potym się skryć prędko pod ziemię kazano. O nieposzlakowany w drogach twoich, Boże! Któż kiedy zbrodzić twoje tajemnice może? Jak wiele takich żyje, którzy dla swych zbrodni, I słonecznego światła zażywać niegodni, Niegodni deptać ziemie, a tego godności I takich cnot chwalebnych w najpierwszej młodości W nierozkwitłym pączewiu Atropos łakoma Jakoś nielitościwymi uszczknęła rękoma?
Nie takiej ci pociechy, ojcze żałościwy Po tym synu doczekać miał twój włos szedziwy, Miał ci on w twe i w przodków wstąpiwszy strzemiona Sprawić, żeby te zacne żyły w nim imiona. Czego już takie znaki czynił znamienite, Jak wdzięczna wiosna lato uprzedza obfite. Poznałbyś Babilonie! Bo jeżeli który
potym się skryć prędko pod ziemię kazano. O nieposzlakowany w drogach twoich, Boże! Ktoż kiedy zbrodzić twoje tajemnice może? Jak wiele takich żyje, ktorzy dla swych zbrodni, I słonecznego światła zażywać niegodni, Niegodni deptać ziemie, a tego godności I takich cnot chwalebnych w najpierwszej młodości W nierozkwitłym pączewiu Atropos łakoma Jakoś nielitościwymi uszczknęła rękoma?
Nie takiej ci pociechy, ojcze żałościwy Po tym synu doczekać miał twoj włos szedziwy, Miał ci on w twe i w przodkow wstąpiwszy strzemiona Sprawić, żeby te zacne żyły w nim imiona. Czego już takie znaki czynił znamienite, Jak wdzięczna wiosna lato uprzedza obfite. Poznałbyś Babilonie! Bo jeżeli ktory
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 430
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
z wielkiej sztuki/ i na wielkiej i na małej tabliczce biorą) wziąć może. I przetoć się snać sam Pan nazwał polnym kwiatkiem. Cant: 2. Ego sum flos campi. Kwiatkiem nie ogródnym/ kwiatkiem polnym nie zamczystym/ jakoby równie i samemu Państwu/ i każdemu podróżnemu wieśniaczkowi/ któryby go chciał uszczknąć/ wdzięcznym był i użytecznym. 3. Mamy tedy mieć Zbawiciela za wzór życia naszego. Albowiem jeśli niemożemy poprawić i odnowić żywota bez jego Boskiej pomocy (sine me nihil potestis facere) pewnie też bez jego przykładu/ jak należy spraw naszych nie sporządzimy. Przeto jako więc namienieni malarze/ zwłaszcza co to dopióro
z wielkiey sztuki/ y ná wielkiey y ná máłey tabliczce biorą) wźiąć może. I przetoć się snáć sam Pan názwał polnym kwiátkiem. Cant: 2. Ego sum flos campi. Kwiátkiem nie ogrodnym/ kwiátkiem polnym nie zámczystym/ iákoby rownie y samemu Państwu/ y káżdemu podrożnemu wieśńiáczkowi/ ktoryby go chćiáł uszczknąć/ wdźięcznym był y użytecznym. 3. Mamy tedy mieć Zbáwićielá zá wzor żyćiá nászego. Albowiem ieśli niemożemy popráwić y odnowić żywotá bez iego Boskiey pomocy (sine me nihil potestis facere) pewnie też bez iego przykłádu/ iák náleży spráw nászych nie sporządźimy. Przeto iáko więc námienieńi málárze/ zwłászcza co to dopioro
Skrót tekstu: BujnDroga
Strona: 280
Tytuł:
Droga do domu
Autor:
Michał Bujnowski
Drukarnia:
Akademia Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Gorzej się piecze, gorzej skarży na się. Ty, sławy mojej dotąd nie dotkniony, Sam jeden zeszczkniesz kwiat nienaruszony; A jeżeli się pospołu złączemy, Oboje winę na się rozdzielemy. Przyjemna rzecz jest, wszedszy do ogroda, Z pełnych gałęzi brać, co drzewo poda, Albo dla dalszej zapachu podroży, Pierwszy kwiat uszczknąć białowonnej roży. Wstyd mój zrówna się z najpiekniejszym kwia. Jeśli za pierwszym uważysz go latem; (tem, Kiedym dziewczyną niedotknioną była, I w niewinności, i w Panieństwie żyła. Anim niezwykłej nie popadła zmazie: Zaczym gdy sprzyja czas w niniejszym razie, Brzydkiego nie masz gdy cudzołożnika; Dobrze, że
Gorzey się piecze, gorzey skárży ná się. Ty, słáwy moiey dotąd nie dotkniony, Sam ieden zeszczkniesz kwiát nienáruszony; A ieżeli się pospołu złączemy, Oboie winę ná się rozdźielemy. Przyiemna rzecz iest, wszedszy do ogrodá, Z pełnych gáłęźi bráć, co drzewo poda, Albo dla dalszey zapáchu podroży, Pierwszy kwiát uszczknąć białowonney roży. Wstyd moy zrowna się z naypieknieyszym kwiá. Ieśli zá pierwszym uważysz go látem; (tem, Kiedym dźiewczyną niedotknioną byłá, Y w niewinnośći, y w Panieństwie żyłá. Anim niezwykłey nie popádłá zmaźie: Záczym gdy sprzyia czas w ninieyszym ráźie, Brzydkiego nie mász gdy cudzołożniká; Dobrze, że
Skrót tekstu: OvChrośRoz
Strona: 41
Tytuł:
Rozmowy listowne
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Wojciech Stanisław Chrościński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695
rozmaryn stoi dokoła, A od twojej twarzy każdy się kwiat żarzy, Nuż goździki śliczne i róże roźliczne Rumienieją się, patrzając w cię ustawicznie.
Wszytko ni zac, ma kochanko, gdy nie masz ciebie; Mnie żaden kwiat nie powabi wonny do siebie. Cóż mi po tym, chociaż pojźrzę na konwalią, Chociaż uszczknę miłą różą abo lilią?
Przez twojej urody niczym są ogrody; Twe wargi szkarłatne i czoło udatne Wszytkie kwiecia nabogatsze czynią niepłatne.
Jeśliś przeto mię wezwała, żebym się bawił, A w tęsknicy frasowliwej tylko czas trawił, Jakoż ja mogę bez ciebie wytrwać na świecie? Fraszką u mnie wirydarze, fraszką są kwiecie
rozmaryn stoi dokoła, A od twojej twarzy każdy się kwiat żarzy, Nuż goździki śliczne i róże roźliczne Rumienieją się, patrzając w cię ustawicznie.
Wszytko ni zac, ma kochanko, gdy nie masz ciebie; Mnie żaden kwiat nie powabi wonny do siebie. Cóż mi po tym, chociaż pojźrzę na konwaliją, Chociaż uszczknę miłą różą abo liliją?
Przez twojej urody niczym są ogrody; Twe wargi szkarłatne i czoło udatne Wszytkie kwiecia nabogatsze czynią niepłatne.
Jeśliś przeto mię wezwała, żebym się bawił, A w tesknicy frasowliwej tylko czas trawił, Jakoż ja mogę bez ciebie wytrwać na świecie? Fraszką u mnie wirydarze, fraszką są kwiecie
Skrót tekstu: ZimSRoks
Strona: 82
Tytuł:
Roksolanki
Autor:
Szymon Zimorowic
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
sielanki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ludwika Ślękowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1983
swe oczy/ Myśl moja zaraz/ do wonnych ziół skoczy. Chwilę nie małą w pasterskim ogrodzie/ Przypatruję się/ pięknej kwiatków zgodzie. Tu na Narciza patrząc/ tonącego Wspominam/ śmierci żałując onego/ Tu Hiacincta/ tu rozmarynowy Promień urywam: tu kwiat fiołkowy. Nabrnę: na wonność krzaku rożanego/ I tam chcąc uszczknąć kwiecia pochniącego: Ach (powiedzieć czy zamylczeć) na spodzie Ujźrzę w różowym Kupidyna chłodzie: Włosy i pióra wszytkie krwią z klejone/ Na ciele były rany niezliczone. Kolczan na stronie leżał haftowany/ Miasto strzał strzmielu/ tkwiał szpatel strugany. Ozdoba jego wszytka poszpecona/ Moc jego wniwecz była obrócona. Gdy mu zabrzmiał szmer
swe oczy/ Myśl moia záraz/ do wonnych źioł skoczy. Chwilę nie małą w pasterskim ogrodźie/ Przypátruię się/ piękney kwiatkow zgodźie. Tu ná Narćizá pátrząc/ tonącego Wspominam/ śmierći żałuiąc onego/ Tu Hiacinctá/ tu rozmarynowy Promień vrywam: tu kwiát fiołkowy. Nábrnę: ná wonność krzaku rożanego/ Y tám chcąc vszczknąć kwiećia pochniącego: Ach (powiedźieć czy zámylczeć) ná spodźie Vyźrzę w rożowym Kupidyna chłodźie: Włosy y piora wszytkie krwią z kliione/ Ná ćiele były rány niezliczone. Kolczan ná stronie leżał hawtowány/ Miásto strzał strzmielu/ tkwiał szpatel strugány. Ozdobá iego wszytka poszpecona/ Moc iego wniwecz była obrocona. Gdy mu zabrzmiał szmer
Skrót tekstu: TwarKŁodz
Strona: Dv
Tytuł:
Łódź młodzi z nawałności do brzegu płynąca
Autor:
Kasper Twardowski
Drukarnia:
Drukarnia dziedziców Jakuba Siebeneychera
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1618
Data wydania (nie wcześniej niż):
1618
Data wydania (nie później niż):
1618
dawno zaczętą. Przyjeżdża Włoch z tak wielką prosopopeiją Przed swoją kamienicę, kędy Arabiją Spustoszałą zastaje! Żal wspomnieć — takowy Pan, Krezusowi rówien — niema na czym głowy Położyć — przyjaciel go przysięgły oszwabił! Z desperacji tylko że na się nie zwabił Łakomych Park. Dość wielka cierpliwości cnota, Iż osnowy sam swego nie uszczknął żywota.
Ehej! dość prędko został Irusem ubogiem, Któremu Amaltea wszelkich bogactw rogiem Szafować pozwalała. Już od niego biegi Odwrócił swych strumieni Paktol złotobrzegi. Co największa, o czym by mówić trzeba siła: O taką go ohydę żonka przyprawiła, Iż naprzod u całego świata pośmiewiskiem Został — a potym krajom postronnym i bliskiem.
dawno zaczętą. Przyjeżdża Włoch z tak wielką prosopopeiją Przed swoją kamienicę, kędy Arabiją Spustoszałą zastaje! Żal wspomnieć — takowy Pan, Krezusowi rowien — nima na czym głowy Położyć — przyjaciel go przysięgły oszwabił! Z desperacyej tylko że na się nie zwabił Łakomych Park. Dość wielka cierpliwości cnota, Iż osnowy sam swego nie uszczknął żywota.
Ehej! dość prędko został Irusem ubogiem, Ktoremu Amaltea wszelkich bogactw rogiem Szafować pozwalała. Już od niego biegi Odwrocił swych strumieni Paktol złotobrzegi. Co największa, o czym by mowić trzeba siła: O taką go ohydę żonka przyprawiła, Iż naprzod u całego świata pośmiewiskiem Został — a potym krajom postronnym i bliskiem.
Skrót tekstu: KorczWiz
Strona: 107
Tytuł:
Wizerunk złocistej przyjaźnią zdrady
Autor:
Adam Korczyński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1698
Data wydania (nie wcześniej niż):
1698
Data wydania (nie później niż):
1698
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak, Stefan Saski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1949