w wodę. Umknę się
stanę osobno y mowię Com ci winien? Zaniechay mię! Towarzystwo go trzymaią iak pchnie Drozdowskiego pusciligo idze az cię zabiią Była tedy rzeczka wąska przez ktorą trzeba było przechodzić y kładki przez nię wąskie połozone. Tam eno tam przeydziewa sobie az pod on las, kto kogo połozy że by się iuz nie wracał do Obozu popchnie mię na owe kładki idze, ty wprzod tylko wstąpię na owe Ławkę tnie mię z tyłu w łeb tylko że Axamit wenecki przedni był P. Bog zachował że nieprzeciąn tylko trochę w iednym mieyscu Axamit puscił, a daley pręga tylko iak biczęm ciąn. zaninczył mię iednak zem spadł zowey ławki w wodę. Umknę się
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 88v
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688