166. MAŁŻEŃSTWO PRZEZ LIST
Niemiec jeden, trzy lata nie widziawszy żony, Dowie się, że bez niego syn już i ochrzczony. „Nie wierzyłem, co w rzeczy widzę oczywistej — Odpowie — żeby miały tak wielką moc listy; Kilka pełnych miłości napisałem do niej. Już to drugi podobno, bo pierwszym poroni.” 167. (N). KOLĘDA
Mój ksiądz pleban, starej się trzymający mody, Na Boże Narodzenie, po naszemu Gody, Nie kokosz, jaki drudzy zwyczaj mają, z grzędy, Lecz konie różnym stanom rozdawał w kolędy. Naprzód Achillesowe wszytkim daje cugi, Które smutnie w ojcowskich oczach raz i drugi Koło
166. MAŁŻEŃSTWO PRZEZ LIST
Niemiec jeden, trzy lata nie widziawszy żony, Dowie się, że bez niego syn już i okrzczony. „Nie wierzyłem, co w rzeczy widzę oczywistej — Odpowie — żeby miały tak wielką moc listy; Kilka pełnych miłości napisałem do niej. Już to drugi podobno, bo pierwszym poroni.” 167. (N). KOLĘDA
Mój ksiądz pleban, starej się trzymający mody, Na Boże Narodzenie, po naszemu Gody, Nie kokosz, jaki drudzy zwyczaj mają, z grzędy, Lecz konie różnym stanom rozdawał w kolędy. Naprzód Achillesowe wszytkim daje cugi, Które smutnie w ojcowskich oczach raz i drugi Koło
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 270
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
na inkwizycją między Dowgierdami a Zawiszą do dóbr Łopiów w powiecie kowieńskim leżących byłem z trybunału naznaczony, więc obróciwszy trakt mój na Wilno, pobiegłem na tę inkwizycją. W Wilnie przyjął mię łaskawie starosta kowieński, a nie zastawszy matki mojej i siostry Ruszczycowej w Wilnie, które były w Kiernowie, i tam siostra moja poroniła bliźnięta, pojechałem do Kiernowa, a ponieważ sprawa z Gościckim o Łastowskiego activitate brata mego zakończona była, tedy i matkę moją łaskawszą znalazłem. Z Kiernowa pobiegłem do Łopiów. Tam ekspediowawszy inkwizycją, byłem w bliskości w Jaswojniach u Szczytta, kasztelana mścisławskiego, gdzie zastałem teraźniejszą marszałkową kowieńską po ospie zdrową
na inkwizycją między Dowgierdami a Zawiszą do dóbr Łopiów w powiecie kowieńskim leżących byłem z trybunału naznaczony, więc obróciwszy trakt mój na Wilno, pobiegłem na tę inkwizycją. W Wilnie przyjął mię łaskawie starosta kowieński, a nie zastawszy matki mojej i siostry Ruszczycowej w Wilnie, które były w Kiernowie, i tam siostra moja poroniła bliźnięta, pojechałem do Kiernowa, a ponieważ sprawa z Gościckim o Łastowskiego activitate brata mego zakończona była, tedy i matkę moją łaskawszą znalazłem. Z Kiernowa pobiegłem do Łopiów. Tam ekspediowawszy inkwizycją, byłem w bliskości w Jaswojniach u Szczytta, kasztelana mścisławskiego, gdzie zastałem teraźniejszą marszałkową kowieńską po ospie zdrową
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 195
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
.
Roku 1714, die 11 novembris, o piątej z rana urodził mi się syn w Jelnej. Dano mu imię na chrzcie świętym Marcin. Trzymali go do chrztu św. IWYMPani Emerencjanna Pociejowa, hetmanowa wielka W. Ks. Lit., z IMPanem Wapowskim, pułkownikiem wojska W. Ks. Lit.
Roku 1715 poroniła w Jelnej.
Roku 1716, die 8 novembris, przed południem urodził mi się syn w Rasnej. Ochrzczony prywatnie dla słabości zdrowia. Umarł w Jelnej w pięć ćwierci roku. Pochowany w kościele kamienieckim. Imię mu było Stanisław Kostka.
Roku 1717, die 18 februarii, godziny 11 przed południem urodziła mi się córka w
.
Roku 1714, die 11 novembris, o piątej z rana urodził mi się syn w Jelnej. Dano mu imię na chrzcie świętym Marcin. Trzymali go do chrztu św. JWJMPani Emerencjanna Pociejowa, hetmanowa wielka W. Ks. Lit., z JMPanem Wapowskim, pułkownikiem wojska W. Ks. Lit.
Roku 1715 poroniła w Jelnej.
Roku 1716, die 8 novembris, przed południem urodził mi się syn w Rasnej. Ochrzczony prywatnie dla słabości zdrowia. Umarł w Jelnej w pięć czwierci roku. Pochowany w kościele kamienieckim. Imię mu było Stanisław Kostka.
Roku 1717, die 18 februarii, godziny 11 przed południem urodziła mi się córka w
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 401
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
, stolnik kowieński, oddawać mojej żonie szesnaście tysięcy zł, z których by zaraz sam sobie pożyczone w tak gwałtownej potrzebie mojej odebrał pieniądze. Prosili za mną o tę łaskę i oboje Zabiełłowie, marszałkowie kowieńscy, ale Białłozor pokazał się cale nieużytym. Oprócz tego umartwienia żona moja, występując z batu, spieszno poruszyła się, poroniła i zachorowała. Powróciwszy zatem z Poniemunia, posłałem do Chełchowskiego, stolnika kowieńskiego, o siedem mil od Kowna, prosząc, aby mi in vim mającej płaconej mi być sumy na święty Jerzy, anticipative wypłacił dwa tysiące tynfów. Jakoż Chełchowski, ekskuzując się, że więcej naprędce nie ma, przysłał mi tysiąc sześćset
, stolnik kowieński, oddawać mojej żonie szesnaście tysięcy zł, z których by zaraz sam sobie pożyczone w tak gwałtownej potrzebie mojej odebrał pieniądze. Prosili za mną o tę łaskę i oboje Zabiełłowie, marszałkowie kowieńscy, ale Białłozor pokazał się cale nieużytym. Oprócz tego umartwienia żona moja, występując z batu, spieszno poruszyła się, poroniła i zachorowała. Powróciwszy zatem z Poniemunia, posłałem do Chełchowskiego, stolnika kowieńskiego, o siedem mil od Kowna, prosząc, aby mi in vim mającej płaconej mi być sumy na święty Jerzy, anticipative wypłacił dwa tysiące tynfów. Jakoż Chełchowski, ekskuzując się, że więcej naprędce nie ma, przysłał mi tysiąc sześćset
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 638
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
, i karmi piersiami w onej torbie ukrytemi. Jest bardzo prędkiego ten zwierz biegu. Cardanus lib: 10 Subtil: P. Masenius.
JELEN bardzo bojaźliwy, choć potężnemi od natury uarmowany rogami; które mu nie wyrosną, jeźliby Jeleń był wprzód oczyszczony alias castratus. Zołci powiadają nie ma w sobie, Gdy rogi poroni, z wstydu w ciemnych kryje się kniejach. Jakieś mają robaczki w głowie, a pod językiem ich bywa po 20, a to dla strawienia szkodliwych humorów. Z ptakiem jarząbkiem mają przyjaźń jelenie, i na sobie im siadać, i włosy skubać nie bronią. Jeleń goniący za psami jest Ironia na bojaźliwych i niewieściego serca
, y karmi piersiami w oney torbie ukrytemi. Iest bardzo prędkiego ten zwierz biegu. Cardanus lib: 10 Subtil: P. Masenius.
IELEN bardzo boiazliwy, choć potężnemi od natury uarmowany rogami; ktore mu nie wyrosną, ieźliby Ieleń był wprzod oczyszczony alias castratus. Zołci powiadaią nie ma w sobie, Gdy rogi poroni, z wstydu w ciemnych kryie się knieiach. Iakieś maią robaczki w głowie, á pod ięzykiem ich bywa po 20, á to dla strawienia szkodliwych humorow. Z ptakiem iarząbkiem maią przyiaźń ielenie, y na sobie im siadać, y włosy skubać nie bronią. Ieleń goniący za psami iest Ironia na boiaźliwych y niewiesciego serca
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 271
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
ciało nie padło/ przykładać liście kapuściane z Cimolią/ rożą z maką/ cieciorki/ bobu i wielogrochu. Jeśli barzo brzemiennej sine nogi naciekają/ krwie upuścić miedzy siódmym księżycem i czwartym może. To częstokroć już doświadczeniem utwierdzono/ ale tylko gdzieby była pełność krwie/ inaczej krwie puszczać się nie godzi/ boby abo poroniła/ abo dziecię słabe urodziła/ a jeśliby po połogu co takowego ostało/ rozbija się samo i ginie. O Przypadkach Brzemiennych. P. z Z. B. Czyachowskiego, ROZDZIAŁ X. O krwie spodniej cieczeniu Brzemiennych.
KRew u Brzemiennych ze trzech miejsc może się wyrywać/ abo z żeł/ które bieżą do
ćiáło nie pádło/ przykłádáć liśćie kápuśćiáne z Cimolią/ rożą z maką/ ćiećiorki/ bobu y wielogrochu. Ieśli bárzo brzemienney śine nogi náćiekáią/ krwie vpuśćić miedzy śiodmym kśiężycem y czwartym może. To częstokroć iuż doświádczeniem vtwierdzono/ ále tylko gdźieby byłá pełność krwie/ ináczey krwie puszczáć się nie godźi/ boby ábo poroniłá/ ábo dźiećię słábe vrodźiłá/ á ieśliby po połogu co tákowego ostáło/ rozbiia się sámo y ginie. O Przypadkách Brzemiennych. P. z Z. B. Cziachowskiego, ROZDZIAŁ X. O krwie spodniey ćieczeniu Brzemiennych.
KRew v Brzemiennych ze trzech mieysc może się wyrywáć/ ábo z żeł/ ktore bieżą do
Skrót tekstu: CiachPrzyp
Strona: Ev
Tytuł:
O przypadkach białychgłów brzemiennych
Autor:
Piotr Ciachowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
poradniki, traktaty
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1624
Data wydania (nie wcześniej niż):
1624
Data wydania (nie później niż):
1624
wiele ciepła przyrodzonego jest/ które więtszym ciepłem tej wody Szklanej snadnie może być potłumione i zagaszone. nie inaczej jako gdy kto do lampy/ już prawie dogórywającej oliwę prędko i mnogo leje/ rychlej onę zagasi a niżeli rozpali. Naostatek i białegłowy brzemienne/ do tej wody nie mają jeździć/ aby snadź przed czasem nie poroniły płodu/ insza jest że się mogą naparzać. Rozdział Siódmy. Które rzeczy potrzeba odprawić w przód a niżeli przystąpi do kąpania w wodzie Szklanej?
PRzystąpmy już teraz do sposobu używania tej wody Szklanej: który iż jest czworaki; jeden kiedy kto się w onej kąpie/ i w wannie siada: drugi kiedy onę kto pije
wiele ćiepłá przyrodzonego iest/ ktore więtszym ćiepłem tey wody Skláney snádnie może bydź potłumione y zágászone. nie inacżey iáko gdy kto do lámpy/ iuż práwie dogorywáiącey oliwę prędko y mnogo leie/ rychley onę zágáśi á niżeli rospali. Náostátek y białegłowy brzemienne/ do tey wody nie máią iezdźić/ áby snadź przed cżásem nie poroniły płodu/ insza iest że się mogą náparzáć. Rozdźiał Siodmy. Ktore rzecży potrzebá odpráwić w przod á niżeli przystąpi do kąpánia w wodźie Skláney?
PRzystąpmy iuż teraz do sposobu vżywánia tey wody Sklaney: ktory iż iest cżworáki; ieden kiedy kto się w oney kąpie/ y w wánnie śiada: drugi kiedy onę kto piie
Skrót tekstu: SykstCiepl
Strona: 149.
Tytuł:
O cieplicach we Skle ksiąg troje
Autor:
Erazm Sykstus
Drukarnia:
Krzysztof Wolbramczyk
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1617
Data wydania (nie wcześniej niż):
1617
Data wydania (nie później niż):
1617
powierzoną oddać/ przydając i to że się siła trafia przy takiej sprawie rzeczy ratunku kapłańskiego godnych: dam mu też i inftrukcią/ abo sposób na dalsze wyrozumienie/ jestli tak jako na się prostaczka wyznała. Gdy tak uczynił znalazło się że acz wprawdzie jej dziecię było/ ale dźwigając Ojca i Matkę łożną chorobą zbolałe/ poroniła niechcąc/ ale z urazu i te ledwo co naddwa miesiące miało/ jako mądre białegłowy zwołane przyznały. I tak choć już i kat z palem stał/ bez winna uwolniona. I tejże godziny Bogu w kościele dziękując za wybawienie/ to mi wszystko sama zeznała z podziękowaniem/ mówiąc dzisiem się urodziła. Weźmi
powierzoną oddáć/ przydáiąc y to że się śiłá trafia przi tákiey spráwie rzeczy rátunku kapłánskiego godnych: dam mu tesz y inftrukcią/ ábo sposob na dálsze wyrozumienie/ iestli ták iáko na sie prostaczká wyznałá. Gdy tak vczynił ználázło sie że acz wprawdźie iey dziećie było/ ale dzwigaiąc Oycá y Mátkę łożną chorobą zbolałe/ poroniłá niechcąc/ ale z urázu y te ledwo co náddwá mieśiące miało/ iáko mądre białegłowy zwołáne przyznały. Y ták choć iuż y kat z palem stał/ bez winná vwolniona. Y teyże godziny Bogu w kośćiele dziękuiąc zá wybáwienie/ to mi wszystko samá zeznałá z podziękowániẽ/ mowiąc dziśiem się vrodziłá. Weźmi
Skrót tekstu: WisCzar
Strona: 55
Tytuł:
Czarownica powołana
Autor:
Daniel Wisner
Drukarnia:
Wojciech Laktański
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
magia, obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1680
Data wydania (nie wcześniej niż):
1680
Data wydania (nie później niż):
1680
surowo prawa choć pogańskie zakazowały. To bowiem krzywo niewinne dziecię/ choćby dobrze co matka przewiniła/ że mu oraz bez winnemu żywot duszny i cielesny okrutnie i bez prawne odejmujesz? Przetoż jest Dekret albo Bula Siksti V. Pape/ ktoby psował białągłowę brzemienną/ aby w sobie truła płód którym chodzi/ abo żeby poroniła/ ten ma być jako czarownicy karany. A czarownikom nie inaczej jedno ogniem karzą/ toć i taki sędzia zapewne według prawa duchownego i świeckiego niepochybnie stosa drew zapalonego godzien przez ręce katowskie. Rzeczesz/ przecię ich niekarzą? odpowiadam zapewne karzą/ jedno ich odkładają spomocnikami na stos piekielny/ jeśli według ciężkości grzechu abo duszo
surowo práwá choć pogánskie zákazowáły. To bowiem krzywo niewinne dziećię/ choćby dobrze co mátká przewiniłá/ że mu oraz bez winnemu żywot duszny y ćielesny okrutnie y bez práwne odeymuiesz? Przetoz iest Dekret albo Bula Sixti V. Papae/ ktoby psował białągłowę brzemienną/ áby w sobie trułá płod ktorym chodzi/ abo żeby poroniłá/ ten ma bydz iáko czarownicy karány. A czarownikom nie ináczey iedno ogniem karzą/ toć y táki sędzia zapewne według práwá duchownego y świeckiego niepochybnie stosa drew zapalonego godzien przez ręce katowskie. Rzeczesz/ przecię ich niekárzą? odpowiádam zápewne karzą/ iedno ich odkłádaią zpomocnikámi ná stos piekielny/ ieśli według ćięszkośći grzechu ábo duszo
Skrót tekstu: WisCzar
Strona: 94
Tytuł:
Czarownica powołana
Autor:
Daniel Wisner
Drukarnia:
Wojciech Laktański
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
magia, obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1680
Data wydania (nie wcześniej niż):
1680
Data wydania (nie później niż):
1680
sobie tęsknic nie czujesz niesmacznych?
Izaż nie wiesz, że alkierz z okienkiem przychylnym, Z któregoś ty strzelała na mię okiem pilnym, Którym do ciebie moje zalatały chęci, Ustawicznie się z twojej niebytności smęci?
Dla ciebie ogródeczka mego bujne zioła Frasobliwe nadzwyczaj pomarszczyły czoła,
Do ciebie z liliami fiołki steskniły, Drzewa niedonoszone płody poroniły.
Hejże, kochana dziewko, pokaż nam swe czoło, Na którego ozdoby już nie tylko sioło, Ale i roksolańska stolica dwójgrodna Zawsze się zapatrować nie zawsze jest godna.
Patrzaj, jako cię z chęcią wyglądają wieże, Jako lew, który miasta z wysokości strzeże, Upatrując przyjazdu twego, nieuśpiony Obraca ustawicznie wzrok na wszytkie
sobie tesknic nie czujesz niesmacznych?
Izaż nie wiesz, że alkierz z okienkiem przychylnym, Z któregoś ty strzelała na mię okiem pilnym, Którym do ciebie moje zalatały chęci, Ustawicznie się z twojej niebytności smęci?
Dla ciebie ogródeczka mego bujne zioła Frasobliwe nadzwyczaj pomarszczyły czoła,
Do ciebie z lilijami fijołki steskniły, Drzewa niedonoszone płody poroniły.
Hejże, kochana dziewko, pokaż nam swe czoło, Na którego ozdoby już nie tylko sioło, Ale i roksolańska stolica dwójgrodna Zawsze się zapatrować nie zawsze jest godna.
Patrzaj, jako cię z chęcią wyglądają wieże, Jako lew, który miasta z wysokości strzeże, Upatrując przyjazdu twego, nieuśpiony Obraca ustawicznie wzrok na wszytkie
Skrót tekstu: ZimSRoks
Strona: 97
Tytuł:
Roksolanki
Autor:
Szymon Zimorowic
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
sielanki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ludwika Ślękowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1983