z żołądka wykolą. Święta to dróżka tak świętej macierzy: Szła ze sto kroków dla tyluż pacierzy. NA BALWIERZA
Kogo świat mierzi, kogo zdrowie boli, Niech się u Czopka cyrulika goli: Niż się rozgości i niż zgrzeje wody, Połowa włosów przybędzie do brody, I niż drugą część namydli, oskrobie, Już ogolona poroście w tej dobie. Jak pocznie skrobać i włosów przerzedzi, Nie wie, co jest ból, ten, co mu dosiedzi. Nie tak się rzężą opili masłokiem, Nie takim ciągną bańkami krew stokiem, Nie tak zawłoki, nie tak apertury, Jak jego bolą po jagodach dziury. Ledwie by godzien strzyc żmudzinom grzywy I
z żołądka wykolą. Święta to dróżka tak świętej macierzy: Szła ze sto kroków dla tyluż pacierzy. NA BALWIERZA
Kogo świat mierzi, kogo zdrowie boli, Niech się u Czopka cyrulika goli: Niż się rozgości i niż zgrzeje wody, Połowa włosów przybędzie do brody, I niż drugą część namydli, oskrobie, Już ogolona poroście w tej dobie. Jak pocznie skrobać i włosów przerzedzi, Nie wie, co jest ból, ten, co mu dosiedzi. Nie tak się rzężą opili masłokiem, Nie takim ciągną bańkami krew stokiem, Nie tak zawłoki, nie tak apertury, Jak jego bolą po jagodach dziury. Ledwie by godzien strzyc żmudzinom grzywy I
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 14
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
) niosły pióra Pegazowe! Albo mi skrzydła woskiem przyhaftuj, Dedale, niech z tonącym Ikarem będę bajką cale! Lub niech te pióra bajki moje wyraszczają, które sobie gołębie z piersi wyrywają. Tymi będąc odzianą, w niebieską krainę ptaka twego, Jowiszu, swym lotem wyminę! O, głupie ptastwo, co się w porostach lążecie i w rzecznych brzegach kupą gniazdka budujecie! Gdyby mi wasze Dedal chciał skrzydła przyprawić, pewnie bym nie myśliła czasu w brzegach trawić, nie zniżałabym lotu nad wodnymi skały ani by się me skrzydła cichych wód tykały; ani bym wkoło jezior tak krążyła blisko, jako zwykły jaskółki piórmi prać bagnisko.
) niosły pióra Pegazowe! Albo mi skrzydła woskiem przyhaftuj, Dedale, niech z tonącym Ikarem będę bajką cale! Lub niech te pióra bajki moje wyraszczają, które sobie gołębie z piersi wyrywają. Tymi będąc odzianą, w niebieską krainę ptaka twego, Jowiszu, swym lotem wyminę! O, głupie ptastwo, co się w porostach lążecie i w rzecznych brzegach kupą gniazdka budujecie! Gdyby mi wasze Dedal chciał skrzydła przyprawić, pewnie bym nie myśliła czasu w brzegach trawić, nie zniżałabym lotu nad wodnymi skały ani by się me skrzydła cichych wód tykały; ani bym wkoło jezior tak krążyła blisko, jako zwykły jaskółki piórmi prać bagnisko.
Skrót tekstu: HugLacPrag
Strona: 171
Tytuł:
Pobożne pragnienia
Autor:
Herman Hugon
Tłumacz:
Aleksander Teodor Lacki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1673
Data wydania (nie wcześniej niż):
1673
Data wydania (nie później niż):
1673
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Krzysztof Mrowcewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997
wszelkim zasadzony fruktyfikującym drzewem, i owocem Macz; druga, aby bocian i gęś w tym się ogrodzie znajdowały, siedzący na jajcach. A co większa, aby to wszystko po wodzie od Meksyku, do Azpucuzalco Miasta przypłyneło. Czego z porady Bałwana dokazali Meksykanie, na promach z letkich materiałów, jako to z sitowiny, porostu morskiego, i letkich drzew, ogród wysadzili, bociana i gęś w tymże nasadzili ogrodzie, tak wodą im odesłali. Amerykanie mianowicie Meksykani ceremonię ślubną taką mieli, że Kraj płaszcza, albo połę Pana Młodego z szatami Panny Młodej razem wiązali. Trzy mieli nowego Świata Obywatele vitia, I. okrucieństwo bez braku, 2
wszelkim zasadzony fruktyfikuiącym drzewem, y owocem Macz; druga, aby bocian y gęś w tym się ogrodzie znaydowały, siedzący na iaycach. A co większa, aby to wszystko po wodzie od Mexiku, do Azpucuzalco Miasta przypłyneło. Czego z porady Bałwana dokazali Mexikanie, na promách z letkich materyałow, iako to z sitowiny, porostu morskiego, y letkich drzew, ogród wysadzili, bociana y gęś w tymże nasadzili ogrodzie, tak wodą im odesłali. Amerykánie mianowicie Mexikani ceremonię ślubną taką mieli, że Kray płaszcza, albo połę Pana Młodego z szatami Pánny Młodey razem wiązali. Trzy mieli nowego Swiata Obywatele vitia, I. okrucieństwo bez braku, 2
Skrót tekstu: ChmielAteny_IV
Strona: 571
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 4
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1756
Data wydania (nie wcześniej niż):
1756
Data wydania (nie później niż):
1756
JEZIORO mil 80. w cyrkumferencyj swojej zabierające, Tuicaca zwane, w które rzek 12. wpada. Z tego jeziora rodzi się, drugie Paria zwane. Dodaje te jezioro pastwy dla owiec, i dla wieprzów karmienia. Ze bardzo głębokie, mostów na nim wystawić nie można, ale sobie ludzie promy pletą z sitowin i porostu letkiego. Są też Insułki na tym jeziorze. W Kraju Parapaj, nie daleko Potosi srebrnej góry, jest jezioro Ciepłe, tak okrągłej sytuacyj, jakby cyrklem obwiedzione było; lubo tam grunta bardzo zimne. W pośrzodku tego jeziora woda wre i w górę się podnosi. Te też jezioro, na którego wyspie Meksyk Miasto stoi
IEZIORO mil 80. w cyrkumferencyi swoiey zabieraiące, Tuicaca zwane, w ktore rzek 12. wpada. Z tego ieziorá rodzi się, drugie Paria zwane. Dodaie te iezioro pastwy dla owiec, y dla wieprzow karmienia. Ze bárdzo głębokie, mostow na nim wystawić nie można, ale sobie ludzie promy pletą z sitowin y porostu letkiego. Są też Insułki na tym ieziorze. W Kraiu Parapay, nie daleko Potosi srebrney gory, iest iezioro Ciepłe, tak okrągłey sytuacyi, iakby cyrklem obwiedzione było; lubo tam grunta bardzo zimne. W pośrzodku tego ieziora woda wre y w gorę się podnosi. Te też iezioro, na ktorego wyspie Mexik Miasto stoi
Skrót tekstu: ChmielAteny_IV
Strona: 617
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 4
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1756
Data wydania (nie wcześniej niż):
1756
Data wydania (nie później niż):
1756
: Ze z nich sowy/ puhacze/ i wróble wychodzą. I jedną/ w której żaby mnożą się/ jaskinią Jesteś; albo bezludną/ i dziką pustynią/ Której drogi zarosły wszędzie zielskiem prostem/ Chwastem nieużytecznym/ i niezgodnym chrostem: W koło ciebie porosły pokrzywy/ i osty/ I gorze amaranty/ i insze porosty Podłe. bo twe występki/ i twe namietności/ Cnoty wszytkie wygnały od twej społeczności. Żadnej cnoty nie widzieć/ żadnego przykładu W okolicy twej/ ani czynów dobrych sladu Jak niwy zależałe beż fruktu odłogiem Są za nic: tak ty jesteś za cyfrę przed Bogiem. Dusza w grzechu jest jedną pustynią. Heraklita Chrześcijańskiego
Co
: Ze z nich sowy/ puhácże/ y wroble wychodzą. Y iedną/ w ktorey żaby mnożą się/ iáskinią Iesteś; álbo bezludną/ y dźiką pustynią/ Ktorey drogi zárosły wszędźie źielskiem prostem/ Chwástem nieużytecżnym/ y niezgodnym chrostem: W koło ćiebie porosły ṕokrzywy/ y osty/ Y gorze amaránty/ y insze ṕorosty Podłe. bo twe występki/ y twe namietnośći/ Cnoty wszytkie wygnáły od twey społecżnośći. Zadney cnoty nie widźieć/ żádnego przykłádu W okolicy twey/ áni cżynow dobrych sládu Iák niwy zależałe beż fruktu odłogiem Są zá nic: ták ty iesteś zá cyfrę przed Bogiem. Dusza w grzechu iest iedną pustynią. Heráklitá Chrześćiáńskiego
Co
Skrót tekstu: BesKuligHer
Strona: 70
Tytuł:
Heraklit chrześcijański
Autor:
Piotr Besseusz
Tłumacz:
Mateusz Ignacy Kuligowski
Drukarnia:
Kollegium Scholarum Piarum
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1694
Data wydania (nie wcześniej niż):
1694
Data wydania (nie później niż):
1694
, stworzył z niej Człowieka Rękoma Swojemi. Jakim tedy sposobem Człowiek jest zlepiony Z ziemi? jakim ten kształtem. Element stworzony Z niczego? i na jakim taż ziemia stworzona Tak ciężka fundamencie, trwa nieporuszona? Jakim kształtem z niej zboża, drzewa, gaje, chrosty Bez liczby, trawy, kwiecie, i inne porosty Powstały? jako na niej gromadne zwierzęta Paszą się? i z kąd poszły swobodne ptaszęta? I to także uważmy, jak z podłego płodu Ludzie wychodzą na świat, tak zacnego Rodu? A przetoż Temu, Który to wszytko z niszczego Wywiódł, i dotąd wszytko Wszechmocnością Jego Staje się, nietrudna rzecz będzie Ciała one
, stworzył z niey Człowieká Rękomá Swoiemi. Iákim tedy sposobem Człowiek iest zlepiony Z źiemi? iákim ten kształtem. Element stworzony Z niczego? y ná iákim táż źiemiá stworzona Ták ćięszka fundámenćie, trwa nieporuszona? Iákim kształtem z niey zbozá, drzewá, gáie, chrosty Bez liczby, trawy, kwiećie, y inne porosty Powstáły? iáko ná niey gromádne zwierzęta Pászą się? y z kąd poszły swobodne ptaszętá? Y to tákże vważmy, iák z podłego płodu Ludźie wychodzą ná świát, ták zacnego Rodu? A przetoż Temu, Ktory to wszytko z niszczego Wywiodł, y dotąd wszytko Wszechmocnośćią Iego Stáie się, nietrudna rzecz będźie Ciáłá one
Skrót tekstu: DamKuligKról
Strona: 56
Tytuł:
Królewic indyjski
Autor:
Jan Damasceński
Tłumacz:
Mateusz Ignacy Kuligowski
Drukarnia:
Mikołaj Aleksander Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
żywoty świętych
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
i trawy rodziła zielone? Kto jest dżdżu Ojcem? Kto dał rosie krople? Kto lodowate z mrozu czyni szple? Z czyjego łona da się czuć żyjącem, Wiatr zły, i dobry, zimno i z góracem? W marmury twarde, i skaliste głazy Krzepna się często żywych wód obrazy, I wierżch przepaści za mroźnym porostem, Bez żadnych podpor ukrżepcza się mostem. Z swej rozstrzelone po Niebie gromady Będzieszli w jedność złączyć mógł Plejady? Albo rozsypać z uszczerbkiem Arktury? Twejli to głowy zabawa przezorna, Ze porankowa gwiazda i wieczorna, I gdy dzień gaśnie, i kiedy się rodzi Dla Synów ludzkich bezprzestannie wschodzi? Porżądku Niebios, obrotu, i
i trawy rodźiła źielone? Kto iest dzdżu Oycem? Kto dał rosie krople? Kto lodowáte z mrozu czyni szple? Z czyiego łona da się czuć żyiącem, Wiatr zły, i dobry, źimno i z goracem? W marmury twarde, i skaliste głazy Krzepna sie często żywych wod obrázy, I wierżch przepaśći zá mroźnym porostem, Bez żadnych podpor ukrżepcza się mostem. Z swey rozstrzelone po Niebie gromady Będźieszli w iedność złączyć mogł Pleiady? Albo rozsypáć z uszczerbkiem Arktury? Tweyli to głowy zabáwa przezorna, Ze porankowa gwiázda i wieczorna, I gdy dźień gaśnie, i kiedy się rodźi Dla Synow ludzkich bezprzestannie wschodźi? Porżądku Niebios, obrotu, i
Skrót tekstu: ChrośJob
Strona: 151
Tytuł:
Job cierpiący
Autor:
Wojciech Stanisław Chrościński
Drukarnia:
Drukarnia Ojców Scholarum Piarum
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1705
Data wydania (nie wcześniej niż):
1705
Data wydania (nie później niż):
1705
. Lecz wlał na Eacydę wnuka żądość swoję/ I starać mu się kazał/ o morską dziewoję. Jest wkrzywy łuk Emońska buchta zawiniona/ Wyszła ramiony. Sporsza by była trafiona Głębia/ port był/ morze tam wierzch piasków szoruje: Brzeg ma twardy/ oszlady co nie otrzymuje/ Ni nóg wściaga otwarty/ ni zrost porostami Las tuż Mirtowy/ strojny dwóch maści gronkami. Jest w pojśrzodku jaskinia/ głowa ją zrządziła/ Czy natura? niewiedzieć / z głowy jednak była. Gdzieś Tety na Dełfinie często dojeżdżała Nago: w niej cię Peleus/ gdyś się przesypiała Schodzi: przyczym gdy jego ppogardzasz prośbami/ Gwałt sporządzą twą szyję
. Lecz wlał ná AEácydę wnuká żądość swoię/ Y stáráć mu się kazał/ o morską dźiewoię. Iesst wkrzywy łuk AEmonska buchtá záwinioná/ Wyszła rámiony. Sporsza by byłá tráfiona Głębia/ port był/ morze tam wierzch piaskow szoruie: Brzeg ma twárdy/ oszlady co nie otrzymuie/ Ni nog wśćiaga otwárty/ ni zrost porostámi Lás tuż Mirtowy/ stroyny dwoch máśći gronkámi. Iest w poyśrzodku iáskinia/ głowá ią zrządźiłá/ Czy naturá? niewiedźieć / z głowy iednak byłá. Gdźieś Tety ná Dełphinie często doieżdżáłá Nágo: w niey ćię Peleus/ gdyś się przesypiáłá Schodźi: przyczym gdy iego ppogardzasz prośbámi/ Gwáłt sporządzą twą szyię
Skrót tekstu: OvŻebrMet
Strona: 274
Tytuł:
Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Jakub Żebrowski
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636
owo drzewku nowo sadzonemu Gdy wierzch złąmiesz/ zniszczeje/ albo niepodroście/ Dawszy mu zasię pokoj/ owoc ci przyniesie. Tak i tu na początku ciężary włożone Zatłumią dalszy prowent. Dobrze powiedziano Nil simul effloruit et maturuit. Więc Każda rzecz na początku ochrony requirit. I na ten czas się wełna strzyć może obficie Gdy poroście. Lub tylko tondere potrzeba Ale nie deglubere. Jako ów powiedział. Immunitas dwojaka jest/ wprzód od Podatku A potym od Roboty. Podatek niech będzie Mały z przodku: bo i ten uroście powoli Z dostatkiem Obwatelów i ich przybywaniem. Robotę zaś penitùs abdico na wieki/ Lub przeciwko zwyczajom w Polsce/ lecz nie dobrym
owo drzewku nowo sadzonemu Gdy wierzch złąmiesz/ zniszczeie/ álbo niepodrośćie/ Dawszy mu zásię pokoy/ owoc ći przynieśie. Ták y tu ná początku ćiężáry włożone Zátłumią dalszy prowent. Dobrze powiedźiano Nil simul effloruit et maturuit. Więc Każda rzecz ná początku ochrony requirit. Y na ten czás się wełna strzyć może obfićie Gdy porośćie. Lub tylko tondere potrzebá Ale nie deglubere. Iáko ow powiedźiał. Immunitas dwoiáka iest/ wprzod od Podatku A potym od Roboty. Podatek niech będźie Mały z przodku: bo y ten vrośćie powoli Z dostatkiem Obwatelow y ich przybywániem. Robotę záś penitùs abdico ná wieki/ Lub przećiwko zwyczáiom w Polszcze/ lecz nie dobrym
Skrót tekstu: OpalKSat1650
Strona: 165
Tytuł:
Satyry albo przestrogi do naprawy rządu i obyczajów w Polszcze
Autor:
Krzysztof Opaliński
Miejsce wydania:
Amsterdam
Region:
zagranica
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1650
Data wydania (nie później niż):
1650