miłości ludzkiej/ dosyć potęgi z rodzenia dosyć przyjaciół/ dosyć dostatków/ dosyć u Boga i u ludzi łaski/ wszytko miał przy wielkim sercu swoim/ cokolwiek do dobrego i poczciwego życia mężowi zacnemu mieć się godzi. Ale cóż to wszytko pomogło? śmierć nieużyta jako nanajniższe chaty/ tak i na wysokie i wyniosłe Pałace się porywa. Oto wytrąciela zacnej Familii Błonę/ mogę rzecz Krzystałową przez którąPanu łacno było wszytkie defekty w Ojczyźnie w Domu i Familii/ zawsze obaczyć mógł. Wytracieła starożytny Filar Domu zacnego wytrąciła (mowię) pocięchę krewnych Podporę powinnych wsparcie przyjaciół nadzieję naśladujących otuchę scześliwych i uprzejmych sług jego Wszytko o oedne raz/ o jednę godzinę i minutę
miłośći ludzkiey/ dosyć potęgi z rodzenia dosyć przyiaćioł/ dosyć dostátkow/ dosyć v Bogá y v ludźi łáski/ wszytko miał przy wielkim sercu swoim/ cokolwiek do dobrego y pocżćiwego żyćia mężowi zácnemu mieć sie godźi. Ale coż to wszytko pomogło? śmierć nieużyta iako nánayniższe cháty/ ták y ná wysokie y wyniosłe Páłace sie porywá. Oto wytrąćielá zácney Fámiliey Błonę/ mogę rzecz Krzystałową przez ktorąPánu łacno było wszytkie defekty w Oycżyznie w Domu y Fámiliey/ záwsze obacżyć mogł. Wytraćiełá stárożytny Filar Domu zacnego wytrąćiła (mowię) poćięchę krewnych Podporę powinnych wspárćie przyiaćioł nádźieię náśladuiących otuchę scżeśliwych y vprzeymych sług ie^o^ Wszytko o oedne raz/ o iednę godźinę y minutę
Skrót tekstu: SpiżAkt
Strona: Gv
Tytuł:
Spiżarnia aktów rozmaitych przy zalotach, weselach, bankietach, pogrzebach
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
mowy okolicznościowe
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
w Winie Gębę aż po nos pławią.
Wtym jeden grzeczny wielce Spód tej Towarzysz Roty Wziął kurę na widelce/ Znak dając swej ochoty.
Wdowa ze błazen zgadła Chce go spracy wypuścić Wtym kura pod stół spadła/ On/ nie chcąc rąk utłuścić.
Uchodzi Rycerz w nogi Trafunku zartem zbywa Mając u nóg ostrogi Oraz obrus porywa.
Ci się śmieją nieźmiernie Tak grzecznej Tragaedyjej Ów uciekając[...] Na vale Kompanijej. Gdy się tak ci Rycerze Grzeczny/ piszą kobiecie Powie im Wdowa szczerze Godniście czci w Prewecie. Księgi Trzecie. Pieśń XXX. EPITALAMIVM I. Mci Panu SAMBOROWI MŁOSZOWSKIEMV na Akt Weselny w upominku posłane.
OPuść Cypr/ spiesz się do nas
w Winie Gębę aż po nos płáwią.
Wtym ieden grzeczny wielce Zpod tey Towárzysz Roty Wziął kurę ná widelce/ Znák dáiąc swey ochoty.
Wdowá ze błazen zgádłá Chce go spracy wypuśćić Wtym kurá pod stoł spádłá/ On/ nie chcąc rąk vtłuśćić.
Vchodźi Rycerz w nogi Tráfunku zártem zbywa Máiąc v nog ostrogi Oraz obrus porywa.
Ci się śmieią nieźmiernie Ták grzeczney Trágaediiey Ow vćiekáiąc[...] Ná vale Kompániey. Gdy się ták ći Rycerze Grżeczny/ piszą kobiećie Powie im Wdowá szczerze Godniśćie czći w Prewećie. Kśięgi Trzećie. PIESN XXX. EPITHALAMIVM I. Mći Pánu SAMBOROWI MŁOSZOWSKIEMV ná Akt Weselny w vpominku posłáne.
OPuść Cypr/ spiesz się do nas
Skrót tekstu: KochProżnLir
Strona: 206
Tytuł:
Liryka polskie
Autor:
Wespazjan Kochowski
Drukarnia:
Wojciech Górecki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1674
Data wydania (nie wcześniej niż):
1674
Data wydania (nie później niż):
1674
najpierwszej młodości Nie uznał złości?
Żeby od kresu samego puszczony Biegł na tak ślizkiej drodze niepotkniony; Żeby we wszytkim życiu jego cale Nie było Ale;
Żeby na ten świat i jego szalone Dumy i fochy myśli zapatrzone Nie wpadły wespół z jego służebniki W zdradliwe wniki.
Dawno ci byli, których okazała Cnota do nieba żywo porywała, Dzisiaj takiego za naszego wieka Niemasz człowieka.
Wszyscy my zgoła, których odmiennymi Hekate koły oświeca na ziemi, Wszyscy nieprawi, że niemasz jednego Doskonałego.
Wszyscy błądzimy a co starsze lata, To dalej bieżym w błędną puszczą świata. Rzadki na dobry tor powrót uczyni Z dzikiej pustyni.
Tak przeciw wodzie
najpierwszej młodości Nie uznał złości?
Żeby od kresu samego puszczony Biegł na tak ślizkiej drodze niepotkniony; Żeby we wszytkim życiu jego cale Nie było Ale;
Żeby na ten świat i jego szalone Dumy i fochy myśli zapatrzone Nie wpadły wespoł z jego służebniki W zdradliwe wniki.
Dawno ci byli, ktorych okazała Cnota do nieba żywo porywała, Dzisiaj takiego za naszego wieka Niemasz człowieka.
Wszyscy my zgoła, ktorych odmiennymi Hekate koły oświeca na ziemi, Wszyscy nieprawi, że niemasz jednego Doskonałego.
Wszyscy błądzimy a co starsze lata, To dalej bieżym w błędną puszczą świata. Rzadki na dobry tor powrot uczyni Z dzikiej pustyni.
Tak przeciw wodzie
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 338
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
: Bo która ma świerzbiączkę i w kroku morzenie, Prędko ją ziela tego uleczy nasienie; Która lada co jada albo która blada, Zarudzi się, gdy się tą łodygą okłada; A tę, co ma słaby wzrok i zapadłe oczy, Poratuje cebulka sokiem, który toczy; Która sny ciężkie miewa, przez sen się porywa, Niechaj się liściem miasto pierzynki nakrywa; Której też czas iść za mąż i już każą lata, I wygląda młodzieńców, a nie widać swata, Niech z tym korzeniem sypia, a on sztucznie może I bez czarów małżeńskie zgotować jej łoże; Której zaś mąż odjedzie i nierychło wraca, Że się w łóżku wpółpustym z
: Bo która ma świerzbiączkę i w kroku morzenie, Prędko ją ziela tego uleczy nasienie; Która lada co jada albo która blada, Zarudzi się, gdy się tą łodygą okłada; A tę, co ma słaby wzrok i zapadłe oczy, Poratuje cebulka sokiem, który toczy; Która sny ciężkie miewa, przez sen się porywa, Niechaj się liściem miasto pierzynki nakrywa; Której też czas iść za mąż i już każą lata, I wygląda młodzieńców, a nie widać swata, Niech z tym korzeniem sypia, a on sztucznie może I bez czarów małżeńskie zgotować jej łoże; Której zaś mąż odjedzie i nierychło wraca, Że się w łóżku wpółpustym z
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 48
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
; Przeze mnie granic królestwom przybywa, Często gwałt, często prawo z sobą noszę; Moc moja raz zła, drugi sprawiedliwa, Brzydkie występki i czynię, i znoszę. Bardzo mię w każdym rzemieśle potrzeba, A snadź beze mnie nie jadłbyś i chleba.
A kiedy przyjdzie rwać pokój domowy, Ja się najprędzej porywam do zwady, I choć z obu stron służyć-em gotowy, Żaden mi za to nie zadaje zdrady; Ja czynię panem, ja wkładam okowy, Gdy do mej siły przydasz zdrowej rady. Ty, przed którym w tej ukrywam się chmurze, Wolij-ż mię zgadnąć niźli czuć na skórze. GADKA WTÓRA
Trudno zgadnąć, z jakiej-em
; Przeze mnie granic królestwom przybywa, Często gwałt, często prawo z sobą noszę; Moc moja raz zła, drugi sprawiedliwa, Brzydkie występki i czynię, i znoszę. Bardzo mię w każdym rzemieśle potrzeba, A snadź beze mnie nie jadłbyś i chleba.
A kiedy przyjdzie rwać pokój domowy, Ja się najprędzej porywam do zwady, I choć z obu stron służyć-em gotowy, Żaden mi za to nie zadaje zdrady; Ja czynię panem, ja wkładam okowy, Gdy do mej siły przydasz zdrowej rady. Ty, przed którym w tej ukrywam się chmurze, Wolij-ż mię zgadnąć niźli czuć na skórze. GADKA WTÓRA
Trudno zgadnąć, z jakiej-em
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 190
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
ziemia, mówi tenże. Ambr. Z. Si frater parcit, terra non parcit, odpuści strona sąd nie odpuści, poena publica nie zajednana dla wziątku gadać poczęła, aperuit os suscepit. Przestroga i to, nie trzebać nigdy zabijać, ale kiedy Dom wielki rodowity, do broni się nań dopieroż nie porywaj. To słowo Vox sanguinis fratris tui głos krwie brata clamat ad me de terra, czyta Hebrajski język, vox sanguinis generationum jakoby cała pokrewność rodowitość, rozrodzenie, woła na mię, i tak, że rodowitego Abla zabito, musiał to ciężko opłacać Kaim. 1. Upatruję tu, jako niesprawiedliwość niepokój przynosi. Grzech Kaimów
źięmiá, mowi tenże. Ambr. S. Si frater parcit, terra non parcit, odpuśći stroná sąd nie odpuśći, poena publica nie záiednána dla wźiątku gadáć poczęłá, aperuit os suscepit. Przestrogá i to, nie trzebáć nigdy zábijáć, ále kiedy Dom wielki rodowity, do broni się nań dopieroż nie poryway. To słowo Vox sanguinis fratris tui głos krwie brátá clamat ad me de terra, czyta Hebráyski ięzyk, vox sanguinis generationum iákoby cáłá pokrewność rodowitość, rozrodzęnie, woła ná mię, i ták, że rodowitego Ablá zábito, muśiał to ćięszko opłacáć Kaim. 1. Vpátruię tu, iáko niespráwiedliwość niepokoy przynośi. Grzech Kaimow
Skrót tekstu: MłodzKaz
Strona: 8
Tytuł:
Kazania i homilie
Autor:
Tomasz Młodzianowski
Drukarnia:
Collegium Poznańskiego Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
Każdemu swego męstwa Słusznie palma być ma dana! Które wy zniósłszy przed zwyciężnym tronem, Oddajcie panu z powinnym ukłonem. Tedy wraz po Trionach Zagrzmiały w triumfie działa, Grom i echo po stronach, Z gór pobliższych się ozwała. Zapala ognie, uderzą do kwatrów, Dźwięk, huk i tumult pochop weżmie z wiatrów, Porywa się strwożony Nieprzyjaciel tą nowiną; Razem imprezie onej Dziwuje się co przyczyną, Co jest: Czy Wołga łańcuchami spięta, Złupiony Mozajsk, czy stolica wzięta? Nie pierwej się wyzwoli, Że usłyszy co w tem było, O jako go zaboli, Jako to i utrapiło. Wolałby słyszeć Scyllę rozdrażnioną, Wolałby widzieć
Każdemu swego męstwa Słusznie palma być ma dana! Które wy zniósłszy przed zwyciężnym tronem, Oddajcie panu z powinnym ukłonem. Tedy wraz po Tryonach Zagrzmiały w tryumfie działa, Grom i echo po stronach, Z gór pobliższych się ozwała. Zapala ognie, uderzą do kwatrów, Dźwięk, huk i tumult pochop weżmie z wiatrów, Porywa się strwożony Nieprzyjaciel tą nowiną; Razem imprezie onej Dziwuje się co przyczyną, Co jest: Czy Wołga łańcuchami spięta, Złupiony Mozajsk, czy stolica wzięta? Nie pierwej się wyzwoli, Że usłyszy co w tem było, O jako go zaboli, Jako to i utrapiło. Wolałby słyszeć Scyllę rozdrażnioną, Wolałby widzieć
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 23
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
tem co karty moje, Nie wynijdzie z ust ludzkich wdzięczne imię twoje. POBUDKA CNOTY W JAŚNIE OŚWIECONYM KSIĄŻĘCIU JERZYM DYMITRZE, JAŚNIE OŚWIECONEGO KSIĄŻĘCIA JEGO MCI JANUSZA NA ZBARAŻU WIŚNIOWIECKIEGO, KONIUSZEGO KORONNEGO, KRZEMIENIECKIEGO ETC. STAROSTY WIELKIEJ NADZIEJE DZIECINIE ROKU PAŃSKIEGO 1635. I.
Skądem niebieskiej pełen dziś otuchy, Co mię za wieszcze porywają duchy, Że wzbity pióry ku górze nie swemi, Zdam się, zdam sobie chodzić nie po ziemi. Poznać cię z twarzy nadziejo jedyna Krwie Wiśniowieckiej; ledwie choć poczyna Lucyna tulić, i krzepić twe nogi, Ledwie rozwijać włos na głowie drogi, Niewinnym skronie opuściwszy puchem, A już stałością i wysokim duchem, Wielkie
tem co karty moje, Nie wynijdzie z ust ludzkich wdzięczne imie twoje. POBUDKA CNOTY W JAŚNIE OŚWIECONYM KSIĄŻĘCIU JERZYM DYMITRZE, JAŚNIE OŚWIECONEGO KSIĄŻĘCIA JEGO MCI JANUSZA NA ZBARAŻU WIŚNIOWIECKIEGO, KONIUSZEGO KORONNEGO, KRZEMIENIECKIEGO ETC. STAROSTY WIELKIEJ NADZIEJE DZIECINIE ROKU PAŃSKIEGO 1635. I.
Zkądem niebieskiej pełen dziś otuchy, Co mię za wieszcze porywają duchy, Że wzbity pióry ku górze nie swemi, Zdam się, zdam sobie chodzić nie po ziemi. Poznać cię z twarzy nadziejo jedyna Krwie Wiśniowieckiej; ledwie choć poczyna Lucyna tulić, i krzepić twe nogi, Ledwie rozwijać włos na głowie drogi, Niewinnym skronie opuściwszy puchem, A już stałością i wysokim duchem, Wielkie
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 50
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
. A uciesznych doszedłszy żródeł Kalliopy, Ojca syn tak wielkiego niech nastąpi w tropy. Nagradzajże cnotliwym Fortuno zasługi, A sława Sieradzanów niech płuży wiek długi. NA DZIEŃ PRZENIESIENIA STANISŁAWA ŚWIĘTEGO, JAŚNIE WIELM. JEGOMOŚCI KSIĘDZA STANISŁAWA LUBIEŃSKIEGO BISKUPA PŁOCKIEGO. ODA WINSZUJĄCA.
Skądem niebieskiej pełen dziś otuchy? Co mię za wieszcze porywają duchy? Że pióry wzbity lekkiemi, Po wzgardzonej nie chodzę już ziemi? Widzę cię piękna ozdobo korony! Widzę cię w dzień twój, dzień błogosławiony, Dzień nad dni Julius owe, Nad godziny złote Augustowe. Jakie pociechy z swoich Rzym Trajanów, Jakie ozdoby miał z Wespazjanów, Że godne dni ich pamięci, Po
. A uciesznych doszedłszy żródeł Kalliopy, Ojca syn tak wielkiego niech nastąpi w tropy. Nagradzajże cnotliwym Fortuno zasługi, A sława Sieradzanów niech płuży wiek długi. NA DZIEŃ PRZENIESIENIA STANISŁAWA ŚWIĘTEGO, JAŚNIE WIELM. JEGOMOŚCI KSIĘDZA STANISŁAWA LUBIEŃSKIEGO BISKUPA PŁOCKIEGO. ODA WINSZUJĄCA.
Zkądem niebieskiej pełen dziś otuchy? Co mię za wieszcze porywają duchy? Że pióry wzbity lekkiemi, Po wzgardzonej nie chodzę już ziemi? Widzę cię piękna ozdobo korony! Widzę cię w dzień twój, dzień błogosławiony, Dzień nad dni Julius owe, Nad godziny złote Augustowe. Jakie pociechy z swoich Rzym Trajanów, Jakie ozdoby miał z Wespazyanów, Że godne dni ich pamięci, Po
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 81
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
KM. rzucali bronie od siebie/ oddawali miasta/ przysięgali poddaństwa/ stolicę cum insignibus Państwa swego oddali. Na koniec tak obstinata w-posłuszeństwie przeciwko Panom swoim gens, że na jedno skinienie Pańskie hilari vultu, żeby przestąpić rozkazania ich nie zdali się/ szyje pod miecz dają/ taką mówię obserwancją Panów swoich mający naród porywa się na nich i związanych rękami swymi za więźniów WKM. oddaje. Nie czyje insze jeno WKM. triumfy to były/ nikomu inszemu tylko WKM. przyznane być muszą. Dali tego dobre experimentum Obywatele Moskiewscy/ że nie ulla vi, ale Indole WKM. subjecti oddali się/ kiedy obaczywszy że im
KM. rzucáli bronie od śiebie/ oddawáli miástá/ przyśięgáli poddáństwá/ stolicę cum insignibus Pánstwá swego oddáli. Ná koniec tak obstinata w-posłuszeństwie przećiwko Pánom swoim gens, że ná iedno skinienie Pánskie hilari vultu, żeby przestąpić roskazánia ich nie zdáli się/ szyie pod miecz dáią/ táką mowię obserwancyą Pánow swoich maiący narod porywa się ná nich i związánych rękámi swymi zá więźniow WKM. oddáie. Nie czyie insze ieno WKM. tryumfy to były/ nikomu inszemu tylko WKM. przyznáne być muszą. Dáli tego dobre experimentum Obywátele Moskiewscy/ że nie ulla vi, ále Indole WKM. subjecti oddáli się/ kiedy obaczywszy że im
Skrót tekstu: PisMów_II
Strona: 49
Tytuł:
Mówca polski, t. 2
Autor:
Jan Pisarski
Drukarnia:
Drukarnia Kolegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
mowy okolicznościowe
Tematyka:
retoryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1676
Data wydania (nie wcześniej niż):
1676
Data wydania (nie później niż):
1676