otwiera/ gdy się śmierć przymyka/ I naznaczone z Boga dekretu karanie Za podeptane jego Boskie przykazanie.
O nie powetowane najwiętkszym lamentem Występki nieszczęśliwe! wyście to momeńtem Odebrały mi jednym za Boskie mandata Wzgardzone/ com gromadził przez tak długie lata. I com z początku z wielkim budował kłopótem/ Toście wy popsowały tak głęboko potem/ Ze nie został i jeden kamień na kamieniu: Żadnej cnoty/ i żadnej łaski ku zbawieniu: Z ruinowaliście to aż do fundamentu Tak/ że mogę z nowego wyrzec testamentu To/ co Ewangelista Mateusz wspomina: I była domu wielka onego ruina. Lamentu dzień trzeci. Matt: 7.
Wy jesteście
otwiera/ gdy się śmierć ṕrzymyká/ Y náznácżone z Bogá dekretu káránie Zá podeptáne iego Boskie ṕrzykazanie.
O nie powetowane náywiętkszym lamentem Występki nieszcżesliwe! wyśćie to momeńtem Odebrały mi iednym zá Boskie mandátá Wzgárdzone/ com gromádźił przez ták długie látá. Y com z pocżątku z wielkim budowáł kłopótem/ Tośćie wy popsowáły tak głęboko potem/ Ze nie zostáł y ieden kámień ná kámieniu: Zadney cnoty/ y żadney łáski ku zbáwieniu: Z ruinowaliśćie to aż do fundámentu Ták/ że mogę z nowego wyrzec testámentu To/ co Ewangelista Mátheusz wspominá: Y byłá domu wielká onego ruiná. Lámentu dźień trzeći. Matt: 7.
Wy iesteśćie
Skrót tekstu: BesKuligHer
Strona: 75
Tytuł:
Heraklit chrześcijański
Autor:
Piotr Besseusz
Tłumacz:
Mateusz Ignacy Kuligowski
Drukarnia:
Kollegium Scholarum Piarum
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1694
Data wydania (nie wcześniej niż):
1694
Data wydania (nie później niż):
1694
onych czasów żyło. V nich szczerość serdeczna z wielką uprzejmością Mieszkały: i zyczliwość z braterską miłością/ Ale dziśach niestytysz wy ich Potomkowie/ Jesteście od Przodków swych własni odrodkowie. Nie własnej matkiście się piersiami karmili/ Obcycheście się mamek mlekiem opoili. Francuski was Węgierki/ Włoszki wychowały/ Cne Polskie przyrodzenie tak was popsowały: A przecie Polakami nazwani być chcecie/ Choć włoskimi fortelmi nienawiść siejecie/ I mną wdzięczną WOLNOŚCIą jednak się chłubicie/ Lecz na co się zaniosło tego nie widzicie Przez te rozruchy wasze i wymyślne głowy/ Ze kiedy się rozrywa cny Pokoj domowy: W ten czas Smok on trojgęby paszczękę rozwiera/ Turczyn przez Tatarzyna Syny
onych czásow żyło. V nich sczerość serdeczna z wielką vprzeymośćią Mieszkáły: y zyczliwość z bráterską miłośćią/ Ale dźiśách niestytysz wy ich Potomkowie/ Iesteśćie od Przodkow swych własni odrodkowie. Nie własney mátkiśćie się pierśiámi karmili/ Obcycheśćie się mámek mlekiem opoili. Fráncuski was Węgierki/ Włoszki wychowáły/ Cne Polskie przyrodzenie ták was popsowáły: A przećie Polákámi názwáni bydź chcećie/ Choć włoskimi fortelmi nienawiść śieiećie/ Y mną wdźięczną WOLNOSCIą iednák się chłubićie/ Lecz ná co się zániosło tego nie widźićie Przez te rozruchy wásze y wymyślne głowy/ Ze kiedy się rozrywa cny Pokoy domowy: W ten czás Smok on troygęby pásczękę rozwiera/ Turcżyn przez Tátárzyná Syny
Skrót tekstu: WitkWol
Strona: Gv
Tytuł:
Złota wolność koronna
Autor:
Stanisław Witkowski
Drukarnia:
Szymon Kempini
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609
posłuszeństwem były/ od urodzenia/ aż do ostatniego punktu życia. Póki Pannami/ u rodziców w karze: szedłszy za mąż/ u małżonków: gdy owdowiały/ pod Opiekunów władzą. Teraz iż im matki barzo siła/ a mężowie nierozsądni niemal wszytkiego pozwalają: rozpuściwszy wodze zapędom i afektom przyszło do tego/ że się barzo popsowały. Zaś na tę Kwestia: Czemu i mądrego czasem oszukają? Tak powiedział: Mądry/ pry/ nie da się oszukać: jeno czasem go ten ułagodzi i podejdzie: który mówi chędogo i dobrze: ale źle myśli. Krótkich Powieści
A na tę: Czemu wiele Przełożonych na pierwszym wstępie/ barzo chędogo się rządzą na
posłuszeństwem były/ od vrodzenia/ áż do ostátniego punktu żyćia. Poki Pánnámi/ v rodźicow w kárze: szedszy zá mąż/ v małżonkow: gdy owdowiáły/ pod Opiekunow władzą. Teraz iż im mátki bárzo śiłá/ á mężowie nierozsądni niemal wszytkiego pozwaláią: rospuśćiwszy wodze zapędom y áffektom przyszło do tego/ że się bárzo popsowáły. Záś ná tę Quaestiá: Cżemu y mądrego cżásem oszukáią? Ták powiedźiał: Mądry/ pry/ nie da się oszukáć: ieno cżásem go ten vłágodźi y podeydźie: ktory mowi chędogo y dobrze: ále źle myśli. Krotkich Powieśći
A ná tę: Cżemu wiele Przełożonych ná pierwszym wstępie/ bárzo chędogo się rządzą ná
Skrót tekstu: BudnyBPow
Strona: 85
Tytuł:
Krotkich a wezłowatych powieści [...] księgi IIII
Autor:
Bieniasz Budny
Drukarnia:
Piotr Blastus Kmita
Miejsce wydania:
Lubcz
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Tematyka:
filozofia, historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
, soli upatrując. Bałwana żadnego bez wyciętej cechy wywalać nie dać, toż i o tej soli, którą z nadgórza nie przedaną wywalają, także na szlacheckiej i mediakach piętno wycinać, bo przez to odmiany bywają. Koń gdy skaliczeje, aby p. szafarz na to miejsce dał lepszego, żeby się przy złym drugie nie popsowały, toż na dole. Jeden trybarz aby nad górą sypiał, a podejrzanego od służby oddalić
Leszny. Jeśliby p. szafarz leśnictwa odprawować nie mógł, tedy leszny ma rano wstać, a późno iść spać, ma mieć też w swojej dyspozycyjej konie żupne, obroków pilnować, z p. podżupkiem w wieczór znosić się
, soli upatrując. Bałwana żadnego bez wyciętej cechy wywalać nie dać, toż i o tej soli, którą z nadgórza nie przedaną wywalają, także na szlacheckiej i mediakach piętno wycinać, bo przez to odmiany bywają. Koń gdy skaliczeje, aby p. szafarz na to miejsce dał lepszego, żeby się przy złym drugie nie popsowały, toż na dole. Jeden trybarz aby nad górą sypiał, a podejrzanego od służby oddalić
Leszny. Jeśliby p. szafarz leśnictwa odprawować nie mógł, tedy leszny ma rano wstać, a późno iść spać, ma mieć też w swojej dyspozycyjej konie żupne, obroków pilnować, z p. podżupkiem w wieczór znosić się
Skrót tekstu: InsGór_1
Strona: 53
Tytuł:
Instrukcje górnicze dla żup krakowskich z XVI-XVIII wieku, cz. 1
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty urzędowo-kancelaryjne
Gatunek:
instrukcje
Tematyka:
górnictwo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1615 a 1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1615
Data wydania (nie później niż):
1650
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Antonina Keckowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1963
zaorać kazał.
Jualian Cesarz najszkodliwszy Chrześcijan prześladowca, chcąc pokazać, iż omylne i fałszywe było proroctwo Chrystusowe, pozwolił żydom miasto Jeruzalem zabudować, wszelkiej do tego dodając pomocy: zaczęto dzieło z wielką gorliwością i pośpiechem, dobyto starych fundamentów. W tym przez kilka nocy wiry ogniste z nich wypadające robotników rozpędziły, robotę i narzędzia popsowały, kamienie starych fundamentów, które dla swej głębokości od Rzymian w ziemi zostawione były rozrzuciły i rozwaliły, i ostatek proroctwa Chrystusa Pana dopełniły. Piszą o tym[...] Anmianus Marcellus, Sokrates, Sozomenus, Z. Ambroży. Kometa ta nakształt miecza nad Jeruzalem ukazująca się jeśli była gwiazdą bieg mającą zwyczajny, i przyrodzony,
zaorać kazał.
Jualian Cesarz nayszkodliwszy Chrześcian prześladowca, chcąc pokazać, iż omylne y fałszywe było proroctwo Chrystusowe, pozwolił żydom miasto Jeruzalem zabudować, wszelkiey do tego dodaiąc pomocy: zaczęto dzieło z wielką gorliwością y pośpiechem, dobyto starych fundamentow. W tym przez kilka nocy wiry ogniste z nich wypadaiące robotnikow rozpędziły, robotę y narzędzia popsowały, kamienie starych fundamentow, ktore dla swey głębokości od Rzymian w ziemi zostawione były rozrzuciły y rozwaliły, y ostatek proroctwa Chrystusa Pana dopełniły. Piszą o tym[...] Anmianus Marcellus, Sokrates, Sozomenus, S. Ambroży. Kometa ta nakształt miecza nad Jeruzalem ukazuiąca się ieśli była gwiazdą bieg maiącą zwyczayny, y przyrodzony,
Skrót tekstu: BohJProg_I
Strona: 170
Tytuł:
Prognostyk Zły czy Dobry Komety Roku 1769 y 1770
Autor:
Jan Bohomolec
Drukarnia:
Drukarnia J.K.M. i Rzeczypospolitej w Kollegium Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
traktaty
Tematyka:
astronomia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1770
Data wydania (nie wcześniej niż):
1770
Data wydania (nie później niż):
1770
wzbudzone animusze i przeciwko panu i senatorom zajątrzone. Lecz kto się onemu dawnemu a teraźniejszemu przypatrzy rokoszowi, a uważy on wiek pierwszy a teraźniejszy, przyznać słusznie musi, nierówno być ten w Rzpltej niebezpieczniejszy, niż on pierwszy. Wiek on był prosty w obyczaje, w dostatki, nie rozróżniała chęci w ludziech religia, nie popsowały były obyczajów dobrych pieszczoty i dostatki ani do obcych narodów przejeżdżki częste; umysłów górności takiej i elekcyjej nie było. Pan był Polak, król z ojca, z dziada polski, trzydzieści lat już panował w Polsce, gdy do rokoszu przyszło; sposób nawet zaczęcia na on czas rokoszu i zgromadzenia ludzi nie namyślnie powstał, ale
wzbudzone animusze i przeciwko panu i senatorom zajątrzone. Lecz kto się onemu dawnemu a teraźniejszemu przypatrzy rokoszowi, a uważy on wiek pierwszy a teraźniejszy, przyznać słusznie musi, nierówno być ten w Rzpltej niebezpieczniejszy, niż on pierwszy. Wiek on był prosty w obyczaje, w dostatki, nie rozróżniała chęci w ludziech religia, nie popsowały były obyczajów dobrych pieszczoty i dostatki ani do obcych narodów przejeżdżki częste; umysłów górności takiej i elekcyjej nie było. Pan był Polak, król z ojca, z dziada polski, trzydzieści lat już panował w Polsce, gdy do rokoszu przyszło; sposób nawet zaczęcia na on czas rokoszu i zgromadzenia ludzi nie namyślnie powstał, ale
Skrót tekstu: ZdanieSzlachCz_II
Strona: 415
Tytuł:
Zdanie szlachcica polskiego o rokoszu
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1606
Data wydania (nie wcześniej niż):
1606
Data wydania (nie później niż):
1606
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1918
prawej i świętej Religii/ puszcza się do zabobonów: jeśliż jej schodzi na miejscach świętych pobudowanych; tedy szuka Boga po górach abo po jaskiniach. A przetoż Indiani barzo skłonni i zwyczajni do służby swych bogów/ gdy już zostali bez bałwanów i bez Gwak; (abowiem gniew i popędliwość żołdatów/ także zawzięte wojny popsowały były i poburzyły wszytko) chodzili snadnie do kościołów/ i sposabiali się do onej Religii/ do której bywali wzywani i namawiali przez kaznodzieje Chrześcijańskie; a zwłaszcza iż ta daleko lżejsza i wdzięczniejsza była/ a niż bałwochwalstwo ich przeszłe. Jako bowiem strumyczek/ jeśliż mu zatamują zwyczajną drogę/ obraca się snadniuchno w ono łożysko
práwey y świętey Religiey/ puscza się do zabobonow: iesliż iey schodźi ná mieyscách świętych pobudowánych; tedy szuka Bogá po gorách ábo po iáskiniách. A przetoż Indiani bárzo skłonni y zwyczáyni do służby swych bogow/ gdy iuż zostáli bez báłwanow y bez Gwák; (ábowiem gniew y popędliwość żołdatow/ tákże záwźięte woyny popsowáły były y poburzyły wszytko) chodźili snádnie do kośćiołow/ y sposabiáli się do oney Religiey/ do ktorey bywáli wzywáni y námawiáli przez káznodźieie Chrześćiáńskie; á zwłasczá iż tá dáleko lżeysza y wdźięcznieysza byłá/ á niż báłwochwálstwo ich przeszłe. Iáko bowiem strumyczek/ iesliż mu zátámuią zwyczáyną drogę/ obráca się snádniuchno w ono łożysko
Skrót tekstu: BotŁęczRel_V
Strona: 45
Tytuł:
Relacje powszechne, cz. V
Autor:
Giovanni Botero
Tłumacz:
Paweł Łęczycki
Drukarnia:
Mikołaj Lob
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
egzotyka, geografia, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609
wód/ których tam barzo wiele wokoło wynika. Ma port dosyć przestrony/ lecz nie barzo warowny od pułnocy. Niebo też ma pomierne/ co pokazują bobki/ morelle/ oliwy/ i cytryny/ które się tam na wybór rodzą. Skały/ które zastępują to miasto od morza/ tak są słabe/ iż ich wody popsowały mniej niż we stu lat/ jakby na 80. kroków. Brindysi/ które przedtym było z przednich miast Włoskich (bo tam wszystkie nawigacie wschodnie miały skład) dziś za niezgodami napoły jest opuszczone: i dla tegoż też powietrze tam jest barzo nie zdrowe. co się pospolicie przydaje wszystkim miastom wielkim; bo jako
wod/ ktorych tám bárzo wiele wokoło wynika. Ma port dosyć przestrony/ lecz nie bárzo wárowny od pułnocy. Niebo też ma pomierne/ co pokázuią bobki/ morelle/ oliwy/ y cytryny/ ktore się tám ná wybor rodzą. Skáły/ ktore zástępuią to miásto od morzá/ ták są słábe/ iż ich wody popsowáły mniey niż we stu lat/ iákby ná 80. krokow. Brindisi/ ktore przedtym było z przednich miast Włoskich (bo tám wszystkie nauigaciae wschodnie miáły skład) dźiś zá niezgodámi nápoły iest opusczone: y dla tegoż też powietrze tám iest bárzo nie zdrowe. co się pospolićie przydáie wszystkim miástom wielkim; bo iáko
Skrót tekstu: BotŁęczRel_I
Strona: 66
Tytuł:
Relacje powszechne, cz. I
Autor:
Giovanni Botero
Tłumacz:
Paweł Łęczycki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
egzotyka, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609
piękne pojźrzenie. Z jednej strony ma winnice po pagórkach: z drugiej Dunaj/ który idzie podeń. stamtąd widać Pest wielkie miasto/ i pola szerokie/ aż ich dojźrzeć nie może. Było przed tym to miasto ozdobione pięknymi i spaniałymi pałacami/ pobudowanymi od Węgrów/ póki je trzymali; ale te teraz częścią się popsowały i poupadały/ częścią się też walą. Strigonium jest w równinie/ mając nie daleko nad sobą jeden pagórek. Zamek ma nad Dunajem/ z brzegiem skalistym i nieprzystępnym. Arcybiskup tameczny/ który póki kwitnęło to Królestwo/ miał nad 100000. szkutów Intraty: jest Primasem Regni. Alba leży we śrzodku błot na miejscu barzo
piękne poyźrzenie. Z iedney strony ma winnice po págorkách: z drugiey Dunay/ ktory idźie podeń. ztámtąd widáć Pest wielkie miásto/ y polá szerokie/ áż ich doyźrzeć nie może. Było przed tym to miásto ozdobione pięknymi y spániáłymi páłacámi/ pobudowánymi od Węgrow/ poki ie trzymáli; ále te teraz częśćią się popsowáły y poupadáły/ częśćią się też walą. Strigonium iest w rowninie/ máiąc nie dáleko nád sobą ieden págorek. Zamek ma nád Dunáiem/ z brzegiem skálistym y nieprzystępnym. Arcybiskup támeczny/ ktory poki kwitnęło to Krolestwo/ miał nád 100000. szkutow Intraty: iest Primásem Regni. Alba leży we śrzodku błot ná mieyscu bárzo
Skrót tekstu: BotŁęczRel_I
Strona: 128
Tytuł:
Relacje powszechne, cz. I
Autor:
Giovanni Botero
Tłumacz:
Paweł Łęczycki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
egzotyka, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609
do Częstochowy wybralismy się tak że by na Boże wstąpienie tam stanąć. Jechała Matka jam szedł piechotą a konie zamną prowadzono na których miałem nazad powracać Górąca były srogie. Nazad powracając spadły śniegi szkody poczyniły wielkie bo zyta już na ten czas kwitnęły. Śniegi upadły po kolano koniowi kwiat powarzyły sady i insze Fructifera popsowały bo lezały Tydzień. i tak niebyło w tym Roku żadnego albo mało co z zyta pożytku inszych zbóz nadweręzyło znacznie. Paena peccati w tym Roku że i Pan Bóg i ludzie duzo chleba Ojczyźnie ujęli z czego nastąpiła potym drogość zbóz wielka i ścisk na Ludzi. Śnieg i mróżna w Niebo wstąpienie Pańskie.
Spowiedałem
do Częstochowy wybralismy się tak że by na Boze wstąpienie tam stanąc. Iechała Matka iam szedł piechotą a konie zamną prowadzono na ktorych miałęm nazad powracać Gorąca były srogie. Nazad powracaiąc spadły sniegi szkody poczyniły wielkie bo zyta iuz na ten czas kwitnęły. Sniegi upadły po kolano koniowi kwiat powarzyły sady y insze Fructifera popsowały bo lezały Tydzien. y tak niebyło w tym Roku zadnego albo mało co z zyta pozytku inszych zboz nadweręzyło znacznie. Paena peccati w tym Roku że y Pan Bog y ludzie duzo chleba Oyczyznie uięli z czego nastąpiła potym drogość zboz wielka y scisk na Ludzi. Snieg y mrozna w Niebo wstąpienie Panskie.
Spowiedałęm
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 178v
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688