. O, jaką masz nade mną władzę i rządzenie, Że mi niebo i samo mienisz przyrodzenie! DO OCZU SWOICH
Oczy płaczecie, a ja się z was śmieję, Choć tak-em stracił jak i wy nadzieję; Ale któż wlezie dlatego w kir gruby, Co sobie własnej przyczyną jest zguby? Kto temu doda poradnej ochłody, Który umyślnej potrzebował szkody? Tak kiedyś hetman afrykańskiej ziemie, Gdy Rzym zwyciężny kładł niewoli brzemię Na jego miasto, a przedniejsi w radzie Płakali radząc o pieniędzy składzie, Śmiał się i w toni ojczyzny bez grzechu Nad tym niewczesnym płaczem zażył śmiechu. Nie w czas płaczecie i wy, wtenczas było
Pomnieć o
. O, jaką masz nade mną władzę i rządzenie, Że mi niebo i samo mienisz przyrodzenie! DO OCZU SWOICH
Oczy płaczecie, a ja się z was śmieję, Choć tak-em stracił jak i wy nadzieję; Ale któż wlezie dlatego w kir gruby, Co sobie własnej przyczyną jest zguby? Kto temu doda poradnej ochłody, Który umyślnej potrzebował szkody? Tak kiedyś hetman afrykańskiej ziemie, Gdy Rzym zwyciężny kładł niewoli brzemię Na jego miasto, a przedniejsi w radzie Płakali radząc o pieniędzy składzie, Śmiał się i w toni ojczyzny bez grzechu Nad tym niewczesnym płaczem zażył śmiechu. Nie w czas płaczecie i wy, wtenczas było
Pomnieć o
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 265
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
Teraz po śmierci ciało moje daję, Serce i kości na pół wzajem kraję Ojczyźnie mojej, którą ja kochałem, Więc po mej śmierci serce jej oddałem. Ostatnie vale, ojczyzno kochana! Żal mi cię! Króla nie masz, nie masz pana! Ojczyzny ciało zostaje bez głowy, Acz jest głów dosyć i poradnej mowy, Jednak nie każda konceptu jednego. Afektów pełno, efektu żadnego!
Dlatego Polska, ach, dawno choruje, Że zgody nie masz — tym się samym truje! Wszak to całemu światu po widomu. Nie masz porządku w tym koronnym domu! Mówię to do was, jak ociec kochany, Król, pan,
Teraz po śmierci ciało moje daję, Serce i kości na pół wzajem kraję Ojczyźnie mojej, którą ja kochałem, Więc po mej śmierci serce jej oddałem. Ostatnie vale, ojczyzno kochana! Żal mi cię! Króla nie masz, nie masz pana! Ojczyzny ciało zostaje bez głowy, Acz jest głów dosyć i poradnej mowy, Jednak nie każda konceptu jednego. Afektów pełno, efektu żadnego!
Dlatego Polska, ach, dawno choruje, Że zgody nie masz — tym się samym truje! Wszak to całemu światu po widomu. Nie masz porządku w tym koronnym domu! Mówię to do was, jak ociec kochany, Król, pan,
Skrót tekstu: BoczOstBar_II
Strona: 160
Tytuł:
Ostatnie vale synom koronnym
Autor:
Jakub Boczyłowic
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
panegiryki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1696
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
porozumiewac się Posłowie z nimi będą/ aby do wolej i zdania naszego/ a nadewszystko do uspokojenia ojczyzny której i zdrowie powinni/ animusze swe schylili: Bo jeśli kogo abo afekt przyjaźni/ albo związek krewności/ albo żądza sławy/ albo apetyt dostatków na co prowadzić może/ niemoże jednak to wszystko tak wiele w poradnym sercu szlacheckim/ jakoby więc miłość ojczyzny/ szanowanie Rzeczypospolitej/ bezpieczeństwo domowe/ swoboda braciej/ dziatek/ i miłych małżonek/ nad każdym nie przemogła/ dla czego cnota i baczenie samo słusznemi śrzodkami bez szkody i zguby ojczyzny/ na to nastepować radzi: bo często rozum warowniej rzeczy niż nawiętsze wojska do skutku na świecie
porozumiewác sie Posłowie z nimi będą/ áby do woley y zdánia nászego/ á nádewszystko do vspokoienia oyczyzny ktorey y zdrowie powinni/ ánimusze swe schylili: Bo iesli kogo ábo affekt przyiáźni/ álbo związek krewnośći/ álbo żądza sławy/ álbo ápetyt dostátkow ná co prowádźić może/ niemoże iednák to wszystko ták wiele w porádnym sercu szlácheckim/ iákoby więc miłość oyczyzny/ szánowánie Rzeczypospolitey/ bespieczenstwo domowe/ swobodá bráćiey/ dźiatek/ y miłych małżonek/ nád káżdym nie przemogłá/ dla czego cnotá y baczenie samo słusznemi śrzodkámi bez szkody y zguby oyczyzny/ ná to nástepowáć radźi: bo często rozum wárowniey rzeczy niż nawiętsze woyská do skutku ná świećie
Skrót tekstu: BielDiar
Strona: C4
Tytuł:
Diariusz wiadomości od wyjazdu króla z Wilna do Smoleńska
Autor:
Samuel Bielski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1610
Data wydania (nie wcześniej niż):
1610
Data wydania (nie później niż):
1610
w ludziech potrzeba: a ten brak sam się bez nienawiści twojej odprawi/ gdy stateczny i pomierny żywot poprowadzisz: bo już do ciebie nie pojedzie pijanica/ ani wszetecznik/ ani żwajca/ z którymi zła biesiada: a;e cię dobry człowiek nie minie/ który cię miłuje/ który jest cnotliwy/ tobie potrzebny i poradny/ i który uczciwej biesiady/ i dobrej myśli bez twej szkody potrzebuje. I tym sposobem zawsze dobre goście miewać będziesz: i nie tak częste/ abyć się uprzykrzyć mieli/ co się pierwej poganiło. Bo jeślić Tales proszony od Periandra niechciał się obiecać na posiedzenie do niego/ aż my pierwej gości proszonych
w ludźiech potrzebá: á ten brák sam się bez nienawiśći twoiey odpráwi/ gdy státeczny y pomierny żywot poprowádźisz: bo iuż do ćiebie nie poiedźie piiánicá/ áni wszetecznik/ áni żwaycá/ z ktorymi zła bieśiádá: a;e ćię dobry człowiek nie minie/ ktory ćię miłuie/ ktory iest cnotliwy/ tobie potrzebny y porádny/ y ktory vczćiwey bieśiády/ y dobrey myśli bez twey szkody potrzebuie. Y tym sposobem záwsze dobre gośćie miewáć będźiesz: y nie ták częste/ ábyć sie vprzykrzyć mieli/ co sie pierwey pogániło. Bo ieślić Tales proszony od Periándrá niechćiáł się obiecáć ná pośiedzenie do niego/ áż my pierwey gośći proszonych
Skrót tekstu: StarPopr
Strona: 59
Tytuł:
Poprawa niektórych obyczajów polskich potocznych
Autor:
Szymon Starowolski
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1625
Data wydania (nie wcześniej niż):
1625
Data wydania (nie później niż):
1625
zrozumie. Rad zawodzi w poradzie, kto się w dowcipie swoim kocha. Najwięcej szkodzą pospolitemu dobru, którzy rad swoich powagę mają, a rozsądku mało, tacy prędko na swoje przewiodą, a zatym zawiodą. Insza dla Stołowego miejsca, insza dla wysokiej porady osieść wysoko w radzie; siłasz jest bankietowych Tytułatów. Nie stanie poradnych, gdzie omyłkę karzą. Czemu sprostać rada niemoże, fortuna skojarzy. Zła rada lubo w skutku dobra, nie przetoż ona dobra. Dobra porada, zaczyna się od milczenia. Błędu lepiej poprawić, aniżeli bronić (bo się bronić niemoże, tylko co raz większym, a zatym gorzej czyniąc, samego siebie
zrozumie. Rad záwodźi w porádźie, kto się w dowćipie swoim kocha. Naywięcey szkodzą pospolitemu dobru, ktorzy rad swoich powagę máią, á rozsądku máło, tácy prędko ná swoie przewiodą, á zátym záwiodą. Insza dla Stołowego mieyscá, insza dla wysokiey porády ośieść wysoko w rádźie; śiłász iest bánkietowych Tytułatow. Nie stánie porádnych, gdźie omyłkę karzą. Czemu sprostáć rádá niemoże, fortuná skoiárzy. Zła rádá lubo w skutku dobra, nie przetoż oná dobra. Dobra porádá, záczyna się od milczenia. Błędu lepiey popráwić, ániżeli bronić (bo się bronić niemoże, tylko co raz większym, á zátym gorzey czyniąc, sámego śiebie
Skrót tekstu: FredPrzysł
Strona: Ev
Tytuł:
Przysłowia mów potocznych
Autor:
Andrzej Maksymilian Fredro
Drukarnia:
Jerzy Forster
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
przysłowia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1659
Data wydania (nie wcześniej niż):
1659
Data wydania (nie później niż):
1659
ostrsze postępki znami poprawy w nas żadnej nie uczyniły/ obawiam się/ iż taki przeciwko naszej Koronie dekret wydał. Derelinquamus eam, Opuśćmy ją. Mam tego opuszczenia Pańskiego niemałe znaki. Bo naprzód poczyna nam po woli brać ludzie wielkie Boga się bojące/ rozsądne/ mądre/ gorące miłośniki ojczyzny/ odważne/ szczere/ poradne/ wielkiej u wszystkich wziętości i powagi/ stateczne/ w które do tąd nie uboga Rzeczpospolita była; którzy sprawy jej prowadzić i piastować/ i jakoby dobrzy sternicy do szczęśliwego i pożądanego portu/ ten okręt miedzy takiemi nieunoszonych obyczajów ludzkich nawałnościami/ prowadzić mogli i umieli: tak iż teraz (nic nikomu nie ujmując) takowych
ostrsze postępki známi popráwy w nas żadney nie vczyniły/ obawiam się/ iż táki przećiwko nászey Koronie dekret wydał. Derelinquamus eam, Opuśćmy ią. Mam tego opuszczenia Páńskiego niemáłe znáki. Bo naprzod poczyna nam po woli bráć ludźie wielkie Bogá się boiące/ rozsądne/ mądre/ gorące miłośniki oyczyzny/ odważne/ szczere/ porádne/ wielkiey v wszystkich wźiętośći y powagi/ státeczne/ w ktore do tąd nie vboga Rzeczpospolita byłá; ktorzy spráwy iey prowádźić y piástowáć/ y iákoby dobrzy sternicy do szczęśliwego y pożądánego portu/ ten okręt miedzy tákiemi nievnoszonych obyczáiow ludzkich nawáłnośćiámi/ prowádźić mogli y vmieli: ták iż teraz (nic nikomu nie vymuiąc) tákowych
Skrót tekstu: BemKom
Strona: 43.
Tytuł:
Kometa to jest pogróżka z nieba na postrach, przestrogę i upomnienie ludzkie
Autor:
Mateusz Bembus
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1619
Data wydania (nie wcześniej niż):
1619
Data wydania (nie później niż):
1619
i umieli: tak iż teraz (nic nikomu nie ujmując) takowych ludzi barzo się poczyna Rzeczypospolitej naszej przebierać; za czym wielki filar jej/ który życzliwym i mądrym obmyślaniem dobra pospolitego zowiemy/ znacznie upadać po woli musi. znalazłem to czytając w Ambrożym ś. iż to samo/ kiedy w ktoej Rzeczypospolitej na ludziach poradnych schodzić poczyna/ wielkim znakiem jest bliskiego jesy szwanku wielkiego. Słowa jego są: Zginienia miasta, abo przygód złych blisko wiszących, abo urazu ciężkiego przyszłego, ten jest pierwszy znak, gdy umierają mężowie poradni stąd się poczynają nieszczęściu następującemu wrota otwarzać. i zaiste zgasza się to zdanie tego wielkiego Doktora z Pismem ś. Bo
y vmieli: ták iż teraz (nic nikomu nie vymuiąc) tákowych ludźi bárzo się poczyna Rzeczypospolitey nászey przebieráć; zá czym wielki filar iey/ ktory życzliwym y mądrym obmyślániem dobrá pospolitego zowiemy/ znácznie vpádáć po woli muśi. ználazłem to czytáiąc w Ambrożym ś. iż to sámo/ kiedy w ktoey Rzeczypospolitey ná ludźiách porádnych schodźić poczyna/ wielkim znákiem iest bliskiego iesy szwánku wielkiego. Słowá iego są: Zginienia miástá, ábo przygod złych blisko wiszących, ábo vrázu ćiężkiego przyszłego, ten iest pierwszy znák, gdy vmieráią mężowie porádni ztąd się poczynáią nieszczęśćiu nástępuiącemu wrotá otwarzáć. y záiste zgasza się to zdánie tego wielkiego Doktorá z Pismem ś. Bo
Skrót tekstu: BemKom
Strona: 43.
Tytuł:
Kometa to jest pogróżka z nieba na postrach, przestrogę i upomnienie ludzkie
Autor:
Mateusz Bembus
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1619
Data wydania (nie wcześniej niż):
1619
Data wydania (nie później niż):
1619
po woli musi. znalazłem to czytając w Ambrożym ś. iż to samo/ kiedy w ktoej Rzeczypospolitej na ludziach poradnych schodzić poczyna/ wielkim znakiem jest bliskiego jesy szwanku wielkiego. Słowa jego są: Zginienia miasta, abo przygód złych blisko wiszących, abo urazu ciężkiego przyszłego, ten jest pierwszy znak, gdy umierają mężowie poradni stąd się poczynają nieszczęściu następującemu wrota otwarzać. i zaiste zgasza się to zdanie tego wielkiego Doktora z Pismem ś. Bo i samemu Judskijemu Państwu tym Pan Bóg przez Izajasza groził/ iż z niego ludzie poradne miał pobrać. Pobierze, mówi Bóg/ z Jeruzalem i z Judy, męża od porady, i dam dzieci za
po woli muśi. ználazłem to czytáiąc w Ambrożym ś. iż to sámo/ kiedy w ktoey Rzeczypospolitey ná ludźiách porádnych schodźić poczyna/ wielkim znákiem iest bliskiego iesy szwánku wielkiego. Słowá iego są: Zginienia miástá, ábo przygod złych blisko wiszących, ábo vrázu ćiężkiego przyszłego, ten iest pierwszy znák, gdy vmieráią mężowie porádni ztąd się poczynáią nieszczęśćiu nástępuiącemu wrotá otwarzáć. y záiste zgasza się to zdánie tego wielkiego Doktorá z Pismem ś. Bo y sámemu Iudskiiemu Páństwu tym Pan Bog przez Izáiaszá groził/ iż z niego ludźie porádne miał pobrać. Pobierze, mowi Bog/ z Ieruzálem y z Iudy, mężá od porády, y dam dźieći zá
Skrót tekstu: BemKom
Strona: 44.
Tytuł:
Kometa to jest pogróżka z nieba na postrach, przestrogę i upomnienie ludzkie
Autor:
Mateusz Bembus
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1619
Data wydania (nie wcześniej niż):
1619
Data wydania (nie później niż):
1619
Zginienia miasta, abo przygód złych blisko wiszących, abo urazu ciężkiego przyszłego, ten jest pierwszy znak, gdy umierają mężowie poradni stąd się poczynają nieszczęściu następującemu wrota otwarzać. i zaiste zgasza się to zdanie tego wielkiego Doktora z Pismem ś. Bo i samemu Judskijemu Państwu tym Pan Bóg przez Izajasza groził/ iż z niego ludzie poradne miał pobrać. Pobierze, mówi Bóg/ z Jeruzalem i z Judy, męża od porady, i dam dzieci za ludzie przednie u nich, i powstanie młokos na starca. stąd nać/ iż to niemałe jest skaranie Boskie/ kiedy po zeszciu z tego świata a ludzi eksperienciej i biegłości w rzeczach wielkiej/ ludzi
Zginienia miástá, ábo przygod złych blisko wiszących, ábo vrázu ćiężkiego przyszłego, ten iest pierwszy znák, gdy vmieráią mężowie porádni ztąd się poczynáią nieszczęśćiu nástępuiącemu wrotá otwarzáć. y záiste zgasza się to zdánie tego wielkiego Doktorá z Pismem ś. Bo y sámemu Iudskiiemu Páństwu tym Pan Bog przez Izáiaszá groził/ iż z niego ludźie porádne miał pobrać. Pobierze, mowi Bog/ z Ieruzálem y z Iudy, mężá od porády, y dam dźieći zá ludzie przednie v nich, y powstánie młokos ná stárcá. ztąd náć/ iż to niemáłe iest skaránie Boskie/ kiedy po zeszćiu z tego świátá á ludźi experienciey y biegłośći w rzeczách wielkiey/ ludźi
Skrót tekstu: BemKom
Strona: 44.
Tytuł:
Kometa to jest pogróżka z nieba na postrach, przestrogę i upomnienie ludzkie
Autor:
Mateusz Bembus
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1619
Data wydania (nie wcześniej niż):
1619
Data wydania (nie później niż):
1619